lifestyle
#FETYSZOWO: “ARTYŚCI SĄ SEZONOWYM PRODUKTEM…” MÓWI MONIKA JAROSIŃSKA I…
Wraca po kilku latach nieobecności w telewizji i upomina się o swoje. W ekskluzywnym, szczerym wywiadzie ponownie daje powody, aby o niej mówili… Od zawsze była na językach, ale ma przecież “status gwiazdy”. To zobowiązuje.
Fetysz: To będzie długi wywiad, ale ktoś musi Cię zoperować publicznie, żeby ludzie bez twarzy mieli o czym mówić. Z jakiegoś powodu nigdy nie wypadłaś z plotkarskiego obiegu, mięło tyle lat, a o Tobie wciąż się mówi. Monika – dlaczego w Polsce robi się z Ciebie beztalencie i odbiera wszelkie sukcesy, albo umniejsza je do rozmiaru Twojego psa, Bożeny?
Monika Jarosińska: Możliwe, że dla niektórych bezpieczniej komuś umniejszać wiedzy, talentu, sukcesów, pozbyć się konkurencji, bądź też dla tak zwanej hecy – dobra, dojedziemy, na przykład Jarosińską, będzie beka, będzie zabawa. Myślę, że ten okres jest za mną… Minęło trochę czasu od tej nagonki medialnej, chociaż… jakiej medialnej? Kurde, przecież ja doskonale wiedziałam kto to pisze! Ludzie których znałam, którzy mnie dobrze znali, uśmiechali się, piliśmy wino… Jak w „Ojcu Chrzestnym” całują się na powitanie, jest przytulanie, łapanie za bary, a za rogiem dostajesz strzał.
Fetysz: To boli? Taki strzał? Jesteś przecież dyplomowaną aktorką, piosenkarką, odnosisz sukcesy. Polski show biznes jest już taki, że co jakiś czas kogoś wynosi się na czerwony murek, dywanik, entliczek pentliczek, stoliczku nakryj się, złoto i brokat, a potem jebut, strzelanina, była kariera, kariery nie ma?
Monika Jarosińska: Przecież wiesz jak to działa. Artyści są sezonowym produktem, jak opony w samochodzie. Zużyją się, wymieniamy na nowe. Może to znak czasów.
Fetysz: Aktorka po Łódzkiej Szkole Filmowej, o której mówi się w Europie, że jest jedną z lepszych szkół aktorskich, nie ma pracy w zawodzie. Wysokie wymagania finansowe, brak ról, czy wszystko obstawione po znajomości?
Monika Jarosińska: Owszem, był czas gdzie nie było mnie nigdzie widać. Myślę, że zaczęło się to kilka lat temu, dokładnie pięć, najpierw tak zwane skandale, a tak na serio miałam taką malutką traumę. Pewien pan, z którym pracowałam przy jednym serialu, wystarczająco mi obrzydził na jakiś czas wykonywanie zawodu… Pamiętam, że jak jeździłam na plan zdjęciowy to wymiotowałam z nerwów czy będzie ten psychol dzisiaj się darł i mnie obrażał, czy będzie miał lepszy dzień… Dwa lata temu zagrałam sporą epizodyczną rolę w „Dziewczynach ze Lwowa”. Tak się spodobała moja postać scenarzystom i reżyserowi Wojtkowi Adamczykowi, że w drugiej serii mam bardzo dużą rozbudowaną rolę. Cieszyłam się jak dziecko! Nie mogłam się doczekać! Na planie zamiast o 7 byłam już 6 (śmiech). Tak ja to kocham!
Fetysz: Wyprzedziłaś mnie, to ja miałem zapytać o serial. Pal licho – powracasz! Po pięciu latach, bytu niebytu, wreszcie come back. I to w Telewizji Polskiej! Oczywiście w swoim stylu, jako żona gangstera, Matylda w “Dziewczynach ze Lwowa”. Jak się czujesz?
Monika Jarosińska: Czuje się fenomenalnie! To prawda że te pięć lat nie były najszczęśliwszym okresem w moim życiu, które bardzo mocno mnie doświadczyło. Ale umiem nawet z takich przeżyć wyciągnąć wnioski. Kiedyś oglądałam się za siebie, myślałam za dużo o przeszłości. Już tego nie robię. Dla mnie najważniejsze jest „tu i teraz”. To nie tak, że mnie w ogóle nie było. Pojawiałam się w różnych produkcjach serialowych, ale nie było to tak często. Chorowałam i nie byłam w stanie myśleć o pracy. Wracam z rolą Matyldy, również jako nowa ja. Z nową energią. Jestem bardzo podekscytowana.
Fetysz: Uważasz, że Twoje pięć minut minęło, czy może że odebrały Ci je niesłusznie media? Nie zrozum mnie źle, nie chcę tu z Ciebie robić jakiejś ofiary bez strat w Smoleńsku, ale zastanawia mnie fenomen tego mechanizmu, cała filozofia. Zaczynałaś w „Samo Życie”, (a może i nie zaczynałaś), ale dało Ci to rozpoznawalność – jak ta rozpoznawalność, wtedy, wpłynęła na Twoje życie?
