Śledź nas

showbiz

TYLKO U NAS: Nina Terentiew PRZEWIDUJE przyszłość „Tańca z Gwiazdami” i WBIJA SZPILĘ w TVN

Opublikowano

w dniu

Wczorajszy odcinek „Tańca z Gwiazdami” nie był zwykłym show – to było telewizyjne widowisko, w którym emocje mieszały się z historią. Na parkiecie pojawili się dawni zwycięzcy, barwne postacie z poprzednich edycji oraz ludzie, którzy tworzyli ten format od podstaw. Z tej okazji Nina Terentiew, ówczesna dyrektorka Telewizji Polsat udzieliła wywiadu naszemu portalowi i opowiedziała o kulisach tanecznego show. Dowiedz się więcej, co powiedziała!

Jubileuszowy odcinek „Tańca z Gwiazdami” był wydarzeniem, które na długo zapisze się w historii polskiej telewizji. Na parkiet powrócili ci, którzy przez dwie dekady tworzyli wyjątkową atmosferę tego formatu. Widzowie mogli zobaczyć nie tylko dawnych zwycięzców, takich jak Piotr Mróz, Rafał Mroczek, Vanessa Aleksander, Ilona Krawczyńska, czy Anna Mucha, lecz także uczestników, którzy dostarczali niezapomnianych emocji – od charyzmatycznej Katarzyny Cichopek po kontrowersyjnego Popka. To właśnie różnorodność gwiazd sprawiła, że odcinek miał wymiar nie tylko jubileuszowy, ale wręcz historyczny.

Na widowni również pojawiły się postacie, bez których „Taniec z Gwiazdami” nie miałby szansy istnieć. Obok publiczności zasiedli najważniejsi gracze świata mediów – obecny dyrektor programowy Polsatu Edward Miszczak oraz była dyrektorka stacji, a zarazem ikona polskiej telewizji, Nina Terentiew. Ich obecność była czymś więcej niż tylko formalnością – to symbol ciągłości, ale też rywalizacji między stacjami, która od początku towarzyszyła temu formatowi.

Przypomnijmy, że „Taniec z Gwiazdami” początkowo nadawany był w TVN, gdzie odpowiadał za niego właśnie Miszczak. To tam program zdobył pierwsze rzesze fanów, tworząc fundament pod swoją dalszą karierę. Jednak decyzja władz TVN o porzuceniu formatu była jedną z najbardziej zaskakujących i jak się dziś okazuje – brzemiennych w skutkach decyzji w historii polskiej telewizji. Polsat przejął show i konsekwentnie rozwijał je przez kolejne 17 edycji, czyniąc z niego jedną z najważniejszych marek rozrywkowych w kraju.

POLECAMY: „Taniec z Gwiazdami”: powrót Skrzyneckiej i Gąsowskiego, ostre oceny jurorów i wielkie niespodzianki – tak wyglądał trzeci odcinek

Nina Terentiew mówi o sukcesie i wbija szpilę TVN-owi

To właśnie wtedy, przez kilka edycji kluczową rolę odegrała Nina Terentiew, która postawiła wszystko na jedną kartę. Nasz reporter zapytał ją, czy nie miała wątpliwości, gdy program przeszedł w ręce Polsatu. Jej odpowiedź brzmiała szczerze, a zarazem otwarcie:

Ja pamiętam te pierwsze odcinki, ponieważ przejęliśmy Taniec Gwiazdami od TVN-u i nie byliśmy pewni do końca, dlaczego jeżeli oni zrezygnowali, czy na pewno my będziemy mieli sukces, ale ten format jest po prostu formatem nieśmiertelnym i jak długo ludzie będą kochali tańczyć, kobiety będą chciały być piękne, a mężczyźni porywający, tak długo będzie sukces “Tańca Gwiazdami”. Rosną wciąż nowe gwiazdy, wciąż nowi tancerze i ludzie wciąż chcą oglądać taniec i kibicować tym, których kochają. Także myślę, że to jest nieśmiertelne, może za dużo powiedziane, ale sukces tego formatu w Polsce tak długi, a na świecie jeszcze dużo dłuższy, twierdzi o tym, że jest ważny i tyle – mówiła.

