Śledź nas

news

„Kieruję się zasadą, że każda kolejna rola powinna być inna od tych, które już grałam” – wywiad z Julią Kamińską

Opublikowano

w dniu

Zabłysnęła kilka lat temu, wcielając się w tytułową postać w serialu „BrzydUla”. Przeistoczyła się w nim z brzydkiego kaczątka w pięknego łabędzia. W rzeczywistości przeistaczać się nie musiała. Odkąd tylko pojawiła się w showbiznesowym świecie, mówi się o niej jako o „jednej z najpiękniejszych”, chociaż sama się za piękną nie uważa.

Choć nie posiada dyplomu z powodzeniem spełnia się jako aktorka i przyjmuje coraz więcej ciekawych ról. Julię Kamińską, bo o niej mowa, można na chwilę obecną spotkać m.in. na planie serialu „Na dobre i na złe”, na ekranach kin w najnowszej komedii Piotra Wereśniaka „Wkręceni” oraz w Teatrze Komedia.

Kiedyś powiedziała Pani, że nie potrafi się wyzwolić od serialu „BrzydUla” i postaci Uli. Czy ludzie ciągle kojarzą Panią przede wszystkim z tym serialem?

Nie przypominam sobie, żebym użyła tak wzniosłych słów (śmiech). Ludzie często kojarzą mnie z postacią Uli. Serial był bardzo popularny, a ja grałam charakterystyczną postać, więc nie ma się czemu dziwić. Teraz zaczyna się to zmieniać, chociaż nie robiłam niczego specjalnie po to, żeby nie kojarzono mnie więcej z Ulą. To się dzieje naturalnie, powoli widzowie zaczynają mnie kojarzyć również z innymi postaciami, w które się wcielam.

Może rola w innym serialu albo główna rola w filmie sprawiłyby, że raz na zawsze stanie się Pani Julią Kamińską, a nie Julią Kamińską z serialu „BrzydUla”?

Gram teraz kontrowersyjną postać doktor Zuzy w „Na dobre i na Złe”. Powoli zaczynam odczuwać, jak to jest, grać irytującą postać. Czasem dostaję nawet pogróżki, że powinnam „zostawić Przemka Zapałę w spokoju” (śmiech) To zabawne.

Czy dzisiaj przyjęłaby Pani propozycję zagrania głównej roli w serialu komediowym? Czy jest to dobry krok dla aktora na początku jego kariery?

Na pewno przyjęłabym rolę w dobrym serialu komediowym. I myślę, że to bardzo dobry krok dla aktora na początku kariery. Na pewno lepszy niż na przykład przyjęcie roli w kiepskim serialu komediowym, albo, jeszcze gorzej, nieprzyjęcie roli w dobrym serialu komediowym. A najgorzej przyjąć rolę w kiepskim serialu na końcu kariery. Nie komediowym.

Wiele znanych osób angażuje się w pomoce charytatywne, Pani również. Czy uważa Pani, że każdy wspiera np jakąś fundację bo ma taką potrzebę, bo bardzo chce pomagać, czy może jednak zdarza się, że ktoś robi to dla własnej promocji?

Nie wiem kto się czym kieruje i nie zamierzam się nad tym zastanawiać. W tym wypadku, o który Pani pyta, cel zawsze jest szczytny. W związku z tym zamiast podejrzliwie zastanawiać się nad motywacjami cieszę tym, że ci, którzy czekają na pomoc, ją dostają.

W CKM pojawiła się Pani piękna sesja zdjęciowa. Honorarium z sesji przeznaczyła Pani na cele charytatywne. Co było najpierw: chęć wykonania zdjęć i zaprezentowania ich w CKMie, czy myśl o tym, że wynagrodzenie będzie mogła przeznaczyć Pani na cele charytatywne?

Dziękuję, miło mi, że zdjęcia się Pani podobały. Dostawałam wcześniej propozycje zrobienia tego typu zdjęć. Jednak na sesję zdecydowałam się dopiero, kiedy wpadł mi do głowy pomysł, że mogłabym tę sytuacje wykorzystać w związku z celem dobroczynnym.

