news
„Ja w muzyce czuję się starym żeglarzem” – II część wywiadu z Marią Sadowską

Zapraszamy do przeczytania II części wywiadu z Marią Sadowską. Artystka opowiedziała nam o procesie tworzenia albumu, zamiłowaniu do projektowania oraz o tym, dlaczego kobiety powinny trzymać się razem
Ludzie chyba nie mają pojęcia, że to tak wygląda…
Rzeczywiście, nie mają o tym pojęcia.
Kiedy zżywasz się z tymi ludźmi najbardziej?
Od pierwszego etapu, staram się spędzać z nimi jak najwięcej czasu. Organizujemy mój kalendarz tak, żebym mogła zrobić jak najwięcej dodatkowych lekcji i warsztatów, poza tym co przewiduje harmonogram programu. Najwięcej czasu spędzamy ze sobą na etapie live’ów. Nasze spotkania, to jak widzę, że chętnie się uczą, czerpią z mojej wiedzy i doświadczeń, ta wymiana energii, to wszystko dodaje mi ogromnych skrzydeł.
To Cię tak uskrzydliło, że nagrałaś kolejny album?
Tak, to dzięki ludziom miałam siłę, żeby nagrać „Jazz na ulicach”. Ta płyta wynika z dobrej energii ludzi. Jest spłatą emocjonalnego długu, który dostałam od tych ludzi. Ja im ciągle powtarzam – „program programem ale komponujcie swoje utwory wykorzystajcie umiejętnie szansę jaką Wam daje uczestnictwo w „The Voice”. To jest tylko program telewizyjny, on będzie trwał 3 miesiące, a potem nikt nie będzie o was pamiętał”. Czasem sobie myślałam, że kurcze, krzyczę na swoich podopiecznych, że trzeba robić,a sama autorskiej płyty nie wydałam od 4 lat. Postanowiłam więc, że skoro mówię innym, że mają wziąć się do roboty, to muszę sama być tego przykładem i w 2 miesiące nagraliśmy „Jazz na ulicach”.
2 miesiące?!
Dokładnie. Tyle trwały nagrania i komponowanie ostatnich utworów. Część materiału oczywiście miałam już wcześniej.
To jest realne?
To jest realne, ale trzeba mieć bardzo duże doświadczenie. Ja w muzyce czuję się starym żeglarzem. Nie boję się różnych wiatrów, burz, przeciwności, bo wiem jak się ten statek muzyczny prowadzi, dlatego mogę sobie pozwolić na intuicję i ryzyko, żeby coś takiego zrobić. Inaczej jest z filmem – w nim ciągle się czuję debiutantką. Jeden z nich mi udowodnił, jak wiele jeszcze nie wiem i ile jeszcze muszę się nauczyć. Dlatego np. robiłam film 4 lata. Mam nadzieję, że kolejny powstanie szybciej, max. 2 lata, to czas, który powinno się poświęcić na powstanie filmu. 4 to długo, ale usprawiedliwiam się tym, że jeszcze nie umiem, nie wiem, muszę szukać i na 10 sposobów próbować. W muzyce ufam swojej intuicji, zamykam oczy i fru!
Wymyślasz utwór, wchodzisz do studia, nagrywasz i gotowe!
Są takie utwory, które powstały w ten sposób. Np. „Klikam” – będąc w Berlinie, chodząc po jego ulicach, napisałam refren, a zwrotki i melodię stworzyłam później w 2 godziny.
To bardzo szybko! My czasem czekamy latami na albumy ulubionych artystów.
Nie chcę żeby ktoś pomyślał, że ja to robię na kolanie. To jest proces artystyczny. Artysta nigdy nie ma wakacji, on cały czas tworzy, a ja nawet tworzę kiedy śpię. Gdzieś ta moja podświadomość cały czas pracuje. Kiedy decyduję się na robienie płyty, to całą energię kumuluję i skupiam tylko na tym. Wtedy nagle wszystkie rzeczy, które się we mnie nazbierały wybuchają. Otwieram jeden kanał i reszta sama przychodzi. Wypadają słowa, nuty itd. Gdzieś się w mojej głowie odkładają przemyślenia, pomysły, które czekają na moment żeby wybuchnąć.
Głośno ostatnio było o Twoim nowym teledysku do singla „Life is a beat”.
