Śledź nas

showbiz

Janja Lesar ujawnia prawdę o relacji z Katarzyną Zillmann. Tego nie pokazano w telewizji

Opublikowano

w dniu

Półfinał jubileuszowej edycji „Tańca z Gwiazdami” przyniósł wielkie emocje i kontrowersje. Decyzja jurorów o odejściu Katarzyny Zillmann wywołała falę komentarzy w sieci i zaskoczyła wielu fanów. Dowiedz się więcej o wyjątkowej chemii i bliskiej relacji, jaką zbudowały Zillmann i jej partnerka taneczna, Janja Lesar!

Półfinał jubileuszowej edycji „Tańca z Gwiazdami” okazał się prawdziwym rollercoasterem emocji. Choć program przyzwyczaił widzów do spektakularnych choreografii i perfekcyjnie przygotowanych występów, tym razem emocje sięgnęły zenitu. W tym odcinku z programem pożegnali się Katarzyna Zillmann i Tomasz Karolak, decyzja, która wzbudziła spore kontrowersje i lawinę komentarzy w internecie.

Dla wielu fanów to właśnie Katarzyna Zillmann była prawdziwą gwiazdą tego sezonu. Wraz z Janją Lesar stworzyły duet, jakiego wcześniej w historii programu jeszcze nie było – pierwszy w historii damsko-damski zespół taneczny, który odważnie przełamał utarte schematy i wprowadził do show nową energię oraz powiew autentyczności.

Ich pełne emocji i ekspresji występy wielokrotnie zachwycały publiczność oraz jurorów, a w kilku odcinkach udało im się zdobyć komplet 40 punktów. Taki wynik tylko potwierdzał wyjątkową taneczną chemię i artystyczny poziom, który prezentowały na parkiecie.

Choć odpadły przed finałem, wiele osób uznało, że to właśnie one są prawdziwymi zwyciężczyniami sezonu. Fani podkreślali determinację, profesjonalizm i wyjątkową chemię między tancerkami. Sama Zillmann nie ukrywała, że decyzja o odejściu była dla niej trudnym doświadczeniem, pełnym emocji i refleksji.

Czy boli? Tak, boli jak cholera. Czy czuję się, jakbym przegrała igrzyska? Być może, ale całe szczęście medal jest dalej ze mną. Nic lepszego nie może mnie spotkać niż ludzie, którzy podchodzą i są szczęśliwi, gratulują i się cieszą. Wiecie, ja już wygrałam ten program bez względu na wynik. Czuję, że zrobiłam, co mogłam i dałam z siebie wszystko – podsumowała wzruszona Zillmann kilka dni temu na Instagramie.

POLECAMY: Mandaryna opowiedziała o walce z cukrzycą. Nagle głos zabrała ekspertka – padły ważne słowa

Janja Lesar szczerze o relacji z Kasią Zillmann

Już w niedzielę widzowie poznają zwycięzców, którzy zgarną Kryształową Kulę. W finale „Tańca z Gwiazdami” zobaczymy Maurycego Popiela i Sarę Janicką, Mikołaja „Bagiego” Bagińskiego i Magdalenę Tarnowską oraz Wiktorię Gorodecką i Kamila Kuroczko.

Teraz, po prawie tygodniu od odpadnięcia, w rozmowie z Cezarym Wiśniewskim dla „Faktu” Janja Lesar ujawniła, że do końca obie liczyły na awans do finału. Podkreśliła, że zbudowały z Katarzyną bliską relację, a odejście z programu było dla niej bolesnym doświadczeniem.

Bardzo ją to boli. Ona czuje się wręcz upokorzona troszkę. Chodzi o to, że wydaje ci się nagle, że jesteś gorszy od innych. Coś takiego w tobie jest, szczególnie jak jesteś sportowcem. Ona nie przegrała olimpiady, a przegrała „Taniec z gwiazdami” […] Do końca wierzyłam, że uda się nam zatańczyć w finale, bo wydaje mi się, że byłby to wspaniały finał. Tak sobie patrzę na tę sytuację i myślę, że na pewno po coś to było, ale na razie nie jestem jeszcze w stanie tego zobaczyć  – powiedziała tancerka.

Tancerka zdradziła też, że jeszcze zanim poznała swojego partnera tanecznego, przeglądała media społecznościowe Zillmann. Już wtedy doceniła jej otwartość i autentyczność.

