showbiz
Dlaczego syn Cichopek nie pojawił się na ślubie? Prawda okazała się znacznie bardziej zaskakująca
Ślub Katarzyny Cichopek i Macieja Kurzajewskiego był wydarzeniem, które zelektryzowało media, fanów i całą branżę show-biznesową. Choć para starała się utrzymać część szczegółów w tajemnicy, dopiero teraz na jaw wychodzą kulisy ceremonii – także te najbardziej poruszające i prywatne. Co wydarzyło się w dniu, który dla obojga stał się początkiem nowego życia? Dowiedz się więcej!
Ślub Katarzyny Cichopek i Macieja Kurzajewskiego był jednym z najbardziej komentowanych wydarzeń ostatnich lat. Ich relacja od początku była obserwowana pod lupą, a każda kolejna informacja o ich życiu prywatnym stawała się medialną sensacją. Mimo presji, plotek i burzy wokół swojego związku, para nie tylko przetrwała, ale udowodniła, że potrafi zawalczyć o swoje szczęście. Ceremonia była zwieńczeniem ich wielomiesięcznej drogi przez medialne zamieszanie.
Uroczystość odbyła się 25 października w urokliwym Hotelu Drob, położonym na terenie Poleskiego Parku Narodowego. To miejsce zostało wybrane nieprzypadkowo – natura, cisza i wyjątkowa przestrzeń miały symbolizować nowy, spokojniejszy etap życia pary. W przestronnym ogrodzie, otoczonym jeziorami i lasami, wypowiedzieli wobec siebie najważniejsze słowa. Jak przyznają goście, atmosfera była niezwykle podniosła, ale jednocześnie kameralna i pełna prawdziwych emocji.
Na liście gości znalazło się aż 140 nazwisk. Wśród nich pojawili się m.in. Aleksander Sikora, Jacek Kurski, Joanna Kurska, Monika Pyrek, Mateusz Gessler i Apoloniusz Tajner. Uroczystość łączyła różne środowiska, co sprawiło, że wiele osób uznało ten ślub za najbardziej medialny w roku. Zachwycała nie tylko lokalizacja, ale też sposób, w jaki para zadbała o najmniejsze detale – od wystroju po klimat całego wydarzenia.
Największe wzruszenie wywołał moment, gdy Maciej Kurzajewski zwrócił się do swojej ukochanej. Patrząc jej prosto w oczy, powiedział: „Wyglądasz kochanie obłędnie. Jesteś aniołem”. Te słowa natychmiast poruszyły Katarzynę Cichopek, która nie kryła łez.
Po ślubie świeżo upieczeni małżonkowie postanowili krótko odetchnąć od obowiązków. Ich pierwsza wspólna podróż poślubna prowadziła do Nowego Jorku, gdzie Maciej Kurzajewski brał udział w prestiżowym maratonie. Para chętnie dzieliła się zdjęciami z wyprawy, udowadniając, że połączenie pracy, pasji i miłości jest możliwe, a ich relacja rozwija się w najlepszym możliwym kierunku.
POLECAMY: Sebastian Fabijański zatańczy w “Tańcu z Gwiazdami”. Maffashion nie będzie oglądać kolejnej edycji?
Katarzyna Cichopek otwarcie o braku syna na ślubie i podróży poślubnej
W pierwszym wywiadzie dla reporterki portalu Plejada.pl po ślubie Katarzyna Cichopek ujawniła, że decyzja o organizacji ceremonii zapadła stosunkowo nagle. Jak przyznała, wszystko zaczęło się podczas wakacji spędzonych z przyjaciółmi, którzy… są właścicielami hotelu Drob. To oni namówili parę, by nie odkładała ślubu „na później” i zadeklarowali, że zajmą się przygotowaniami.
Decyzję o tym, że zorganizujemy ślub, podjęliśmy na początku sierpnia. Właściwie to z przyjaciółmi, którzy z Hotelu Drob zorganizowali nam to przyjęcie, byliśmy wspólnie na wakacjach i tam doszliśmy do wniosku, że to chyba jest ten moment. Oni powiedzieli: “My to ogarniemy” -zdradziła prezenterka programu “Halo tu Polsat”.
Prezenterka zdradziła również, że choć marzą o dłuższej podróży poślubnej, będą musieli ją przełożyć na później. Powodem są zawodowe zobowiązania związane z prowadzeniem „Halo tu Polsat”. Jak wyjaśniła, oboje bardzo poważnie traktują swoje obowiązki, dlatego nie mogą pozwolić sobie na dłuższą nieobecność w pracy. Dopiero po pewnym czasie planują spełnić swoje kolejne marzenie – odwiedziny u syna, który aktualnie przebywa na wymianie w Argentynie.