To jest teledysk, który zrobiły siostry Bui. Jestem ich ogromną fanką i czekałam na odpowiedni moment, żeby zaproponować im współpracę. W pełni im zaufałam i od momentu, kiedy przedstawiły mi scenariusz, zaufałam im i praktycznie nie uczestniczyłam w jego tworzeniu. Moją scenę zrobiłyśmy w 20 minut i poza tym właściwie do samego końca nie wiedziałam co się dzieje na planie. Ostatecznie byłam bardzo zaskoczona, jak to zrobiły. Świetnie ujęły energię tego utworu i pogłębiły jego znaczenie. Dziś przygotowujemy już teledysk do „Jazzu na ulicach”, który będę reżyserować. Czekają nas 3 dni zdjęciowe, nie mogę się doczekać!
Zdradź coś więcej!
Nie mogę Wam za wiele powiedzieć, bo nie chcę zdradzić niespodzianki. To będzie opowieść o jazzowych terrorystach, czyli ludziach, którzy terroryzują miasto muzyką. Kręcimy go w mojej dawnej szkole filmowej w Łodzi, której już teraz chciałabym bardzo podziękować za pomoc w realizacji tego klipu. Ogromnie wspierają mnie również przyjaciele i współpracownicy, którzy podjęli się pracy przy tym clipie z czystej miłości do muzyki, bez honorarium.
Czasem nie jest to kwestia pieniędzy, lecz pomysłu.
Dokładnie, teledysk musi mieć dobry pomysł. Jest to ciężkie, ponieważ jest miliony klipów i ciężko jest stworzyć coś, co się wyróżni. W Polsce nie jest tak źle, znam kilka świetnych reżyserów, którzy robią fantastyczne klipy np. Krzysiek Skonieczny. Zobaczcie sobie inne klipy sióstr Bui np. dla Łąki Łan. Są niezwykle ciekawe i wyglądają jakby kosztowały milion dolarów, a są zrobione wyłącznie z potrzeby tworzenia, zaangażowania twórców. Namawiam, żeby się im przyjrzeć, bo są one okupione ogromną pracą. Natomiast w nurcie popularnym, rzeczywiście większość klipów jest słabych i dziwi mnie, że odnoszą takie sukcesy mimo, że są strasznie miałkie i mają jeden schemat– impreza. Są robione na jedno kopyto.
Mając 11 albumów na swoim koncie, potrafisz jeszcze zaskakiwać?
Nie mam z tym żadnego problemu! Ja mam jeszcze tyle pomysłów na albumy, że mogłabym właściwie siedzieć i tworzyć! Już teraz chciałabym nagrywać kolejny(śmiech). Marzy mi się np. album z kołysankami świata dla dzieci. Mam wrażenie, że jest za mało dobrej muzyki dla dzieci, sama jestem mamą i jak chcę coś puścić swojemu dziecku, to mam ogromny problem, bo jest bardzo dużo tandety. Piosenki dla dzieci trzeba robić lepsze niż dla dorosłych. To jest nasze przyszłe pokolenie, więc apeluję do młodych mam: błagam włączajcie dzieciom dobrą muzykę! To jest jak z jedzeniem – jak teraz przyzwyczaicie do złego jedzenia, to potem będzie ciężko tego oduczyć. Uważam, że dzieciom się należy sztuka na wysokim poziomie, która będzie miała w sobie taką prostotę, że będzie mogła do nich dotrzeć. Takie płyty nagrała Justyna Steczkowska, Grzegorz Tourmau, Dorota Miśkiewicz z piosenkami Witolda Lutosławskiego, ale to jest malutko jak na 40mln kraj. Prócz tego marzy mi się stricte jazzowa płyta w duecie z moim tatą, albo „Tribute to polish punk”… Nie brakuje mi inspiracji i pomysłów, ani przez chwilę!
Zadziwiające. Niewielu jest artystów, którzy działają w tak zawrotnym tempie.
Jest kilka osób w Polsce… Dużo płyt wydaje L.U.C, on wydaje tyle płyt, że trudno za nim nadążyć! Zdaję sobie sprawę, że jazz to nie jest muzyka dla wszystkich, tylko dla tych którzy poszukują i nie idą na łatwiznę. Tych płyt się teraz mniej sprzedaje, więc lepiej jest ich więcej wydawać. A jeśli do tego ma się pełno pomysłów, siłę i ochotę…
Jak duża jest sprzedaż Twoich płyt?
