Śledź nas

showbiz

TTV usuwa kontrowersyjny program z ramówki – widzowie będą rozczarowani. Co stoi za tą decyzją?

Opublikowano

w dniu

Jesienią 2025 widzowie nie zobaczą nowego sezonu kultowego formatu „Nasi w mundurach”, który przez trzy edycje elektryzował widownię i media. W programie znane nazwiska trafiały wprost do wojskowej rzeczywistości – z daleka od komfortu planów zdjęciowych. Teraz jednak stacja zmienia strategię. Dowiedz się więcej!

Jeszcze kilka miesięcy temu wiele wskazywało na to, że czwarty sezon „Naszych w mundurach” ponownie zadebiutuje jesienią – jak miało to miejsce nieprzerwanie od 2022 roku. Tymczasem w ramówce na nadchodzące miesiące nie ma po nim ani śladu. Jak poinformował portal Press, stacja TTV zdecydowała się postawić na inne propozycje, a wojskowy eksperyment z celebrytami znika z oferty stacji. To niespodziewany ruch, biorąc pod uwagę rozpoznawalność i medialność formatu.

Formuła programu opierała się na intensywnym szkoleniu wojskowym, przez które przechodzili znani z TTV bohaterowie – często osoby przyzwyczajone do zupełnie innego trybu życia. Codzienne rozkazy, karne pompki, rygorystyczny grafik i nieustanna presja. Na ich drodze stawał nie byle kto – podpułkownik Krzysztof Przepiórka, współtwórca legendarnej jednostki GROM. To on odpowiadał za przygotowanie ćwiczeń i dyscyplinę, a kamery rejestrowały wszystko, bez taryfy ulgowej.

Wśród uczestników trzech edycji znalazły się postacie znane z pierwszych stron internetowych serwisów – Sylwia Bomba, Rafał Collins, Joanna Opozda, Jan Pirowski, Karolina Kuczyńska czy Leon Myszkowski. Dla jednych program był walką z własnymi ograniczeniami, dla innych okazją do pokazania się z innej strony – mniej medialnej, bardziej ludzkiej. Konflikty, wzruszenia, upadki i momenty zwycięstwa – to wszystko stało się fundamentem popularności serii.

Choć przez trzy kolejne sezony „Nasi w Mundurach” byli niemal nieodłącznym elementem jesiennej ramówki TTV, w tym roku widzowie nie zobaczą kolejnej odsłony programu. Stacja zrezygnowała z kontynuowania formatu, który – mimo wymagającej tematyki – zdołał zbudować swoją widownię i medialną tożsamość. Zamiast wojskowych szkoleń i konfrontacji celebrytów z dyscypliną oraz rygorem, w nadchodzących miesiącach TTV postawi na inne sprawdzone formaty rozrywkowe.

Za realizację „Naszych w mundurach” odpowiadała firma Well Well Production, która ma na koncie wiele głośnych projektów dla stacji TTV. Choć aktualnie nie przewidziano emisji czwartego sezonu, nie jest wykluczone, że program powróci w kolejnych latach – być może w nieco odświeżonej formule lub z zupełnie nowym pomysłem na rozwój historii bohaterów. To format, który bazuje na silnych emocjach, przemianach i autentycznych relacjach, a tego widzowie nigdy nie mają dość. Choć decyzja o przerwie może zaskakiwać, wiele wskazuje na to, że nie jest ona definitywna.

POLECAMY: Michał Cessanis z „Dzień Dobry TVN” nie wytrzymał – wystosował mocny APEL do władz lotniska w Warszawie

Stacja jesienią stawia na sprawdzone hity

Jesienna ramówka TTV przynosi kilka istotnych zmian, ale nie zabraknie w niej sprawdzonych hitów. Już od 25 sierpnia do emisji wraca „Gogglebox. Przed telewizorem” – jeden z najpopularniejszych programów stacji. Nowe odcinki będzie można oglądać w poniedziałki o 22:00. Widzowie mogą także liczyć na kontynuacje lubianych formatów, takich jak „Żony Podlasia” czy „Damy i wieśniaczki”. W części rozrywkowej pojawi się natomiast niespodzianka – reaktywowany zostanie kultowy teleturniej „Idź na całość”, którego gospodarzami będą Zygmunt Chajzer oraz Robert Motyka.