Słowa Terentiew są jasnym dowodem na to, że Polsat zaryzykował i wygrał. Widzowie od lat wiernie oglądają program, a każda edycja przynosi nowe emocje, nowe twarze i kolejne historie, które angażują miliony Polaków. Choć wielu ekspertów wróżyło, że show nie przetrwa tak długo, rzeczywistość udowodniła coś zupełnie innego – „Taniec z Gwiazdami” wciąż żyje, a jubileusz jest tego najlepszym potwierdzeniem.

Najbardziej kontrowersyjne było jednak pytanie zadane przez naszego reportera. Dotyczyło ono tego, czy z perspektywy czasu TVN ma dziś czego żałować, że pozbył się tego formatu. Odpowiedź Niny Terentiew była krótka, ale wyjątkowo wymowna:

Myślę, że tak. Ja bym żałowała – skwitowała.

Dyskusja na temat decyzji TVN powraca jak bumerang przy każdym jubileuszu programu. Wielu ekspertów i komentatorów twierdzi, że była to jedna z najbardziej kosztownych pomyłek w historii tej stacji. W świecie telewizji rozrywkowej, gdzie lojalność widzów i rozpoznawalność marki są najcenniejszą walutą, rezygnacja z takiego hitu to krok, który trudno dziś wytłumaczyć. Tym bardziej, że to właśnie Edward Miszczak odpowiadał za porzucenie formatu w TVN, a dziś historia zatoczyła koło – zarówno „Taniec z Gwiazdami”, jak i sam Miszczak są w Polsacie.

Jubileusz udowodnił jedno – „Taniec z Gwiazdami” to nie tylko program, ale fenomen kulturowy. Obecność dawnych zwycięzców, legendarnych uczestników i najważniejszych postaci branży medialnej pokazała, jak głęboko zakorzenił się ten format w świadomości Polaków.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Dwudziestolecie „Tańca z Gwiazdami”: elegancka Kisio, zmysłowa Wróblewska, radosny Norbi, tajemniczy Popek i inni [FOTO]

A Wy za co najbardziej lubicie ten format? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Nina Terentiew (fot. zdjęcie prywatne PrzeAmbitni.pl)
Nina Terentiew (fot. zdjęcie prywatne PrzeAmbitni.pl)
Nina Terentiew (fot. zdjęcie prywatne PrzeAmbitni.pl)
Nina Terentiew (fot. zdjęcie prywatne PrzeAmbitni.pl)
Wielki jubileusz “Tańca z Gwiazdami” (fot. Piętka Mieszko/AKPA)

Autor: Szymon Jedynak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

showbiz

Tak naprawdę wygląda życie w Pałacu Prezydenckim. Marta Nawrocka mówi o codzienności u boku męża

Opublikowano

w dniu

przez

Po stu dniach prezydentury swojego męża, Marta Nawrocka po raz pierwszy szczerze opowiada o życiu rodziny w Pałacu Prezydenckim. Zdradza, jak wygląda ich codzienność, łączenie obowiązków państwowych z życiem prywatnym oraz jak naprawdę wygląda życie u boku głowy państwa. Dowiedz się więcej już teraz!

Druga tura wyborów prezydenckich w Polsce była jedną z najbardziej emocjonujących w ostatnich latach. Początkowe wyniki wskazywały na niewielką wygraną Rafała Trzaskowskiego, jednak po przeliczeniu wszystkich głosów stało się jasne, że Pałac Prezydencki obejmuje Karol Nawrocki. Dziś, po stu dniach sprawowania urzędu, jego żona, Marta Nawrocka, zdecydowała się podzielić z mediami szczegółami życia rodzinnego i zawodowego, które często pozostają poza kamerami i publicznym okiem.