Chyba pierwszy raz miałam okazję obcować z kimś, kto jest totalnie sobą […] Ja uwielbiam Kasię taką, jaka jest i jeżeli musiałyśmy przez to odpaść, to trudno. Nie chciałabym, żeby się zmieniała, bo uwielbiam jej ekspresję i tę intensywność […] No ta relacja jest bliska. My się totalnie połączyłyśmy, totalnie się porozumiałyśmy – dodała Janja.

Publiczność nie kryła podziwu dla odwagi, jaką wykazały obie panie, tworząc pierwszy w historii programu damsko-damski duet. Ich występy nie tylko przyniosły nową dynamikę do „Tańca z Gwiazdami”, ale także stały się symbolem otwartości i różnorodności w polskiej telewizji rozrywkowej.

Choć finał rozstrzygnie, kto otrzyma Kryształową Kulę, wielu widzów uważa, że prawdziwymi zwyciężczyniami tego sezonu są Katarzyna Zillmann i Janja Lesar, które udowodniły, że taniec może przełamywać bariery i łączyć ludzi niezależnie od orientacji czy doświadczeń.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Dlaczego syn Cichopek nie pojawił się na ślubie? Prawda okazała się znacznie bardziej zaskakująca

Brakuje Wam Kasi i Janji w “Tańcu z Gwiazdami”? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Katarzyna Zillmann, Janja Lesar (fot. Paweł Wrzecion/AKP) – zdjęcie prasowe Polsat (odc.9)
Katarzyna Zillmann, Janja Lesar (fot. Paweł Wrzecion/AKP) – zdjęcie prasowe Polsat (odc.9)
Katarzyna Zillmann, Janja Lesar (fot. Paweł Wrzecion/AKP) – zdjęcie prasowe Polsat (odc.9)
Katarzyna Zillmann, Janja Lesar (fot. Paweł Wrzecion/AKP) – zdjęcie prasowe Polsat (odc.9)
Katarzyna Zillmann, Janja Lesar (fot. Paweł Wrzecion/AKP) – zdjęcie prasowe Polsat (odc.4)
Katarzyna Zillmann i Janja Lesar (fot. Piętka Mieszko/AKPA) – zdjęcie prasowe Polsat (odc 8)
Katarzyna Zillmann i Janja Lesar (fot. Piętka Mieszko/AKPA) – zdjęcie prasowe Polsat (odc 8)
Janja Lesar, Katarzyna Zillmann, Barbara Bursztynowicz, Michał Kassin (fot. Piętka Mieszko/AKPA) – zdjęcie prasowe Polsat (odcinek 8)

Autor: Szymon Jedynak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

news

Nocny dramat w domu Minge – ratownicy interweniowali w środku nocy. Co się stało?

Opublikowano

w dniu

przez

Oskar Minge, syn znanej projektantki Ewy Minge, opublikował dramatyczny wpis w mediach społecznościowych. W nagłej sytuacji zdrowotnej potrzebował natychmiastowej pomocy medycznej, ale napotkał na szokującą obojętność dyspozytora. Dowiedz się więcej o tym, co dokładnie się wydarzyło!

Oskar Minge opublikował na swoim Instagramie dramatyczny wpis, w którym szczegółowo opisał sytuację, w której pilnie potrzebował pomocy medycznej. Jak podkreślił, ekipa ratunkowa dotarła na miejsce szybko i profesjonalnie, zapewniając mu najwyższą jakość opieki, a lekarze na SOR ocenili jego stan i udzielili niezbędnej pomocy. Problem pojawił się jednak na etapie kontaktu z dyspozytorem numeru alarmowego, który w jego ocenie zbagatelizował zagrożenie życia, wykazując się brakiem empatii i opryskliwością.

Oskar w emocjonalnym wpisie przyznał:

Wczoraj mieliśmy sytuację mocno awaryjną… Chłopaki z ekipy ratunkowej karetki – absolutna profeska. Lekarze i opieka na miejscu w szpitalu na 6 z plusem. Ale czy ktoś jest mi w stanie wytłumaczyć znieczulicę która panuje pod numerem alarmowym? Dyskusje domorosłego specjalisty od wszystkiego, opryskliwość i bagatelizowanie zagrożenia życia, wręcz wyśmiewanie – powinno być karane – czytamy na Instagramie.