Wiem, że pojawiły się publikacje, że odwiedzimy mojego syna w Argentynie. Mój syn jest na wymianie międzyszkolnej. Ta wymiana polega na tym, że mamy dać młodzieży przestrzeń na to, żeby oni żyli tam swoim życiem, dlatego tę podróż do Argentyny odłożymy na sam koniec jego wymiany, kiedy będziemy mogli polecieć, bo tam też panują pewne reguły, które bardzo szanujemy – wytłumaczyła w rozmowie z dziennikarką serwisu Plejada.pl.
Właśnie syn Katarzyny Cichopek stał się tematem licznych medialnych spekulacji. W sieci pojawiły się pytania, dlaczego nie uczestniczył w ceremonii, mimo że jego obecność była dla wielu oczywista. Prezenterka rozwiała wszystkie wątpliwości, wyjaśniając, że jej syn… był z nimi przez całą uroczystość, choć tylko zdalnie. Połączył się z rodziną przez iPada i „odprowadził” mamę do urzędnika, co dla niej samej było jednym z najbardziej wzruszających momentów.
Nawiążę jeszcze do mojego syna, który w dniu naszego ślubu był z nami, choć był bardzo daleko. Połączyliśmy się z nim. Był online, był na dużym iPadzie i odprowadził mnie do urzędnika u boku mojej córki i mojego bratanka. Śmiałam się, że dzieci niosły Adasia. Rzeczywiście, Adam był z nami przez całą ceremonię i przez właściwie większość wesela – ujawniła.
Mimo dzielących ich tysięcy kilometrów, rodzina przeżywała uroczystość wspólnie. To właśnie te detale sprawiły, że ślub pary był nie tylko medialnym wydarzeniem, ale przede wszystkim rodziną celebracją ich miłości.
Niezwykłe kulisy ceremonii, spontaniczna decyzja o jej organizacji i pełne czułości wyznania sprawiły, że ślub Katarzyny Cichopek i Macieja Kurzajewskiego poruszył także osoby, które wcześniej patrzyły na ich związek sceptycznie. Para pokazała, że wbrew medialnym burzom potrafi pielęgnować uczucie i nie boi się podejmować odważnych, życiowych decyzji. Coraz więcej osób mówi dziś wprost: to był najpiękniejszy i najbardziej szczery ślub roku.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Maryla Rodowicz nie gryzła się w język oceniając Sanah – te słowa zaskakują
Lubicie oglądać Cichopek i Kurzajewskiego w “Halo tu Polsat”? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!





Autor: Szymon Jedynak
showbiz
Mandaryna opowiedziała o walce z cukrzycą. Nagle głos zabrała ekspertka – padły ważne słowa
Wczorajsze wydanie programu „Halo tu Polsat” zamieniło się w jedną z najbardziej poruszających rozmów ostatnich miesięcy. Mandaryna (Marta Wiśniewska) po raz pierwszy tak otwarcie opowiedziała o życiu z cukrzycą, ujawniając szczegóły, o których wcześniej milczała. W studiu pojawiła się także ekspertka, która rozwiała popularne mity dotyczące kortyzolu i stresu. Dowiedz się więcej!
Wczoraj w programie „Halo tu Polsat” widzowie mogli zobaczyć wyjątkowo szczerą i odważną rozmowę. W studiu zasiedli prowadzący, Ewa Wachowicz i Krzysztof Ibisz, a ich gościem była Mandaryna (Marta Wiśniewska) oraz dietetyczka kliniczna Justyna Mizera. Dyskusja poświęcona była Światowemu Dniu Cukrzycy, który obchodzimy 14 listopada, ale to, co powiedziała artystka, poruszyło wielu odbiorców.
Już na początku rozmowy Mandaryna zdradziła, jak dużym szokiem okazała się dla niej sama diagnoza. Jak przyznała, cukrzyca pojawiła się nagle, zupełnie niepasująca do jej energicznego trybu życia i sportowej rutyny.
Diagnoza pod tytułem cukrzyca spada zazwyczaj jak grom z jasnego nieba i człowiek […] jest po prostu jest załamany – wspomniała.