Jak Pani wspomina tę sesję? Czy to Pani zadecydowała o tym, jaki będzie miała charakter, czy zostało to góry narzucone?

Odbyło się spotkanie w redakcji, omówiliśmy nasze oczekiwania i spotkaliśmy się w pół drogi. Podczas sesji nie było niespodzianek, wszystko było wcześniej dokładnie ustalone, w związku z czym zdjęcia wspominam bardzo miło.

Każdy ma szansę zobaczyć Panią na deskach Teatru Komedia. Wszędzie komedie… To komedie wybierają Panią, czy to Pani je wybiera?

To, że teatr nosi nazwę Komedia nie znaczy, że są tam grane tylko komedie. Musical „Zorro” ma humorystyczne momenty, ale komedią nie jest. Gram też w „Na dobre i na złe”, czyli w serialu obyczajowym. „BrzydUla” była komediodramatem. Inna sprawa, że przy komediach pracuje się bardzo przyjemnie, w związku z czym zazwyczaj przyjmuję proponowane mi role komediowe, szczególnie te teatralne. Spontaniczne reakcje publiczności dają aktorom dużą satysfakcję.

muz5630965

Ma Pani swoją wymarzoną rolę? Zazwyczaj aktorzy odpowiadają,  że lubią grać złe charaktery. Czy Pani również?

Aktorskie zamiłowanie do czarnych charakterów wynika pewnie stąd, że zazwyczaj są one wyraziste, a w związku z tym ciekawsze do grania, niż np. dobre, przewidywalne „ciepłe kluchy”. Ja kieruję się po prostu zasadą, że każda kolejna rola powinna być inna od tych, które już grałam. Powinna mnie nauczyć czegoś nowego – nie ważne czy to czarny charakter czy postać pozytywna. A wymarzona postać? Brzydulę już grałam, no to może Frankenstein? Albo może nie (śmiech)

Pani nie jest stałym gościem na warszawskich salonach. Najczęściej jednak można Panią spotkać na pokazach mody. To z zamiłowania do mody, czy może z zamiłowania do projektantów?

Lubię modę i mam kilku znajomych projektantów. Podczas pokazów często robię zdjęcia ubraniom, które przypadną mi do gustu. Mam taką listę rzeczy, które miałabym ochotę założyć, na przykład na jakąś uroczystą premierę. Poza tym pokazy usprawiedliwiają szaleństwa modowe. Na co dzień ubieram się skromnie, a od czasu do czasu kusi mnie, żeby wyglądać odważnie, inaczej, nawet dziwnie. Pokaz mody to idealna okazja, żeby zaszaleć.

Czy pierwszy rząd na pokazach mody jest naprawdę tak ważny? Powoli dochodzi do tego, że impreza zwana „pokazem mody” kręci się wokół pierwszego rzędu, a nie wybiegu…

Portale internetowe faktycznie zawsze skupiają się na tym, kto co miał na sobie w pierwszym rzędzie. To głupie, ale szczerze mówiąc mi to nie przeszkadza. Dla mnie osobiście pierwszy rząd jest o tyle ważny, że dobrze widać (śmiech) Ale jakbym usiadła gdzieś z tyłu, też bym się dobrze bawiła.

Szerokie rozpięcie na plecach, które zaprezentowała Pani podczas premiery komedii „Wkręceni” to Pani pomysł? Spodziewała się Pani, że założenie takiej kreacji wzbudzi tak wiele kontrowersji?

Miałam na sobie futurystyczny komplet od Muses, ale od rozcięcia na plecach zdecydowanie większą furorę w internecie zrobił rozporek spódnicy, który się niefortunnie rozpruł i zaprezentował wykończenie pończoch. Naturalnie tego nie planowałam, w związku z czym nie mogłam spodziewać się takiego zainteresowania mediów.

