Śledź nas

news

eLove: Emocje i muzyka, która łączy pokolenia!

Opublikowano

w dniu

Zespół eLove tworzy grupa utalentowanych artystów: Krista Dutchak, Jacek Sadowski i Jacek Hoduń. W pracy cechują się profesjonalizmem, ale nie opuszcza ich poczucie humoru. Dali się poznać za sprawą hitów: „Zabiorę to co chcę”, Masz prawo tu być”, „Gofr czy Ciastko”, „Pies i Kot” czy :Nie ma hajsu”. Właśnie ukazał się ich teledysk do piosenki „Raz, dwa, trzy”, co jest świetną okazją, żeby poznać grupę bliżej. W wywiadzie zdradzają, kilka ciekawych smaczków z życia prywatnego i zawodowego. Wspominają także swój występ w „Must Be The Music”.

Spotykamy się przy okazji najnowszego teledysku do singla, pt. „Raz, dwa trzy”, który nawiązuje do pierwszych szkolnych miłości, potańcówek i pierwszych rozczarowań. Zatem, kto z was był królem bądź królową parkietu, a kto podpierał ściany lub deptał innych po palcach?

Krista Dutchak: Przyznam, że historia tej piosenki jest trochę o moim życiu i mojej sytuacji z lat szkolnych. To ja byłam tą dziewczyną z warkoczem, która na szkolnych dyskotekach podpierała czasem ściany i marzyła, żeby pewien przystojniak z mojej klasy podszedł do mnie i poprosił do tańca. Kiedy już w końcu doczekałam się i za którymś razem chłopak z marzeń odważył się wyciągnąć mnie na parkiet, to stało się dokładnie jak w refrenie piosenki „Raz, dwa trzy”. Taniec okazał się trochę nieudany. Rozczarowanie sprawiło, że czar prysł i „miłość” do Władka przeszła mi niemal natychmiast (śmiech).

Jacek Hoduń: Muszę usprawiedliwić męską część i dodam, że w tamtych czasach, gdy Krysia, która dziś jest lwem scenicznym w kobiecej odsłonie, a kiedyś podpierała ściany, nie było „Tańca z gwiazdami”, żeby panowie mogli sobie w telewizji podpatrzeć, jak się powinno tańczyć (uśmiech).

Jacek Sadowski: Dorzucę, że Beethoven też nie potrafił tańczyć, więc czujemy się usprawiedliwieni (śmiech).

Jacek Hoduń: Natomiast jedno jest pewne, to piosenka, która bazuje na doświadczeniach, które dotknęły każdego z nas i myślę, że każdy sięgając pamięcią wstecz może sobie taką sytuacje przypomnieć i my zachęcamy do tego, żeby nasze piosenki trochę przenosiły słuchaczy do minionych czasów, które były naprawdę fajne. Okazuje się, że nasza młodsza część publiczności również przeżywa to obecnie…

Jacek Sadowski: Kiedy zaczęliśmy nagrywać ten utwór również wróciłem pamięcią wstecz. Przypomniałem sobie wówczas pewne zabawne wyznanie. Otóż po latach jedna z koleżanek wyznała mi, że jako nastolatka długo się we mnie podkochiwała, do tego stopnia, że przez to zakochanie nie mogła odrabiać lekcji i skupić się na nauce, bo ciągle o mnie myślała. Odkochała się dopiero, kiedy pewnego dnia dostrzegła na moim nosie pryszcza (śmiech). Wówczas miłość przeszła jej jak ręką odjął. Za to po kilku latach udało nam się razem zatańczyć na jakiejś licealnej potańcówce. Z damsko męskich historii dodam, że wówczas dziewczyny interesowały się albo sportowcami albo muzykami, więc zacząłem grać na gitarze, żeby mieć większe powodzenie.

Podobno tytuł piosenki „Raz, dwa, trzy” w pierwszym zamyśle był nieco inny. Dlaczego doszło do zmian?

Krista Dutchak: Piosenka w pierwszej wersji nosiła tytuł „Szkolny walc”, jednak w trakcie nagrań zapowiedzi na Tik Toka, nasza nastoletnia koleżanka Magda, zadała nam pytanie, skąd wziął się „Szkolny walc”, skoro nie ma tam nic o walcu, nie pada fraza szkolny walc, a utwór nie jest w rytmie walca? To dało nam do myślenia i postanowiliśmy, nawiązując do słów zawartych w tytule, czyli „Raz, dwa, trzy” dokonać zmiany.

Co jest najtrudniejsze, a co jest najpiękniejsze w pracy zespołowej, bo jednak każde z was cechuje się innym temperamentem, miewa różne pomysły? Z pewnością przy powstawaniu utworów każdy ma swoja wizję. Czy często czasem dojść do porozumienia?