Nagle codzienne nawyki muszą zostać przeorganizowane, a życie podporządkowane zasadom, o których wcześniej nawet się nie myślało. Jak opowiadała, to właśnie stres i nieświadomość najczęściej utrudniają funkcjonowanie osobom świeżo po diagnozie.
W czasie rozmowy nie zabrakło praktycznych wskazówek. Mandaryna podkreśliła, że ogromne znaczenie ma dieta, jednak nie chodzi o restrykcyjne zakazy, lecz o świadome, rozsądne wybory.
Bardzo ważna jest również dieta, żeby nie nakładać tyle ziemniaków i nie polewać ich tłustym sosem, tylko żyć trochę bardziej zdrowo. Świadomie. I żeby jeść bardziej zdrowe rzeczy – tłumaczyła.
Artystka zwróciła także uwagę na konieczność „poznania siebie”. Jak przyznała, w cukrzycy najważniejsze jest zrozumienie, jak reaguje własny organizm, bo każdy pacjent reaguje inaczej. Liczenie węglowodanów, obserwowanie glikemii i analizowanie posiłków stało się jej codziennością, choć dziś mówi o tym z wyraźnym spokojem.
Najważniejsze jest to, żeby każdy cukrzyk poznał siebie dobrze i swój organizm i to, jak reaguje na różne rzeczy. Wiadomo, że podajemy insulinę do węglowodanów i je przeliczamy, ale też musimy po prostu wiedzieć, co na nas jak działa i co mamy na tym talerzu – mówiła.
POLECAMY: Dlaczego syn Cichopek nie pojawił się na ślubie? Prawda okazała się znacznie bardziej zaskakująca
Jak Mandaryna radzi sobie z cukrzycą?
Duże zainteresowanie wzbudziła jej wypowiedź o korzystaniu z pompy insulinowej. Mandaryna przyznała:
Jestem na pompie i jestem w takim obiegu zamkniętym, gdzie sensor, który jest przyczepiony do mojego ciała po prostu jest kompatybilny z pompą i jeśli coś trochę nie policzę, to ta pompa za mnie to robi. Więc to jest duże, duże ułatwienie. Oczywiście muszę to wszystko kontrolować, ale jest mi w tym momencie łatwiej – wyjaśniła prowadzącym i widzom przed telewizorami.
W studiu głos zabrała również dietetyczka Justyna Mizera, która wyjaśniła, że droga do zdrowia nie zaczyna się w lodówce, lecz… w głowie. Podkreśliła, że kortyzol – hormon stresu – może skutecznie sabotować każdą dietę, a jego nadmiar przyczynia się do insulinooporności i zaburzeń metabolizmu. To właśnie przewlekły stres jest dziś jednym z najczęstszych czynników podbijających poziom glukozy.
Przede wszystkim trzeba wyjaśnić, że kortyzol jest nam niezbędny do życia. Nie możemy traktować go i demonizować jako hormonu tylko stresu, który psuje nam rytm dobowy, który powoduje u nas mnóstwo dolegliwości, który będzie powodował stłuszczanie brzucha czy tzw. księżyc w pełni jeśli chodzi o twarz. To są skutki uboczne, kiedy tego kortyzolu jest za dużo – mówiła ekspertka.
Ekspertka doprecyzowała, że kortyzol sam w sobie nie jest wrogiem, ale jego przewlekle podwyższony poziom sieje spustoszenie.
Tak naprawdę często na nasze życzenie, kiedy my zbyt mocno forsujemy nasz organizm, zbyt mocno go stresujemy każdego dnia, każdej nocy. I wtedy pojawia się mnóstwo problemów, czyli problemy właśnie z metabolizowaniem poszczególnych makroskładników, w tym węglowodanów, ponieważ kortyzol wytwarza się w momencie sytuacji stresowych – doprecyzowała.
Pod koniec programu Mandaryna dodała, że choć codzienność diabetyka wymaga dyscypliny, wcale nie musi oznaczać rezygnacji z marzeń. Podkreśliła, że żyje normalnie, pracuje, koncertuje i trenuje, a cukrzyca nie zabrała jej pasji, tylko nauczyła pokory i uważności na siebie.
Z cukrzycą można żyć, można robić wszystko i też można się spełniać zawodowo. Trzeba po prostu poznać siebie, trochę o siebie bardziej zadbać – dodała.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Sebastian Fabijański zatańczy w “Tańcu z Gwiazdami”. Maffashion nie będzie oglądać kolejnej edycji?