Na chwilę obecną jestem przeszczęśliwa, bo zajmujemy 24 miejsce na OliS’ie, czyli jak na płytę jazzową, bardzo wysoko. To jest ogromny sukces. Bardzo się cieszę i dziękuję wszystkim którzy kupili tę płytę. „Jazz na ulicach” jest pięknie wydany, okładkę zaprojektował Mariusz Mrotek, który robi okładki do wszystkich moich płyt. Teraz miał duże pole do popisu, poprosiłam by namalował moją muzykę i on to zrobił! Ta płyta jest naprawdę ładnym przedmiotem, który warto mieć na półce. Pamiętajcie, że każdy zakup takiej płyty jest wielkim wsparciem dla naszej muzyki i dla nas polskich artystów, więc za każdym razem traktuję to z naszej strony jako mecenat artystyczny, który wy macie nad nami artystami.
Jesteś chyba trochę królową polskiego jazzu… Możemy tak powiedzieć?
Oj! Królową to chyba nie, jest mnóstwo innych wspaniałych artystek, np. Aga Zaryan, Dorota Miśkiewicz…
Ale w środowisku zwykłych ludzi, to chyba Twoje nazwisko jest najbardziej rozpoznawalne i to nie tylko dzięki The Voice…
Jest mi bardzo miło, ale chyba podzieliłabym się tym podium (śmiech). Na pewno dołączyłabym Agę Zaryan, Dorotę Miśkiewicz i Anię Serafińską… To rewelacyjne wokalistki, a Ania w dodatku jest jedyną panią doktor z wokalistyki!
Widzimy, że masz ze sobą folkową bluzę, czy to jedna z tych, które zaprojektowałaś?
Zgadza się, chociaż projektowanie, to chyba za dużo powiedziane. To było tak, że pewnego dnia mi się te bluzy przyśniły. Uszyłam jedną dla siebie i dziewczyny zaczęły mnie zaczepiać na ulicy, nagle wszyscy chcieli mieć tę bluzę! To skłoniło mnie to stworzenia całej linii tych bluz. Zapraszam na naszą stronę www.sadowska-fashion.pl
Z tego co można zaobserwować, teraz panuje moda folk.
Tak, chociaż my te bluzy wprowadziliśmy już 2 lata temu! Muszę też zaznaczyć, że robimy bardzo niewielką ilość tych rzeczy, bo zależy nam żeby nie była to „masówka”, mimo że pojawiały się takie propozycje. Chcemy jednak, żeby każdy, kto będzie miał bluzę, był dumnym posiadaczem jednej z kilku.
Myślałaś może o pokazie mody?
Nie jestem projektantką, nie myślę o tym poważnie. Traktuję to jako czystą pasję. To jest po prostu moja 3 działalność traktowana bardzo po macoszemu.
Jesteś ambasadorką akcji „Niewykluczone”. Na czym ta akcja polega?
Bardzo mi się podoba hasło tej akcji, ponieważ kobiety bardzo często same się wykluczają na własne życzenie. Kobieta zawsze ma więcej empatii niż mężczyzna, ma mniejszą skłonność do egotyzmu i skupiania się na sobie. My zawsze chcemy wszystko oddać innym, to już leży w naszej naturze. Robimy wszystko dla wszystkich, tylko nie dla siebie, przez co same się wykluczamy. W tej akcji chodzi o wykluczenie fizyczne, przez to, że nie dbamy o siebie, o swoje zdrowie. Rodzenie dzieci, to jest wielki wysiłek fizyczny dla kobiety. Każda kobieta, która urodziła dziecko wie, jak się człowiek czuje po porodzie. Wie też o tym, jak niektóre funkcje w organizmie przestają działać. Znam wiele kobiet, które z tego powodu się wycofują, łapią nagle kompleksy. Tak nie może być. To samo dotyczy wykluczenia psychologicznego. Nie możemy pozwolić sobie narzucić myślenia, że jesteśmy gorsze od mężczyzn a niestety zauważalne są przejawy takiej propagandy. Zwróćcie uwagę, że to często mężczyźni mówią o nas, że jesteśmy wobec siebie nielojalne, zazdrosne itp.
Z własnego doświadczenia wiemy, że właśnie nie do końca… Dziewczyny są wyjątkowo zazdrosne i zawistne.
Ja tak nie mam. Pracuję z wieloma dziewczynami… Ludzie też są różni, są też i faceci, którzy są zazdrośni. Nie można tego rozdzielać na płcie. Ludzie są tacy i siacy. Zależy na kogo trafisz, mi się akurat świetnie pracuje z kobietami. Potrafię z nimi stworzyć wspólny krąg. My kobiety powinnyśmy trzymać się razem, bo mamy naprawdę jeszcze wiele do wywalczenia. I tak jest już dużo lepiej i nasz świat idzie do przodu, ale to nie jest tak, że nasze babcie i prababcie wszystko z nas zrobiły, bo nam załatwiły wolne wybory i to, że możemy sobie same wybrać zawód itd. Najgorsze, że my same siebie wykluczamy, ponieważ same o sobie źle myślimy i mówimy. Tak nie może być. Polecam wszystkim moją poprzednią płytę „Dzień kobiet”, każda jedna piosenka o tym mówi.