Monika Jarosińska: Miałam dużo szczęścia, pasji, wiary i pewności siebie. Mówię w czasie przeszłym bo po tak długiej przerwie i doświadczeniach życiowych uczę się tego na nowo… Przyjechałam z Będzina dostałam się do Filmówki, potem z czarną ortalionową torbą wylądowałam w Warszawie. Taka mała anegdota – wracałam do domu na święta, miałam w tej legendarnej, bazarowej torbie pościel. Zawoziłam ją do domu do prania bo w akademiku mieliśmy pralkę Franię, do której był wręcz komitet kolejkowy… Wtarabaniłam tę torbę do pociągu, jakiś uprzejmy pan mi pomógł ją wrzucić na górę, zaczął mi się przyglądać, raz mnie, raz torbie i po chwili mówi: „I życzę Pani, żeby Pani wszystko sprzedała!” (śmiech). Spałam w Teatrze Ochoty bo nie stać mnie było na mieszkanie, poniewierałam się z kąta w kąt, ale wiedziałam, że dam radę. Mieszkanie bez prądu, w którym uczyłam się przy świeczce oraz z bonusowym kotem bez oka – za opiekę nad nim mogłam mieszkać prawie za darmo. Ja kocham zwierzaki, ale nie przypadliśmy sobie do gustu, wiec robił mi na złość – kupa w wannie, w bucie, w łóżku.. Po premierze w teatrze spakowałam się i uciekłam z tego domu. Dostałam rolę w „Samym Życiu”. Wcześniej były też oczywiście inne pierwsze epizody, jak na przykład „Przychodnia pierwszego przychodnia” (pilot serialu), serial „Miasteczko”, „Zaginiona”. Uczyłam się, miałam dużo pokory i szacunku, wydaje mi się że mam to do dzisiaj. Moja kariera po pewnym czasie ruszyła z kopyta do przodu i nagle… Skończyło się tak jakby ktoś wyjął wtyczkę z gniazdka – stałam się niewidzialną, kobietą cień, która jest – ale jej nie ma… Rozpoznawalność? Nigdy nie robiłam z tego wielkiego halo. Była czymś normalnym, częścią tego zawodu. Dla mnie i moich znajomych nadal byłam i chciałam być tą Moniką z Będzina. Nadal nią jestem. Przejechałam się na tym nie raz, otwierając serce do przyjaciół, którzy chcieli tylko abym otworzyła im drzwi do świata do którego ja dostałam się swoją ciężka pracą. Tak, jestem ofiarą (śmiech) – losu.
Polecamy: #FETYSZOWO: “MAM WŁASNE WYBORY I KRYTERIA” – WYWIAD Z KRYSTYNĄ MAZURÓWNĄ
Fetysz: Jaka jest Warszawa, dla kogoś kto ma pasję, doświadczenie i chęć pracy? Bo prócz ostatnich dwóch, trzech lat, które Ci wycięto z życiorysu, a to przez skandal, a to przez chorobę i depresję, Ty ciągle podróżowałaś, grałaś w klubach, normalnie zmieniałaś tylko majtki, kiecki i buty i na scenę. Wciąż biegłaś przed siebie!
Monika Jarosińska: Myślę, że kiedyś były inne czasy, przyjaźnie. Warszawa była bardziej otwarta i ludzie też. Może po prostu było łatwiej, bo nie miałam tego bagażu i tych doświadczeń… Jest takie angielskie przysłowie „Ignorance is bliss”. Te sytuacje bardzo mnie zmieniły. Jestem ostrożna, boję się zaufać. Może to dobrze bo chronię samą siebie… Kocham muzykę, dzięki temu, że śpiewam i mój mąż też jest związany z muzyka zwiedziłam świat, poznałam fantastycznych ludzi. Nie raz było tak, że trzeba było zapłacić tak zwane wpisowe i musieliśmy występować za darmo. Jestem osobą która kocha wyzwania, mnie nie można powiedzieć, że coś jest za trudne. Najlepiej nie mówić nic. Poza tym to nie były 3 a prawie 5 ostatnich lat! To, że nie zwariowałam doszczętnie, nie popadłam w nałogi to jakiś cud. Depresja to parszywa, podstępna choroba. Nie wiem czy można się z niej wyleczyć.
Fetysz: Monika, muszę o to zapytać. Kiedy ostatni raz u Ciebie byłem, pokazywałaś mi całe pudła z artykułami, okładkami, byłaś w cholerę nośna, tego jest od ciula i ciut więcej! Jak to jest upaść i stracić sławę? Może źle formułuję to pytanie – ale jak to jest być tam, a teraz już nie być i trochę tak rozpamiętywać przeszłość? Sława uzależnia? Sama byłaś kiedyś bohaterką wielu ścianek i salonów.
Monika Jarosińska: To nawet nie chodzi o tę całą sławę ale o poczucie tego, że ktoś Cię kiedyś doceniał, a nagle nie. To boli najbardziej bo upada Twoje własne poczucie wartości i samooceny. To pudło wyniosłam dawno na strych. Może też w ramach terapii (śmiech).