Jacek Hoduń: Wiadomo, że mamy różne wizje, bo w końcu, ilu ludzi tyle pomysłów. Na szczęście tak się dobraliśmy, że wszyscy rozumiemy pojęcie współpracy, nie tylko w słowach, ale przede wszystkim w praktyce. Naprawdę nie mamy powodów do narzekań i kłótni. Jesteśmy bardzo zdyscyplinowani. Kiedy siadamy do pracy, nasze piosenki po prostu powstają. Nasza współpraca przebiega niezwykle sprawnie. Gdybyśmy spotykali się codziennie, to w ciągu roku moglibyśmy stworzyć co najmniej trzysta utworów. Każde nasze twórcze spotkanie rodzi jakiś pomysł. Niektóre realizujemy od razu, inne chowamy do szuflady z napisem „na później”. Naprawdę nasze ostatnie single są składową wspólnych działań. Każdy przychodzi z czymś innym. Kryśka przychodzi ze swoimi ulubionymi wokalistkami, takimi jak: Beyoncé, Dua Lipa, Lady Gaga, my natomiast pałamy miłością do funkowego grania i udaje nam się uzyskać fajny wspólny rezultat.

Jacek Sadowski: Najważniejsze, że się lubimy i lubimy ze sobą przebywać. Niektórzy nie rozumieją, ale „zespół muzyczny” to najpierw „zespół”, a dopiero później „muzyczny”. Bez wzajemnej sympatii to by się nie mogło udać. Team jest najważniejszy. W swojej twórczości wykorzystujemy różne techniki i środki wyrazu. Lubimy eksperymentować. Staramy się nadążać za trendami, jednocześnie zachowując swój indywidualny styl.

Czy muzyka sama w sobie, kiedyś stała się na jakimś etapie życia, czymś, co przynosi ukojenie, czy pomogła przetrwać jakieś trudne chwile?

Jacek Hoduń: Myślę, że muzyka u każdego z nas ma swoje ważne miejsce, skoro oddajemy się tej pasji, a na dodatek możemy z niej żyć, choć nie zawsze bywa łatwo.

Jacek Sadowski: Najpiękniej jest, kiedy można robić w życiu to, co się lubi. Nie wyobrażam sobie, żebym miał chodzić na osiem godzin do pracy, której się nienawidzi. Taki etap mam za sobą. Próbowałem sił w innych zawodach i w pracy na etatach, co okazało się przykrym doświadczeniem, do którego nie chcę już wracać.

Jacek Hoduń: Ja miałem podobne doświadczenia i również nie odnalazłem się w innych miejscach.

POLECAMY: Zespół eLove podbija sieć hitem „Nie ma hajsu”! Poznajcie bliżej ambitnych artystów

Jakie zajęcia aż tak was zraziły?

Jacek Hoduń: Próbowałem wejść do świata IT. Niektórzy myślą, że to fajne i można dużo zarobić. Okazało się jednak, że to nie mój świat. Siedzenie przed komputerem, nawet za dobre pieniądze nie zatrzymało mnie przy biurku. Uświadomiłem sobie, że nie nadaję się do tego, choćbym nawet bardzo chciał, bo jednak cały czas ciągnęło mnie w stronę muzyki. W czasach studenckich byłem też magazynierem i też nie sprawiało mi to takiej radości jak muzyka, która czasem bywa ciężkim, ale pięknym kawałkiem chleba.

Jacek Sadowski: Pochwalę się, że kiedyś byłem naczelnikiem działu kultury w urzędzie. Wbrew pozorom to jest naprawdę miejsce mocno odbiegające od nazwy, a przede wszystkim od twórczej pracy muzycznej. Dyscyplina i godzinowy system pracy okazały się rzeczami nie dla mnie. Z przyjemnością porzuciłem to zajęcie. Moja decyzja przeraziła moją mamę i żonę, które stwierdziły, że zrezygnowałem z „porządnej pracy”. Mnie natomiast ta decyzja przyniosła ulgę.

Krista Dutchak: W myśl, że warto mieć solidne wykształcenie i stabilny zawód, studiowałam stosunki międzynarodowe. Mimo że śpiewam od szóstego roku życia, moim rodzicom bardzo zależało, żebym skupiła się na edukacji i miała tzw. plan B, na wypadek, gdyby coś nie wyszło. Po moich studiach mogłabym być ambasadorem, asystentką ambasadora, pracować w dyplomacji itp., ale wiem, że nie odnalazłabym szczęścia ani spełnienia w takiej pracy.

Gdybyście mogli cofnąć czas do momentu założenia zespołu i dać sobie jedną radę, żeby coś zrobić lepiej i poprawić, co to by było?

Jacek Hoduń: Kupiłbym bitcoiny i zainwestował w krypto waluty (śmiech) A tak poważnie, to chyba nic bym nie chciał zmieniać.

Krista Dutchak: Również niczego bym nie poprawiała, bo każda droga, nawet, jeśli zdarzają się na niej błędy i potknięcia uczy nas czegoś i to właśnie te trudne doświadczenia sprawiają, że stajemy się silniejsi, budują nas i czasem sprowadzają na ziemię. Nic w życiu nie przychodzi łatwo, bywa, że trzeba się czymś rozczarować, żeby coś zrozumieć, choć naprawdę jestem zadowolona z tego jak rozwija się nasza dwuletnia współpraca zespołowa.

Jacek Sadowski: Nie wyobrażam sobie, że nagle wchodzimy na rynek i mamy natychmiast sukces. Wszystko trzeba sobie wypracować. Zbyt szybki sukces mógłby poskutkować tym, że przysłowiowa woda sodowa uderzyłaby nam do głów. Tak więc jak mówi Krysia, błędy bywają bolesne, ale przede wszystkim kształcą. Poza tym zespół jest trochę jak małżeństwo – trzeba się dotrzeć i my w zespole eLove, naszym muzycznym kolektywie też się docieramy, uczymy się siebie nawzajem, swoich różnych humorów, upodobań, emocji i charakterów. Spędzamy ze sobą naprawdę dużo czasu, więc musimy umieć ze sobą żyć, żeby tworzyć.

