showbiz
Maciej Dowbor po latach ujawnia kulisy zwolnienia jego mamy przez Miszczaka i własnego odejścia z Polsatu
Maciej Dowbor, jeden z najbardziej rozpoznawalnych dziennikarzy i prowadzących w Polsce, otwarcie opowiedział o trudnych chwilach w swojej rodzinie. Chodziło o głośne zwolnienie jego mamy, Katarzyny Dowbor z Polsatu, które wstrząsnęło widzami i branżą telewizyjną kilka lat temu. Okazuje się, że kulisy tej decyzji były znacznie bardziej złożone, niż każdy myślał. Dowiedz się więcej i poznaj szczegóły!
Maciej Dowbor przez lata był twarzą Polsatu, prowadząc takie programy jak „Got to Dance. Tylko taniec” czy „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”. Jego doświadczenie, charyzma i profesjonalizm sprawiły, że był jednym z najbardziej rozpoznawalnych prowadzących w kraju. W czerwcu 2024 roku zakończył swoją pracę w Polsacie, a już w sierpniu dołączył do TVN, gdzie z powodzeniem prowadzi „Dzień dobry TVN” w duecie z Sandrą Hajduk-Popińską. Wiosną tego roku poprowadził także „You Can Dance. Po prostu tańcz”, który powrócił po latach do ramówki stacji, pokazując, że jego energia i doświadczenie są nadal nie do przecenienia.
Niedawno dziennikarz gościł w audycji Marcina Mellera „Mellina” w Eska Rock, gdzie ujawnił kulisy swojej kariery i opowiedział o osobistych doświadczeniach, które wstrząsnęły jego rodziną i mediami. Jednym z najważniejszych i najbardziej poruszających wątków rozmowy była historia jego mamy, Katarzyny Dowbor, która ponad dwa lata temu została odsunięta od prowadzenia programu „Nasz nowy dom”. Program ten tworzyła od ponad dekady i zdobył ogromną popularność, co sprawiło, że decyzja stacji była dla widzów i całej branży szokiem.
Dziennikarz przyznał, że dowiedział się o tym jako pierwszy, jeszcze zanim jego mama opuściła gabinet dyrektora programowego Edwarda Miszczaka, co w pewien sposób złagodziło dla niego emocjonalny ciężar tej sytuacji.
Ja wiedziałem od razu o tym, że jej nie będzie w Polsacie. Zresztą myślę, że mogę o tym powiedzieć głośno, bo to jest dowód swego rodzaju jakiegoś szacunku do mojej osoby. Edward Miszczak do mnie od razu zadzwonił, jeszcze zanim mi to moja matka powiedziała, jak ona właściwie wyszła z gabinetu. Powiedział: “Maciek, wolę żebyś to wiedział ode mnie, przed chwilą doszło do takiej, a nie innej sytuacji, wolę żebyś to wiedział ode mnie, zamiast dowiadywał się z miasta”. Ja uważam, że niezależnie od nieprzyjemnych okoliczności całej sytuacji, z jego strony był to ładny gest, bo mógłby schować głowę w piasek” – wspominał Dowbor w rozmowie.
POLECAMY: Kiedy Agnieszka Woźniak-Starak pojawi się w “Pytaniu na śniadanie”? Łukasz Kadziewicz uchylił rąbka tajemnicy
Maciej Dowbor wspomina zwolnienie swojej mamy i własne odejście z Polsatu
Maciej Dowbor nie ukrywał, że decyzja Polsatu była dla całej rodziny bolesna.
Było mi oczywiście żal mojej mamy, zresztą od razu pojechaliśmy do niej, próbowaliśmy ją tam jakoś wesprzeć w związku z tym – powiedział.
Mama Macieja Dowbora, Katarzyna Dowbor, doradziła mu wówczas, aby nie unosił się honorem i nie podejmował pochopnych decyzji w emocjach.
Moja mama od razu mi powiedziała, tylko nie rób niczego głupiego, nie próbuj się tutaj unosić honorem, masz swoją karierę, niezależnie od mojej, robisz swoje rzeczy, jesteś tu dłużej – mówił Maciej Dowbor w rozmowie z Mellerem.
To, że Maciej Dowbor odszedł z Polsatu w czerwcu 2024 roku, według jego własnych słów, nie miało związku z sytuacją jego mamy.