Jest Pani dowodem na to, że nie trzeba mieć dyplomu, aby być genialnym aktorem. Czy uważa Pani, że podjęcie aktorskich studiów zmieniłoby coś w Pani karierze?

Bez przesady. Staram się być profesjonalna, cały czas się uczę, ale do geniuszu bardzo mi daleko. Na pewno studia zmieniłyby coś w mojej karierze, ale nie wiem, co. W związku z czym się nad tym nie zastanawiam.

Wszem i wobec ogłasza Pani, że nie planuje ślubu. Czy to dlatego, że zalicza się Pani do grona tych kobiet, które uważają ślub za bzdurę? Czy może zwyczajnie to nie jest odpowiedni moment?

Nie ogłaszam tego wszem i wobec (śmiech) Po prostu dementuję plotki, które pojawiają się regularnie, a są wyssane z palca. Ślubu nie planuję, a jeśli kiedyś będę, to na pewno nie będę tego ogłaszać wszem i wobec (śmiech)

Czym dla Pani jest piękno?

Piękno jest dla mnie czymś, na co się przyjemnie patrzy.

Czy uważa się Pani za osobę piękną?

Nie.

Jak zdefiniowałaby Pani „pięknego mężczyznę”?

Osoba płci męskiej o nienagannych proporcjach.

Jakie są Pani plany na rok 2014?

Skupiam się teraz na działalności produkcyjnej, dobiegają końca prace nad moim autorskim projektem pod tytułem „Kapitan Plandeka”. Pracuję też jako scenarzystka. Będę pojawiać się w teatrach Komedia, Capitol i w Łódzkim Teatrze Lutnia. Jedziemy w trasę po Polsce ze spektaklem „Dwie Połówki Pomarańczy”. Będę pojawiać się w „Na Dobre i na Złe”. Marzy mi się kolejny musical, w związku z tym staram się nie wypaść z formy i chodzę na zajęcia śpiewu. Pracuję też nad projektem muzycznym, ale o tym zacznę mówić dopiero kiedy będzie gotowy.

O swoich rolach, nowych wyzwaniach, a także o modzie i zajmowaniu pierwszych rzędów na pokazach, przeczytacie w rozmowie z Julią Kamińską! Zapraszamy do lektury!

news

Konstanty Drążek nie przestaje zaskakiwać. Śmiałe sceny w najnowszym klipie artysty!

Opublikowano

w dniu

przez

Konstanty Drążek znów daje o sobie znać. Wokalista, który wylansował takie hity jak: „Fajna Mami”, ”Kaczka Dziwaczka”, „To co dziś nie wyszło” czy “Las Vegas”, tym razem pozytywnie zaskakuje nakręconym we Wrocławiu klipem do piosenki „Za Wysoko”. To unosząca się w powietrzu miłość, światła miasta i porcja szczerości prosto z Wrocławia. Nie zabrakło odważnych scen i czułych pocałunków z udziałem gwiazdora i pięknej blondynki!

Półfinalista programu „Disco Star” z 2024 roku – Konstanty Drążek znów udowadnia, że potrafi opowiadać historie, które trafiają prosto w serce. Jego nowy teledysk do utworu „Za Wysoko” to nie tylko wizualna uczta, ale przede wszystkim emocjonalna podróż przez blaski i cienie miłości. Klip, zrealizowany we Wrocławiu, pokazuje, jak subtelnie można połączyć miejską estetykę z głębokim przekazem.

Miłość w rytmie świateł i emocji

W teledysku śledzimy historię pary od ciepłych, codziennych chwil spędzonych razem w apartamencie, przez wspólne przejażdżki samochodem i rozmowy w kawiarni, aż po momenty nieporozumień, które potrafią zatrząść nawet najtrwalszym uczuciem. Na ekranie przeplatają się sceny bliskości i rozstań z ujęciami wokalisty, który śpiewa samotnie na ulicach Wrocławia i na pustym parkingu z luksusowym samochodem w tle. Wszystko to w towarzystwie nocnych kadrów miasta, neonów i odbijających się świateł, które budują melancholijny, ale niezwykle klimatyczny nastrój.