Badacie się regularnie? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!










Autor: Szymon Jedynak
Dodaj komentarz
showbiz
Sebastian Fabijański zatańczy w “Tańcu z Gwiazdami”. Maffashion nie będzie oglądać kolejnej edycji?
Choć tegoroczny finał „Tańca z gwiazdami” dopiero przed nami, już teraz najgłośniej mówi się o kolejnej edycji show. Według medialnych ustaleń, produkcja w końcu dopięła negocjacje z jednym z najbardziej kontrowersyjnych aktorów w kraju – Sebastianem Fabijańskim. A słowa Maffashion, które niedawno padły w jej social-mediach, sprawiły, że plotki wokół jego udziału tylko przybrały na sile. Dowiedz się więcej.
Nadchodzący finał „Tańca z gwiazdami” zapowiada się spektakularnie – na parkiecie zmierzą się trzy pary, które przez tygodnie walczyły o uznanie jurorów i widzów. Jednak emocje wokół starcia finalistów ustępują miejsca nowym doniesieniom, które elektryzują fanów programu. Wszystko wskazuje na to, że w przyszłym sezonie na parkiecie pojawi się Sebastian Fabijański, a to nazwisko już teraz wzbudza ogromne dyskusje.
Finał jesiennej edycji będzie wyjątkowy także z innego powodu: w programie zaprezentują się nie tylko trójka finalistów, ale również wszyscy uczestnicy, którzy odpadli we wcześniejszych odcinkach. Dodatkowo atrakcją wieczoru będzie występ Caluma Scotta, a tanecznie widzów zaczarują Justyna Steczkowska oraz Stefano Terrazzino. Mimo tych zapowiedzi największą uwagę i tak przyciągają doniesienia o Fabijańskim.
Nazwisko aktora pojawiało się na giełdzie castingowej już wielokrotnie. Mówiono, że przed jego udziałem w programie stała tylko jedna przeszkoda — brak czasu. Sebastian Fabijański był regularnie zajęty zdjęciami do filmów i seriali, w tym do produkcji Polsatu „Grzechy sąsiadów”, gdzie wcielał się w jedną z głównych ról. Teraz jednak sytuacja się zmieniła. Według informatora Plejady wiosna 2026 ma być dla niego zawodowo znacznie luźniejsza, co otworzyło produkcji drzwi do finalizacji rozmów.
Produkcja “Tańca z gwiazdami” już w poprzednich edycjach starała się o Sebastiana. On wyrażał chęć udziału, ale jak dotąd zawsze problemem był jego napięty grafik wypełniony aktywnościami zawodowymi. Wiosna 2026 zapowiada się dla Fabijańskiego znacznie luźniej, będzie więc miał przestrzeń na treningi. Formalności są już niemal dopięte na ostatni guzik – deklaruje informator serwisu Plejada.pl.
Kulisy tych negocjacji od dawna budziły ciekawość. Fabijański miał deklarować chęć udziału już wcześniej, lecz nigdy nie udało się dopiąć szczegółów. W tym roku jednak miało się to udać – podobno wszystkie formalności są już praktycznie gotowe, a podpisanie umowy jest kwestią czasu. Jeśli to się potwierdzi, „Taniec z gwiazdami” zyska jednego z najbardziej charakterystycznych i nieprzewidywalnych uczestników w swojej historii.
POLECAMY: Maryla Rodowicz nie gryzła się w język oceniając Sanah – te słowa zaskakują
Maffashion nie obejrzy kolejnej edycji?
Dodatkowego napięcia dodała relacja Maffashion, czyli Julii Kuczyńskiej. Influencerka, która w rok temu dotarła aż do finału, w minioną niedzielę komentowała poczynania uczestników na swoim Instagramie. W pewnym momencie rzuciła jednak słowa, które dały do myślenia. Przyznała, że na finał obecnej edycji się wybiera, ale kolejnej… już nie zamierza oglądać ani wspierać z widowni. Jej dokładne słowa brzmiały:
Już nie mogę się doczekać finału. Planuję pojawić się na widowni, więc pewnie tutaj nie będziemy się mieć wspólnie i nie będę komentować, bo nie będzie jak. Natomiast kolejnej edycji oglądać nie będę i nie zamierzam też pojawić się na widowni, ale już w kolejnych na pewno się tutaj widzimy – powiedziała.