Wśród potwierdzonych propozycji jesiennej ramówki znalazł się także 6. sezon „Zakupu w ciemno” – formatu, który cieszy się ogromnym zainteresowaniem widzów TTV. W programie uczestnicy mają szansę zdobyć atrakcyjne nagrody, ale tylko pod jednym warunkiem: nie wiedzą, o co grają. Muszą zdecydować się „w ciemno” – kierując się wyłącznie intuicją.

W ramówce znalazło się również miejsce dla powracającego formatu „Orzeł czy reszka?” – programu, który łączy podróże z nutką przygody i elementem losowości. Nasz portal PrzeAmbitni informował jako pierwszy, seria z udziałem znanych osobowości wróci już jesienią i będzie jedną z najmocniejszych jesiennych propozycji kanału.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Z ostatniej chwili: Uczestnik „Ninja Warrior” miał poważny WYPADEK na planie! Jak do tego doszło?

Który program z oferty TTV lubicie najbardziej? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem!

Uczestnicy 2 edycji “Nasi w mundurach” (fot. zdjęcie prasowe TVN Warner Bros Discovery)
Uczestnicy show “Zakup w ciemno” (fot. zdjęcie prasowe TVN Warner Bros Discovery)

Autor: SJ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

showbiz

Marcin Prokop porzuci Dorotę Wellman? Widzowie zobaczą go u boku innej gwiazdy w “Dzień dobry TVN”

Opublikowano

w dniu

przez

„Dzień Dobry TVN” świętuje swoje 20-lecie z rozmachem, a powroty dawnych prowadzących elektryzują widzów w całej Polsce. Największe emocje budzi zapowiedź wyjątkowego spotkania Jolanty Pieńkowskiej i Marcina Prokopa w roli prowadzących – to konfiguracja, której nikt się nie spodziewał. Czy widzów czeka tylko jubileuszowa niespodzianka, czy może coś znacznie więcej? Dowiedz się więcej!

Od kilku tygodni „Dzień Dobry TVN” żyje swoim wielkim jubileuszem. Dwudzieste urodziny programu postanowiono świętować w sposób, jakiego jeszcze w polskiej telewizji śniadaniowej nie było. Redakcja zaproponowała cykl odcinków specjalnych, w których do studia wracają dawni prowadzący – ikony, które przez lata budowały markę programu i zdobywały sympatię widzów. Każdy weekend to prawdziwa podróż sentymentalna, a telewidzowie komentują, że takiej energii i nostalgii dawno nie było.

Już pierwsze odcinki jubileuszowego cyklu pokazały, jak ogromne emocje budzą te spotkania. Na antenie ponownie pojawili się Magda Mołek i Marcin Meller, którzy poprowadzili program w sobotę, 6 września. Dzień później wszyscy obecni prowadzący spotkali się podczas plenerowego wydania w Parku Ujazdowskim. Było to widowisko pełne śmiechu, wspomnień i wzruszeń, które udowodniło, że magia obecnych duetów wciąż działa.

Kolejny weekend należał do Kingi Rusin, która wystąpiła w duecie z Piotrem Kraśką, a dzień później z Bartkiem Węglarczykiem. To właśnie wtedy wydarzyło się coś, co zaskoczyło nawet samą dziennikarkę. Po zakończeniu niedzielnego wydania przyznała:

Popłakałam się w studio DDTVN ze wzruszenia, co mnie samą trochę zaskoczyło. Gdy zgasły kamery po niedzielnym programie poczułam, że ten weekend z Piotrkiem Kraśko i Bartkiem Węglarczykiem naprawdę przeniósł mnie w przeszłość – napisała.

Wzruszenie Kingi Rusin pokazało, jak silne emocje kryją się za powrotami do „Dzień Dobry TVN”. Jej słowa: „Mam wrażenie, że nawet trochę się za nami stęskniliście” były jak echo tęsknoty tysięcy widzów. Jubileusz nie jest więc tylko symbolicznym świętem, ale także dowodem na to, że program wciąż ma w sobie ogromny potencjał, jeśli sięga po sprawdzone twarze.

POLECAMY: Robert Stockinger niegdyś katował się treningami – skończyło się u psychologa

To koniec duetu Dorota Wellman-Marcin Prokop?