POLECAMY: Premiera teledysku: Efekt Motyla – „Upijamy się miłością” – miłosny hymn z charyzmatycznym głosem B’arto

Nowy singiel Konstantego to opowieść o miłości, która czasem potrafi wznieść nas za wysoko – tam, gdzie łatwo stracić grunt pod nogami. W warstwie muzycznej Drążek pozostaje wierny swojemu stylowi. Nowoczesny pop z nutą elektroniki i szczerym, emocjonalnym wokalem, który jest jego znakiem rozpoznawczym. Klip wciąga od pierwszych sekund i nie pozwala o sobie zapomnieć. To jeden z tych utworów, które zostają w głowie i sercu długo po wybrzmieniu ostatnich dźwięków.

ZOBACZ TEŻ: Po prostu Damian kocha ryzyko. Król ścianek nie raz żegnał się z życiem! [WIDEO]

Konstanty Drążek – artysta, który nie boi się emocji

Konstanty Drążek dał się poznać dzięki utworom takim jak: „Fajna Mami”, „Zabiorę Cię na tańce”, „Aleś Ty fajna” czy „Las Vegas”, w których konsekwentnie łączy wrażliwość z miejskim brzmieniem. Jego twórczość to połączenie introspekcji i nowoczesnej produkcji, a każdy kolejny singiel potwierdza, że Drążek to artysta, który nie boi się mówić o emocjach – prawdziwie, bez filtra. „Za Wysoko” to kolejny krok w jego muzycznej drodze – dojrzały, dopracowany i poruszający. Jeśli jeszcze nie widzieliście klipu, koniecznie nadróbcie zaległości… Wrocław dawno nie wyglądał tak pięknie, a miłość – tak autentycznie.

To klip, który porusza – wciąga w historię i zostawia emocje na długo po obejrzeniu.

Fot. archiwum prywatne Konstanty Drążek
Tekst: SM

Kontynuuj czytanie

news

TYLKO U NAS: Kto wystąpi w nowym sezonie „99 Gra o wszystko”? Oto lista uczestników

Opublikowano

w dniu

przez

Nagrania do nowej edycji programu „99. Gra o wszystko” ruszyły pełną parą! Tym razem plan zdjęciowy w Krakowie tętni życiem, bo do rywalizacji stanęli nie tylko ulubieńcy widzów TTV, ale też znane nazwiska z polskiego show-biznesu. Emocje sięgają zenitu, a producenci zapowiadają najbardziej zaskakujący sezon w historii programu. Lista uczestników już wzbudza sensację – a to dopiero początek. Dowiedz się więcej!

Stacja TTV nie zwalnia tempa i już szykuje ramówkowe hity na nadchodzącą wiosnę. Dziś oficjalnie potwierdzono, że ruszają zdjęcia do nowego sezonu uwielbianego przez widzów programu „99. Gra o wszystko”. Tym razem widzowie mogą spodziewać się sporych zmian – formuła show zostanie odświeżona, a do rywalizacji staną nie tylko znane twarze z anteny TTV, lecz także popularni celebryci z polskiego show-biznesu. Nagrania odbywają się w Krakowie, a my jako pierwsi zdradzamy, kto pojawi się w nowej edycji i jakie emocje już towarzyszą uczestnikom!

Program „99. Gra o wszystko” od początku zachwyca widzów swoją prostotą i nieprzewidywalnością. To właśnie w tym tkwi jego siła – uczestnicy mierzą się w serii zadań sprawnościowych, zręcznościowych i intelektualnych, które wymagają nie tylko kondycji, ale też sprytu i refleksu. Zasady są bezlitosne: po każdej konkurencji odpada ten, kto poradził sobie najgorzej. W efekcie emocje rosną z minuty na minutę, a finałowa rozgrywka zawsze dostarcza widzom ogromnych emocji i zaskoczeń.