Jacek Hoduń: To prawda, dlatego droga do sukcesu jest niezbędna. Każda ścieżka obarczona jest jakimiś błędami. Każdy z artystów, który jest na topie przebył jakąś drogę, która go ukształtowała. Jesteśmy więc zdeterminowani i wierzymy, że będziemy mieli swój czas. Ten projekt uczy nas wszystkich pokory i cierpliwości. Póki co fajnie się rozwija, a my nie odpuszczamy.

Jacek Sadowski: Uczymy się od siebie nie tylko w kwestii muzycznej. Np. Krysia w moje życie wniosła element social mediów, które wcześniej były mi obce. Dzięki jej zaangażowaniu mamy możliwość docierania, zwłaszcza do młodszej części publiczności poprzez TikTok, Facebook czy Instagram. W sumie nasz viral ma 15 milonów odsłon. Uświadomiliśmy sobie, że siła Internetu jest ogromna.

Jacek Hoduń: Krysia przychodzi do nas ze scenariuszami na filmiki do Internetu, a my już nawet nie dyskutujemy tylko z radością zapoznajemy się z tematami i nagrywamy.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Małgorzata Rozenek “Gwiazdą roku”! Zdradziła, co sądzi o portalach plotkarskich

Jesteście z różnych pokoleń. Jak widać muzyka łączy ludzi. A czy z racji „przepaści wiekowej” bywają też jakieś nieporozumienia?

Jacek Hoduń: Różnica pokoleń w naszym przypadku na szczęście ma więcej plusów niż minusów. Ta przepaść nie jest nie wiadomo jak duża. Ponadto jesteśmy tak zgrani, że nasze pesele nie mają tu znaczenia. Wymieniamy się doświadczeniem, energią, nowymi pomysłami.

Kto was najbardziej wspiera w tej muzycznej drodze?

Krista Dutchak: Rodzice. Głównie mama, która mój potencjał muzyczny dostrzegła, kiedy byłam w przedszkolu. Zauważyła, że śpiewając piosenkę, trafiam w dźwięki, więc zaprowadziła mnie na zajęcia wokalne, żebym mogła rozwijać się w tym kierunku. Sprawiało mi to ogromną radość i sprawia do dziś. Mama zawsze, gdy tylko mogła stała za kulisami wszystkich ważnych występów, koncertów, czy festiwali, co było ogromnym wsparciem. Nawet, kiedy ja czasem w siebie wątpię, ona we mnie wierzy i motywuje mnie. Tata także jest ze mnie dumny. Kiedyś marzył, żebym była wokalistką rockową. Pamiętam, że zawsze w aucie słuchaliśmy mocniejszych brzmień, takich jak: Queen, Metallica, Scorpions, czy AC/DC. Przez moment byłam nawet frontmenką zespołu rockowego, a tata menadżerem, więc na chwilę spełniłam jego marzenie. Zdecydowanie jednak lepiej odnajduję się w stylu, jaki prezentujemy jako eLove.

Jacek Sadowski: Mnie najbardziej wspiera kuzynka Olga, która kiedyś porzuciła pracę, żeby kibicować nam w „Must Be The Music”. Jest bardzo pozytywna i trochę szalona, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Zabrała ze sobą za kulisy także ciocię Krysię.

Co zyskaliście dzięki udziałowi w programie „Must Be The Music”?

Jacek Hoduń: Program dał nam przede wszystkim bardzo dużo znajomości z ludźmi z branży, zdolnymi muzykami. Zawarliśmy wiele przyjaźni. Niektóre owocują wspólnymi projektami. Z perspektywy czasu, myślę, że te relacje są dla nas dużo ważniejsze niż sam występ przed jury. Choć oczywiście to była fajna przygoda i możliwość zaprezentowania się również przed widzami.

Krista Dutchak: Na pewno to było ważne doświadczenie i możliwość zaprezentowania się z autorska piosenką przed publicznością w studiu, ale i szansa dotarcia do telewidzów. Osobiście miałam frajdę z tego występu.

Jacek Sadowski: Na pewno występ w programie przełożył się na dotarcie do szerszej grupy publiczności. Nie od dziś wiadomo, że jak telewizja coś pokaże, to później internet także się tym interesuje. Ogólnie jesteśmy zadowoleni ze swojego występu.

Skąd wzięła się nazwa eLove?

Jacek Sadowski: Ze snu. I to dosłownie. Współpracujący z nami gitarzysta Krzysztof Paul, przyszedł na próbę i powiedział, że śniło mu się, że nasz zespół będzie nazywał się eLove. Wówczas mieliśmy kilka różnych pomysłów, ale do żadnego nie byliśmy na sto procent przekonani. Później zaczęliśmy tę nazwę analizować. Doszliśmy do wniosku, że w życiu najważniejsza jest miłość, czyli love, e – natomiast kojarzy się z siecią i nowoczesnością, oraz z emocjami. I nasz muzyka taka jest o życiu i o miłości.

Jakie macie muzyczne plany, kiedy już wypromujecie numer „Raz, dwa, trzy”?