To, że ja odszedłem z Polsatu to nie miało żadnego związku z tą sytuacją, bo ja tam jeszcze rok pracowałem i korzystałem ze wszystkich przywilejów wynikających z tego, że tam jestem – wspominał Dowbor.
Z perspektywy czasu podkreśla, że decyzja o odejściu była naturalnym krokiem wynikającym z potrzeby zmian i rozwoju zawodowego. Chciał spróbować nowych projektów i wykorzystać doświadczenie w innych miejscach, gdzie mógł realizować własną wizję i styl pracy.
Ja odszedłem, bo miałem potrzebę zmienienia. W ogóle miałem takie przemyślenie, że może już trzeba zmienić tą swoją przestań działania – wyjawił.
Historia zwolnienia Katarzyny Dowbor i przejścia Macieja Dowbora do TVN pokazuje, że nawet w świecie medialnym, gdzie panuje ogromna presja, można zachować szacunek, wsparcie i profesjonalizm. Dziennikarz udowadnia, że mimo trudnych doświadczeń, które wstrząsają zarówno rodziną, jak i opinią publiczną, można podejmować odważne decyzje, realizować swoje ambicje i jednocześnie zachować empatię wobec bliskich. To lekcja zarówno dla młodszych kolegów po fachu, jak i widzów śledzących jego karierę.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Klaudia El Dursi wraca na plan „Hotelu Paradise”. Co dalej z Edytą Zając w TVN?
Lubicie oglądać Macieja Dowbora w “Dzień dobry TVN”? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!



Autor: Szymon Jedynak
showbiz
Kiedy Agnieszka Woźniak-Starak pojawi się w “Pytaniu na śniadanie”? Łukasz Kadziewicz uchylił rąbka tajemnicy
Od kilku dni w mediach pojawiają się subtelne, ale znaczące sygnały dotyczące powrotu jednej z najpopularniejszych polskich dziennikarek. Okazuje się, że Łukasz Kadziewicz przypadkowo uchylił rąbka tajemnicy, a fani już zaczynają zastanawiać się, co szykuje razem z Agnieszką Woźniak-Starak na antenie. Poznaj szczegóły już teraz!
Po ponad dwunastu latach intensywnej współpracy Agnieszka Woźniak-Starak zakończyła swoją przygodę z TVN w czerwcu 2025 roku. Dziennikarka ogłosiła wtedy, że nadszedł czas na odpoczynek i skupienie się na życiu prywatnym, podkreślając, że zawsze lubiła zmiany i nowe wyzwania. Jej decyzja była dużym zaskoczeniem zarówno dla widzów, jak i dla branży medialnej.
Trudno mi w to uwierzyć, ale właśnie minęło 20 lat od mojego telewizyjnego debiutu. Przez ten czas przeżyłam kilka żyć, po drodze zamieniając TVP na TVN. Moja zawodowa droga, podobnie jak ta życiowa, bywała trudna i wyboista, ale jednak na tyle ciekawa i pełna zaskakujących zwrotów akcji, że nigdy nie wybrałabym innej. Zawsze marzyłam o tym, żeby moja praca była moją pasją i to się udało. Zawsze z wielkim entuzjazmem rzucałam się na nowe wyzwania, bo lubię zmiany. No właśnie, lubię zmiany… DLATEGO PO 12 LATACH ZDECYDOWAŁAM, ŻE ODCHODZĘ Z TVN-u – napisała wówczas.
W trakcie swojej kariery w TVN Woźniak-Starak prowadziła wiele programów, które pokazywały różne oblicza jej osobowości. Od kontrowersyjnego „Na językach”, przez przygodowy „Azja Express”, rodzinny „Aplauz Aplauz”, aż po poranne pasmo „Dzień Dobry TVN” i później „Mam Talent”. Każdy z tych formatów pozwalał jej łączyć profesjonalizm z empatią, zdobywając sympatię widzów i uznanie branży.
W 2023 roku stacja TVN przeszła spore zmiany pod nową dyrekcją Lidii Kazen. Wówczas zakończono współpracę Agnieszki z „Dzień Dobry TVN”, które przez lata prowadziła wspólnie z Ewą Drzyzgą. Dla wielu fanów był to cios, bo duet stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych elementów porannego pasma. Stacja podkreśliła jednak, że nie jest to pożegnanie na stałe, a jedynie zmiana kierunku zawodowego dziennikarki.