Czyli akcja „Niewykluczone” polega na tym, aby kobiety trzymały się razem?
Dokładnie i przede wszystkim, żeby się nie wykluczały, ponieważ nie ma takiego powodu. Żeby nigdy nie było tak, że pociąg odjechał, a ja zostałam sama na peronie…
Autor – ka-vox
news
Nie uwierzycie, co przeszedł uczestnik “The Voice of Poland”! Filip Mettler opowiedział o zrzuceniu 60 kilogramów [WIDEO]

Nowa edycja „The Voice of Poland” już od pierwszych odcinków pokazuje, że emocji nie zabraknie. Widzowie poznają historie, które poruszają, inspirują i udowadniają, że nigdy nie jest za późno, by walczyć o swoje marzenia. Jedną z nich jest powrót uczestnika, który przez lata zmagał się z chorobą i wstydem, a teraz odmieniony wraca na scenę. Dowiedz się więcej i zobacz fragment przed premierą!
„The Voice of Poland” od lat przyciąga przed telewizory tysiące widzów, którzy śledzą narodziny nowych muzycznych talentów. Program jest znany nie tylko z efektownych występów, ale również z historii uczestników, które potrafią wzruszyć do łez. W tej edycji jedną z takich postaci stał się Filip Mettler, którego powrót na scenę po dziesięciu latach przerwy budzi ogromne zainteresowanie i wzruszenie.
Już teraz wiadomo, że jego występ nie przejdzie bez echa. Filip Mettler nie tylko zaśpiewał tak, że trenerzy odwrócili wszystkie fotele, ale przede wszystkim opowiedział o tym, co działo się z nim przez ostatnie lata.
Największym impulsem powrotu do śpiewania było to, że udało mi się pokonać największą przeszkodę, którą jest otyłość – powiedział.
W trakcie nagrań Filip Mettler podzielił się historią, która pokazuje, że nawet w obliczu największych trudności można wrócić do swojej pasji. Jego wykonanie zachwyciło Margaret, Michała Szpaka, Kubę Badacha oraz duet Tomson i Baron. Trenerzy byli pod ogromnym wrażeniem nie tylko barwy głosu uczestnika, ale także jego odwagi i determinacji. To, co zrobił na scenie, było dowodem, że warto wierzyć w marzenia mimo przeciwności.
Nie można jednak zapominać, że droga do tego momentu była wyjątkowo trudna. Filip Mettler od najmłodszych lat związany był z muzyką – już jako siedmiolatek uczył się gry na skrzypcach, a później zdobył wykształcenie muzyczne i pojawił się w jednym z popularnych talent show, a dokładnie “X Factor”. Wtedy wydawało się, że jego kariera nabiera tempa. Niestety, zamiast kolejnych sukcesów, przyszło wycofanie się w cień i rezygnacja ze sceny.
Przez wiele lat nie chciałem wychodzić na scenę, bo po prostu się wstydziłem – wspomina uczestnik.
Otyłość była chorobą, która odebrała mu pewność siebie i radość życia. Zamiast występować i realizować swoje plany, coraz bardziej zamykał się w sobie. Z czasem pojawiły się także choroby współistniejące, które jeszcze bardziej pogłębiały problem i sprawiały, że walka o normalność stawała się coraz trudniejsza.
POLECAMY: Kuba Nowosiński, partner Jeleniewskiej, szokuje wyznaniem o życiu w wielkim mieście. Też to zauważyliście?
Filip Mettler ważył 130 kg! Jak wyglądał jego powrót do zdrowia?
Moment przełomowy nastąpił w 2024 roku, kiedy waga Filipa Mettlera przekroczyła 130 kilogramów. To właśnie wtedy postanowił, że musi zawalczyć o siebie i swoje życie. Niezwykle ważną rolę odegrała jego mama, która pomogła mu znaleźć odpowiednich lekarzy i specjalistów. Dzięki temu rozpoczął proces leczenia i zmiany, które dziś doprowadziły go z powrotem na scenę.
Największym impulsem powrotu do śpiewania było to, że udało mi się pokonać największą przeszkodę, którą jest otyłość. Trudno to było pokonać, bo to jest bardzo złożona choroba. I o tym też chciałem mówić – że otyłość to choroba, którą się leczy. Dlatego podjąłem decyzję o leczeniu i w grudniu zeszłego roku poddałem się operacji bariatrycznej, czyli operacji zmniejszenia żołądka, która pomogła mi schudnąć równe 60 kilogramów – mówi otwarcie Filip Mettler.