Jacek Sadowski: Nasz plan to zagranie jak największej liczby koncertów dla jak największej liczby publiczności. Oczywiście pracujemy nad kolejnymi piosenkami, a singiel „Raz, dwa, trzy” nie będzie ostatnim, który wydamy w tym roku. Zapraszamy też do śledzenia nas w social mediach, do oglądania i komentowania naszych teledysków.

Fot. archiwum prywatne zespołu eLove
SM

news

Emilia Dankwa, czyli serialowa Zosia z „Rodzinki.pl” zaskakuje fanów – jej kręcone loki zniknęły!

Opublikowano

w dniu

przez

Młoda gwiazda, którą widzowie pokochali jako Zosię w „Rodzince.pl”, pokazuje, że potrafi zaskakiwać. Emilia Dankwa coraz śmielej wkracza w świat mody i social-mediów, odkrywając przed fanami zupełnie nowe oblicze. Teraz zaskoczyła metamorfozą, ikoniczne loki zniknęły z głowy!

Emilia Dankwa, choć znana głównie z roli Zosi w „Rodzince.pl”, udowadnia, że nie boi się zmian i wyzwań. Mimo że była postacią drugoplanową, jej autentyczność i naturalność sprawiły, że fani pokochali ją równie mocno, co głównych bohaterów serialu. Podobnie jak Mateusz Pawłowski, rozpoczęła swoją aktorską karierę w tym popularnym sitcomie, a teraz z sentymentem wróciła na plan, gdyż właśnie trwa emisja nowych odcinków, co pozwala jej ponownie zanurzyć się w emocjonalnym świecie „Rodzinki.pl”.

Przez pięć lat przerwy w emisji „Rodzinki.pl” Emilia Dankwa stała się jedną z ulubionych postaci młodszej widowni w mediach społecznościowych. Jej profil na Instagramie i TikToku rośnie w siłę, a młoda gwiazda regularnie dzieli się z fanami fragmentami swojego życia, inspirując nie tylko swoimi stylizacjami, ale również osobowością.

Ostatnio 20-latka postawiła na kolejny krok w swojej karierze – modeling. Na Instagramie pojawił się wpis informujący o jej udziale w prestiżowym pokazie mody, który odbył się w warszawskiej Hali Koszyki. To wydarzenie dało jej możliwość pokazania się w zupełnie nowej odsłonie i zdobycia doświadczenia w branży modowej.

POLECAMY: TYLKO U NAS: Szokująca zmiana w „Gogglebox. Przed telewizorem” – widzowie nie będą mogli uwierzyć

Emilia Dankwa zaskakuje metamorfozą!

Dla wielu fanów sporym zaskoczeniem okazała się fryzura Emilii Dankwa. Gwiazda, dotychczas kojarzona z bujnymi, kręconymi włosami, na pokazie mody pojawiła się w wersji z prostymi pasmami. Wyglądało to niezwykle elegancko, a fani natychmiast podzielili się swoimi opiniami w mediach społecznościowych, komentując metamorfozę aktorki.

W komentarzach pod rolką, fani nie kryli zachwytu. Pojawiały się słowa takie jak: „Jak pięknie wyglądasz w tych prostych włosach”, „Piękne włosy”, „Wyglądasz olśniewająco”, „Nie mogę oderwać oczu”. Dla młodej gwiazdy z pewnością wsparcie fanów jest niezwykle ważne i dodaje jej odwagi do podejmowania kolejnych zawodowych wyzwań.

Fani mogą spodziewać się, że Emilia Dankwa nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Jej kolejne projekty w modelingu i mediach społecznościowych mogą przynieść nowe zaskoczenia i pokazać jej wielowymiarowość. Każdy ruch młodej gwiazdy śledzony jest uważnie przez obserwatorów, którzy chętnie komentują każdy krok i wspierają ją w realizacji marzeń.

Nowa aktywność Emilii Dankwy to także świetny przykład dla młodych artystów i osób, którzy chcą łączyć różne pasje i rozwijać się wielotorowo. Dzięki Instagramowi i TikTokowi fani mają możliwość poznania jej życia nie tylko zza kamery, ale również prywatnie, obserwując przemiany, metamorfozy i codzienne wyzwania młodej gwiazdy.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Klaudia El Dursi nie chciała zdradzić imienia córki? „Dzień Dobry TVN” zrobiło to za nią

Jak Wam się podoba metamorfoza serialowej Zosi? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Emilia Dankwa (fot. screen Instagram Emilia Dankwa)
Emilia Dankwa (fot. screen Instagram Emilia Dankwa)
Emilia Dankwa (fot. screen Instagram Emilia Dankwa)
Emilia Dankwa (fot. screen Instagram Emilia Dankwa)
Emilia Dankwa (fot. screen Instagram Emilia Dankwa)
Emilia Dankwa (fot. screen Instagram Emilia Dankwa)

Autor: SJ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontynuuj czytanie

news

TYLKO U NAS: Szokująca zmiana w „Gogglebox. Przed telewizorem” – widzowie nie będą mogli uwierzyć

Opublikowano

w dniu

przez

Od 2014 roku program „Gogglebox. Przed telewizorem” przyciąga widzów przed telewizory dzięki szczerym komentarzom uczestników. Po 22 sezonach stacja TTV postanowiła wprowadzić coś, czego fani długo się nie spodziewali. Dowiedz się więcej o nowościach, które czekają na widzów w najbliższych odcinkach!