Fetysz: W rolach serialowych jak w życiu jesteś nieobliczalna. Odważna. Dlaczego dzisiaj, nie ma Cię na salonach?
Monika Jarosińska: W Warszawie wszystko już było. Powiem Ci szczerze, że nie zamierzam iść gdzieś gdzie Cię obgadają, że założyłaś tą samą kieckę czy buty. To naprawdę nic nie daje. To żaden fejm tylko żałosne pompowanie własnego ego. Zdarzają się eventy na których należy być ale i tak za moich czasów to były imprezy (śmiech), a i gifty dla celebrytów były fajne, a nie tanie pomadki do ust i ohydny catering. Teraz wolę spotkać się ze znajomymi w domu i coś im ugotować. Wiesz, że są tacy ludzie, którzy tylko chodzą na takie imprezy? Nie są artystami, nie są nawet celebrytami. Nazywam ich „chodziarzami” bo potrafią obskoczyć nawet kilka imprez jednego wieczoru.
Fetysz: Od serialowej prostytutki poprzez reklamy i epizody do gangsterki. W międzyczasie jednak długo nic. W Polsce nie ma ról dla kobiet po czterdziestce?
Monika Jarosińska: Pokutuje takie coś, że albo postacie kobiece to młode sex bomby albo matki lub matrony. Gdy oglądamy amerykańskie seriale zawsze znajdzie się postać silnej kobiety w moim wieku, często wrednej szefowej albo kobiety po przejściach. W wachlarzu postaci zawsze ktoś taki jest. U nas bardzo często nadal jedzie się sztampą lub brak jest pomysłu na taką postać. Może w naszej mentalności nie istnieją takie kobiety, a singielki po czterdziestce, samotnie wychowujące dzieci i wciąż robiące karierę czy wręcz kierujące mężczyznami w naszym społeczeństwie nie istnieją lub zasługują na społeczną śmierć i potępienie. Nie można takich kobiet ignorować nawet w serialach czy filmach. One istnieją i trzeba opowiadać ich historię.
Fetysz: Monika Jarosińska to aktorka dramatyczna, komediowa czy może z cyklu zabili ją i uciekła, czyli sensacyjna, ale nikt nie dał Ci szansy na zaistnienie w wielu kreacjach, które mogłabyś pokazać?
Monika Jarosińska: W pewnym sensie tak było – zabili ją i uciekła (śmiech). Gdy byłam młodsza grałam amantki, chociaż tak na serio, nigdy tego nie lubiłam. Miałam taki wizerunek blond laski z szerokim uśmiechem z domieszka, powiedzmy, sex appealu. Zawsze chciałam zagrać w serialu bądź filmie kostiumowym. A wracając do akcji, do roli policjantki w sensacyjnym serialu „Tak czy Nie” w reżyserii Ryszarda Bugajskiego, przeszłam szkolenie z instruktorami GROM’u w zakresie obsługi broni krótkiej. Fajna rola. Biegałam z pistoletem, potrafiłam składać i rozkładać broń na czas i pamiętam, że jak mieliśmy zdjęcia na strzelnicy to mnie pozwolono strzelać z ostrej amunicji, a mojemu serialowemu partnerowi nie. Był bardzo obrażony (śmiech). Tam też poznałam na planie Bogusia Lindę. Pamiętam też historię dosyć dramatyczną z naszego pobytu w Katowicach gdzie odbywały się zdjęcia. Mieszkaliśmy w pewnym starym hotelu, który lata świetności już dawno miał za sobą. Całą ekipą byliśmy tam zakwaterowani. Podejrzewam, że od czasu PRL’u nic tak wyjątkowego im się nie przytrafiło jak mieszkająca tam wielka ekipa filmowa – to było coś! No i jak w każdym hotelu z tamtych czasów na poziomie -1 była dyskoteka. Rezydowały tam pracujące panie „lekkich obyczajów”. Codziennie inaczej ubrane to w pióra, to w kabaretki, nowe fryzury, nowe trwałe. Coś pięknego! Któregoś dnia wracamy do hotelu, a tam istne szaleństwo! Słyszymy krzyki i zamieszanie. Na moim piętrze, dwa pokoje od mojego, leżał nagi facet reanimowany przez dwie obsługujące go wcześniej Panie. Można się tylko domyślać co działo się wcześniej bo niestety delikwent nie przeżył.
Bardzo miło wspominam też pracę w serialu „Plebania” czy „Pierwsza Miłość”. To były fajne czasy…
Fetysz: Dobrze jest powspominać, ale masz się czym chwalić, więc skupmy się na teraźniejszości. Razem z mężem, znanym DJ’em, Mr Root’em, tworzycie muzyczny kolektyw. Skąd pomysł na taki kierunek w karierze?
