Justin Timberlake mimo dużych planów dał w zasadzie zwykły koncert. W porównaniu do gwiazd w poprzednich latach było dość spokojnie.

Justin Timberlake miał zrobić prawdziwe show. Dzisiejszej nocy w Minneapolis, Stany Zjednoczone, odbył się już 52. finał ligi amerykańskiego futbolu. Wygrał tym razem zespół Philadelphia Eagles, który pokonał New England Patriots  wynikiem 41:33. 

POLECAMY – KATARZYNA BOSACKA OCENIA KUCHNIĘ MAGDY GESSLER – “MY NIE UŻYWAMY SŁONINY, NIE UŻYWAMY SMALCU”

Super Bowl można zaliczyć to amerykańskich świąt. Mecze co roku ogląda 100 milionowa widownia, a reklamy w przerwie transmisji zbierają kwotę aż 5 mln dolarów za 30 sekund spotu. Super Bowl oprócz fanów sportu zbiera również fanów muzyki, bo podczas imprezy co roku występują wielkie gwiazdy. W poprzednich latach scenę rozgrzewali: Lady Gaga, Beyonce czy Katy Perry.

W tym roku wielką gwiazdą był Justin Timberlake, który swoim występem złożył honor Prince’owi. Beyonce natomiast kilka lat temu zrobiła to samo tylko Michaelowi Jacksonowi.  Od pewnego czasu media spekulowały, że Justin planuje wystąpić z hologramem Prince’a, ale finalnie pojawiły się tylko zdjęcia artysty.

Justin Timberlake już 17 lat temu ochrzcił scenę Super Bowl z zespołem NSYNC, a 14 lat temu w duecie z Janet Jackson, której podczas występu wypadła pierś.

Mimo plotek o planowanym hologramie i wielkim show, cały występ był dość zwyczajny.

ZOBACZ TEŻ – IRON MAJDAN ZASZKODZIŁO ZWIĄZKOWI MAŁGOSI I RADKA?

A Wam, podobał się?

fot. materiały prasowe

BĄDŹ NA BIEŻĄCO – POLUB NAS NA FACEBOOKU!