W rozmowie z telewizją wPolsce24 Marta Nawrocka podkreśliła, że pierwsze sto dni prezydentury męża pokazało jego zaangażowanie i ciężką pracę. Pierwsza dama jasno dała do zrozumienia, że jej mąż nie spoczywa na laurach i aktywnie uczestniczy w każdym aspekcie swojej prezydentury.

100 dni prezydentury męża to myślę, że to chyba numer jeden na scenie politycznej. Mój mąż, prezydent Polski Karol Nawrocki ma poparcie większe niż w momencie wyboru. I myślę, że swoją ciężką pracą na to zasłużył – mówiła w wywiadzie.

Marta Nawrocka wspomniała także początki ich związku, gdy Karol Nawrocki był jeszcze studentem. Słowa te pokazują, że dyscyplina i determinacja prezydenta to cechy, które towarzyszą mu od młodości i mają znaczący wpływ na sposób, w jaki zarządza państwem.

Rezygnował ze spotkań towarzyskich, kiedy była sesja. I tak jest do dzisiaj. Nie można powiedzieć, że się leni. To jest tytan pracy – zdradziła.

Jednym z bardziej kontrowersyjnych tematów poruszonych w wywiadzie był udział Karola Nawrockiego w Marszu Niepodległości, który wywołał wiele dyskusji w mediach. Marta Nawrocka podkreśliła, że dla jej męża był to wybór naturalny i oczywisty.

Uczestniczymy w marszach Niepodległości od kiedy się znamy – od 20 lat. Czy w Gdańsku, czy w Warszawie. To jest jego środowisko i to było naturalne, że on w tym marszu pójdzie – mówiła.

POLECAMY: To koniec programu „Rolnik szuka żony”? TVP podjęła decyzję – widzowie będą zaskoczeni

Jak wygląda obecnie życie Nawrockich?

Mimo przeprowadzki do Warszawy codzienność rodziny Nawrockich niewiele różni się od tej, którą prowadzili w Gdańsku, gdzie mieszkali przez wiele lat. Karol Nawrocki i Marta Nawrocka przywiązują dużą wagę do zachowania rytmu dnia i spędzania czasu z dziećmi w sposób zbliżony do tego, co praktykowali w rodzinnym mieście.

Nasze życie się tak naprawdę nie zmieniło. Żyjemy tak, jak żyliśmy w Gdańsku. Mamy oboje swoje zawodowe zadania. Wiadomo, Polska wielka sprawa, pracy jest na pewno więcej, ale zawsze udawało nam się łączyć życie zawodowe z tym prywatnym – ujawniła.

Pierwsza dama zwróciła uwagę na rolę rodziny w nowym etapie życia: mimo napiętego grafiku w Pałacu Prezydenckim, nadal stara się dbać o rytm dnia dzieci i pokazywać im, że stanowiska publiczne nie przesłaniają roli rodziców.

Mamy małe dzieci i musimy im pokazać, że mimo stanowisk, jakie zajmujemy, jesteśmy cały czas ich rodzicami – powiedziała.

Rozmowa dotknęła także wcześniejszego etapu życia Marty Nawrockiej, gdy pracowała w Krajowej Administracji Skarbowej. Przyznała, że choć ten okres był intensywny, dziś motywację czerpie z nowych wyzwań związanych z prezydenturą męża i działalnością fundacyjną.

Myślę, że ten etap już jest skończony. Mam go za sobą i pogodziłam się z tym. Przede mną wielka sprawa: fundacja, prezydentura męża, wielkie zadania. To też jest kolejna adrenalina, która mnie napędza do działania – wspomniała.

Prowadzący wywiad poruszył też temat politycznych dyskusji w Pałacu Prezydenckim. Marta Nawrocka przyznała, że rozmowy o bieżących wydarzeniach politycznych są naturalne, choć nie chciała zdradzać zbyt wiele szczegółów.