Operacja oraz zmiana stylu życia stały się początkiem zupełnie nowego etapu. Filip Mettler nie tylko zrzucił nadprogramowe kilogramy, ale też odzyskał radość i energię do działania. Stopniowo wracała też dawna pasja i marzenie o muzyce, które towarzyszyło mu od dziecka. Właśnie ta wewnętrzna siła i odwaga sprawiły, że ponownie stanął przed publicznością.
Kiedy widziałem, że chudnę, że jest coraz lepiej, pierwsze, co mi przyszło do głowy – to powrót do śpiewania. Nie wiem czy mam w sobie dużo samozaparcia, ale zrobiłem dużo, żeby tu znowu być. Muzyka cały czas towarzyszy mi z tyłu głowy. I ona tęskni za mną, a ja za nią, dlatego wracam, bo nie umiem bez niej żyć. To jest tak naprawdę pierwsza scena po 10 latach – opowiada Filip Mettler.
Historia Filipa Mettlera to inspiracja dla wielu osób, które zmagają się z podobnymi problemami. Pokazuje, że nawet po latach zwątpienia można odzyskać wiarę w siebie i rozpocząć nowy rozdział. Jego występ w „The Voice of Poland” z pewnością stanie się jednym z najbardziej pamiętnych momentów tej edycji i udowodni, że nigdy nie jest za późno, by realizować swoje marzenia.
Już dziś, w tę sobotę widzowie będą mogli zobaczyć jego pełen emocji występ o godzinie 20:30 na antenie TVP2 tuż po “Rodzince.pl” oraz w serwisie TVP VOD.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Emilia Dankwa, czyli serialowa Zosia z „Rodzinki.pl” zaskakuje fanów – jej kręcone loki zniknęły!
Oglądacie “The Voice of Poland”? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!









źródło/fot (Krystian Szczęsny, Arsen Petrovych, TVP)
Autor: Szymon Jedynak
news
Kuba Nowosiński, partner Jeleniewskiej, szokuje wyznaniem o życiu w wielkim mieście. Też to zauważyliście?

Kuba Nowosiński, partner Marii Jeleniewskiej i popularny influencer, postanowił poruszyć temat, który dotyczy każdego mieszkańca dużego miasta. W najnowszym filmie na TikToku opowiedział o tym, jak zmienia się kultura osobista na osiedlach i dlaczego coraz częściej jesteśmy anonimowi wobec siebie nawzajem. Dowiedz się więcej!
Kuba Nowosiński, znany w sieci jako Kubanowo, zdobył popularność dzięki aktywności w mediach społecznościowych, gdzie dzieli się swoim życiem prywatnym i pasjami. 24-letni twórca obserwowany jest przez ponad 155 tys. osób na TikToku oraz 108 tys. na Instagramie. Na swoich profilach pokazuje podróże, sport, a także chwile spędzone z Marią Jeleniewską, którą wspierał tej wiosny w programie „Taniec z gwiazdami”. Regularna obecność Kuby na widowni podczas występów partnerki tylko potwierdziła ich bliską relację, a internauci chętnie śledzą każdy ich wspólny krok w sieci.
Jeden z ostatnich filmów Kuby na TikToku wzbudził spore zainteresowanie wśród internautów. Influencer postanowił poruszyć temat codziennej kultury osobistej na osiedlach, który dla wielu mieszkańców dużych miast jest niemal abstrakcją. W nagraniu dzieli się swoimi refleksjami i wątpliwościami, zadając pytania o to, czy zwyczaj mówienia „dzień dobry” sąsiadom powoli zanika i czy sami mieszkańcy dużych miast dostrzegają zmiany w relacjach sąsiedzkich.
Kuba Nowosiński, mówiąc o różnicach w codziennych relacjach międzyludzkich, wraca pamięcią do rodzinnego miasta. To właśnie tam, dorastając, nauczył się zasad, które dla niego do dziś stanowią podstawę dobrego wychowania. W jego wspomnieniach Sosnowiec jawi się jako miejsce, w którym proste gesty, takie jak uśmiech czy powitanie, były naturalną częścią codzienności.