Mimo odejścia, Agnieszka szybko wróciła na antenę TVN. W nowej odsłonie „Mam Talent” prowadziła program u boku Jana Pirowskiego, zyskując entuzjastyczne przyjęcie widzów i pochwały krytyków za naturalność, charyzmę i profesjonalizm. Jej pozycja w mediach pozostała silna, a publiczność doceniła jej autentyczność i doświadczenie, które wciąż wyróżniały ją spośród innych prowadzących.
Po odejściu z TVN dziennikarka cieszyła się spokojnym życiem na Mazurach, spędzając czas w otoczeniu natury i zwierząt, pielęgnując prywatność oraz równowagę. W połowie października 2025 roku Agnieszka niespodziewanie pojawiła się na antenie TVP2 w „Pytaniu na śniadanie” w roli gościni. Był to jej pierwszy kontakt z publiczną telewizją po 13 latach nieobecności, który wywołał falę emocji wśród widzów i przywołał wspomnienia jej początków w Telewizji Polskiej, kiedy prowadziła ten program w latach 2010–2012, a wcześniej inne formaty, w tym „Kawa czy herbata?”.
Kilka dni po emisji tej gościnnej wizyty portal Pudelek.pl ustalił, że Agnieszka wyraziła chęć powrotu do roli prowadzącej „Pytania na śniadanie”. Decyzja ta spotkała się z dużym entuzjazmem ze strony produkcji, która doceniła jej doświadczenie, profesjonalizm i naturalność przed kamerą.
Rozmowy przebiegły pomyślnie i wkrótce będziemy mogli podzielić się szczegółami. Cieszymy się, że taka profesjonalistka zasili grono prowadzących – zdradziła wówczas osoba z produkcji portalowi Pudelek.pl.
Wkrótce potem ten sam portal poinformował, że dziennikarka ma tworzyć duet prowadzących z Łukaszem Kadziewiczem, który wcześniej współprowadził program razem z Anną Lewandowską. Tym samym powrót Agnieszki do śniadaniówki nabrał już realnych kształtów, a jej fani mogli spodziewać się regularnego pojawiania się na antenie.
POLECAMY: Klaudia El Dursi wraca na plan „Hotelu Paradise”. Co dalej z Edytą Zając w TVN?
Kiedy Agnieszka Woźniak-Starak pojawi się w “PNŚ”?
Od czasu ogłoszenia powrotu Agnieszki Woźniak-Starak przez serwis Pudelek.pl minęło już kilkanaście dni, a oczekiwanie widzów na jej regularny powrót na antenę tylko rośnie. Stacja TVP nie podała jeszcze oficjalnej daty, kiedy dziennikarka ponownie zasiądzie za sterami „Pytania na śniadanie”, ale według nieoficjalnych doniesień jej powrót ma nastąpić w grudniu.
Nie padły żadne oficjalne informacje ze strony produkcji, jednak uwagę internautów przykuł komentarz Łukasza Kadziewicza na Instagramie. Jeden z użytkowników zapytał, kiedy będzie prowadził program w śniadaniówce, bo dodajmy, że od kilkudziesięciu dni nie pojawiał się już w roli prowadzącego po rozstaniu z Anną Lewandowską, która stworzyła duet z Robertem Stockingerem.
Kadziewicz odpisał fanowi, że jego pojawienie się w programie planowane jest na sobotę i niedzielę, choć szczegóły wciąż pozostają nieznane. Jego odpowiedź może sugerować, że chodzi o któryś z nadchodzących weekendów grudnia, jednak brak oficjalnego komunikatu ze strony stacji nie pozwala tego potwierdzić.
Jeżeli przewidywania się potwierdzą, byłby to pierwszy raz, gdy Łukasz Kadziewicz i Agnieszka Woźniak-Starak wspólnie powitają widzów w śniadaniówce. Fani programu już niecierpliwie wyczekują tego momentu, a emocje wokół powrotu Agnieszki tylko rosną. Zobaczymy, jak potoczą się wydarzenia w nadchodzących tygodniach.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Dagmara Kaźmierska odcina się od syna? Prawda o ich relacji wyszła w najmniej oczekiwanym momencie
Cieszycie się z powrotu Agnieszki Woźniak-Starak do TVP? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!



Autor: Szymon Jedynak
Dodaj komentarz
showbiz
Klaudia El Dursi wraca na plan „Hotelu Paradise”. Co dalej z Edytą Zając w TVN?