Wiadomo, że rozmawiamy. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie rozmawiamy. Wymieniamy swoje poglądy, doświadczenia, ale… nic Pan więcej nie wyciągnie – zakończyła.

Pierwsza dama zaznaczyła także, że największą siłą prezydenta Karola Nawrockiego jest autentyczność. To właśnie ona, według Marty Nawrockiej, przyczyniła się do zwycięstwa w wyborach i zdobycia zaufania obywateli.

Myślę, że jego siłą właśnie jest autentyczność i dzięki temu wygrał wybory  – wyjaśniła.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Margaret niespodziewanie ujawnia mroczne kulisy swojej kariery: „Demony przejmowały moją głową”

Śledzicie losy Nawrockich? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Marta Nawrocka (fot. screen YouTube wPolsce24)
Karol Nawrocki (fot. screen YouTube wPolsce24)
Marta Nawrocka (fot. screen YouTube wPolsce24)
Karol Nawrocki (fot. screen YouTube Polsat News)

Autor: Szymon Jedynak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontynuuj czytanie

news

To koniec programu „Rolnik szuka żony”? TVP podjęła decyzję – widzowie będą zaskoczeni

Opublikowano

w dniu

przez

Od 2014 roku „Rolnik szuka żony” przyciąga miliony widzów przed telewizory i nie przestaje wzbudzać emocji. W programie narodziły się prawdziwe związki, śluby i dzieci, a uczestnicy stali się gwiazdami mediów społecznościowych. Dowiedz się więcej o fenomenie formatu i sprawdź, czy powstanie kolejny sezon!

„Rolnik szuka żony” od lat pozostaje jednym z najważniejszych punktów w ramówce TVP. Format zadebiutował w 2014 roku i szybko zdobył ogromną popularność dzięki połączeniu prostoty, autentyczności i emocji. Program pokazuje codzienne życie samotnych rolników, ich wyzwania, marzenia i poszukiwanie miłości. To właśnie te prawdziwe, niescenariuszowe historie sprawiają, że widzowie czują więź z uczestnikami, śledząc ich losy z odcinka na odcinek. Nie bez powodu produkcja gromadzi przed telewizorami ponad dwa miliony widzów w każdym sezonie, a fani wracają do kolejnych odsłon programu, ciekawi, czy bohaterom uda się znaleźć prawdziwe szczęście.

Jednym z największych atutów formatu jest to, że „Rolnik szuka żony” tworzy prawdziwe historie miłosne. W trakcie kilku lat w programie narodziło się wiele związków, które przetrwały po zakończeniu emisji. Niektóre z par pobrały się, inne doczekały się dzieci, a niektóre nadal wspólnie prowadzą życie na wsi lub w miastach. To właśnie te autentyczne zakończenia odróżniają „Rolnika” od innych produkcji reality show, w których często przeważa efektowna dramaturgia nad prawdziwymi emocjami. Widzowie obserwując zmagania rolników, angażują się emocjonalnie i mocno identyfikują z uczestnikami, co czyni program tak trwałym sukcesem.

Format jest wyjątkowy także dzięki swojej przewidywalności i stabilności. W świecie telewizji, w którym nowe reality show pojawiają się i znikają w tempie błyskawicy, „Rolnik szuka żony” zachowuje spójną formułę od lat. Każdy sezon zaczyna się od castingów i wyboru kandydatów, po czym rolnicy prowadzą swoje rozmowy, spotykają się z potencjalnymi partnerami i uczestniczą w serii wyjazdów i randek. Takie uporządkowanie sprawia, że widzowie mogą łatwo śledzić losy bohaterów, a sama narracja pozostaje przystępna i angażująca.

Nieodłącznym elementem sukcesu programu jest postać prowadzącej – Marty Manowskiej. Jej ciepło, empatia i naturalność sprawiły, że stała się ona twarzą programu, a widzowie pokochali ją nie tylko za profesjonalizm, ale również za autentyczne podejście do uczestników. Mimo zmian politycznych w TVP w ubiegłym roku pozycja Manowskiej nie została zachwiana. Wciąż prowadzi ona „Rolnika”, „Sanatorium miłości” i „The Voice Senior”, co czyni ją niekwestionowaną gwiazdą stacji i jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci telewizji publicznej.