Wśród uczestników nowego sezonu „99. Gra o wszystko” znalazła się para, którą widzowie doskonale pamiętają z serialu „19+” oraz programu „Ameryka Express”Małgorzata Heretyk i Ernest Musiał. Para, znana z charyzmy i silnych charakterów, już raz udowodniła, że potrafi odnaleźć się w ekstremalnych warunkach i pod presją czasu. Teraz staną przed zupełnie nowym wyzwaniem, które sprawdzi ich nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Fani pary z pewnością będą śledzić każdy ich ruch, licząc, że ponownie pokażą pazur i nie dadzą się wyeliminować z gry zbyt szybko.

POLECAMY: Sarsa ujawnia dramatyczną prawdę o swojej chorobie: “Jestem po dwóch operacjach”

Na planie pojawiły się również prawdziwe legendy polskiej telewizji reality. Po ponad 20 latach do świata programów rozrywkowych wracają uczestnicy kultowej, pierwszej edycji „Big Brothera”Piotr „Gulczas” Gulczyński oraz Manuela Michalak. To nazwiska, które na początku XXI wieku rozgrzewały całą Polskę, a ich udział w nowym formacie to nie lada gratka dla fanów telewizyjnych powrotów. Ich doświadczenie, pewność siebie i dystans do własnego wizerunku mogą okazać się ich największym atutem w walce o przetrwanie w programie, w którym liczy się refleks, siła i spryt.

Nie zabraknie też świeżej krwi i znanych twarzy z różnych zakątków świata mediów. Do rywalizacji dołączył Bartosz Łabęcki, czyli popularny „Pan Lektor”, znany z charakterystycznego głosu komentującego odcinki „Hotelu Paradise”. Oprócz niego na planie zobaczymy także Oskara Mitręgę i Paulinę Owczarską z ostatniej edycji programu „Kanapowcy”, którzy po spektakularnej metamorfozie zyskali ogromną sympatię internautów. Wśród uczestniczek znalazły się również dawne „Słowianki Donatana” – Ola Ciupa i Paula Tumala, które zdobyły sławę po występie z Cleo na Eurowizji w 2014 roku, a także influencerka Daria Henkie oraz satyryk i aktor – Bilguun Ariunbaatar.

Kiedy premiera nowego sezonu?

Rywalizacja w nowym sezonie „99. Gra o wszystko” zapowiada się bardziej emocjonująco niż kiedykolwiek wcześniej. Zróżnicowana obsada – od znanych twarzy TTV po celebrytów spoza stacji – gwarantuje prawdziwe starcie osobowości i nieprzewidywalne zwroty akcji. Każdy z uczestników ma coś do udowodnienia, a połączenie ich ambicji i charakterów może stworzyć na ekranie istną mieszankę wybuchową.

Jak wynika z naszych informacji, premiera programu zaplanowana jest na początek marca, a nowe odcinki będzie można oglądać w stałym paśmie, w soboty o godzinie 22:00 na antenie TTV oraz równolegle w serwisie Player.pl. Stacja już zapowiada, że nowa edycja przyniesie jeszcze więcej emocji, nieoczekiwanych zwrotów i zadań, które przetestują granice ludzkiej wytrzymałości – zarówno fizycznej, jak i psychicznej.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Michał Wiśniewski ostro KRYTYKUJE zachowanie Daniela Martyniuka. Ma rację?

Z czyjego udziału w nowym sezonie cieszycie się najbardziej? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Ola Ciupa i Paula Tumala (fot. screen Instagram Stories Ola Ciupa)
Manuela Michalak i Oskar Mitrenga (fot. screen Instagram Stories Manuela Michalak)
Ernest Musiał i Pan Lektor (fot. screen Instagram Stories Ernest Musiał)
Ernest Musiał (fot. screen Instagram Stories Ernest Musiał)
Oskar Mitrenga i Paulina Owczarska (fot. screen Instagram Stories Oskar Mitrenga)
Pan Lektor, Małgorzata Heretyk, Ernest Musiał (fot. screen Instagram Stories Ernest Musiał)
Oskar Mitrenga (fot. screen Instagram Stories Oskar Mitrenga)