Nikt nie spodziewał się, że po porodzie Klaudia El Dursi wróci do programu w takim stylu. Zamiast klasycznego powrotu – widzowie dostaną zupełnie nowy układ sił, a TVN wprowadza rozwiązanie, które wywraca format do góry nogami. Dwie prowadzące, dwa temperamenty i jedna decyzja, która już budzi emocje. Dowiedz się więcej, o kulisach tych zmian!
Choć początki Klaudii El Dursi w show-biznesie sięgają czasów „Top Model”, dopiero przyjęcie roli gospodyni w „Hotelu Paradise” wyniosło ją na poziom gwiazdy pierwszej ligi. Jej wizerunek: pogodny, konsekwentny i lekko egzotyczny – stał się wręcz nierozerwalnie kojarzony z formatem. Dlatego wiadomość o jej nagłym odejściu, spowodowanym ciążą, wywołała wśród widzów niepokój porównywalny do uśmiercenie uwielbianego serialowego bohatera. Nikt nie wiedział, czy po powrocie program będzie jeszcze taki sam, czy może stacja wymyśli dla niego zupełnie nową drogę.
Sytuacja była o tyle trudna, że produkcja nie miała komfortu czasu. „Hotel Paradise” nie może czekać – ekipa, uczestnicy, umowy, terminy, lokalizacje… wszystko musi działać jak w szwajcarskim zegarku. Dlatego znalezienie zastępstwa dla El Dursi nie było jedynie formalnością, lecz ruchem strategicznym. Sugerowano różne nazwiska, lecz ostatecznie padło na Edytę Zając, co wzbudziło mieszankę ciekawości, niedowierzania i pewnej obawy, czy była gospodyni „True Love” udźwignie ciężar tak rozpoznawalnego formatu.
Ku zaskoczeniu sceptyków Zając weszła w rolę z taką płynnością, jakby czekała na tę ofertę od lat. Jej styl był inny – spokojniejszy, bardziej analityczny, mniej impulsywny, ale jednocześnie wystarczająco pewny siebie, by nadać programowi nowy odcień. Widownia zaczęła dzielić się na tych, którzy domagali się powrotu Klaudii oraz na tych, którzy okrzyknęli Edytę „odkryciem sezonu”. Edyta miała okazję poprowadzić dwie edycje – 10 i 11, a castingi do 12 i 13 rozpoczęły się kilka miesięcy temu.
POLECAMY: Kasia Moś odpowiada na głośne publikacje o swoim partnerze: „Pewni ludzie zachowali się bardzo nieładnie”
Kto poprowadzi nowe edycje programu?
Od tygodni krążyły spekulacje, kto finalnie w styczniu poleci do rajskiego hotelu, by poprowadzić kolejne sezony. Przełom nastąpił dopiero dziś w studiu „Dzień Dobry TVN”, gdzie obie prowadzące pojawiły się ramię w ramię. Atmosfera była tak gęsta, że w mediach społecznościowych natychmiast pojawiły się teorie – od rzekomego konfliktu po scenariusze, w których tylko jedna z nich zostanie w programie na stałe. Tymczasem stacja poszła w kierunku, na jaki nie odważył się wcześniej żaden polski program randkowy. Ujawniono, że Edyta Zając poprowadzi cały sezon 12, natomiast Klaudia El Dursi wróci dopiero do sezonu 13 – i to nie byle gdzie, bo do słonecznej Tajlandii.
W tym momencie format nabrał zupełnie nowej dynamiki. TVN postanowił nie dzielić ról, lecz je… połączyć. Widzowie otrzymali zapewnienie, że obie prowadzące będą związane z programem w dłuższej perspektywie, a każda z nich wniesie do „Hotelu Paradise” coś kompletnie innego. Edyta przyznała wprost, że wejście w rolę El Dursi było jednym z najtrudniejszych zawodowych sprawdzianów.
My mamy trochę inny sposób prowadzenia i troszeczkę się różnimy od siebie. Myślę, że miałam trudne zadanie – wejść do formatu, który Klaudia tworzyła od lat. Widzowie byli przyzwyczajeni do Klaudii. Natomiast zdobyliśmy rekordową oglądalność, szczególnie 11. sezon. Dostawałam mnóstwo komentarzy i wiadomości, fani cieszyli się, że prowadziłam „HP” i mam nadzieję, że ucieszą się, że poprowadzę również kolejny sezon – opowiedziała Edyta Zając w śniadaniówce.