Monika Jarosińska: Pamiętasz, że poznaliśmy się w podczas jednego z moich klubowych koncertów w Poznaniu. Zawsze chciałam śpiewać. Mimo że moim zawodem jest aktorstwo, od zawsze ciągnęło mnie do śpiewania. Śpiewałam w Górniczym Chórze Śląskim „Polonia Harmonia” jako mała dziewczyna, występowałam też w konkursach piosenki aktorskiej mimo że nigdy mnie do tego nie ciągnęło. Zawsze fascynowały mnie gwiazdy takie jak Donna Summer, Madonna czy Michael Jackson. Zawsze chciałam być taka jak oni. Wystartowałam z Zenonem Boczarem i piosenką „First Kiss” w preselekcjach do Eurowizji i niewiele nam zabrakło, aby to wygrać. Byliśmy drudzy. Śpiewałam w projekcie „Poland, Why Not” z którym zjeździliśmy pół świata. Moje pierwsze spotkanie z prawdziwą elektroniką to był udział w nagraniu płyty zespołu Mathplanete, wydanej przez EMI Polska. To była świetna płyta, która zebrała bardzo dobre recenzje. Jednak to nie wystarczyło, aby płyta stała się prawdziwym sukcesem. To był okres gdzie byłam naprawdę bardzo rozpoznawalna. Pamiętam jak poszłam na spotkanie z promotorami i PR’owcami z EMI. Gdy opowiadałam sama co zrobiłam w mediach aby wypromować ten projekt oraz jak dalej powinni poprowadzić promocję miałam wrażenie, że rozmawiam z ludźmi nie z tej planety. To były czasy gdy PR i marketing dopiero raczkował. Jakieś dziwne laski siedziały naprzeciw mnie z notatnikami i notowały wszystko co im mówiłam. Coś co teraz w marketingu jest rzeczą oczywistą, wtedy było czarną magią. Projekt w efekcie upadł, laski nie zrobiły nic, zespół Mathplanete się rozpadł, a ja chyba powinnam się zajmować zawodowo marketingiem i PR-em (śmiech).
Fetysz: Koncertujesz na całym świecie. Był Paryż, Londyn, Ibiza, teraz Malta… Znowu sypią się cekiny, znowu pod butem trzeszczy brokat. Dlaczego w żadnych polskich mediach nie ma nic na temat Twoich sukcesów, za to zostałaś naczelną Maryją z odkręcaną główką i tętniakiem, nie tykać, bo wybuchnę?
Monika Jarosińska: Czyś ty stracił rozum w tym Londynie? Kogo to interesuje, że ktoś się rozwija, jest kreatywny, po co ludzi wkurzać, że gdzieś tam jeżdżę, poza tym nie ma w tym mięcha, żaru, może gdybym śpiewała na bani zataczając się z włosami w kieszeni to byłby news. Wiesz że mam oddanych fanów za granicą? Gdy śpiewałam w jednym gejowskim miejscu za Ibizie, paru Hiszpańskich chłopaków specjalnie wzięło urlop i przyjechało na mój koncert.
Fetysz: Rozum to ja w tym Londynie straciłem, życie mi się zatrzymało, pociąg mi się wykoleił, ale co się naoglądałem to moje. Teraz w Polsce oglądam kalejdoskop karier i ja nie wiem kim są ci ludzie! Gdzie jest cała stara gwardia? Teraz jakaś blogerka pokaże wargi na salonie to zostaje gwiazdą i portale plotkarskie robią w majtki, bo oto mamy wydarzenie na skalę światową! Jest cipka, Britney i Paris pokazywały to fajnie jak jest wreszcie motyw polski… Co się dzieje?
Monika Jarosińska: Nie bluźnij. Kiedyś krytyk czy tak zwany selekcjoner, jak to się teraz mówi „contentu” musiał mieć wiedzę i coś sobą reprezentować. Tacy ludzie to teraz wymierający gatunek. Wystarczy poczytać dowolny portal internetowy aby zdać sobie sprawę, że piszący tam „redaktorzy” mają problemy z gramatyką i składnią, nie mówiąc o wiedzy.
Polecamy: #FETYSZLIGHT: KATE MOSS X RESERVED, CZYLI NAJLEPSZA SUPERMODELKA I ROLOWANIE
Fetysz: Co potrafi zmienić agencja PR? I dlaczego w związku z tym, żadnej sobie nie wynajmiesz? Też by się o Tobie pisało.
Monika Jarosińska: Wolę pracować z moją agentką Anną Szymczak, niż z typową agencją PR’ową. Najczęściej za usługi takiej agencji trzeba zapłacić „z góry”. Ja tego nie chcę. Bądźmy uczciwi w stosunku do siebie. Dzielmy się tym, co razem wypracujemy. Kiedyś artyści nie potrzebowali agencji PR’owych. Wystarczyło że taki czy inny decydent zobaczył utalentowanego aktora czy piosenkarza i od razu dawał mu szansę. Tak było w moim przypadku.
Fetysz: Ustawki i „rączka rączkę myje”, albo „zmiatamy pod dywanik” to temat tabu w polskich mediach. Dlaczego jedni są tak nachalnie promowani, za nic, za sprzedawanie dupy, za Dubaj, a inni, zdolni – stoją w kącie i liczą rosnące oprocentowanie kredytów?