Autor: Szymon Jedynak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontynuuj czytanie

news

Sarsa ujawnia dramatyczną prawdę o swojej chorobie: “Jestem po dwóch operacjach”

Opublikowano

w dniu

przez

Debiutowała z przytupem, zdobyła szczyty list przebojów i serca słuchaczy. Dziś jednak Sarsa mierzy się z czymś, co dla artystki wydaje się najgorszym możliwym scenariuszem – traci słuch. Choroba, o której zdecydowała się opowiedzieć publicznie, może zaważyć na jej dalszej karierze i zmienić jej życie na zawsze. Dowiedz się więcej, jak wyglądały jej pierwsze obawy!

Kiedy Marta Markiewicz, znana szerzej jako Sarsa, pojawiła się w 2015 roku z utworem „Naucz mnie”, nikt nie miał wątpliwości, że oto rodzi się nowa gwiazda polskiej muzyki. Jej debiut był fenomenem – piosenka natychmiast podbiła stacje radiowe, zdobyła status platynowej płyty i otworzyła jej drzwi do kariery, o której marzy wielu artystów. Jej niepowtarzalny styl, charakterystyczny głos i oryginalny wizerunek sprawiły, że trudno było ją porównać do kogokolwiek innego.

Z czasem Sarsa stała się symbolem artystycznej niezależności. Tworzyła nie tylko muzykę, ale też budowała konsekwentnie swój świat – pełen emocji, symboliki i autentyczności. Jej kolejne single, jak „Zapomnij mi”, „Bronię się” czy „Motyle i ćmy”, potwierdziły, że nie jest artystką jednego hitu. Fani pokochali ją za szczerość i bezkompromisowość, a krytycy podkreślali, że potrafi połączyć mainstream z alternatywą w sposób, jaki w Polsce rzadko się udaje.

W ostatnich latach wokalistka zaczęła pokazywać dojrzalsze, bardziej refleksyjne oblicze. Utwory takie jak „Jak na filmach” czy „Zakryj” udowodniły, że Sarsa nie boi się emocji, trudnych tematów i intymnych wyznań. Jednak żadne z jej dotychczasowych wyznań nie było tak poruszające jak to, które padło kilka miesięcy temu. W szczerym wpisie artystka przyznała, że od dłuższego czasu zmaga się z poważną chorobą – otosklerozą, która prowadzi do utraty słuchu.

Dla przeciętnego człowieka to ogromne wyzwanie, ale dla wokalistki – niemal wyrok. Utrata zdolności słyszenia dźwięków, które są sednem jej życia i pracy, to cios, z którym trudno się pogodzić. Sarsa przyznała, że przez długi czas nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji, a pierwsze objawy bagatelizowała. Dopiero z czasem zaczęła dostrzegać, że coś jest nie tak – ludzie wokół niej mówili coraz ciszej, a ona coraz częściej nie potrafiła zrozumieć ich słów.

POLECAMY: Michał Wiśniewski ostro KRYTYKUJE zachowanie Daniela Martyniuka. Ma rację?

Sarsa ujawnia dramatyczną prawdę o chorobie

W rozmowie dla magazynu „Zwierciadło” artystka ujawniła kulisy swojej choroby i początki pierwszych dolegliwości:

Było wiele takich sytuacji, które były czytane jako moje lekceważenie rozmówcy lub nieobecny styl bycia, a ja po prostu nie słyszałam, więc nie byłam obecna w rozmowie – wyjaśniła.

Wokalistka przyznała też, że dziś, z perspektywy czasu, trudno jej zrozumieć, jak mogła tak długo nie zauważać symptomów.

Z perspektywy czasu, kiedy jestem już po dwóch operacjach, nie rozumiem, dlaczego wcześniej nie zapaliła mi się czerwona lampka – wspomniała.