POLECAMY: Margaret niespodziewanie ujawnia mroczne kulisy swojej kariery: „Demony przejmowały moją głową”

Czy “Rolnik szuka żony” powróci za rok?

Po okresie spekulacji TVP oficjalnie potwierdziło, że program zostaje w ramówce i ogłoszono rozpoczęcie castingów do kolejnego sezonu. Decyzja ta jednoznacznie pokazuje, że stacja nadal widzi w formacie ogromną wartość – zarówno wizerunkową, jak i finansową. Informacja o nowych castingach oznacza również kontynuację sprawdzonej formuły, którą pokochali widzowie. Uczestnicy kolejnego sezonu będą mogli liczyć na taką samą uwagę mediów i publiczności, jak ich poprzednicy, a widzowie ponownie zobaczą autentyczne historie pełne emocji i wzruszeń.

W ciągu kolejnych lat program wypracował także realny wpływ społeczny – przyciągnął uwagę młodszych widzów do życia na wsi, problemów rolników i wartości rodzinnych. Widzowie nie tylko śledzą historie miłosne, ale także poznają codzienne wyzwania związane z prowadzeniem gospodarstwa. To edukacyjny wymiar formatu, który w subtelny sposób łączy rozrywkę z rzeczywistością życia w Polsce poza miastami.

Nie można również zapominać o społeczności internetowej, która od lat aktywnie komentuje losy uczestników. Media społecznościowe pozwoliły fanom śledzić dalsze losy rolników po zakończeniu emisji, a niektórzy bohaterowie stali się influencerami, prowadząc profile pełne porad, rodzinnych zdjęć czy relacji z życia codziennego. To z kolei wzmocniło zasięgi programu i utrwaliło jego pozycję w świadomości widzów.

Program pokazał też, że reality show może być autentyczne i jednocześnie emocjonujące bez sztucznych dramatów. W przeciwieństwie do innych produkcji, tutaj nie chodzi o konflikty czy kontrowersje, lecz o prawdziwe uczucia, wybory serca i relacje międzyludzkie. Dzięki temu „Rolnik szuka żony” zdobył lojalną widownię, która wraca sezon po sezonie, ceniąc szczerość uczestników i naturalny rytm programu.

Nowy sezon „Rolnika” już we wrześniu 2026 roku, a fani programu mogą spodziewać się kolejnych wzruszeń, radości i niezapomnianych momentów. Stała obecność Marty Manowskiej sprawia, że niemal przez cały rok możemy ją oglądać na antenie TVP – w styczniu powróci w „The Voice Senior” u boku Łukasza Nowickiego, a w marcu startuje kolejna seria „Sanatorium Miłości”.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Piotr Musiałkowski z „TzG” po raz pierwszy opowiada o swoim długoletnim związku z partnerem

Jesteście stałymi widzami programu “Rolnik szuka żony”? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Marta Manowska (fot. Waldemar Kompała, TVP)
Marta Manowska i Robert Stockinger (fot. Waldemar Kompała, TVP)
Marta Manowska (fot. Weronika Marczyk-Kiełbasa) – informacja prasowa Telewizja Polska
Marta Manowska (fot. Weronika Marczyk-Kiełbasa) – informacja prasowa Telewizja Polska
Marta Manowska (fot. Weronika Marczyk-Kiełbasa) – informacja prasowa Telewizja Polska

Autor: Szymon Jedynak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontynuuj czytanie

showbiz

Margaret niespodziewanie ujawnia mroczne kulisy swojej kariery: „Demony przejmowały moją głową”

Opublikowano

w dniu

przez

Po sześciu latach przerwy Margaret wróciła do obrotowego fotela w „The Voice of Poland”. Artystka otwarcie opowiada o trudach pracy nad sobą, które stały się kluczowe w jej rozwoju wokalnym i emocjonalnym. Dowiedz się więcej, co powiedziała!