Monika Jarosińska: Nie wiem jak to już jest. Wypadłam z obiegu plotek i domysłów. Może jestem za stara. Jest na kogoś tak zwana moda – potem mija i tak w kółko. Możliwe, że producenci sami wybierają albo, tego lubimy, tego nie lubimy, cholera wie! Kiedyś nie był agencji PR i tego kto się klikał, a kto nie. Było chyba bardziej normalnie.
Fetysz: Od niedawna mieszkasz na Malcie. Co sprawiło, ze opuściłaś Warszawę? Warszawa nie jest dla Ciebie wystarczająco cool?
Monika Jarosińska: Zaraz po zakończeniu Łódzkiej szkoły filmowej przyjechałam do Warszawy. Miałam wtedy 25 lat. Spałam w teatrze Ochota, a potem po ciemku w mieszkaniu koleżanki, która zapomniała zapłacić rachunek za elektryczność. Przeszłam wszystkie możliwe etapy jakie tylko można sobie wyobrazić. Wszystko w Warszawie. Przez ten cały czas doświadczyłam wiele dobrego i złego. W pewnym momencie zdajesz sobie sprawę, że praktycznie wszystkich znasz. Miejsca które kiedyś Cię fascynowały stają się rutyną. I nawet gdy Twoi przyjaciele i znajomi znikają a pojawiają się inni, to po prostu przestaje Cię to inspirować. I nagle razem ze „starą gwardią” znikasz, zamykając się w swoich czterech ścianach i w efekcie zdajesz sobie sprawę, że po prostu musisz zrobić coś nowego. Musisz zmienić miejsce. Malta jest piękną, a co najważniejsze, bardzo ciekawą wyspą. Posiada niesamowitą historię. I to tylko dwie i pól godziny lotu do Warszawy.
Fetysz: W jakim miejscu w życiu jesteś teraz? Nie ma Cię w Polsce. Co robisz?
Monika Jarosińska: Mieszkam zagranicą. Oczywiście nie jest tak, że zerwałam kontakty z Polską. W końcu to tylko dwie i pół godziny lotu samolotem z Warszawy. Dłużej zajmuje dojechanie z Katowic lub z Trójmiasta do Warszawy pociągiem. Przylatuję na zdjęcia, gdy mam pracę bądź jakieś zlecenie. Tutaj odwiedza mnie rodzina i znajomi. Na Malcie razem z mężem organizujemy eventy, imprezy oraz oczywiście występujemy w klubach. Malta jest przepiękna, ma wspaniałą historię, a co najważniejsze, dobre jedzenie i produkty spożywcze. Uwielbiam gotować. Już dawno nie miałam takiej frajdy z gotowania jak tutaj. Pomidory wreszcie mają znów zapach pomidorów, a chleb nie czerstwieje w godzinie po zakupie. Nie każdy wie, że na Malcie jest dużo agencji aktorskich oraz kręci się mnóstwo produkcji filmowych, również tych hollywoodzkich. Kto wie, co się wydarzy w przyszłości.
Fetysz: Muzyka. Malta. Serial. Co dalej?
Monika Jarosińska: Nie wiem. Żyję chwilą. Co będzie to będzie. Kiedyś uwielbiałam latać do Londynu. Zagrałam tam kilka koncertów. Chcę tam wrócić. To jedno z moich ulubionych miast na świecie.
Autor: Bartek Fetysz
Zdjęcia: Archiwum artystki
lifestyle
Czy POLSKA obroni się przed ROSJĄ? Piotr „Soyers” Soyka z „Siły Specjalne Polska” o zagrożeniu wojny
news
TEDx Kamionek 2024: Rewolucja AI, Sztuki i Architektury – Oto, co czeka Nas w Przyszłości!
Konferencja TEDx Kamionek | Beyond Boundaries połączyła technologie, sztukę i kreatywność w Warszawie. W wydarzeniu wzięli udział innowatorzy, którzy zdradzili, jak przyszłość sztucznej inteligencji i wirtualnych społeczeństw wpłynie na naszą rzeczywistość.
28 listopada 2024 roku w warszawskiej Hali Koszyki miało miejsce jedno z najważniejszych wydarzeń tego roku – TEDx Kamionek | Beyond Boundaries: Ai, Art & Architecture. Konferencja, będąca częścią wystawy Artintell, zgromadziła artystów, naukowców oraz twórców, którzy wspólnie dyskutowali o roli technologii w sztuce, architekturze oraz przyszłości wirtualnych społeczeństw. To był dzień pełen inspiracji, który pozwolił uczestnikom spojrzeć na przyszłość z zupełnie nowej perspektywy.
Wydarzenie otworzył Piotr Senkus, który podkreślił wartość konferencji TEDx jako miejsca wymiany myśli i promowania innowacyjnych idei. Po jego przemowie, Michał Domański przejął prowadzenie, zapraszając pierwszych prelegentów – Pawła Garusa i Jerzego Woźniaka z zespołu mode:lina. Ich wystąpienie udowodniło, że ograniczenia – zarówno technologiczne, jak i finansowe – mogą stać się motorem napędowym dla kreatywności. Architekci zaprezentowali swoje unikalne podejście do projektowania, w którym z pozornie zwykłych materiałów powstają niesamowite, funkcjonalne i estetyczne przestrzenie.