Syn projektantki podkreślił, że to nie była jego pierwsza dramatyczna sytuacja z systemem ratunkowym. W przeszłości również znalazł się w krytycznym stanie zdrowia, kiedy niemal otarł się o śmierć z powodu braku szybkiej reakcji ze strony służb.

Nie tak wcale dawno identyczna sytuacja spotkała mnie w Poznaniu. Kwalifikowałem się do szybkiej operacji. Na SOR ledwo dojechałem sam, a operujący mnie profesor powiedział wprost „pół godziny później i by Pana nie było” – dodał syn projektantki.

To pokazuje, że problem, na który wskazał Oskar, nie jest jednorazowy i może dotyczyć wielu osób w Polsce. Pomimo trudności związanych z postawą dyspozytora, Oskar zaznaczył, że doświadczenie ratowników i personelu medycznego było wzorowe.

Tak, gdybym nie miał możliwości dostać się na SOR, to teraz bym tego nie pisał. Tym razem na szczęście karetka została wysłana, choć to jak traktuje się osobę potrzebującą pomocy, to że się ją wyśmiewa, udziela się idiotycznych i sarkastycznych uwag i pseudo porad. Szpital Zielona Góra i ekipa ratownicza. Dziękuję! Operator numeru ratunkowego? C… Ci w dziąsło. Nie pozdrawiam – zakończył swój wpis.

POLECAMY: Mandaryna opowiedziała o walce z cukrzycą. Nagle głos zabrała ekspertka – padły ważne słowa

Obserwatorzy reaguję na wpis Oskara Minge

Wpis wywołał lawinę komentarzy od internautów, którzy również mieli do czynienia z bezdusznością dyspozytorów numeru alarmowego. Wiele osób opowiadało o sytuacjach, w których ich bliscy lub oni sami byli lekceważeni w krytycznych momentach, a nawet narażeni na poważne niebezpieczeństwo. Przykłady te pokazują, że problem jest systemowy i wymaga natychmiastowej uwagi władz.

Jedna z obserwatorek przyznała:

Mnie też spotkała taka sytuacja i dotyczyła bliskiej mi rodziny. Życzę dużo zdrowia – czytamy.

Inny komentujący przyznał:

Mam dokładnie takie same doświadczenia odnośnie dyspozytorni 112 (chamy) i ratowników do rany przyłóż. Prawie zemdlałam za kierownicą na autostradzie A4, zdołałam zjechać na parking dla tirów, a pani z dyspozytorni do mnie z mordą, że ona nie wie gdzie ma karetkę wysłać – napisał obserwator.

Sytuacja podkreśla również problem funkcjonowania służb ratunkowych w Polsce i potrzebę większej empatii oraz profesjonalizmu ze strony dyspozytorów. Internauci podkreślają, że brak odpowiedniego podejścia w krytycznych momentach może kosztować ludzkie życie.

Choć Oskar Minge przeszedł przez dramatyczne chwile, wpis pokazał też siłę profesjonalistów – ekipy ratunkowej i personelu medycznego. Jednocześnie przestrzega przed lekceważeniem zgłoszeń i przypomina, że empatia i odpowiedzialność to obowiązek każdej osoby obsługującej numer alarmowy.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Dlaczego syn Cichopek nie pojawił się na ślubie? Prawda okazała się znacznie bardziej zaskakująca

Mieliście kiedyś podobną sytuację? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Oskar Minge i Ewa Minge (fot. screen Instagram Oskar Minge)
Oskar Minge (fot. screen Instagram Oskar Minge)
Oskar Minge (fot. screen Instagram Oskar Minge)
Oskar Minge i Ewa Minge (fot. screen Instagram Oskar Minge)

Autor: Szymon Jedynak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontynuuj czytanie

showbiz

Mandaryna opowiedziała o walce z cukrzycą. Nagle głos zabrała ekspertka – padły ważne słowa

Opublikowano

w dniu

przez

Wczorajsze wydanie programu „Halo tu Polsat” zamieniło się w jedną z najbardziej poruszających rozmów ostatnich miesięcy. Mandaryna (Marta Wiśniewska) po raz pierwszy tak otwarcie opowiedziała o życiu z cukrzycą, ujawniając szczegóły, o których wcześniej milczała. W studiu pojawiła się także ekspertka, która rozwiała popularne mity dotyczące kortyzolu i stresu. Dowiedz się więcej!