Nadchodząca niedziela, 21 września, zapowiada się jednak wyjątkowo ciekawie. To właśnie wtedy w studiu śniadaniówki zobaczymy duet, którego nikt się nie spodziewał – Jolantę Pieńkowską i Marcina Prokopa. Dla wielu widzów będzie to wydarzenie historyczne, ponieważ Pieńkowska przez lata uchodziła za symbol elegancji i profesjonalizmu, a Prokop od lat kojarzony jest z luzem i poczuciem humoru. Połączenie tak odmiennych osobowości obiecuje niecodzienny efekt.

Jolanta Pieńkowska, która w przeszłości tworzyła niezapomniane duety z Wojciechem Jagielskim czy Magdą Mołek, od lat nie była związana z porannym programem TVN. Jej powrót na antenę wywołał więc lawinę spekulacji. Czy to tylko epizod przygotowany specjalnie na jubileusz, czy może próba odświeżenia składu prowadzących i sprawdzenia reakcji widzów? Internet już wrze od dyskusji, a fani programu nie kryją ekscytacji.

Tymczasem Marcin Prokop, od lat tworzący niezawodny duet z Dorotą Wellman, stanie przed nietypowym wyzwaniem. Dziennikarz znany z ciętego języka i błyskotliwego humoru musi odnaleźć się w parze z Pieńkowską, która ma zupełnie inny styl pracy – spokojny, wyważony, pełen klasy. Ten kontrast może okazać się największym atutem niedzielnego wydania, które z pewnością przyciągnie przed telewizory rekordową widownię. Podkreślamy i uspokajamy, że jest to wydanie jednorazowe, a Marcin wkrótce bez zmian pojawiać się będzie u boku Doroty Wellman.

Reakcje fanów na temat powrotów byłych prowadzących są jednoznaczne – w komentarzach pod postami stacji za każdym razem powtarza się hasło „wróćcie na stałe”. Telewidzowie tęsknią za dawnymi prowadzącymi i otwarcie przyznają, że jubileusz obudził w nich emocje, których nie dawały im codzienne wydania. To dowód na to, że nostalgia jest potężnym narzędziem, a producenci świetnie wiedzą, jak je wykorzystać.

Choć jubileuszowe świętowanie potrwa jeszcze do końca października, widzowie mogą być spokojni – przed nimi kolejne wyjątkowe spotkania. Swoje wydania poprowadzą także inni dawni gospodarze programu, wśród których znajdą się m.in. Andrzej Sołtysik, Agnieszka Woźniak-Starak, Jarosław Kuźniar, Olivier Janiak, Wojciech Jagielski czy Anna Kalczyńska. Każdy z tych powrotów budzi emocje i przypomina, jak barwną historię przez dwie dekady budowało „Dzień Dobry TVN”.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Roztańczony PGE Narodowy 2025: Doda, Steczkowska i Martyniuk – poznaj listę gwiazd i sprawdź, gdzie oglądać

Chcielibyście, aby Jolanta Pieńkowska wróciła na stałe do śniadaniówki? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Marcin Prokop i Dorota Wellman (fot. zdjęcie prasowe TVN Warner Bros Discovery)
Marcin Prokop (fot. zdjęcie prasowe TVN Warner Bros Discovery)
Obecni prowadzący “Dzień dobry TVN” (fot. zdjęcie prasowe TVN Warner Bros Discovery)

Autor: SJ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontynuuj czytanie

news

Dramat w parku rozrywki! Młody mężczyzna zginął na rollercoasterze – jak doszło do tej tragedii?

Opublikowano

w dniu

przez

Nowy park rozrywki na Florydzie miał być symbolem zabawy i wielkich emocji. Tymczasem doszło tam do dramatycznego wypadku, który skończył się śmiercią mężczyzny. Sprawa budzi ogromne kontrowersje i rodzi więcej pytań niż odpowiedzi. Dowiedz się więcej, co dokładnie wydarzyło się w miejscu zabawy i beztroski!

Świat parku Epic Universe w Orlando na Florydzie miał olśniewać odwiedzających i oferować atrakcje na niespotykaną dotąd skalę. Jednak radość z otwarcia kompleksu szybko przyćmiła tragedia, która wydarzyła się na jednej z głównych atrakcji.

Nie żyje 32-letni Kevin Rodriguez Xavala, który wziął udział w przejażdżce rollercoasterem „Stardust Racers”. Mężczyzna został znaleziony nieprzytomny w wagoniku, a później lekarz sądowy poinformował, że przyczyną śmierci były liczne obrażenia spowodowane uderzeniami tępym narzędziem.