Nie pochodzę z jakiegoś małego miasta, bo pochodzę z Sosnowca, tam jest 200 tysięcy mieszkańców. I zawsze na moim osiedlu jakoś tak zostałem wychowany i jestem do tego przyzwyczajony, że nawet jeśli nie wiem, czy ktoś jest moim sąsiadem, czy jest po prostu przychodniem, czy po prostu przejeżdża samochodem, albo jest kurierem, lub kosi trawę, lub panią sprzątającą, zawsze powiem dzień dobry, kiwnę głową, machnę ręką, cokolwiek – wspominał.
Dla Kuby takie zachowanie było naturalnym elementem codziennych relacji, które budowały poczucie wspólnoty i wzajemnego szacunku.
Przeprowadzka sprzed kilku lat do Warszawy sprawiła, że Kuba Nowosiński zetknął się z czymś, czego w Sosnowcu nie doświadczył – anonimowością i obojętnością sąsiadów.
Mieszkam już w Warszawie od pięciu lat. Mieszkałem w sześciu różnych mieszkaniach, w pięciu różnych dzielnicach. Nie zmienia się jedno. Jeśli ja nie powiem sąsiadom “dzień dobry”, to nie mam co na to liczyć, że ktoś mi je powie – zauważa.
POLECAMY: Emilia Dankwa, czyli serialowa Zosia z „Rodzinki.pl” zaskakuje fanów – jej kręcone loki zniknęły!
Młodzi zapominają o podstawach kultury osobistej?
Z jego obserwacji wynika, że w dużych miastach ludzie często ignorują innych, a wspólnota sąsiedzka przestaje funkcjonować. Kuba Nowosiński zastanawia się, czy to kwestia wychowania, czy może oczekiwania wobec innych są zbyt wysokie.
Czy to jest brak kultury, czy po prostu za dużo wymagam od ludzi? […] Zastanawia mnie, z czego to wynika. Czy to jest kwestia dużego miasta? – rozmyślał.
Influencer zwraca uwagę, że w dzisiejszych czasach na osiedlach nie tworzą się już silne społeczności, w których każdy zna każdego.
Wiem też, że czasy już się trochę zmieniły i na osiedlach nie tworzą się jakieś takie ogromne społeczności, gdzie każdy się z każdym zna – zauważa.
Kuba Nowosiński podkreśla, że wystarczy nawet najprostszy gest: uśmiech, skinienie głową czy słowo „dzień dobry”.
Z mojej perspektywy to jest takie minimum, żeby po prostu drugiemu człowiekowi powiedzieć “dzień dobry”, niezależnie od tego, czy znamy się z imienia, czy jesteśmy na ty. Po prostu moim zdaniem to jest taka ludzka przyzwoitość – mówił.
Współczesne społeczeństwo coraz częściej funkcjonuje w stanie izolacji. W dużych miastach mieszkańcy bywają skupieni na własnych sprawach lub urządzeniach mobilnych, przez co naturalne, codzienne interakcje z sąsiadami stają się rzadsze. Spotkania, podczas których ludzie witają się z sąsiadami, wymieniają uśmiech czy uprzejmy gest, występują coraz rzadziej. Zjawisko to pokazuje, jak zmieniają się wzorce zachowań społecznych i jak codzienne zwyczaje uprzejmości ewoluują w miastach o dużej liczbie mieszkańców.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: TYLKO U NAS: Szokująca zmiana w „Gogglebox. Przed telewizorem” – widzowie nie będą mogli uwierzyć
Zgadzacie się ze słowami Kuby? Zauważyliście też podobne zachowania w Waszych miastach? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!
@kubanowo a jak jest u was? macie podobne spostrzeżenia? 🤔
♬ original sound – kubanowo




Autor: Szymon Jedynak
Dodaj komentarz
news
Emilia Dankwa, czyli serialowa Zosia z „Rodzinki.pl” zaskakuje fanów – jej kręcone loki zniknęły!

Młoda gwiazda, którą widzowie pokochali jako Zosię w „Rodzince.pl”, pokazuje, że potrafi zaskakiwać. Emilia Dankwa coraz śmielej wkracza w świat mody i social-mediów, odkrywając przed fanami zupełnie nowe oblicze. Teraz zaskoczyła metamorfozą, ikoniczne loki zniknęły z głowy!
Emilia Dankwa, choć znana głównie z roli Zosi w „Rodzince.pl”, udowadnia, że nie boi się zmian i wyzwań. Mimo że była postacią drugoplanową, jej autentyczność i naturalność sprawiły, że fani pokochali ją równie mocno, co głównych bohaterów serialu. Podobnie jak Mateusz Pawłowski, rozpoczęła swoją aktorską karierę w tym popularnym sitcomie, a teraz z sentymentem wróciła na plan, gdyż właśnie trwa emisja nowych odcinków, co pozwala jej ponownie zanurzyć się w emocjonalnym świecie „Rodzinki.pl”.