Wczoraj w programie „Halo tu Polsat” widzowie mogli zobaczyć wyjątkowo szczerą i odważną rozmowę. W studiu zasiedli prowadzący, Ewa Wachowicz i Krzysztof Ibisz, a ich gościem była Mandaryna (Marta Wiśniewska) oraz dietetyczka kliniczna Justyna Mizera. Dyskusja poświęcona była Światowemu Dniu Cukrzycy, który obchodzimy 14 listopada, ale to, co powiedziała artystka, poruszyło wielu odbiorców.

Już na początku rozmowy Mandaryna zdradziła, jak dużym szokiem okazała się dla niej sama diagnoza. Jak przyznała, cukrzyca pojawiła się nagle, zupełnie niepasująca do jej energicznego trybu życia i sportowej rutyny.

Diagnoza pod tytułem cukrzyca spada zazwyczaj jak grom z jasnego nieba i człowiek […] jest po prostu jest załamany – wspomniała.

Nagle codzienne nawyki muszą zostać przeorganizowane, a życie podporządkowane zasadom, o których wcześniej nawet się nie myślało. Jak opowiadała, to właśnie stres i nieświadomość najczęściej utrudniają funkcjonowanie osobom świeżo po diagnozie.

W czasie rozmowy nie zabrakło praktycznych wskazówek. Mandaryna podkreśliła, że ogromne znaczenie ma dieta, jednak nie chodzi o restrykcyjne zakazy, lecz o świadome, rozsądne wybory.

Bardzo ważna jest również dieta, żeby nie nakładać tyle ziemniaków i nie polewać ich tłustym sosem, tylko żyć trochę bardziej zdrowo. Świadomie. I żeby jeść bardziej zdrowe rzeczy – tłumaczyła.

Artystka zwróciła także uwagę na konieczność „poznania siebie”. Jak przyznała, w cukrzycy najważniejsze jest zrozumienie, jak reaguje własny organizm, bo każdy pacjent reaguje inaczej. Liczenie węglowodanów, obserwowanie glikemii i analizowanie posiłków stało się jej codziennością, choć dziś mówi o tym z wyraźnym spokojem.

Najważniejsze jest to, żeby każdy cukrzyk poznał siebie dobrze i swój organizm i to, jak reaguje na różne rzeczy. Wiadomo, że podajemy insulinę do węglowodanów i je przeliczamy, ale też musimy po prostu wiedzieć, co na nas jak działa i co mamy na tym talerzu – mówiła.

POLECAMY: Dlaczego syn Cichopek nie pojawił się na ślubie? Prawda okazała się znacznie bardziej zaskakująca

Jak Mandaryna radzi sobie z cukrzycą?

Duże zainteresowanie wzbudziła jej wypowiedź o korzystaniu z pompy insulinowej. Mandaryna przyznała:

Jestem na pompie i jestem w takim obiegu zamkniętym, gdzie sensor, który jest przyczepiony do mojego ciała po prostu jest kompatybilny z pompą i jeśli coś trochę nie policzę, to ta pompa za mnie to robi. Więc to jest duże, duże ułatwienie. Oczywiście muszę to wszystko kontrolować, ale jest mi w tym momencie łatwiej – wyjaśniła prowadzącym i widzom przed telewizorami.

W studiu głos zabrała również dietetyczka Justyna Mizera, która wyjaśniła, że droga do zdrowia nie zaczyna się w lodówce, lecz… w głowie. Podkreśliła, że kortyzol – hormon stresu – może skutecznie sabotować każdą dietę, a jego nadmiar przyczynia się do insulinooporności i zaburzeń metabolizmu. To właśnie przewlekły stres jest dziś jednym z najczęstszych czynników podbijających poziom glukozy.

Przede wszystkim trzeba wyjaśnić, że kortyzol jest nam niezbędny do życia. Nie możemy traktować go i demonizować jako hormonu tylko stresu, który psuje nam rytm dobowy, który powoduje u nas mnóstwo dolegliwości, który będzie powodował stłuszczanie brzucha czy tzw. księżyc w pełni jeśli chodzi o twarz. To są skutki uboczne, kiedy tego kortyzolu jest za dużo – mówiła ekspertka.

Ekspertka doprecyzowała, że kortyzol sam w sobie nie jest wrogiem, ale jego przewlekle podwyższony poziom sieje spustoszenie.