Program „Gogglebox. Przed telewizorem” od ponad dekady nieprzerwanie gromadzi przed ekranami rzesze fanów. Nie jest to zwykły telewizyjny show – to prawdziwy fenomen kulturowy, który pokazuje, jak zwykli ludzie reagują na popularne produkcje telewizyjne. Ich komentarze, pełne sarkazmu, humoru i szczerości, stały się znakiem rozpoznawczym całego formatu, sprawiając, że widzowie identyfikują się z uczestnikami i wracają na każdy odcinek.

Przez lata w programie pojawili się tacy bohaterowie jak Iza Zeiske, Mariusz Kozak, Ewa Mrozowska, Krzysztof Radzikowski, Krzysztof Ufnal, Sylwia Bomba czy Big Boy. Ich błyskotliwe komentarze, szczere reakcje i niepowtarzalny styl sprawiły, że wielu z nich stało się rozpoznawalnymi postaciami w polskich mediach, występując także w innych projektach stacji TTV.

Format programu jest prosty, ale dla wielu genialny: uczestnicy siadają w swoich domach, na własnych kanapach, i komentują to, co aktualnie oglądają w telewizji. Jak podkreśla sama produkcja, właśnie dzięki autentyczności i braku scenariusza widzowie mogą poczuć, że patrzą na siebie samych w lustrze – widzą reakcje zwykłych ludzi, którzy nie boją się mówić, co myślą.

25 sierpnia wystartował nowy sezon programu, a wraz z nim pojawili się nowi bohaterowie. Część z nich zostaje na dłużej, inni pojawiają się jedynie w pojedynczych odcinkach. To znak, że TTV wciąż stara się odświeżać format, przyciągać młodszą widownię i wprowadzać energię, która utrzymuje program na topie nawet po 23 sezonach.

Odcinki „Gogglebox. Przed telewizorem” emitowane są od lat w każdy poniedziałek o godzinie 22:00. Standardowo trwają 60 minut z reklamami, czyli około 42 minut samej treści. Ten rytm emisji sprawił, że widzowie przyzwyczaili się do programu jako do stałego punktu tygodnia, tworząc lojalną społeczność fanów.

POLECAMY: Klaudia El Dursi nie chciała zdradzić imienia córki? „Dzień Dobry TVN” zrobiło to za nią

TYLKO U NAS: Wielka zmiana w programie!

Jak dowiedział się nasz portal PrzeAmbitni.pl, w najbliższy poniedziałek, 29 września, czeka na widzów wyjątkowa niespodzianka. Jeden z odcinków będzie wydłużony do 85 minut z reklamami, co daje około godzinę oglądania treści. To prawdziwa gratka dla stałych fanów, którzy kochają obserwować komentarze uczestników w pełnej odsłonie.

Jak wynika z naszych nieoficjalnych informacji, wydłużenie odcinka do 85 minut jest na razie jedynie jednorazowym testem. To swoiste badanie reakcji widzów – stacja chce sprawdzić, czy fani przyjmą dłuższy format i czy będą w stanie utrzymać uwagę przez całą godzinę oglądania. Wydłużony odcinek pozwoli także na pokazanie większej liczby komentarzy uczestników i wprowadzenie nowych wątków, które w standardowej ramie czasowej byłyby pomijane.

Jeśli test wypadnie pomyślnie, możliwe, że TTV zdecyduje się na stałe wydłużenie wybranych odcinków w przyszłości, co mogłoby zrewolucjonizować sposób, w jaki fani odbierają „Gogglebox. Przed telewizorem”. Widzowie będą mogli liczyć na jeszcze więcej spontanicznych reakcji, sarkastycznych uwag i momentów, które w normalnych warunkach nie miałyby szansy zaistnieć na ekranie.

Popularność programu nie ogranicza się jedynie do telewizji. Wielu widzów dzieli się swoimi komentarzami na mediach społecznościowych, komentując reakcje bohaterów i tworząc wirtualne dyskusje. To właśnie połączenie autentycznych reakcji przed kamerą i aktywnej interakcji w sieci sprawia, że „Gogglebox. Przed telewizorem” pozostaje jednym z najbardziej rozpoznawalnych formatów TTV.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Małgorzata Tomaszewska odsłania nieznaną stronę swojego życia i kariery – sekrety, o których nikt wcześniej nie słyszał

Lubicie oglądać “Goggleboxa” w TTV? Jeśli tak, to którego bohatera lubicie najbardziej? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Sebastian Szarata, Mariola Kozak, Mariusz Kozak (fot. zdjęcie prasowe TVN)
Mateusz Borkowski, Damian Nagana, Marek Morus (fot. zdjęcie prasowe TVN)
Konrad “Marian” Mariański, Krzysztof Ufnal i Jakub “Felek” Feliński (fot. zdjęcie prasowe TVN)
Ewa Mrozowska i Sylwia Bomba (fot. zdjęcie prasowe TVN)

Autor: SJ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontynuuj czytanie

news

Klaudia El Dursi nie chciała zdradzić imienia córki? „Dzień Dobry TVN” zrobiło to za nią

Opublikowano

w dniu

przez

Klaudia El Dursi, znana z „Top Model” i roli prowadzącej „Hotel Paradise”, od lat uchodziła za jedną z najbardziej rozchwytywanych gwiazd telewizji. Jednak narodziny jej trzeciego dziecka całkowicie zmieniły hierarchię wartości w jej życiu. Celebrytka wycofała się z medialnego zgiełku, a dziś otwarcie mówi o macierzyństwie, presji wyglądu i trudnych wyborach. Co więcej – od blisko dwóch miesięcy ukrywa ważny szczegół dotyczący córki. Dowiedz się więcej, jak ma na imię jej najmłodsza księżniczka!