Biuro szeryfa hrabstwa Orange wyjaśniło, że funkcjonariusze otrzymali wezwanie do parku i zastali ofiarę na kolejce. Rodriguez Xavala został natychmiast przewieziony do szpitala, lecz tam stwierdzono zgon.

Park w specjalnym komunikacie poinformował, że atrakcja „Stardust Racers” została natychmiast zamknięta.

Jesteśmy zdruzgotani tym tragicznym wydarzeniem i składamy najszczersze kondolencje bliskim zmarłego” – przekazał w oświadczeniu rzecznik parku rozgrywki.

POLECAMY: Marcin Prokop porzuci Dorotę Wellman? Widzowie zobaczą go u boku innej gwiazdy w “Dzień dobry TVN”

Jak doszło do tej tragedii?

Eksperci z branży nie kryją zdziwienia. Dennis Speigel, dyrektor International Theme Park Services, podkreślił w rozmowie z CNN, że wyniki sekcji zwłok „są szokujące i wywołują więcej pytań niż odpowiedzi”. . Speigel zastanawiał się, czy obrażenia dotyczyły głowy, klatki piersiowej, czy mężczyzna siedział prawidłowo i czy ewentualnie sam nie doprowadził do tragedii.

Czy obrażenia dotyczyły głowy czy klatki piersiowej? Czy uderzał się w coś? Czy siedział prawidłowo? Czy to był wypadek spowodowany przez przejażdżkę, czy przez to, że on coś zrobił? – rozmyślał.

Rollercoaster, na którym doszło do dramatu, opisywany był przez park jako „zapierająca dech w piersiach kolejka z dwoma startami, osiągająca niewiarygodne prędkości”. Miał być wizytówką nowego obiektu, tymczasem to właśnie on stał się centrum tragicznych wydarzeń.

Amerykańska stacja CNN przypomniała, że największe parki rozrywki na Florydzie, w tym Disney World czy Universal, są zwolnione z obowiązkowych inspekcji państwowych. Same przeprowadzają kontrole i stosują wewnętrzne protokoły bezpieczeństwa. Muszą jednak zgłaszać władzom każdy przypadek, gdy ktoś ucierpi lub zginie na terenie obiektu.

Parki rozrywki od lat budzą zachwyt i przyciągają miliony turystów, ale niejednokrotnie były też miejscem dramatów. W historii nie brakuje przypadków, gdy rollercoastery czy inne ekstremalne atrakcje kończyły się tragicznie. To właśnie ryzyko związane z ogromnymi prędkościami i skomplikowaną technologią sprawia, że nawet najdrobniejszy błąd może mieć katastrofalne skutki.

Warto przypomnieć, że parki tego typu funkcjonują w niemal każdym zakątku świata i stanowią jedną z najważniejszych gałęzi przemysłu rozrywkowego. Szacuje się, że co roku odwiedza je setki milionów ludzi. W większości przypadków to bezpieczna forma rozrywki, jednak wypadki takie jak ten z Orlando pokazują, że ryzyko nigdy nie znika całkowicie.

Tragedia w Epic Universe każe postawić pytanie, czy obecne przepisy i procedury bezpieczeństwa są wystarczające. Eksperci już teraz apelują, by dokładnie wyjaśnić, jak doszło do śmierci młodego mężczyzny i czy zawiodły zabezpieczenia, czy też przyczyna leży gdzie indziej. Jedno jest pewne – w świecie, który ma kojarzyć się z beztroską i zabawą, wydarzyła się katastrofa, która na długo zapisze się w historii parku.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Robert Stockinger niegdyś katował się treningami – skończyło się u psychologa

Byliście kiedyś w jakimś parku rozrywki? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Autor: SJ

Kontynuuj czytanie

showbiz

Robert Stockinger niegdyś katował się treningami – skończyło się u psychologa

Opublikowano

w dniu

przez

Robert Stockinger, dziś kojarzony głównie z „Pytaniem na śniadanie”, zaskoczył internautów brutalnie szczerym wyznaniem. Opisał, jak jeszcze kilka lat temu popadł w niebezpieczną obsesję na punkcie idealnej sylwetki i jak to zrujnowało jego życie prywatne oraz psychikę. Jego szokujące słowa wywołały lawinę reakcji. Dowiedz się więcej, z czym zmagał się prezenter!