Tymczasem Klaudia El Dursi nie ukrywała, że przerwa dobrze wpłynęła na jej życie osobiste. Mogła skupić się na rodzinie, odzyskać energię i spojrzeć na program świeżym okiem. Jej wypowiedź miała w sobie mieszankę nostalgii, luzu i dumy:
Jak tylko miałam przestrzeń czasową, bo byłam na etapie brzuszka, potem już bez brzuszka, to chętnie zerkałam […] Przyznam szczerze, że fajnie było odetchnąć, fajnie było zobaczyć ten program z perspektywy widza i oglądać Edytę, która przepięknie się prezentowała. Czasem były takie momenty, że myślałam „ach, to mogłam być ja”, ale moje życie teraz toczy się w tak piękną stronę i jeszcze trochę gdzie indziej jestem myślami mimo wszystko. Fajnie, że możemy się uzupełnić, fajnie, że Edyta jest razem ze mną w tym i razem pociągniemy ten wózek – wyjaśniła El Dursi.
Co ciekawe, powrót El Dursi nie będzie odbywał się w tradycyjnym trybie. Gwiazda zapowiedziała, że zabiera na plan swoją córeczkę:
Jedziemy w komplecie, niech mała zwiedza świat, niech podróżuje […] Jedziemy z niezastąpioną babcią, która będzie dźwigała ten ciężar opieki nad małą, kiedy ja będę na planie. Wszystko da się zrobić, absolutnie nie boję się tego wyzwania, to będzie piękna przygoda, którą spędzę z córeczką – przyznała z dumą Klaudia El Dursi.
Warto zauważyć, że TVN, stawiając na dwie prowadzące, wykonał śmiały, nowoczesny ruch. Zamiast wymieniać jedną twarz na drugą, zdecydował się stworzyć duet, który już teraz generuje ogromne emocje. El Dursi i Zając są inne, działają inaczej, ale właśnie dlatego mogą wzajemnie się uzupełniać. To strategia, która nie tylko odpowiada na potrzeby widzów, lecz także pozwala obu gwiazdom rozwijać się według własnego rytmu.
Cała ta historia pokazuje, jak dynamicznie zmienia się współczesna telewizja. „Hotel Paradise” zyskuje nową jakość – dwa temperamenty, dwa spojrzenia, dwie osobowości, które zamiast rywalizować, mają tworzyć wspólny, energetyczny front. Jeśli plan TVN wypali, może to być jeden z najciekawszych medialnych eksperymentów ostatnich lat.
Warto też wspomnieć o czymś, co jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się poważnym zagrożeniem dla przyszłości formatu. Wśród sceptyków krążyło bowiem przekonanie, że po zastąpieniu Klaudii El Dursi nową prowadzącą, program nie utrzyma dotychczasowego zainteresowania. Wielu zakładało wręcz spadki oglądalności i osłabienie pozycji „Hotelu Paradise” w jesiennej ramówce.
Stało się jednak dokładnie odwrotnie – ostatni sezon emitowany jesienią osiągnął średnią widownię na poziomie 512 tysięcy osób, co oznacza wzrost aż o 100 tysięcy widzów rok do roku. O takich danych informował portal Wirtualne Media kilka tygodni temu. To wyraźny sygnał, że Edyta Zając nie tylko udźwignęła odpowiedzialność, ale wręcz odświeżyła format, a sama produkcja wciąż budzi ogromne emocje i potrafi przyciągnąć nowych odbiorców mimo odważnych zmian kadrowych.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Dagmara Kaźmierska odcina się od syna? Prawda o ich relacji wyszła w najmniej oczekiwanym momencie
Cieszycie się z takiego rozwiązania? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!


Autor: Szymon Jedynak
Dodaj komentarz
showbiz
Dagmara Kaźmierska odcina się od syna? Prawda o ich relacji wyszła w najmniej oczekiwanym momencie
Podczas rutynowego live’a sprzedażowego Dagmara Kaźmierska niespodziewanie wywołała jedną z największych afer ostatnich miesięcy. Wystarczył jeden komentarz internautki, by celebrytka straciła panowanie nad sobą i publicznie odcięła się od Conana. Sytuacja szybko wymknęła się spod kontroli. Dowiedz się więcej!