Choć Klaudia El Dursi zaczynała w „Top Model”, to szybko udowodniła, że nie potrzebowała zwycięstwa w programie, by zrobić karierę. Jej naturalność, wdzięk i wyjątkowa uroda sprawiły, że producenci telewizyjni natychmiast dostrzegli potencjał. Propozycja prowadzenia „Hotel Paradise” okazała się przepustką do świata show-biznesu i wielkiej popularności. Właśnie tam El Dursi pokazała, że potrafi połączyć profesjonalizm z ciepłem i autentycznością, co zapewniło jej sympatię zarówno uczestników, jak i widzów.

Ostatni rok przyniósł jednak ogromne zmiany w jej życiu. Narodziny trzeciego dziecka sprawiły, że El Dursi inaczej spojrzała na swoje priorytety. Zamiast czerwonych dywanów, kontraktów reklamowych i wystąpień telewizyjnych, postawiła na dom i rodzinę. Jak sama przyznała, codzienność bywa wymagająca i męcząca, ale daje jej największą radość. Dla wielu jej obserwatorów była to odważna decyzja – piękny dowód na to, że można na chwilę zejść ze sceny i wybrać życie w zgodzie z własnymi wartościami.

Choć w ciąży dzieliła się z fanami wieloma szczegółami, sam poród postanowiła zostawić dla siebie. Zaskoczyła wszystkich, gdy pierwsze zdjęcia ze szpitala pojawiły się dopiero po dwóch dniach. I to nie w formie selfie czy rozbudowanych opisów, lecz prostego kadru z kolorowymi balonami z napisami „Baby girl” i „Baby boy”. Tym gestem Klaudia pokazała, że są w jej życiu chwile, które chce przeżywać w ciszy – bez udziału publiczności i presji mediów.

Macierzyństwo w wydaniu El Dursi nie oznacza jednak całkowitego odcięcia się od fanów. Wręcz przeciwnie – celebrytka coraz chętniej pokazuje na Instagramie kulisy codzienności. Potrafi żartować, że jej taras przypomina plac budowy, albo przyznać, że czasem brakuje jej sił przy dzieciach. To właśnie ten dystans i autentyczność sprawiają, że fani widzą w niej prawdziwą kobietę z krwi i kości, a nie perfekcyjny obrazek wykreowany na potrzeby telewizji.

W sierpniu, zaledwie kilka tygodni po porodzie, Klaudia El Dursi pojawiła się publicznie na konferencji ramówkowej TVN w Sopocie. Olśniewała wyglądem, ale sama podkreśla, że powrót do formy nie jest prosty.

Do wagi sprzed ciąży zostało mi 12 kg. Oczywiście chciałabym wrócić do tej formy, ale muszę przyznać, że nigdy nie czułam się taka wolna. Wolna od wyrzeczeń, od dążenia do ideału, od odmawiania sobie […] Teraz, choć do ideału daleka droga, a spoglądając na swoje nagie ciało, pojawia się grymas niezadowolenia, to daję sobie chwilową przestrzeń na to, żeby odpuścić. Wybiorę się do sklepu, kupię większe ciuchy i jeszcze chwilę pocieszę się tym, że sięgam po drożdżówkę z kruszonką bez wyrzutów sumienia – napisała kilkanaście dni temu na Instagramie.

POLECAMY: Małgorzata Tomaszewska odsłania nieznaną stronę swojego życia i kariery – sekrety, o których nikt wcześniej nie słyszał

Jak ma na imię córka El Dursi?

Choć Klaudia El Dursi z ogromną szczerością opowiada o macierzyństwie, jeden szczegół od blisko dwóch miesięcy konsekwentnie trzyma w tajemnicy. Celebrytka nigdy nie pokazała twarzy swojej córeczki ani nie zdradziła jej imienia. Fani od dawna zasypują ją pytaniami w komentarzach, ale prowadząca „Hotel Paradise” milczy, podkreślając, że są sprawy, które chce zostawić tylko dla siebie i najbliższych.

Nieco inaczej wygląda sytuacja w przypadku jej dwóch starszych synów. 16-letni Dawid i 10-letni Jan od dawna pojawiają się na profilu znanej mamy. Chłopcy towarzyszą jej w ważnych wydarzeniach i coraz częściej są bohaterami rodzinnych nagrań. El Dursi wielokrotnie podkreślała, że jest z nich dumna i stara się pokazywać ich codzienność w sposób autentyczny, ale jednocześnie z poszanowaniem prywatności.

W przypadku najmłodszej córki sytuacja jest jednak zupełnie inna. Choć dla fanów to zagadka, dla El Dursi to świadomy wybór. Gwiazda TVN wyraźnie daje do zrozumienia, że nie chce poddać dziewczynki medialnemu zainteresowaniu i pragnie, aby przez pierwsze miesiące życia mogła rosnąć z dala od błysków fleszy.