Robert Stockinger w ostatnich dniach udowodnił, że w świecie show-biznesu szczerość nadal potrafi wstrząsnąć opinią publiczną. Dziennikarz, który od roku jest twarzą „Pytania na śniadanie”, przyzwyczaił widzów do pogodnego uśmiechu i profesjonalizmu na antenie. Nikt jednak nie spodziewał się, że kulisy jego życia prywatnego kryją tak dramatyczne historie. W emocjonalnym wpisie opublikowanym w mediach społecznościowych przyznał, że w przeszłości żył w toksycznej relacji z własnym ciałem, a pogoń za „formą życia” niemal całkowicie odebrała mu radość codzienności.

We wspomnianym poście Stockinger napisał:

Do czegoś Wam się przyznam. Zauważyłem, że kiedy widzę na instagramie perfekcyjnie „dociętych” gości i takie laski to im współczuję. Zrobiło mi się to kilka lat temu w okresie gdy żona pstryknęła mi tę fotkę gdy napiąłem się dla jajców, durno jak widzicie. Trenowałem wtedy 9 razy w tygodniu. Robiłem formę życia – przyznał.

To wyznanie pokazało, że obsesja na punkcie wyglądu może dotyczyć nie tylko celebrytek, ale również mężczyzn, którzy na pozór mają wszystko – karierę, rodzinę i stabilność. Dziennikarz opisał, jak jego codzienność zamieniła się w nieustanną walkę z samym sobą. Poranki zaczynał od crossfitu na czczo o 7:30, a dwa razy w tygodniu dorzucał do tego jeszcze intensywne treningi piłkarskie. Nie pozwalał sobie na ani jeden dzień przerwy.

Miesiącami, bez dnia przerwy. Robiłem formę życia. Bolało mnie wszystko, ledwo wstawałem z łóżka ale wewnętrzny przymus nie pozwalał odpuścić. Dzień przerwy byłby takim wyrzutem sumienia, że aż bałem się o tym myśleć – wyznał.

POLECAMY: Maja Bohosiewicz oddała całą gażę z „Tańca z Gwiazdami”! Olga Frycz komentuje gest koleżanki

“Bzdura życia” według Robert Stockingera!

To pokazuje skalę jego uzależnienia od wysiłku, które z boku mogło wyglądać jak podziwu godna dyscyplina, ale w rzeczywistości było autodestrukcją. Najbardziej niepokojące w całej historii są słowa o poszukiwaniu pomocy. Stockinger zdradził, że w końcu udał się do psychologa, licząc na ratunek. Niestety, trafił na osobę, która nie rozpoznała skali problemu.

Poprosiłem panią psycholog o konsultacje. Powiedziałem, że jestem nie do życia, wykończony ale jutro wzejdzie słońca, a ja wypiję przedtreningówkę, od której będą pocić mi się dłonie, a serce kołatać i pognam na trening. Pojutrze tak samo i popojutrze też, a boleć będzie jeszcze bardziej. Pani psycholog nie skumała bo zaleciła, żebym może sobie trochę odpoczął jak się zmęczyłem – wspomniał.

Jego dramat polegał na tym, że zamiast zrozumienia i realnego wsparcia, usłyszał banalne rady, które w niczym mu nie pomogły. Wszystko to działo się w okresie, gdy Stockinger oczekiwał narodzin dziecka. To właśnie wizja ojcostwa sprawiła, że zaczął jeszcze mocniej katować swoje ciało.

Niedługo miało mi się urodzić dziecko. Wiedziałem, że obowiązki nie pozwolą tak oddać się aktywności fizycznej. Próbowałem natrenować się na zapas, a odpocznę sobie jako tatusiek i zjem coś słodkiego – czytamy.

Pytanie, które sam sobie w pewnym momencie zadał, brzmi niezwykle mocno: „Zaraz, co to w ogóle jest forma życia?”. Okazuje się, że to hasło, które w świecie fitnessu brzmi jak synonim sukcesu, dla niego stało się pułapką.

Czyli zajechać się tak jak się tylko da, ale w sumie zawsze można bardziej i bardziej. Taka to historia mojej bzdury życia, z której mam złe wspomnienia ale przynajmniej nigdy i nikomu nie zazdroszczę „wyciętego” brzucha – napisał.