Margaret to jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiej sceny muzycznej. Od lat zachwyca nie tylko charakterystycznym wokalem, ale też konsekwentną pracą nad swoją karierą, od wydania pierwszych albumów po udział w programach telewizyjnych. W tym roku, po sześciu latach przerwy wróciła na plan „The Voice of Poland” jako trenerka, pokazując nie tylko doświadczenie sceniczne, ale i dojrzałość emocjonalną oraz artystyczną.

Wokalistka na planie muzycznego show przyznała, że przez lata borykała się z ogromnym stresem podczas występów na scenie.

Mimo że w zaciszu domowych ćwiczeń moja forma wokalna rosła, kiedy wychodziłam na scenę, demony przejmowały moją głowę i już nic nie zostawało po moich ćwiczeniach – wyznała wokalistka.

W ostatnich latach Margaret postawiła na intensywną pracę nad sobą nie tylko w sferze wokalnej, ale również psychologicznej. Wydała dwa nowe albumy, które pozwoliły jej artystycznie na nowo odnaleźć siebie, a jednocześnie regularnie korzystała z pomocy psychologa. Artystka przyznaje, że połączenie treningu głosu z pracą nad emocjami było kluczowe w odzyskaniu pewności siebie i poczucia kontroli nad własnym występem.

Słuchajcie, sprawdziłam to kombo – nauczyciel śpiewu i psycholog potrafią zdziałać cuda z twoim wokalem. Bo to jest połączone – technika z duszą  – powiedziała w materiale wideo.

POLECAMY: Piotr Musiałkowski z „TzG” po raz pierwszy opowiada o swoim długoletnim związku z partnerem

Margaret otwarcie o pracy nad swoim rozwojem

Podczas nagrań bieżącej edycji programu artystka zaznaczyła, że regularne sesje z psychologiem pozwoliły jej nie tylko lepiej zarządzać stresem, ale także znacząco wpłynęły na spokój i koncentrację na scenie.

Głos jest pierwotną manifestacją duszy. Śpiewanie to wyraz duszy poprzez technikę wokalną, dlatego w moim przypadku tak ważne było, żeby ten progres łączył się z umacnianiem siebie. U mnie 1:1 przekładało się to na moje występy, mimo trenowania głosu, kiedy przychodził stres i wątpliwości, to one przejmowały również mój głos, co było bardzo frustrujące  – wyznała wokalistka.

Margaret przyznała, że dopiero kiedy zadbała o równowagę między pracą wokalną a emocjonalną, scena przestała być miejscem lęku i zaczęła stawać się przestrzenią, w której może w pełni wyrazić siebie.

Dopiero kiedy zadbałam, żeby mój głos nie tylko trenował, ale zaczął też wyrażać siebie, zaczął wypowiadać słowa, które dosłownie grzęzły mi w gardle, zniknęły infekcje gardła, sceniczna pewność siebie zaczęła rosnąć, a ćwiczenia wokalne nie były już tylko suchym śpiewaniem, lecz formą medytacji. U osób wysoko odczuwających, a zazwyczaj tym cechują się artyści – ten balans jest bardzo ważny  – wyjaśniła Margaret.

Powrót Margaret do „The Voice of Poland” jest zatem nie tylko zawodowym wyzwaniem, ale też triumfem nad wcześniejszymi lękami. Dzięki wcześniejszej pracy nad sobą może dziś w pełni dzielić się doświadczeniem i wiedzą z uczestnikami programu, pomagając im nie tylko w doskonaleniu umiejętności wokalnych, ale także w kontroli własnych emocji.