POLECAMY: Czy Polska jest gotowa na związki partnerskie? Kassin i Pursa o tajnikach udanej relacji
Drugim mówcą konferencji był Matt Szymanowski, reżyser i założyciel Pluto Studios, który przybliżył zjawisko sztucznej inteligencji w przemyśle filmowym. Podczas swojego wystąpienia opowiedział o projekcie “A Human Future”, który łączy dokumentalne obrazy z dziełami tworzonymi przez AI. Szymanowski wskazał, że technologia pozwala nie tylko na rozszerzenie granic kreatywności, ale również stawia pytania etyczne, szczególnie w kwestii roli twórców w tym nowym ekosystemie.
Kolejny prelegent, Krzysztof Syruć, artysta wizualny, pokazał, jak matematyka może być wykorzystywana do tworzenia sztuki. Jego prace, będące połączeniem algorytmów i malarstwa, udowodniły, że sztuka może mieć nie tylko estetyczne, ale i naukowe fundamenty.
Nie projektuję moich dzieł – pozwalam, by proces twórczy prowadził mnie w nieznane – powiedział Krzysztof Syruć.
Ostatnim prelegentem był Atilla Arda Beşen, CEO VolareVers, który zaprezentował wizję wirtualnych społeczeństw. Jego wystąpienie skupiło się na roli, jaką wirtualna rzeczywistość i sztuczna inteligencja mogą odgrywać w tworzeniu nowych form interakcji społecznych. Beşen przekonywał, że w przyszłości wirtualne społeczeństwa mogą zrewolucjonizować nasze życie, pod warunkiem, że będą inkluzywne i odpowiedzialne.
Wirtualne społeczeństwa to rewolucja, która wymaga od nas etyki, odpowiedzialności i
współpracy – mówił Beşen
POLECAMY: Mężczyźni są coraz słabsi? Joanna Kurowska o SILE kobiet
Konferencja TEDx Kamionek była pełna inspiracji, łącząc w sobie pasję, technologię i sztukę. Wydarzenie nie tylko zainspirowało uczestników, ale także wyznaczyło kierunki rozwoju w wielu dziedzinach. Z pewnością zapoczątkowało to fascynującą dyskusję, której echa będą słyszalne jeszcze długo po jej zakończeniu. Już teraz organizatorzy zapowiadają kolejną edycję konferencji TEDx Kamionek, która odbędzie się 13 marca 2025 roku, a program zapowiada się równie interesująco.
Podczas wydarzenia szczególne podziękowania zostały skierowane do patronów medialnych, w tym portalu Przeambitni.pl, który aktywnie wspierał wydarzenie, umożliwiając szeroką relację z tego wyjątkowego spotkania. Przeambitni.pl to jeden z kilku patronów, którzy przyczynili się do sukcesu TEDx Kamionek, zapewniając rozgłos i docierając do szerszej publiczności.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Michał Wiśniewski pójdzie siedzieć? „Niszczycie mi życie”
źródło/fot – informacja prasowa
SJ
lifestyle
System rozumienia kierowcy Volvo EX90 wśród najlepszych wynalazków 2024 według magazynu TIME
System rozumienia kierowcy zastosowany w nowym, w pełni elektrycznym SUV-ie Volvo EX90, został uznany przez magazyn TIME za jeden z najlepszych wynalazków roku 2024. Innowacyjna technologia szwedzkiego producenta została wyróżniona w kategorii Automotive, potwierdzając wiodącą pozycję Volvo w zakresie bezpieczeństwa samochodowego.
Magazyn TIME opublikował coroczną listę 200 przełomowych innowacji, które ułatwiają codziennie życie ludzi na całym świecie. Wśród wyróżnionych rozwiązań w motoryzacji znalazł się system rozumienia kierowcy, stanowiący standardowe wyposażenie nowego elektrycznego SUVa, Volvo EX90. Ta pionierska technologia monitoruje w czasie rzeczywistym stan psychofizyczny osoby prowadzącej pojazd, wykrywając oznaki zmęczenia, rozproszenia uwagi czy osłabienia. W razie potrzeby system może aktywnie wspomóc kierowcę, podnosząc tym samym poziom bezpieczeństwa wszystkich uczestników ruchu drogowego.
System działa wieloetapowo, dostosowując poziom interwencji do rozwoju sytuacji. W przypadku wykrycia nieprawidłowości, początkowo wysyła delikatne sygnały do kierowcy, które – przy braku reakcji – stopniowo zwiększają swoją intensywność. W sytuacjach krytycznych, takich jak zaśnięcie za kierownicą, Volvo EX90 jest w stanie samodzielnie i bezpiecznie zatrzymać pojazd oraz uruchomić światła awaryjne, skutecznie ostrzegając innych uczestników ruchu.