Dziś Stockinger podchodzi do sprawy zupełnie inaczej. Przyznał, że kilka dni temu po prostu odpuścił trening, bo nie miał na niego ochoty, i wcale nie miał z tego powodu wyrzutów sumienia.

A wczoraj nie byłem na treningu bo mi się nie chciało, dziś byłem ale jutro znów odpuszczę. Doceniam moje dzisiejsze sukcesy sportowe – zakończył.

Warto przypomnieć, że obecnie Stockinger jest jedną z głównych twarzy „Pytania na śniadanie”. Widzowie kojarzą go z energią, humorem i profesjonalnym podejściem do gości programu. Mało kto zdawał sobie sprawę, że jeszcze kilka lat temu zmagał się z problemem, który dla wielu kończy się depresją, a czasem nawet poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi. Jego historia to przestroga, że obsesja na punkcie wyglądu nie ma nic wspólnego z prawdziwym sukcesem.

Fani i obserwatorzy nie kryją, że wyznanie dziennikarza zrobiło na nich ogromne wrażenie. W komentarzach dominują głosy wdzięczności za szczerość i odwagi za podzielenie się osobistym doświadczeniem. W świecie, gdzie Instagram pełen jest idealnych ciał i uśmiechów, słowa Stockingera brzmią jak potrzebne przypomnienie, że za perfekcyjnym obrazkiem kryją się często łzy, ból i przemęczenie.

Super, że o tym piszesz!; Pan jest naprawdę super gość; Fajnie, że przyszła refleksja; Dobrze, ze zacząłeś łapać balans; Świetnie Pan wygląda teraz i przedtem – pisali internauci.

Jego historia to nie tylko zapis walki z własnym ciałem, ale również dowód na to, jak trudno jest wyrwać się z zaklętego kręgu perfekcjonizmu. I choć dziś Stockinger cieszy się większą równowagą, sam określa tamten etap jako „bzdurę życia”. Dla wielu młodych ludzi zapatrzonych w „formę życia” jego słowa mogą być ważnym ostrzeżeniem: cena obsesji na punkcie sylwetki bywa zbyt wysoka.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Roztańczony PGE Narodowy 2025: Doda, Steczkowska i Martyniuk – poznaj listę gwiazd i sprawdź, gdzie oglądać

A czy Wy macie obsesję na punkcie swojego wyglądu i sylwetki? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Robert Stockinger (fot. Waldemar Kompała, TVP) – zdjęcie prasowe Telewizja Polska
Robert Stockinger (fot. screen Instagram Robert Stockinger)
Robert Stockinger i Krystyna Sokołowska (fot. screen Instagram Robert Stockinger)
Robert Stockinger (fot. screen Instagram Robert Stockinger)
Robert Stockinger (fot. screen Instagram Robert Stockinger)
Robert Stockinger i Patrycja Stockinger (fot. screen Instagram Robert Stockinger)

Autor: SJ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontynuuj czytanie

news

Roztańczony PGE Narodowy 2025: Doda, Steczkowska i Martyniuk – poznaj listę gwiazd i sprawdź, gdzie oglądać

Opublikowano

w dniu

przez

Już w przyszyłym tygodniu Warszawa zamieni się w stolicę muzycznych emocji. PGE Narodowy znów otworzy swoje bramy, by pomieścić tysiące fanów, którzy wspólnie zatańczą i zaśpiewają największe hity ostatnich dekad. Organizatorzy zapowiadają gigantyczną produkcję, pełną zaskoczeń, premierowych utworów i widowiskowych efektów. Co wydarzy się 27 września, kto wystąpi i poprowadzi koncert? Dowiedz się więcej i poznaj całą plejadę gwiazd!

27 września stadion narodowy zamieni się w gigantyczny parkiet, na którym spotkają się dziesiątki tysięcy uczestników. Trybuny wypełnią fani muzyki tanecznej, popowej, rockowej i rapowej, a ogromna scena stanie się centrum emocji dla całego kraju. Polsat zapewnia transmisję na żywo od 19:55, a ci, którzy nie będą mogli być na stadionie, przeżyją tę muzyczną ucztę przed telewizorami. Po godzinie 23:20 zabawa przeniesie się do Polo TV, by fani mogli bawić się do rana.