Tak naprawdę często na nasze życzenie, kiedy my zbyt mocno forsujemy nasz organizm, zbyt mocno go stresujemy każdego dnia, każdej nocy. I wtedy pojawia się mnóstwo problemów, czyli problemy właśnie z metabolizowaniem poszczególnych makroskładników, w tym węglowodanów, ponieważ kortyzol wytwarza się w momencie sytuacji stresowych – doprecyzowała.

Pod koniec programu Mandaryna dodała, że choć codzienność diabetyka wymaga dyscypliny, wcale nie musi oznaczać rezygnacji z marzeń. Podkreśliła, że żyje normalnie, pracuje, koncertuje i trenuje, a cukrzyca nie zabrała jej pasji, tylko nauczyła pokory i uważności na siebie.

Z cukrzycą można żyć, można robić wszystko i też można się spełniać zawodowo. Trzeba po prostu poznać siebie, trochę o siebie bardziej zadbać – dodała.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Sebastian Fabijański zatańczy w “Tańcu z Gwiazdami”. Maffashion nie będzie oglądać kolejnej edycji?

Badacie się regularnie? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Mandaryna (fot. Paweł Wrzecion/AKPA) – “Halo tu Polsat” z 14 listopada
Krzysztof Ibisz (fot. Paweł Wrzecion/AKPA) – “Halo tu Polsat” z 14 listopada
Krzysztof Ibisz i Ewa Wachowicz (fot. Paweł Wrzecion/AKPA) – “Halo tu Polsat” z 14 listopada
Mandaryna (fot. Paweł Wrzecion/AKPA) – “Halo tu Polsat” z 14 listopada
Mandaryna (fot. Paweł Wrzecion/AKPA) – “Halo tu Polsat” z 14 listopada
Krzysztof Ibisz, Marta Wiśniewska, Justyna Mizera, Ewa Wachowicz (fot. Paweł Wrzecion/AKPA) – “Halo tu Polsat” z 14 listopada
Justyna Mizera (fot. Paweł Wrzecion/AKPA) – “Halo tu Polsat” z 14 listopada
Ewa Wachowicz (fot. Paweł Wrzecion/AKPA) – “Halo tu Polsat” z 14 listopada
Krzysztof Ibisz, Ewa Wachowicz (fot. Paweł Wrzecion/AKPA) – “Halo tu Polsat” z 14 listopada
Mandaryna (fot. Paweł Wrzecion/AKPA) – “Halo tu Polsat” z 14 listopada

Autor: Szymon Jedynak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontynuuj czytanie

showbiz

Dlaczego syn Cichopek nie pojawił się na ślubie? Prawda okazała się znacznie bardziej zaskakująca

Opublikowano

w dniu

przez

Ślub Katarzyny Cichopek i Macieja Kurzajewskiego był wydarzeniem, które zelektryzowało media, fanów i całą branżę show-biznesową. Choć para starała się utrzymać część szczegółów w tajemnicy, dopiero teraz na jaw wychodzą kulisy ceremonii – także te najbardziej poruszające i prywatne. Co wydarzyło się w dniu, który dla obojga stał się początkiem nowego życia? Dowiedz się więcej!

Ślub Katarzyny Cichopek i Macieja Kurzajewskiego był jednym z najbardziej komentowanych wydarzeń ostatnich lat. Ich relacja od początku była obserwowana pod lupą, a każda kolejna informacja o ich życiu prywatnym stawała się medialną sensacją. Mimo presji, plotek i burzy wokół swojego związku, para nie tylko przetrwała, ale udowodniła, że potrafi zawalczyć o swoje szczęście. Ceremonia była zwieńczeniem ich wielomiesięcznej drogi przez medialne zamieszanie.

Uroczystość odbyła się 25 października w urokliwym Hotelu Drob, położonym na terenie Poleskiego Parku Narodowego. To miejsce zostało wybrane nieprzypadkowo – natura, cisza i wyjątkowa przestrzeń miały symbolizować nowy, spokojniejszy etap życia pary. W przestronnym ogrodzie, otoczonym jeziorami i lasami, wypowiedzieli wobec siebie najważniejsze słowa. Jak przyznają goście, atmosfera była niezwykle podniosła, ale jednocześnie kameralna i pełna prawdziwych emocji.