Jak się okazało, to właśnie jej partner, Paweł, jako pierwszy zauważył, że dzieje się coś niepokojącego. Zmiany w codziennej komunikacji, nieporozumienia i rosnąca frustracja zaczęły przybierać na sile.

Obwiniałam ludzi, dlaczego tak cicho mówią, dlaczego tu jest taki szum i nic nie słyszę. Mój realizator dźwięku był do d**y, bo źle ustawiał mi poziomy głośności w słuchawkach na koncercie. Paweł, mój partner, też był winien, bo mówił do mnie, stojąc tyłem – dodała.

Z czasem sytuacja stała się coraz trudniejsza.

W pewnym momencie dochodziło do awantur, nieprzyjemnych sytuacji i poczucia samotności, o czym śpiewam w utworze “Sama tańczę” – opowiedziała.

Jej słowa pokazują, że choroba nie tylko ogranicza fizycznie, ale też wpływa na psychikę i relacje z najbliższymi. Dla kogoś, kto przez lata funkcjonował w rytmie dźwięków, utrata słuchu to nie tylko problem zdrowotny, ale także utrata części siebie.

Otoskleroza to choroba, o której rzadko się mówi – szczególnie w kontekście artystów. Polega na uszkodzeniu struktur ucha środkowego i stopniowym pogarszaniu się słuchu. Leczenie często wymaga interwencji chirurgicznej, ale nawet operacja nie daje gwarancji pełnego powrotu do sprawności. Sarsa, która przeszła już dwa takie zabiegi, postanowiła nie milczeć. Jej historia ma być nie tylko osobistym świadectwem, ale też sposobem na zwrócenie uwagi na problem, który może dotyczyć wielu muzyków.

Historia Sarsy to nie tylko opowieść o chorobie, ale też o sile, determinacji i wierze w to, że nawet największe przeciwności można przekuć w sztukę. Artystka, która kiedyś zachwyciła Polaków swoim głosem, dziś inspiruje ich odwagą.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Darek Stolarz zatańczy w nowej edycji „Tańca z Gwiazdami”? Padła konkretna deklaracja

Którą piosenkę Sarsy lubicie słuchać? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Sarsa (fot. screen YouTube TVN Talent Show)
Sarsa (fot. screen YouTube Uwaga TVN)
Sarsa (fot. screen YouTube TVN.pl)
Sarsa (fot. screen Instagram @sarsa_markiewicz)
Sarsa (fot. screen Instagram @sarsa_markiewicz)
Sarsa (fot. screen Instagram @sarsa_markiewicz)

Autor: Szymon Jedynak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontynuuj czytanie

news

Michał Wiśniewski ostro KRYTYKUJE zachowanie Daniela Martyniuka. Ma rację?

Opublikowano

w dniu

przez

Lot z Malagi do Warszawy zamienił się w dramatyczny spektakl, którego bohaterem był syn króla disco polo, Daniel Martyniuk. Incydent wywołał burzę w mediach i w sieci, a swoje zdanie zabrał nawet pilot i lider zespołu Ich Troje, Michał Wiśniewski. Dowiedz się, co dokładnie wydarzyło się na pokładzie!

Lot, który dla większości pasażerów miał być rutynowym powrotem do kraju, zamienił się w dramatyczny spektakl z udziałem Daniela Martyniuka. Według relacji świadków, już po starcie syn Zenona Martyniuka zachowywał się głośno i nerwowo, domagając się alkoholu, co spotkało się z odmową obsługi. To był moment, w którym sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli i przerodziła w prawdziwy chaos na pokładzie, a inni pasażerowie z niepokojem obserwowali rozwój wydarzeń.

Świadkowie relacjonują, że Daniel Martyniuk reagował agresywnie, podnosił głos i kierował w stronę załogi obraźliwe słowa. Atmosfera w samolocie gęstniała z minuty na minutę, a część pasażerów zaczęła obawiać się o własne bezpieczeństwo. Obsługa samolotu, chcąc uniknąć dalszej eskalacji, wezwała służby porządkowe jeszcze przed lądowaniem, mając świadomość, że sytuacja może wymknąć się spod kontroli.