Na scenie pojawi się prawdziwa plejada gwiazd, a wśród nich nie zabraknie artystki, której nazwisko od lat elektryzuje publiczność. Justyna Steczkowska to bez wątpienia jedna z najbarwniejszych postaci polskiej estrady. Jej koncerty łączą perfekcyjny wokal, niesamowitą charyzmę i teatralny rozmach. Tym razem również zapowiada widowisko, które – jak podkreślają organizatorzy – ma być jedną z najbardziej magicznych części całego wieczoru.

Publiczność czeka także spotkanie z królem polskiej muzyki tanecznej. Zenek Martyniuk po raz kolejny udowodni, że jest niekwestionowanym liderem disco polo. W duecie z zespołem Łobuzy zaprezentuje premierowy hit „Mandacik”, który już teraz jest typowany na przebój jesieni.

Tegoroczna edycja to jednak nie tylko disco polo. Organizatorzy zadbali, by repertuar był naprawdę zróżnicowany. Na scenie pojawią się ikony rocka – Big Cyc, Kombii i Perfect, które przypomną swoje największe przeboje, a także artyści młodszego pokolenia, jak Lanberry, Feel, Antek Smykiewicz czy duet Liber & Mezo. Do tego dochodzą przedstawiciele sceny tanecznej: Boys, MIG, Piękni i Młodzi, Sławomir, After Party, Defis, MiłyPan i Topky. Lista nazwisk robi ogromne wrażenie i pokazuje, że każdy widz znajdzie tu coś dla siebie.

Największym zaskoczeniem ma być jednak udział legendy światowej sceny disco. Gościem specjalnym wydarzenia będzie Boney M, zespół, którego piosenki od dekad królują na parkietach całego świata. To spotkanie polskiej publiczności z muzycznym gigantem, który z pewnością zaśpiewa swoje największe hity i sprawi, że PGE Narodowy zamieni się w jedną wielką dyskotekę.

Na szczególną uwagę zasługuje również udział artystów, których fani Polsatu jeszcze nie mieli okazji oglądać na żywo w ramach tej imprezy. Po raz pierwszy wystąpią Tede, Tymek oraz duet Kalwi & Remi, którzy wspólnie z zespołem Guzowianki przygotowali remix folkowego „Ech Poleczko”. Ten niezwykły miks hip-hopu, rapu, elektroniki i ludowej tradycji ma być jednym z najbardziej zaskakujących momentów całego wieczoru.

Koncert otworzy widowiskowa parada, która ma przejść do historii. Weźmie w niej udział blisko 700 osób – chór liczący aż 350 głosów, wyłoniony przez Radio ZET, a także 100 par tanecznych, które zwyciężyły w ogólnopolskim konkursie. To będzie największy i najbardziej spektakularny początek, jaki kiedykolwiek widzieliśmy w historii „Roztańczonego PGE Narodowego”, zapewniają producenci.

POLECAMY: Maja Bohosiewicz oddała całą gażę z „Tańca z Gwiazdami”! Olga Frycz komentuje gest koleżanki

Kto poprowadzi i wystąpi podczas koncertu?

Nie można zapomnieć o najbardziej wyczekiwanej gwieździe wieczoru. Doda, która od lat nie schodzi z czołówki polskiego show-biznesu, przygotowuje spektakularny występ z elementami teatralnymi, nową oprawą sceniczną i niespodziankami. Organizatorzy zapowiadają, że jej koncert stanie się punktem kulminacyjnym całej imprezy i wydarzeniem, które będzie długo wspominane.

Oprócz występów solistów i zespołów widzowie będą świadkami kilku absolutnych premier. Po sukcesie ubiegłorocznego hitu „Złoto” nadszedł czas na nowe kompozycje. Po raz pierwszy usłyszymy „Lato w Polsce”, wykonane wspólnie przez Skolima, Stachursky’ego i Tede. To wyjątkowy projekt, który łączy disco, pop i hip-hop w jeden muzyczny hymn. Organizatorzy zapewniają, że to właśnie ten numer stanie się symbolem tegorocznej edycji.

Podczas koncertu zadebiutuje także utwór „Ten świat należy do nas”, który wykona prawdziwa elita sceny disco polo. Na jednej scenie spotkają się MIG, Defis, Sławomir, Kajra, Marcin Miller, Magda Narożna, Topky, Łobuzy, Zenek Martyniuk i Skolim.