Przez pięć lat przerwy w emisji „Rodzinki.pl” Emilia Dankwa stała się jedną z ulubionych postaci młodszej widowni w mediach społecznościowych. Jej profil na Instagramie i TikToku rośnie w siłę, a młoda gwiazda regularnie dzieli się z fanami fragmentami swojego życia, inspirując nie tylko swoimi stylizacjami, ale również osobowością.
Ostatnio 20-latka postawiła na kolejny krok w swojej karierze – modeling. Na Instagramie pojawił się wpis informujący o jej udziale w prestiżowym pokazie mody, który odbył się w warszawskiej Hali Koszyki. To wydarzenie dało jej możliwość pokazania się w zupełnie nowej odsłonie i zdobycia doświadczenia w branży modowej.
POLECAMY: TYLKO U NAS: Szokująca zmiana w „Gogglebox. Przed telewizorem” – widzowie nie będą mogli uwierzyć
Emilia Dankwa zaskakuje metamorfozą!
Dla wielu fanów sporym zaskoczeniem okazała się fryzura Emilii Dankwa. Gwiazda, dotychczas kojarzona z bujnymi, kręconymi włosami, na pokazie mody pojawiła się w wersji z prostymi pasmami. Wyglądało to niezwykle elegancko, a fani natychmiast podzielili się swoimi opiniami w mediach społecznościowych, komentując metamorfozę aktorki.
W komentarzach pod rolką, fani nie kryli zachwytu. Pojawiały się słowa takie jak: „Jak pięknie wyglądasz w tych prostych włosach”, „Piękne włosy”, „Wyglądasz olśniewająco”, „Nie mogę oderwać oczu”. Dla młodej gwiazdy z pewnością wsparcie fanów jest niezwykle ważne i dodaje jej odwagi do podejmowania kolejnych zawodowych wyzwań.
Fani mogą spodziewać się, że Emilia Dankwa nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Jej kolejne projekty w modelingu i mediach społecznościowych mogą przynieść nowe zaskoczenia i pokazać jej wielowymiarowość. Każdy ruch młodej gwiazdy śledzony jest uważnie przez obserwatorów, którzy chętnie komentują każdy krok i wspierają ją w realizacji marzeń.
Nowa aktywność Emilii Dankwy to także świetny przykład dla młodych artystów i osób, którzy chcą łączyć różne pasje i rozwijać się wielotorowo. Dzięki Instagramowi i TikTokowi fani mają możliwość poznania jej życia nie tylko zza kamery, ale również prywatnie, obserwując przemiany, metamorfozy i codzienne wyzwania młodej gwiazdy.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Klaudia El Dursi nie chciała zdradzić imienia córki? „Dzień Dobry TVN” zrobiło to za nią
Jak Wam się podoba metamorfoza serialowej Zosi? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!






Autor: SJ
Dodaj komentarz
news
TYLKO U NAS: Szokująca zmiana w „Gogglebox. Przed telewizorem” – widzowie nie będą mogli uwierzyć

Od 2014 roku program „Gogglebox. Przed telewizorem” przyciąga widzów przed telewizory dzięki szczerym komentarzom uczestników. Po 22 sezonach stacja TTV postanowiła wprowadzić coś, czego fani długo się nie spodziewali. Dowiedz się więcej o nowościach, które czekają na widzów w najbliższych odcinkach!
Program „Gogglebox. Przed telewizorem” od ponad dekady nieprzerwanie gromadzi przed ekranami rzesze fanów. Nie jest to zwykły telewizyjny show – to prawdziwy fenomen kulturowy, który pokazuje, jak zwykli ludzie reagują na popularne produkcje telewizyjne. Ich komentarze, pełne sarkazmu, humoru i szczerości, stały się znakiem rozpoznawczym całego formatu, sprawiając, że widzowie identyfikują się z uczestnikami i wracają na każdy odcinek.
Przez lata w programie pojawili się tacy bohaterowie jak Iza Zeiske, Mariusz Kozak, Ewa Mrozowska, Krzysztof Radzikowski, Krzysztof Ufnal, Sylwia Bomba czy Big Boy. Ich błyskotliwe komentarze, szczere reakcje i niepowtarzalny styl sprawiły, że wielu z nich stało się rozpoznawalnymi postaciami w polskich mediach, występując także w innych projektach stacji TTV.