Dlatego wielu obserwatorów przeżyło szok, gdy to nie Klaudia, lecz… TVN zdradził imię jej córki. W zapowiedzi sobotniego wydania „Dzień Dobry TVN”, w którym El Dursi miała być gościem, padło imię „Tosia”.

To z pewnością wywołało spore zainteresowanie wśród internautów, którzy zastanawiają się, dlaczego to pracodawca celebrytki ujawnił tak ważną informację. Czy był to błąd, przeoczenie, a może świadomy ruch marketingowy? Sama El Dursi jeszcze nie potwierdziła publicznie tych doniesień, więc fani z niecierpliwością czekają na jej oficjalny komentarz.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Paulina Smaszcz bez tabu: edukacja zdrowotna, seks, i wychowanie dzieci! Zobacz, co wyznała w intymnej rozmowie

Podoba Wam się imię TOSIA? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Klaudia El Dursi (fot. screen Instagram Story Klaudia El Dursi) – 26 września 2025
Klaudia El Dursi (fot. screen Instagram Story Klaudia El Dursi) – 15 września 2025

Autor: SJ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontynuuj czytanie

news

Małgorzata Tomaszewska odsłania nieznaną stronę swojego życia i kariery – sekrety, o których nikt wcześniej nie słyszał

Opublikowano

w dniu

przez

Jeszcze niedawno była jedną z najjaśniejszych gwiazd Telewizji Polskiej. Dziś błyszczy na ekranie TVN, a jej kariera nabiera rozpędu jak nigdy wcześniej. Jednak to nie zawodowe sukcesy wzbudzają największe emocje – Małgorzata Tomaszewska zaczęła zdradzać w sieci fakty z prywatnego życia, o których nikt wcześniej nie miał pojęcia. Część z nich zaskakuje, inne bawią, a niektóre pokazują, że dziennikarka miała już w swoim życiu momenty naprawdę przełomowe. Dowiedz się więcej i poznaj bliżej prezenterkę “Dzień dobry TVN”!

Jeszcze kilka miesięcy temu Małgorzata Tomaszewska była jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy Telewizji Polskiej. Prowadziła popularne programy rozrywkowe, a jej obecność na antenie dawała widzom poczucie lekkości i dobrej energii. Wszystko zmieniło się jednak po reorganizacji stacji i politycznych roszadach – jej miejsce na ekranie zostało nagle zlikwidowane. Dla wielu dziennikarzy był to koniec marzeń o wielkiej karierze, ale dla Tomaszewskiej sytuacja ta stała się impulsem do zmian i początkiem nowego rozdziału.

Zamiast pogrążać się w żalu, prezenterka postanowiła pójść naprzód. Transfer do TVN okazał się dla niej prawdziwym przełomem. Pojawienie się Tomaszewskiej w „Dzień Dobry TVN” od razu przyciągnęło uwagę widzów, którzy chwalili jej profesjonalizm, charyzmę i naturalność. W krótkim czasie zbudowała nową publiczność, a rosnące grono fanów zaczęło głośno domagać się, by otrzymała jeszcze większą rolę na antenie. Choć początkowo utrata miejsca w TVP mogła być dla niej ciosem, szybko okazało się, że los przygotował dla niej nowe możliwości. Transfer do TVN stał się dla niej prawdziwym przełomem i pozwolił rozpocząć kolejny etap kariery.

Choć rozwój kariery to dla niej ogromne wyróżnienie, Tomaszewska nie ogranicza się wyłącznie do świata mediów. Z coraz większą odwagą publikuje w sieci materiały, w których odsłania kulisy swojego życia. W krótkich rolkach dzieli się doświadczeniami związanymi z macierzyństwem, zdradza, jak udało jej się wrócić do formy po dwóch ciążach, a ostatnio poszła o krok dalej – nagrała filmik zatytułowany „Tego na pewno o mnie nie wiecie”, w którym ujawniła sześć zaskakujących faktów o sobie.

POLECAMY: „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”: szokujące metamorfozy i dramaty na scenie! Nie uwierzysz, kto wygrał 4. odcinek

Sześć faktów o Małgorzacie Tomaszewskiej

Pierwszą z ciekawostek, którą podzieliła się ze swoimi fanami, była jej absolutna słabość do herbat.

Jestem herbacianym freakiem. Herbaty w moim domu są absolutnie wszędzie. Gdzie się nie otworzy w szafki, to są herbaty – przyznała Tomaszewska z rozbrajającą szczerością.

Nie ukrywa również, że są napoje, których unika – szczególnie piwo oraz wszelkiego rodzaju energetyki. Dzięki temu łatwiej też dbać o własną figurę i dobre samopoczucie. W końcu zarówno piwo, jak i mocno słodzone energetyki nie należą do najzdrowszych wyborów, a prezenterka od lat stara się prowadzić styl życia, który sprzyja formie i energii.

Choć w jej opowieściach nie brakowało zabawnych akcentów, znalazło się też miejsce na zupełnie inne, znacznie trudniejsze wspomnienie. Prezenterka otworzyła się przed fanami i opowiedziała o jednym z najcięższych momentów swojego życia – wydarzeniu, które sprawiło, że inaczej zaczęła patrzeć na codzienność i przewartościowała wiele spraw.