Dagmara Kaźmierska od lat funkcjonuje w przestrzeni medialnej jako postać, której nie sposób zignorować. Jej kariera rozkwitła dzięki „Królowym życia”, gdzie w każdym odcinku udowadniała, że nie boi się mówić tego, co myśli. Łączyła specyficzny humor, ostre poczucie własnej wartości i zdolność do wzbudzania emocji, które wciągały widzów jak magnes. I choć jej medialne wzloty były spektakularne, to upadki bywały równie widowiskowe – szczególnie gdy na jaw zaczęły wychodzić fakty z przeszłości celebrytki.
Gdy do opinii publicznej trafiły szczegóły jej sprawy karnej, wizerunek Dagmary został wywrócony do góry nogami. Informacje dotyczące wyroku za sutenerstwo i prowadzenie agencji towarzyskiej kompletnie zmieniły odbiór osoby, którą widzowie znali z telewizji. Stacje zaczęły wycofywać programy z jej udziałem, a cały medialny świat odwrócił się od niej w zaledwie kilka dni. Jednak Dagmara Kaźmierska nie zniknęła – przeniosła się do internetu, gdzie nadal potrafi wywołać burzę jednym zdaniem.
Przez całe lata jednym z filarów jej medialnej opowieści był syn, Conan. Widzowie pamiętają go jako spokojniejszego i bardziej wyważonego od matki, ale jednocześnie lojalnego, zabawnego i naturalnego przed kamerą. Ich relacja była tak mocno eksponowana, że wielu fanów zaczęło traktować ich jak nierozłączny duet – kontrastowy, ale idealnie działający w telewizji. Od programu do programu budowali wspólną narrację, stając się jedną z najbardziej charakterystycznych par show-biznesu.
POLECAMY: Kasia Moś odpowiada na głośne publikacje o swoim partnerze: „Pewni ludzie zachowali się bardzo nieładnie”
Dagmara Kaźmierska wyjawia prawdę o Conanie: “To nie jest mój syn”
Tym większym zaskoczeniem okazało się to, co wydarzyło się podczas ostatniej transmisji Dagmary. Live miał wyglądać jak każdy inny: prezentacja ubrań, szybkie odpowiedzi na pytania i garść żartów. Nagle jednak jedna z internautek zapytała celebrytkę, czy Conan faktycznie studiuje medycynę. Z pozoru niewinne pytanie trafiło w wyjątkowo czuły punkt – przynajmniej tak wynikało z reakcji Dagmary, która w jednej sekundzie zmieniła ton i zaczęła wyrzekać się syna w sposób, jakiego nie spodziewał się absolutnie nikt.
To nie jest mój syn. To jest dziecko z bidula wzięte, tylko grało rolę w „Królowych życia”, a teraz przyjeżdża i płacę mu 2 tysiące za to, żeby przyjeżdżał ten chłopak, bo on jest z bogatej rodziny – wybuchła.
Jej słowa były pełne ironii i przerysowania, ale zarazem tak ostre, że trudno było ocenić, czy to sarkastyczny żart, czy trudny do zrozumienia wybuch emocji. Niezależnie od intencji, szok był natychmiastowy. Dagmara nie poprzestała na tym. Kontynuowała w coraz mocniejszym tonie, wyśmiewając kompetencje syna i kwestionując to, czy miałby w ogóle szansę poradzić sobie na studiach medycznych.
Ten chłopak to łopaty by w ręku nie umiał utrzymać, dobrze zjeść zupy nie umie, a ty pytasz o medycynę – dodała.
W tym samym czasie w kadrze pojawił się sam Conan, który podchwycił żarty matki i dorzucił swoje trzy grosze, jak gdyby cała sytuacja była jednym wielkim stand-upem.
Jedyna medycyna estetyczna z jaką miałem do czynienia to tu przede mną stoi – powiedział, pokazując na Dagmarę.
Choć ton wypowiedzi wskazywał, że oboje traktują to jako żart, to jednak granica została przekroczona zdecydowanie mocniej niż zwykle. Widzowie zaczęli dzielić się na dwa obozy: tych, którzy widzieli w tym tylko sarkazm, oraz tych, którzy uznali zachowanie Dagmary za zupełnie nieakceptowalne. Dla wielu fanów było to pierwsze tak ostre publiczne odcięcie się celebrytki od syna – nawet jeśli wykonane pół żartem, pół serio.