Format programu jest prosty, ale dla wielu genialny: uczestnicy siadają w swoich domach, na własnych kanapach, i komentują to, co aktualnie oglądają w telewizji. Jak podkreśla sama produkcja, właśnie dzięki autentyczności i braku scenariusza widzowie mogą poczuć, że patrzą na siebie samych w lustrze – widzą reakcje zwykłych ludzi, którzy nie boją się mówić, co myślą.
25 sierpnia wystartował nowy sezon programu, a wraz z nim pojawili się nowi bohaterowie. Część z nich zostaje na dłużej, inni pojawiają się jedynie w pojedynczych odcinkach. To znak, że TTV wciąż stara się odświeżać format, przyciągać młodszą widownię i wprowadzać energię, która utrzymuje program na topie nawet po 23 sezonach.
Odcinki „Gogglebox. Przed telewizorem” emitowane są od lat w każdy poniedziałek o godzinie 22:00. Standardowo trwają 60 minut z reklamami, czyli około 42 minut samej treści. Ten rytm emisji sprawił, że widzowie przyzwyczaili się do programu jako do stałego punktu tygodnia, tworząc lojalną społeczność fanów.
POLECAMY: Klaudia El Dursi nie chciała zdradzić imienia córki? „Dzień Dobry TVN” zrobiło to za nią
TYLKO U NAS: Wielka zmiana w programie!
Jak dowiedział się nasz portal PrzeAmbitni.pl, w najbliższy poniedziałek, 29 września, czeka na widzów wyjątkowa niespodzianka. Jeden z odcinków będzie wydłużony do 85 minut z reklamami, co daje około godzinę oglądania treści. To prawdziwa gratka dla stałych fanów, którzy kochają obserwować komentarze uczestników w pełnej odsłonie.
Jak wynika z naszych nieoficjalnych informacji, wydłużenie odcinka do 85 minut jest na razie jedynie jednorazowym testem. To swoiste badanie reakcji widzów – stacja chce sprawdzić, czy fani przyjmą dłuższy format i czy będą w stanie utrzymać uwagę przez całą godzinę oglądania. Wydłużony odcinek pozwoli także na pokazanie większej liczby komentarzy uczestników i wprowadzenie nowych wątków, które w standardowej ramie czasowej byłyby pomijane.
Jeśli test wypadnie pomyślnie, możliwe, że TTV zdecyduje się na stałe wydłużenie wybranych odcinków w przyszłości, co mogłoby zrewolucjonizować sposób, w jaki fani odbierają „Gogglebox. Przed telewizorem”. Widzowie będą mogli liczyć na jeszcze więcej spontanicznych reakcji, sarkastycznych uwag i momentów, które w normalnych warunkach nie miałyby szansy zaistnieć na ekranie.
Popularność programu nie ogranicza się jedynie do telewizji. Wielu widzów dzieli się swoimi komentarzami na mediach społecznościowych, komentując reakcje bohaterów i tworząc wirtualne dyskusje. To właśnie połączenie autentycznych reakcji przed kamerą i aktywnej interakcji w sieci sprawia, że „Gogglebox. Przed telewizorem” pozostaje jednym z najbardziej rozpoznawalnych formatów TTV.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Małgorzata Tomaszewska odsłania nieznaną stronę swojego życia i kariery – sekrety, o których nikt wcześniej nie słyszał
Lubicie oglądać “Goggleboxa” w TTV? Jeśli tak, to którego bohatera lubicie najbardziej? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!




Autor: SJ
Dodaj komentarz
-
news5 dni temu
Tak dziś wygląda grób Soni Szklanowskiej z “Hotelu Paradise” – fani są zdruzgotani
-
showbiz4 dni temu
Syn Ewy Minge przeprasza mamę! Szokujące słowa po odpadnięciu z „Tańca z Gwiazdami”
-
news4 dni temu
Mikołaj Roznerski zmagał się z poważnym zaburzeniem. Wciąż odczuwa jego skutki?
-
showbiz5 dni temu
Totalnie naga Ewelina Flinta w jeziorze! Internauci nie wierzą własnym oczom
-
news2 dni temu
Jolanta Pieńkowska niespodziewanie ODCHODZI z TVN24! Kulisy odejścia dziennikarki szokują
-
showbiz4 dni temu
Ilona Krawczyńska pilnie trafiła do szpitala – potrzebny był zabieg! Co teraz z „Roztańczonym PGE Narodowym”?
-
news5 dni temu
Znana prezenterka zginęła w katastrofie lotniczej – internauci udostępniają film z tragedii
-
showbiz5 dni temu
Doda zdradziła, ile zarabia za kampanię reklamową – kwota robi wrażenie
Dodaj komentarz