W marcu 2023 roku miałam spadek samochodowy i to był taki moment zwrotny, bo muszę przyznać, że wszystko mi się pojawiło przed oczami – zszokowała prezenterka.

To wyznanie pokazało, że nawet osoba, którą widzowie kojarzą z uśmiechem i lekkością, ma za sobą dramatyczne chwile. Wypadek sprawił, że zaczęła inaczej patrzeć na codzienność i doceniać to, co wcześniej mogło wydawać się oczywiste.

Wśród poważniejszych wyznań znalazło się również miejsce na odrobinę dystansu i poczucia humoru. Prezenterka postanowiła podzielić się także wspomnieniami z dzieciństwa, które dziś mogą wywołać uśmiech na twarzy fanów. To właśnie wtedy zdradziła, kto był jej największym idolem i jakie naiwne, ale urocze wyobrażenia miała jako mała dziewczynka.

Moją miłością był Ricky Martin, co więcej, ja w swojej dziecięcej głowie myślałam, że dzieci dorastają, ale dorośli się nie starzeją. W związku z tym liczyłam, za ile lat się uda – zdradziła z uśmiechem.

POLECAMY: Paulina Smaszcz bez tabu: edukacja zdrowotna, seks, i wychowanie dzieci! Zobacz, co wyznała w intymnej rozmowie

Modeling, media i psychologia! Jak to możliwe?

Mało kto pamięta, że zanim Małgorzata Tomaszewska trafiła do wielkich formatów telewizyjnych, jej pierwsze kroki zawodowe związane były z modelingiem. Jeszcze jako bardzo młoda dziewczyna pojawiała się w sesjach zdjęciowych i reklamach, gdzie uczyła się pracy z kamerą i obiektywem.

Byłam kiedyś modelką, a jako dziecko występowałam w reklamach McDonalda i nie wiem, kto pamięta – Polleny 2000 – przypomniała.

Pollena 2000, kultowy proszek do prania, był jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek lat 90., dlatego dla wielu starszych widzów to wspomnienie może wywołać sentymentalny uśmiech.

Okazuje się, że współpraca z TVN nie jest dla Małgorzaty Tomaszewskiej żadną nowością. Jej pierwsze doświadczenia z tą stacją sięgają dzieciństwa, kiedy wystąpiła w kultowym „Mini Playback Show”. Program cieszył się wówczas ogromną popularnością – mali uczestnicy wcielali się w swoich muzycznych idoli, odtwarzając ich największe hity na scenie. To właśnie tam młodziutka Tomaszewska po raz pierwszy poczuła magię telewizji.

Pierwszy raz na antenie TVN pojawiłam się w 1998 roku. Występowałam wtedy w programie “Mini playback show” jako Lutricia McNeal – wspominała z uśmiechem.

Choć telewizja szybko stała się największą pasją Małgorzaty Tomaszewskiej, prezenterka nigdy nie ograniczała się wyłącznie do świata mediów. Od zawsze starała się łączyć różne dziedziny i rozwijać w kilku kierunkach jednocześnie. Co ciekawe, jeszcze zanim na dobre rozpoczęła karierę przed kamerą, skupiła się na nauce i zdobyła solidne wykształcenie w psychologii.

Ukończyłam psychologię i pisałam pracę magisterską, nie pracując jeszcze wtedy w mediach, o wpływie mediów na dzieci w wieku ówczesnej adolescencji. Więc najwyraźniej od początku ciągnęło mnie do mediów – powiedziała.

To, że Małgorzata Tomaszewska dzieli się tak osobistymi faktami ze swojego życia, pokazuje, jak bardzo ceni swoich fanów i jak bardzo chce być dla nich autentyczna. Rolki publikowane w social-mediach nie tylko bawią, ale też pozwalają lepiej poznać prezenterkę, którą wielu kojarzyło dotąd wyłącznie z telewizyjnych występów. Dzięki temu widzowie mogą poczuć, że mają do czynienia nie tylko z gwiazdą dużego ekranu, ale też z osobą, która ma swoje pasje, słabości i wspomnienia. To sprawia, że popularność Tomaszewskiej wciąż rośnie, a jej więź z publicznością staje się jeszcze silniejsza.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Karolina Gilon już tak nie wygląda! Szokująca metamorfoza zaskoczyła internautów

Za co najbardziej cenicie Małgorzatę Tomaszewską? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Małgorzata Tomaszewska (fot. screen Instagram Małgorzata Tomaszewska)
Małgorzata Tomaszewska (fot. screen Instagram Małgorzata Tomaszewska)
Małgorzata Tomaszewska (fot. screen Instagram Małgorzata Tomaszewska)
Małgorzata Tomaszewska (fot. screen Instagram Małgorzata Tomaszewska)
Małgorzata Tomaszewska (fot. screen Instagram Małgorzata Tomaszewska)
Małgorzata Tomaszewska (fot. screen Instagram Małgorzata Tomaszewska)
Małgorzata Tomaszewska (fot. screen Instagram Małgorzata Tomaszewska)

Autor: Szymon Jedynak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontynuuj czytanie

HITY

Copyright © 2019 Przeambitni.pl. Stworzona z miłością