Na liście gości znalazło się aż 140 nazwisk. Wśród nich pojawili się m.in. Aleksander Sikora, Jacek Kurski, Joanna Kurska, Monika Pyrek, Mateusz Gessler i Apoloniusz Tajner. Uroczystość łączyła różne środowiska, co sprawiło, że wiele osób uznało ten ślub za najbardziej medialny w roku. Zachwycała nie tylko lokalizacja, ale też sposób, w jaki para zadbała o najmniejsze detale – od wystroju po klimat całego wydarzenia.

Największe wzruszenie wywołał moment, gdy Maciej Kurzajewski zwrócił się do swojej ukochanej. Patrząc jej prosto w oczy, powiedział: „Wyglądasz kochanie obłędnie. Jesteś aniołem”. Te słowa natychmiast poruszyły Katarzynę Cichopek, która nie kryła łez.

Po ślubie świeżo upieczeni małżonkowie postanowili krótko odetchnąć od obowiązków. Ich pierwsza wspólna podróż poślubna prowadziła do Nowego Jorku, gdzie Maciej Kurzajewski brał udział w prestiżowym maratonie. Para chętnie dzieliła się zdjęciami z wyprawy, udowadniając, że połączenie pracy, pasji i miłości jest możliwe, a ich relacja rozwija się w najlepszym możliwym kierunku.

POLECAMY: Sebastian Fabijański zatańczy w “Tańcu z Gwiazdami”. Maffashion nie będzie oglądać kolejnej edycji?

Katarzyna Cichopek otwarcie o braku syna na ślubie i podróży poślubnej

W pierwszym wywiadzie dla reporterki portalu Plejada.pl po ślubie Katarzyna Cichopek ujawniła, że decyzja o organizacji ceremonii zapadła stosunkowo nagle. Jak przyznała, wszystko zaczęło się podczas wakacji spędzonych z przyjaciółmi, którzy… są właścicielami hotelu Drob. To oni namówili parę, by nie odkładała ślubu „na później” i zadeklarowali, że zajmą się przygotowaniami.

Decyzję o tym, że zorganizujemy ślub, podjęliśmy na początku sierpnia. Właściwie to z przyjaciółmi, którzy z Hotelu Drob zorganizowali nam to przyjęcie, byliśmy wspólnie na wakacjach i tam doszliśmy do wniosku, że to chyba jest ten moment. Oni powiedzieli: “My to ogarniemy” -zdradziła prezenterka programu “Halo tu Polsat”.

Prezenterka zdradziła również, że choć marzą o dłuższej podróży poślubnej, będą musieli ją przełożyć na później. Powodem są zawodowe zobowiązania związane z prowadzeniem „Halo tu Polsat”. Jak wyjaśniła, oboje bardzo poważnie traktują swoje obowiązki, dlatego nie mogą pozwolić sobie na dłuższą nieobecność w pracy. Dopiero po pewnym czasie planują spełnić swoje kolejne marzenie – odwiedziny u syna, który aktualnie przebywa na wymianie w Argentynie.

Wiem, że pojawiły się publikacje, że odwiedzimy mojego syna w Argentynie. Mój syn jest na wymianie międzyszkolnej. Ta wymiana polega na tym, że mamy dać młodzieży przestrzeń na to, żeby oni żyli tam swoim życiem, dlatego tę podróż do Argentyny odłożymy na sam koniec jego wymiany, kiedy będziemy mogli polecieć, bo tam też panują pewne reguły, które bardzo szanujemy – wytłumaczyła w rozmowie z dziennikarką serwisu Plejada.pl.

Właśnie syn Katarzyny Cichopek stał się tematem licznych medialnych spekulacji. W sieci pojawiły się pytania, dlaczego nie uczestniczył w ceremonii, mimo że jego obecność była dla wielu oczywista. Prezenterka rozwiała wszystkie wątpliwości, wyjaśniając, że jej syn… był z nimi przez całą uroczystość, choć tylko zdalnie. Połączył się z rodziną przez iPada i „odprowadził” mamę do urzędnika, co dla niej samej było jednym z najbardziej wzruszających momentów.

Nawiążę jeszcze do mojego syna, który w dniu naszego ślubu był z nami, choć był bardzo daleko. Połączyliśmy się z nim. Był online, był na dużym iPadzie i odprowadził mnie do urzędnika u boku mojej córki i mojego bratanka. Śmiałam się, że dzieci niosły Adasia. Rzeczywiście, Adam był z nami przez całą ceremonię i przez właściwie większość wesela – ujawniła.