EX90 to najbezpieczniejszy samochód w historii Volvo – mówi Jim Rowan, dyrektor generalny Volvo Cars. Chociaż wszystkie nasze samochody tworzymy zgodnie z najwyższymi standardami bezpieczeństwa, to z każdym kolejnym wdrożeniem przesuwamy granice możliwości jeszcze dalej. W imieniu całego zespołu Volvo Cars dziękuję i cieszę się, że TIME docenia nasze osiągnięcia w dziedzinie bezpieczeństwa w motoryzacji.
System rozumienia kierowcy w EX90 to efekt ponad 50 lat badań nad zachowaniami kierowców. Ta innowacyjna technologia stanowi kolejny krok w realizacji ambitnego celu Volvo Cars – całkowitej eliminacji wypadków drogowych. Bazując na analizie tego, jak kierowcy korzystają z pojazdów na co dzień, system zapewnia inteligentne wsparcie dostosowane do indywidualnych potrzeb użytkownika, podnosząc tym samym poziom bezpieczeństwa wszystkich uczestników ruchu drogowego.
Bezpieczeństwo jest wpisane w DNA marki Volvo. Najlepszym tego przykładem są trzypunktowe pasy bezpieczeństwa – przełomowy wynalazek wprowadzony przez Volvo w 1959 roku i udostępniony bezpłatnie całej branży motoryzacyjnej. Szacuje się, że to pionierskie rozwiązanie do dziś uratowało nawet *milion ludzkich istnień.
Dziś Volvo Cars wyznacza kolejne standardy bezpieczeństwa. Nowy, w pełni elektryczny flagowy SUV EX90 otwiera nową erę bezpieczeństwa historii marki. To nie tylko samochód zapewniający najwyższy poziom ochrony, ale także inteligentny partner w codziennych podróżach. Dzięki możliwości uczenia się na podstawie zbieranych danych i regularnym aktualizacjom online, EX90 będzie stale doskonalił swoje możliwości.
Informacje dodatkowe:
- Szacowana liczba ochronionych uczestników wypadków, wynosząca milion, bazuje na statystykach z wypadków i analizie stosowania pasów bezpieczeństwa.
- W tegorocznym zestawieniu innowacji, TIME szczególną uwagę poświęcił rozwijającym się dziedzinom, takim jak ochrona zdrowia, sztuczna inteligencja i zielona energia. Kandydatury oceniano pod kątem oryginalności, skuteczności, ambicji i wpływu. Listę najlepszych wynalazków TIME w 2024 roku można przeczytać tutaj.
tech
Globalna sprzedaż Volvo Cars wzrosła w październiku o 3 procent
Volvo Cars sprzedało w październiku 61 686 samochodów na całym świecie, co oznacza wzrost o 3% w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku. Na tempo wzrostu globalnej sprzedaży wpłynęły głównie wyniki modeli zelektryfikowanych (elektrycznych i hybryd plug-in) w Europie. W Polsce z kolei, zarejestrowano 1 092 nowych Volvo, dając ponad 21% wzrost rok do roku.
Choć na rynku amerykańskim i chińskim Volvo odnotowało spadki ogólnej sprzedaży, to zainteresowanie pojazdami elektrycznymi utrzymuje się na stabilnym poziomie. Wyniki jednoznacznie wskazują, że do elektromobilności przekonuje się coraz więcej konsumentów na całym świecie.
Sprzedaż modeli zelektryfikowanych – w pełni elektrycznych i hybryd plug-in – wzrosła o 40%
w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku, stanowiąc prawie połowę wszystkich samochodów sprzedanych w październiku (48%). Udział samochodów elektrycznych wyniósł 22% całkowitej sprzedaży w ubiegłym miesiącu.
Łączna globalna sprzedaż w okresie od stycznia do października wyniosła 622 608 samochodów, co oznacza wzrost o 9% w porównaniu z analogicznym okresem 2023 roku.
W Europie w październiku sprzedano 30 167 samochodów, a liczba ta wzrosła o 21% rok do roku. Sprzedaż modeli zelektryfikowanych Volvo Cars wzrosła o 46% w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku. 66% wszystkich samochodów sprzedanych na starym kontynencie stanowiły modele szwedzkiej firmy.
W Stanach Zjednoczonych sprzedaż spadła o 17%, uzyskując poziom 9 360 egzemplarzy. Mimo to, sprzedaż modeli zelektryfikowanych wzrosła o 18% rok do roku, w tym nastąpił wzrost sprzedaży hybryd plug-in o 67%.
Volvo Cars sprzedało w Chinach 13 502 samochody, co oznacza spadek o 10% w porównaniu
z październikiem 2023 roku. Sprzedaż modeli zelektryfikowanych osiągnęła poziom 1 436 egzemplarzy, co stanowi wzrost o 23% rok do roku.
W październiku najpopularniejszym modelem na całym świecie było Volvo XC60 ze sprzedażą na poziomie 19 846 sztuk (2023: 20 212), następnie XC40/EX40 z łączną sprzedażą 14 088 sztuk (2023: 17 022) oraz XC90 z wynikiem 8 517 sztuk (2023: 7 961).