Kapitan maszyny podjął decyzję o awaryjnym lądowaniu w Nicei, gdzie czekała już francuska policja. Daniel Martyniuk został wyprowadzony z samolotu przez funkcjonariuszy, a pozostali pasażerowie mogli w końcu odetchnąć z ulgą. Całe zdarzenie natychmiast obiegło media w Polsce i za granicą, a nagrania z zatrzymania szybko pojawiły się w sieci, wzbudzając falę komentarzy i oburzenia internautów.

Jak relacjonował jeden ze świadków, Daniel Martyniuk krzyczał:

“No to ląduj!”. Do stewardessy, do pana stewarda zwrócił się: “geju j****y, i ostatecznie stwierdził, że go na to stać – relacjonował świadek w rozmowie z Vogule Poland.

Dla wielu osób zachowanie syna Zenona Martyniuka to już nie zaskoczenie, a raczej powtarzający się scenariusz. Od lat buduje on wizerunek „czarnej owcy” rodziny, która wielokrotnie musiała tłumaczyć jego wybryki mediom. W sieci zaroiło się od komentarzy typu: „Znowu wstyd dla Zenka”, „Rodzice nie mają już siły”, „To dorosły facet, czas dorosnąć”, pokazując, jak silne emocje wzbudza jego postępowanie.

Zenon Martyniuk, w przeciwieństwie do syna, od dekad uchodzi za przykład człowieka spokojnego, rodzinnego i oddanego muzyce. Jego syn natomiast regularnie trafia do nagłówków mediów, a jego wybryki stają się tematem debat publicznych, przez co wizerunek artysty rodziny disco polo jest wciąż wystawiany na próbę.

POLECAMY: Darek Stolarz zatańczy w nowej edycji „Tańca z Gwiazdami”? Padła konkretna deklaracja

Michał Wiśniewski OSTRO o młodym Martyniuku

Głos w sprawie incydentu postanowił zabrać także Michał Wiśniewski, lider zespołu Ich Troje i jednocześnie licencjonowany pilot.

On jest na własnym, niech odpowiada za siebie – powiedział w rozmowie z Pomponikiem.

Michał Wiśniewski podkreślił, że całkowicie popiera decyzję kapitana o awaryjnym lądowaniu.

Mogę ze strony lotniczej powiedzieć, że jako pilot statku powietrznego zrobiłbym absolutnie to samo – tłumaczył Wiśniewski.

Artysta nie krył także swojego oburzenia wobec lekkomyślnego zachowania Daniela Martyniuka.

Przecież na pokładzie samolotu jest cała masa ludzi. Każdy ma jakieś połączenia lotnicze. To kosztuje pieniądze. Czasami ktoś może nie zdążyć na przykład na pogrzeb. Trzeba zdawać sobie sprawę, jak to jest istotne. Już pomijam najważniejszą rzecz, bezpieczeństwo – wyjaśnił.

Po całym zdarzeniu Daniel Martyniuk spędził noc w areszcie w Nicei, a następnie został zwolniony. Francuska policja nie ujawnia szczegółów dotyczących dalszych kroków prawnych wobec syna króla disco polo, ale wiadomo, że sprawa może mieć poważne konsekwencje zarówno prawne, jak i wizerunkowe.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Katarzyna Cichopek i Maciej Kurzajewski biorą ślub. Lista gości zaskakuje: Miszczak i Kurska to dopiero początek

Zgadzacie się ze słowami Michała Wiśniewskiego? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Michał Wiśniewski (fot. screen YouTube Dzień Dobry TVN)
Daniel i Zenon Martyniuk (fot. screen Instagram @danielmartyniuk89)
Daniel Martyniuk (fot. screen Instagram @danielmartyniuk89)
Daniel Martyniuk (fot. screen Instagram @danielmartyniuk89)

Autor: Szymon Jedynak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontynuuj czytanie

HITY

Copyright © 2019 Przeambitni.pl. Stworzona z miłością