Mimo dzielących ich tysięcy kilometrów, rodzina przeżywała uroczystość wspólnie. To właśnie te detale sprawiły, że ślub pary był nie tylko medialnym wydarzeniem, ale przede wszystkim rodziną celebracją ich miłości.

Niezwykłe kulisy ceremonii, spontaniczna decyzja o jej organizacji i pełne czułości wyznania sprawiły, że ślub Katarzyny Cichopek i Macieja Kurzajewskiego poruszył także osoby, które wcześniej patrzyły na ich związek sceptycznie. Para pokazała, że wbrew medialnym burzom potrafi pielęgnować uczucie i nie boi się podejmować odważnych, życiowych decyzji. Coraz więcej osób mówi dziś wprost: to był najpiękniejszy i najbardziej szczery ślub roku.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Maryla Rodowicz nie gryzła się w język oceniając Sanah – te słowa zaskakują

Lubicie oglądać Cichopek i Kurzajewskiego w “Halo tu Polsat”? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Maciej Kurzajewski, Kasia Cichopek (fot. Dariusz Gałązka/AKPA) – “Halo tu Polsat” z 8 listopada
Maciej Kurzajewski, Kasia Cichopek (fot. Dariusz Gałązka/AKPA) – “Halo tu Polsat” z 8 listopada
Maciej Kurzajewski, Kasia Cichopek (fot. Dariusz Gałązka/AKPA) – “Halo tu Polsat” z 8 listopada
Kamil Nożyński, Mirai, Katarzyna Cichopek, Maciej Kurzajewski (fot. Dariusz Gałązka/AKPA) – “Halo tu Polsat” z 8 listopada
Kasia Cichopek i Maciej Kurzajewski (fot. screen Instagram Stories Justyna Skrzypek)

Autor: Szymon Jedynak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontynuuj czytanie

showbiz

Sebastian Fabijański zatańczy w “Tańcu z Gwiazdami”. Maffashion nie będzie oglądać kolejnej edycji?

Opublikowano

w dniu

przez

Choć tegoroczny finał „Tańca z gwiazdami” dopiero przed nami, już teraz najgłośniej mówi się o kolejnej edycji show. Według medialnych ustaleń, produkcja w końcu dopięła negocjacje z jednym z najbardziej kontrowersyjnych aktorów w kraju – Sebastianem Fabijańskim. A słowa Maffashion, które niedawno padły w jej social-mediach, sprawiły, że plotki wokół jego udziału tylko przybrały na sile. Dowiedz się więcej.

Nadchodzący finał „Tańca z gwiazdami” zapowiada się spektakularnie – na parkiecie zmierzą się trzy pary, które przez tygodnie walczyły o uznanie jurorów i widzów. Jednak emocje wokół starcia finalistów ustępują miejsca nowym doniesieniom, które elektryzują fanów programu. Wszystko wskazuje na to, że w przyszłym sezonie na parkiecie pojawi się Sebastian Fabijański, a to nazwisko już teraz wzbudza ogromne dyskusje.

Finał jesiennej edycji będzie wyjątkowy także z innego powodu: w programie zaprezentują się nie tylko trójka finalistów, ale również wszyscy uczestnicy, którzy odpadli we wcześniejszych odcinkach. Dodatkowo atrakcją wieczoru będzie występ Caluma Scotta, a tanecznie widzów zaczarują Justyna Steczkowska oraz Stefano Terrazzino. Mimo tych zapowiedzi największą uwagę i tak przyciągają doniesienia o Fabijańskim.

Nazwisko aktora pojawiało się na giełdzie castingowej już wielokrotnie. Mówiono, że przed jego udziałem w programie stała tylko jedna przeszkoda — brak czasu. Sebastian Fabijański był regularnie zajęty zdjęciami do filmów i seriali, w tym do produkcji Polsatu „Grzechy sąsiadów”, gdzie wcielał się w jedną z głównych ról. Teraz jednak sytuacja się zmieniła. Według informatora Plejady wiosna 2026 ma być dla niego zawodowo znacznie luźniejsza, co otworzyło produkcji drzwi do finalizacji rozmów.