Już w najbliższą sobotę o 20:30 w TVP2 i TVP VOD Margaret, wraz z Kubą Badachem, Michałem Szpakiem oraz Tomsonem i Baronem, będzie musiała podjąć trudne decyzje dotyczące uczestników, którzy opuszczą program. Dla artystki każdy moment spędzony na scenie to nie tylko praca, ale i osobista lekcja życia, która pomaga jej lepiej rozumieć siebie i innych.

Wyzwania, które Margaret pokonała w ostatnich latach, udowadniają, że sukces scenicznym nie polega tylko na doskonałej technice wokalnej, ale także na umiejętności panowania nad emocjami. Jej historia jest inspiracją dla młodych artystów i dowodem, że rozwój wokalny i emocjonalny muszą iść w parze, aby prawdziwie zachwycać publiczność.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Marcin Rogacewicz przerwał milczenie i oskarżył uczestników „Tańca z Gwiazdami”. To dopiero początek burzy?

Lubicie oglądać Margaret w “The Voice of Poland”? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Margaret (fot. zdjęcie prasowe Telewizja Polska)
Margaret (fot. zdjęcie prasowe Telewizja Polska)
Margaret (fot. zdjęcie prasowe Telewizja Polska)
Margaret (fot. zdjęcie prasowe Telewizja Polska)

źródło/fot: Waldemar Kompała, Krystian Szczęsny, Arsen Petrovych/TVP 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Autor: Szymon Jedynak

Kontynuuj czytanie

showbiz

Piotr Musiałkowski z „TzG” po raz pierwszy opowiada o swoim długoletnim związku z partnerem

Opublikowano

w dniu

przez

Jeden z najbardziej lubianych tancerzy „Tańca z Gwiazdami” po raz pierwszy tak szeroko opowiedział o swoim życiu prywatnym. W rozmowie z Mateuszem Szymkowiakiem ujawnił, jak wygląda jego 17-letni związek i co naprawdę dzieje się za kulisami programu. Dowiedz się więcej, co powiedział o swojej relacji!

Piotr Musiałkowski od kilku miesięcy konsekwentnie buduje swoją pozycję w świecie telewizji i tańca. Widzowie „Tańca z Gwiazdami” poznali go jako pełnego energii, życzliwości i profesjonalizmu tancerza, który zaraża uśmiechem nawet w najbardziej stresujących momentach live show. Najpierw prowadził na parkiecie Magdalenę Narożną, z którą stworzył jeden z najbardziej pozytywnych duetów poprzedniej edycji, a w tym sezonie był partnerem Lanberry, z którą jednak – ku zaskoczeniu wielu – odpadł już w trzecim odcinku. Choć przygoda z programem trwała krótko, ich występy zapamiętano jako niezwykle estetyczne i pełne wdzięku.

Mimo szybkiego odejścia z rywalizacji, Musiałkowski wróci do programu jeszcze raz – jak zawsze – w finale. To tradycja, że wszystkie wyeliminowane pary pojawiają się na parkiecie w wielkim zamknięciu sezonu. Fani już teraz zastanawiają się, jaką choreografię tym razem przygotuje i czy znowu uda mu się skraść show swoją naturalnością i sceniczną lekkością, z której zasłynął.

Ostatnio w podcaście „Świata Gwiazd”, który prowadzi Mateusz Szymkowiak, tancerz otworzył się znacznie bardziej niż kiedykolwiek. Rozmowa szybko pokazała zupełnie inną twarz artysty – dojrzalszą, refleksyjną i niezwykle autentyczną. Poruszono nie tylko kwestie zawodowe, ale również te najbardziej prywatne, o których do tej pory praktycznie nie mówił publicznie.

Jednym z największych zaskoczeń dla widzów było jego wyznanie na temat związku, który trwa od… siedemnastu lat. Piotr Musiałkowski ujawnił, że swojego partnera poznał jeszcze w liceum, podczas zawodów tanecznych. Jak wyznał, od razu połączyła ich wspólna pasja, która z czasem stała się fundamentem wieloletniej relacji. Co więcej, jego ukochany również jest tancerzem, co sprawia, że nie tylko żyją razem, ale także pracują, prowadząc m.in. kursy tańca dla par jednopłciowych.