Nie zmienia to faktu, że reakcja Dagmary pokazuje, jak bardzo jest zmęczona wchodzeniem przez obcych ludzi w jej prywatne życie. Pytania o wykształcenie syna najwyraźniej trafiają ją wyjątkowo mocno. W przeszłości wielokrotnie podkreślała, że Conan jest dla niej najważniejszy i choć często przekomarza się z nim publicznie, to ich więź przez lata była jednym z najcieplejszych elementów „Królowych życia”.
Mimo skandali i trudnych tematów – jej relację z Conanem fani postrzegają jako wyjątkową. Ciepłą, choć pełną absurdalnego humoru, przekomarzanek i specyficznej miłości, która stanowiła jedną z największych sił całego programu w TTV.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Mikołaj “Bagi” Bagiński dostanie swój program w Polsacie? Wyszły na jaw kulisy spotkania z Miszczakiem
Co uważacie o słowach Dagmary Kaźmierskiej? Brakuje Wam “Królowych życia” w TTV? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!
@queendboutique #dagmarazkrólowychżycia #dc #króloweżycia #butikdagmary #dagmarakaźmierska ♬ original sound – LoveQueenD




Autor: Szymon Jedynak
Dodaj komentarz
showbiz
Kasia Moś odpowiada na głośne publikacje o swoim partnerze: „Pewni ludzie zachowali się bardzo nieładnie”
Burza wokół partnera wokalistki przetoczyła się przez media z siłą huraganu, wciągając Kasię Moś w centrum skandalu, na który kompletnie nie była gotowa. Teraz artystka po raz pierwszy tak szczerze opowiada o konsekwencjach, jakie spadły na nią w najbardziej wrażliwym okresie życia i o ludziach, którzy – zamiast wesprzeć – odwrócili się w najgorszym możliwym momencie. W podcaście „W parach” nie zabrakło mocnych słów. Dowiedz się więcej!
Spotkanie Aleksandry Grysz i Tomasza Tylickiego z Kasią Moś oraz Łukaszem Grabarczykiem od początku zapowiadano jako odcinek, który może wstrząsnąć opinią publiczną. Dziennikarsko-partnerski duet prowadzący „Podcast w parach” ma talent do wyciągania z gości tematów, o których inni boją się mówić. Nic więc dziwnego, że zaproszenie wokalistki i jej partnera – ludzi, wokół których narosło mnóstwo spekulacji, wzbudziło ogromne emocje jeszcze zanim opublikowano nagranie.
Podcast Grysz i Tylickiego stał się jednym z najgorętszych formatów w sieci. Goście mówią tam to, czego nigdzie indziej powiedzieć nie chcieli. A sprawa Łukasza Grabarczyka od miesięcy budziła sporo kontrowersji. Kilka miesięcy temu reportaż Wirtualnej Polski przedstawiał neurochirurga w świetle, które wstrząsnęło całym krajem. Mowa była o rzekomym podwójnym życiu, komplikacjach w relacjach z kobietami, a nawet jednoczesnych staraniach o dziecko metodą in vitro z różnymi partnerkami. W tle przewijały się zdrady, sekrety, niewygodne rozmowy i narastająca lawina domysłów.
Najbardziej uderzyło to jednak nie w lekarza, a w jego partnerkę – Kasię Moś, która w tamtym czasie była w pierwszej ciąży. Wokalistka w podcaście opisała, jak wyglądało to z jej perspektywy:
Każda kobieta wie o tym, tym bardziej jak to jest pierwsza ciąża, że chciałabyś to (ciążę- dop.) przeżywać w spokoju i rzeczywiście mieć ten stan, jak to mówią, błogosławiony. Mi to zostało zupełnie odebrane”- powiedziała.
Słychać było, że tamte doświadczenia wciąż pozostawiły w niej echo bólu – takiego, którego nigdy nie powinna przeżywać przyszła mama.
POLECAMY: Mikołaj “Bagi” Bagiński dostanie swój program w Polsacie? Wyszły na jaw kulisy spotkania z Miszczakiem
Kasia Moś pierwszy raz tak szczerze o tym, co przeżywała podczas pierwszej ciąży
Kasia Moś zdradziła, że wokół jej osoby narastała presja, której nie potrafiła zatrzymać. Zewnętrzny świat chciał wyjaśnień, komentarza, stanowiska, podczas gdy ona próbowała jedynie przetrwać najtrudniejsze emocjonalnie tygodnie życia. I choć mówiła spokojnie, nie było wątpliwości, że te wydarzenia odcisnęły na niej ślad.