Produkcja “Tańca z gwiazdami” już w poprzednich edycjach starała się o Sebastiana. On wyrażał chęć udziału, ale jak dotąd zawsze problemem był jego napięty grafik wypełniony aktywnościami zawodowymi. Wiosna 2026 zapowiada się dla Fabijańskiego znacznie luźniej, będzie więc miał przestrzeń na treningi. Formalności są już niemal dopięte na ostatni guzik – deklaruje informator serwisu Plejada.pl.

Kulisy tych negocjacji od dawna budziły ciekawość. Fabijański miał deklarować chęć udziału już wcześniej, lecz nigdy nie udało się dopiąć szczegółów. W tym roku jednak miało się to udać – podobno wszystkie formalności są już praktycznie gotowe, a podpisanie umowy jest kwestią czasu. Jeśli to się potwierdzi, „Taniec z gwiazdami” zyska jednego z najbardziej charakterystycznych i nieprzewidywalnych uczestników w swojej historii.

POLECAMY: Maryla Rodowicz nie gryzła się w język oceniając Sanah – te słowa zaskakują

Maffashion nie obejrzy kolejnej edycji?

Dodatkowego napięcia dodała relacja Maffashion, czyli Julii Kuczyńskiej. Influencerka, która w rok temu dotarła aż do finału, w minioną niedzielę komentowała poczynania uczestników na swoim Instagramie. W pewnym momencie rzuciła jednak słowa, które dały do myślenia. Przyznała, że na finał obecnej edycji się wybiera, ale kolejnej… już nie zamierza oglądać ani wspierać z widowni. Jej dokładne słowa brzmiały:

Już nie mogę się doczekać finału. Planuję pojawić się na widowni, więc pewnie tutaj nie będziemy się mieć wspólnie i nie będę komentować, bo nie będzie jak. Natomiast kolejnej edycji oglądać nie będę i nie zamierzam też pojawić się na widowni, ale już w kolejnych na pewno się tutaj widzimy – powiedziała.

Szybko pojawiły się spekulacje, że ta deklaracja może mieć związek z planowanym udziałem Fabijańskiego, z którym Kuczyńska tworzyła kiedyś jeden z najgłośniejszych medialnych związków. Ich burzliwe rozstanie i późniejsze konflikty wciąż budzą zainteresowanie opinii publicznej.

Ekipie programu od lat zależy na tym, aby w każdej edycji pojawiło się kilka nazwisk, które przyciągną uwagę także poza samym tańcem. W tym kontekście Fabijański wydaje się idealnym wyborem. Jego charakter, styl bycia, medialna historia i nieprzewidywalność mogą sprawić, że każda jego wypowiedź czy występ stanie się wydarzeniem komentowanym przez portale i widzów.

Choć produkcja nie potwierdziła oficjalnie udziału aktora, atmosfera wokół nowego sezonu zaczyna wrzeć jak nigdy wcześniej. Wszystko wskazuje na to, że produkcja celuje w emocje, konflikty, silne osobowości i wysoką oglądalność. A Fabijański – z pełnym bagażem doświadczeń i medialnych historii, wydaje się do tego idealnym kandydatem.

W przestrzeni medialnej od kilku tygodni pojawia się także cała lista innych potencjalnych uczestników, którzy mieliby zasilić kolejną edycję show. Wśród nazwisk najczęściej wymienianych przez portale pojawia się Anna Dec, która niedawno rozstała się z TVN. Na giełdzie kandydatów znalazła się również młoda aktorka Helena Englert, która w ostatnich miesiącach zdobyła dużą rozpoznawalność dzięki rolom w serialach. Nie zabrakło także prawdziwej sensacji – mówiło się o możliwym występie króla disco polo, Zenona Martyniuka, co dla widzów byłoby jednym z najbardziej nieoczekiwanych ruchów castingowych w historii programu.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Sławek Uniatowski miał wypadek samochodowy – wypłynęły zdjęcia z miejsca zdarzenia. Jak się czuje?

Kogo jeszcze chcielibyście zobaczyć w kolejnej edycji “Tańca z Gwiazdami”? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Julia “Maffashion” Kuczyńska (fot. screen Instagram Maffashion)
Julia “Maffashion” Kuczyńska (fot. screen Instagram Maffashion)
Julia “Maffashion” Kuczyńska (fot. screen Instagram Maffashion)
Sebastian Fabijański (fot. screen Instagram Sebastian Fabijański)

Autor: Szymon Jedynak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontynuuj czytanie

HITY

Copyright © 2019 Przeambitni.pl. Stworzona z miłością