My się poznaliśmy w liceum, także już z 17 lat – ujawnił tancerz w rozmowie.

POLECAMY: Marcin Rogacewicz przerwał milczenie i oskarżył uczestników „Tańca z Gwiazdami”. To dopiero początek burzy?

Cała prawda o relacji Piotra Musiałkowskiego

Wyznanie o tak długiej relacji wywołało poruszenie, ale dopiero jego szczera refleksja na temat trudności i kryzysów w związku sprawiła, że wywiad zyskał ogromne znaczenie. Tancerz chciał jasno podkreślić, że nawet wieloletnie, stabilne uczucia mają swoje cienie i momenty próby.

Oczywiście, że nie. Jak w życiu, ale to chyba też jest takie in plus, prawda? No bo poznajesz się i w tych dobrych momentach, i w tych złych, jak to się mówi – powiedział.

W rozmowie padło także wiele słów, które zwracają uwagę na dzisiejsze społeczne podejście do relacji. Musiałkowski przyznał, że w dzisiejszych czasach ludzie często traktują związki jak przedmioty – coś się psuje, więc zamiast naprawić, wolą „wyrzucić i kupić nowe”. On sam podkreślił, że przechodzenie przez trudności jest naturalne i potrzebne, jeśli relacja ma przetrwać lata. Tancerz zaznaczył, że w jego przypadku to właśnie wspólne pokonywanie kryzysów scementowało tę więź.

Teraz są takie czasy, że szybko wyrzucamy do kosza, coś się zepsuje, prawda? Bierzesz, wyrzucasz, kupujesz nowe. No i tak samo jest trochę z relacją, prawda? Jeżeli nie przejdziesz tych cięższych momentów, to ją po prostu wyrzucisz i odstawisz. Tak tylko pytanie, czy ta nowa znowu też się nie zacznie psuć po jakimś czasie. Więc myślę, że to jest jakiś taki nieunikniony proces w każdym związku – mówił w rozmowie z portalem Świat Gwiazd.

Choć rozmowa została przeprowadzona z okazji zbliżającego się finału „Tańca z Gwiazdami”, to właśnie wątki prywatne najbardziej poruszyły fanów. Wielu z nich podkreślało, że jeszcze nigdy nie widzieli Piotra tak naturalnego i otwartego. Jego słowa, pozbawione pozowania czy udawania, trafiły do serc odbiorców, którzy w komentarzach pisali o inspiracji i wzruszeniu.

Wywiad z Mateuszem Szymkowiakiem udowodnił jedno: Piotr Musiałkowski to nie tylko wyjątkowo utalentowany tancerz, ale też człowiek, który nie boi się mówić o rzeczach prawdziwych i ważnych. Dzięki temu jego historia nabiera głębi, a publiczność może poznać go nie tylko jako artystę, lecz także jako partnera, przyjaciela i człowieka, który potrafi kochać dojrzale i konsekwentnie.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Adam Woronowicz przeżył niewyobrażalną stratę. Śmierć córki na zawsze go zmieniła

Z kim Piotr Musiałkowski mógłby zatańczyć w kolejnej edycji “Tańca z Gwiazdami”? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Piotr Musiałkowski (fot. screen YouTube PrzeAmbitni.pl)
Lanberry i Piotr Musiałkowski (fot. Paweł Wrzecion/AKPA) – zdjęcie prasowe Telewizja Polsat (odcinek 2)
Lanberry i Piotr Musiałkowski (fot. Jacek Kurnikowski/AKPA) – zdjęcie prasowe Telewizja Polsat (odcinek 2)
Lanberry, Piotr Musiałkowski (fot. Mieszko Piętka/AKPA) – zdjęcie prasowe Telewizja Polsat (odcinek 1)

Autor: Szymon Jedynak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontynuuj czytanie

HITY

Copyright © 2019 Przeambitni.pl. Stworzona z miłością