W ubiegłym miesiącu na polskie ulice wyjechały kolejne 1 092 nowe samochody osobowe Volvo. Łączna liczba rejestracji od początku tego roku wynosi już 12 910 egzemplarzy, co stanowi wzrost o 21,5% rok do roku. Udział Volvo w całym rynku aut osobowych to obecnie 2,9%, a modelem cieszącym się największym zainteresowaniem Polaków pozostaje niezmiennie Volvo XC60, którego w październiku dostarczono 618 egzemplarzy, a od początku roku już 5 108 szt.
Październik 2024 | Październik 2023 | Zmiana | Sty-paź 2024 | Sty-paź 2023 | Zmiana | ||
Europa | 30 167 | 24 892 | 21% | 304 586 | 233 661 | 30% | |
Zelektryfikowane | 19 976 | 13 663 | 46% | 198 621 | 138 989 | 43% | |
– Elektryczne | 9 830 | 7 009 | 40% | 113 290 | 59 775 | 90% | |
– Plug-in hybrid | 10 146 | 6 654 | 52% | 85 331 | 79 214 | 8% | |
Mild hybrids/ICE | 10 191 | 11 229 | -9% | 105 965 | 94 672 | 12% | |
Chiny | 13 502 | 15 041 | -10% | 126 539 | 138 969 | -9% | |
Zelektryfikowane | 1 436 | 1 166 | 23% | 11 418 | 12 298 | -7% | |
– Elektryczne | 241 | 237 | 2% | 3 199 | 2 768 | 16% | |
– Plug-in hybrid | 1 195 | 929 | 29% | 8 219 | 9 530 | -14% | |
Mild hybrids/ICE | 12 066 | 13 875 | -13% | 115 121 | 126 671 | -9% | |
USA | 9 360 | 11 296 | -17% | 98 907 | 103 421 | -4% | |
Zelektryfikowane | 3 574 | 3 041 | 18% | 33 336 | 29 387 | 13% | |
– Elektryczne | 571 | 1 240 | -54% | 4 326 | 12 083 | -64% | |
– Plug-in hybrid | 3 003 | 1 801 | 67% | 29 010 | 17 304 | 68% | |
Mild hybrids/ICE | 5 786 | 8 255 | -30% | 65 571 | 74 034 | -11% | |
Inne rynki | 8 657 | 8 632 | 0% | 92 576 | 92 968 | 0% | |
Zelektryfikowane | 4 909 | 3 473 | 41% | 43 269 | 33 897 | 28% | |
– Elektryczne | 2 798 | 2 003 | 40% | 26 176 | 16 492 | 59% | |
– Plug-in hybrid | 2 111 | 1 470 | 44% | 17 093 | 17 405 | -2% | |
Mild hybrids/ICE | 3 748 | 5 159 | -27% | 49 307 | 59 071 | -17% | |
Suma | 61 686 | 59 861 | 3% | 622 608 | 569 019 | 9% | |
Zelektryfikowane | 29 895 | 21 343 | 40% | 286 644 | 214 571 | 34% | |
– Elektryczne | 13 440 | 10 489 | 28% | 146 991 | 91 118 | 61% | |
– Plug-in hybrid | 16 455 | 10 854 | 52% | 139 653 | 123 453 | 13% | |
Mild hybrids/ICE | 31 791 | 38 518 | -17% | 335 964 | 354 448 | -5% | |
Volvo Cars w 2023
W ujęciu całorocznym, Volvo Car Group odnotowało rekord dochodu operacyjnego na poziomie 25,6 miliardów koron szwedzkich. Przychód wyniósł historyczne 399,3 miliarda koron, podczas gdy globalna sprzedaż osiągnęła poziom 708 716 samochodów.
-
news4 dni temu
Marcin Miller ZASKOCZONY FINAŁEM “Disco-Star” – wygrał Zespół „Max” z Jankowej. Zdradza, czy SKOLIM śpiewa DISCO-POLO
-
news3 dni temu
Piotr Mróz o rozstaniu i Wojewódzkim w bardzo ostrych słowach! Mówi także o relacjach z Niną Terentiew [TYLKO U NAS]
-
news4 dni temu
Magdalena Narożna o FINALE “Disco Star”- wygrał Zespół „Max” z Jankowej. Sylwestra spędzi z TV Republika?
-
news4 dni temu
Prowadzący o finale “Disco Star”, w którym wygrał Max z Jankowej i JURY: Skolim, Zenon Martyniuk, Magdalena Narożna, Marcin Miller
-
news3 dni temu
Skolim gra 450 koncertów w rok! STANIKI rzucane na scenę i WSTYD za DISCO POLO? | FINAŁ Disco Star
-
news4 dni temu
DODA zdradziła plany na 2025 rok w “Halo tu Polsat”. Caroline Derpienski powiedziała WPROST, co o tym myśli: film i koniec kariery?
-
moda4 dni temu
“Gwiazdy dzieciom”: Richardson, Kostka i Adamowicz na charytatywnym pokazie mody [FOTO]
-
news4 dni temu
Doda zdradziła swoje plany na 2025 rok – fani będą w szoku!