Rok 2025 to także czas jubileuszy. Wydarzenie będzie okazją do świętowania 35-lecia Radia ZET, a także 20-lecia zespołu Pectus. Bracia Szczepanikowie szykują wyjątkowy koncert, w którym przypomną swoje największe przeboje i podziękują fanom za dwie dekady wspólnej muzycznej podróży. Jak podkreśla lider grupy Tomasz Szczepanik, najważniejsze wartości, jakie zawsze im towarzyszyły, to miłość, szacunek i rodzina – i właśnie te emocje mają wybrzmieć w ich jubileuszowym występie.

To, że jesteśmy w świadomości polskich słuchaczy już tyle lat, to dla nas wielka duma. Tworząc jedyny taki braterski skład, zawsze powtarzamy o prostych, ale jakże ważnych wartościach, które nas ukształtowały. Miłość, szacunek, rodzina, były i będą w naszym przekazie najsilniejsze. Za nami piękne artystyczne momenty, wzruszenia, spotkania z fanami a przed nami kolejne wyzwania muzyczne i życiowe – zapowiada Tomasz Szczepanik.

Na scenie nie zabraknie również prowadzących, którzy swoimi osobowościami nadadzą całości tempa i humoru. Publiczność zobaczy siostry Milena i Ilona Krawczyńskie (prowadzące program “Farma”), uwielbianego prezentera Olka Sikorę (gospodarza “Halo tu Polsat”), showmana Rafała Maseraka (jurora “Tańca z Gwiazdami”) oraz pełnego energii radiowca Kamila Baleję. To właśnie oni będą czuwali nad tym, by atmosfera przez cały wieczór nie opadła ani na chwilę.

Olek Sikora, który zdobył serca publiczności już podczas poprzednich edycji, także w tym roku stanie się jedną z twarzy wydarzenia. Choć obecnie intensywnie trenuje do programu „Dancing with the Stars. Taniec z Gwiazdami”, nie wyobraża sobie, by mogło go zabraknąć na tej scenie. Jak sam podkreśla, 27 września to dzień, w którym zapominamy o zegarkach, kalendarzach i obowiązkach – liczy się tylko radość i wspólna zabawa.

27 września zapominamy o zegarkach, kalendarzach, poniedziałkach i wszystkich obowiązkach, bo Roztańczony PGE Narodowy 25 to jedyne miejsce, gdzie znajdziecie czystą radość […] A już dziś daję słowo, że nie mogę się doczekać, żeby po raz kolejny spotkać się z Wami na tym stadionie i wspólnie zamienić go w największy parkiet w Polsce. Coś czuję, że będziecie jeszcze latami opowiadać znajomym, co robiliście z nami tego wieczoru w Warszawie lub przed telewizorami – powiedział.

Patronem medialnym imprezy jest Radio ZET, a organizatorem Krysiak Polska. To właśnie dzięki współpracy tych podmiotów udało się stworzyć wydarzenie, które ma szansę przejść do historii polskiej muzyki. Wszystko wskazuje na to, że tegoroczna edycja Roztańczonego PGE Narodowego będzie rekordowa – zarówno pod względem liczby artystów, premierowych utworów, jak i liczby widzów przed telewizorami.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Damian Ukeje, zwycięzca “The Voice of Poland”, usłyszał diagnozę: nowotwór! Teraz mówi całą prawdę o walce o zdrowie

Będziecie oglądać koncert na żywo na PGE Narodowym czy przed telewizorami? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Doda (fot. zdjęcie prasowe Telewizja Polsat)
Justyna Steczkowska (fot. zdjęcie prasowe Telewizja Polsat)
Kombii (fot. zdjęcie prasowe Telewizja Polsat)
Zenek Martyniuk (fot. zdjęcie prasowe Telewizja Polsat)
Pectus (fot. zdjęcie prasowe Telewizja Polsat)
Skolim (fot. zdjęcie prasowe Telewizja Polsat)
Stachursky (fot. zdjęcie prasowe Telewizja Polsat)
Tede (fot. zdjęcie prasowe Telewizja Polsat)
Ola Filipek i Olek Sikora (fot. Paweł Wrzecion/AKPA) – zdjęcie prasowe Polsat

źródło/fot – informacja prasowa Telewizja Polsat

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontynuuj czytanie

HITY

Copyright © 2019 Przeambitni.pl. Stworzona z miłością