Najmocniejsze słowa padły jednak wtedy, gdy artystka zaczęła opowiadać o ludziach, którzy w momentach kryzysowych zawiedli najbardziej.
Ja nikomu źle nie życzę. Po prostu uważam, że pewni ludzie zachowali się bardzo nieładnie, ale to już jest ich sprawa. Niech każdy bierze to, co robi, na barki swojego życia – powiedziała.
Dała jasno do zrozumienia, że niektóre relacje nie wytrzymały próby, choć – jak podkreśliła – burza nie dotyczyła bezpośrednio jej osoby. To właśnie odwrócenie się znajomych zabolało ją najmocniej.
To też pokazało kto tak naprawdę jest prawdziwym przyjacielem […] Łukasza przyjaciele wszyscy zostali, a parę odwróciło się ode mnie, pomimo tego, że gdzieś to wszystko nie dotyczyło mnie. Wydaje mi się, że ludzie boją się zostać opryskani tak zwanym gów**m, będę mówiła szczerze. – wyznała.
Wokalistka jednak nie skupiła się wyłącznie na krzywdzie. Dużo mówiła też o sile, którą odnalazła w sobie w najmniej sprzyjających warunkach. Przyznała, że sama siebie zaskoczyła odpornością psychiczną:
Nie wiedziałam, że mam w sobie tyle siły, że potrafię być tak silna. Bo wiele razy w życiu patrzyłam na sytuację innych ludzi i myślałam „ja bym nie dała rady” […] a tu w pewnych momentach byłam pełna podziwu dla siebie. Jeśli mogę powiedzieć, że jestem z czegoś dumna w życiu, to myślę, że też z tego jak to przetrwałam, bo to na pewno nie było łatwe. – podsumowała.
W podcaście nie zabrakło też lżejszych momentów. Moś zdradziła, że teledysk do „Alejandro” kręciła… tydzień przed porodem. Śmiała się, że po miesiącach stresu plan zdjęciowy był wręcz odprężający.
Skoro pewne rzeczy mnie nie złamały, to plan zdjęciowy był przyjemnością – powiedziała uśmiechnięta.
Najważniejsze w całej historii było jednak to, że siłą, która pozwoliła jej przetrwać najcięższe chwile, okazała się rodzina. Narodziny syna Amadeusza, rosnący spokój i stabilność u boku Łukasza Grabarczyka stworzyły fundament, na którym dziś odbudowuje swoje życie. I choć nie rozlicza nikogo publicznie, jasno daje do zrozumienia, że nie zamierza więcej pozwolić, by cudze decyzje odbierały jej własny, prywatny świat.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Polsat podjął kolejną decyzję. „Farma” znika z ramówki – widzowie w szoku. Kiedy program powróci na antenę?
Oglądaliście już podcast Oli Grysz i Tomka Tylickiego? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!





Autor: Szymon Jedynak
Dodaj komentarz
-
news5 dni temuNie żyje 11-letni Nikodem Marecki. Widzowie poznali go w serialu “Szpital św. Anny”. Co się stało?
-
showbiz4 dni temuMałgorzata Kożuchowska i Joanna Liszowska w żałobie. Ich słowa po śmierci Nikodema Mareckiego rozrywają serce
-
showbiz5 dni temuDoda ujawnia, co ją brzydzi. Padły ostre słowa o zdrowiu i higienie: “Nie wchodzę nikomu do łóżka”
-
moda3 dni temuAleksander Sikora już tak nie wygląda. W ruch poszła maszynka. Jak Wam się podoba ta zmiana?
-
news4 dni temuZaskakujące sceny na koncercie Beaty Kozidrak. Widownia dosłownie zaniemówiła [WIDEO]
-
showbiz23 godziny temuKasia Moś odpowiada na głośne publikacje o swoim partnerze: „Pewni ludzie zachowali się bardzo nieładnie”
-
showbiz22 godziny temuDagmara Kaźmierska odcina się od syna? Prawda o ich relacji wyszła w najmniej oczekiwanym momencie
-
news3 dni temuChwile grozy w “Pytaniu na śniadanie” – ten wypadek mógł zakończyć się tragedią

Dodaj komentarz