Szybko pojawiły się spekulacje, że ta deklaracja może mieć związek z planowanym udziałem Fabijańskiego, z którym Kuczyńska tworzyła kiedyś jeden z najgłośniejszych medialnych związków. Ich burzliwe rozstanie i późniejsze konflikty wciąż budzą zainteresowanie opinii publicznej.
Ekipie programu od lat zależy na tym, aby w każdej edycji pojawiło się kilka nazwisk, które przyciągną uwagę także poza samym tańcem. W tym kontekście Fabijański wydaje się idealnym wyborem. Jego charakter, styl bycia, medialna historia i nieprzewidywalność mogą sprawić, że każda jego wypowiedź czy występ stanie się wydarzeniem komentowanym przez portale i widzów.
Choć produkcja nie potwierdziła oficjalnie udziału aktora, atmosfera wokół nowego sezonu zaczyna wrzeć jak nigdy wcześniej. Wszystko wskazuje na to, że produkcja celuje w emocje, konflikty, silne osobowości i wysoką oglądalność. A Fabijański – z pełnym bagażem doświadczeń i medialnych historii, wydaje się do tego idealnym kandydatem.
W przestrzeni medialnej od kilku tygodni pojawia się także cała lista innych potencjalnych uczestników, którzy mieliby zasilić kolejną edycję show. Wśród nazwisk najczęściej wymienianych przez portale pojawia się Anna Dec, która niedawno rozstała się z TVN. Na giełdzie kandydatów znalazła się również młoda aktorka Helena Englert, która w ostatnich miesiącach zdobyła dużą rozpoznawalność dzięki rolom w serialach. Nie zabrakło także prawdziwej sensacji – mówiło się o możliwym występie króla disco polo, Zenona Martyniuka, co dla widzów byłoby jednym z najbardziej nieoczekiwanych ruchów castingowych w historii programu.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Sławek Uniatowski miał wypadek samochodowy – wypłynęły zdjęcia z miejsca zdarzenia. Jak się czuje?
Kogo jeszcze chcielibyście zobaczyć w kolejnej edycji “Tańca z Gwiazdami”? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!




Autor: Szymon Jedynak
Dodaj komentarz
showbiz
Maryla Rodowicz nie gryzła się w język oceniając Sanah – te słowa zaskakują
Maryla Rodowicz wydała nowy album „Niech żyje bal”, na którym przypomina swoje największe hity – w zupełnie nowym wydaniu i z gwiazdorskimi duetami. W jednym z wywiadów zdradza, że młodzi artyści są dla niej prawdziwą konkurencją i nie owija w bawełnę, komentując fenomen Sanah. Dowiedz się więcej!
Maryla Rodowicz, jedna z ikon polskiej sceny muzycznej, po raz kolejny pokazuje, że potrafi zadziwiać i sięgać po nowe terytoria. 14 listopada ukazał się jej nowy album pt. „Niech żyje bal”, który mimo nostalgii i szacunku dla przeszłości, tętni świeżością. To nie klasyczny „greatest hits” – to nowe wersje dawnych piosenek, odświeżone, odmłodzone i nagrane we współpracy z najpopularniejszymi artystami polskiej współczesnej sceny.
Na płycie pojawiają się duety z Igorem Herbutem, Roxie Węgiel, Lanberry, Bryską, Krzysztofem Zalewskim, Ralphem Kamińskim, Mrozem i Dawidem Kwiatkowskim. Każdy z tych wykonawców wnosi coś zupełnie innego: jego talent, swój styl, ale i nową interpretację klasycznych przebojów Rodowicz. Dzięki temu album zyskuje podwójną wartość – jest zarówno hołdem przeszłości, jak i manifestem ciągłego muzycznego rozwoju.
W rozmowie z portalem Pomponik Maryla Rodowicz nie kryła podziwu dla młodych artystów, z którymi pracowała. Te słowa pokazują, że legenda polskiej muzyki dostrzega w młodszym pokoleniu nie tylko gościnnych partnerów, ale realną siłę artystyczną.
Dowiedziałam się, jak mocna jest ta moja nowa konkurencja. Naprawdę, to nie są jakieś wydmuszki, tylko to są głosy, wielkie talenty – powiedziała.
Rodowicz nie boi się mówić wprost ani o swoich ambicjach, ani o roli, jaką widzi dla siebie w dzisiejszym show-biznesie. Dla niej ten projekt to coś więcej niż nostalgia – to dialog pokoleń i potwierdzenie, że muzyka nie zna granic wiekowych. Współpraca z młodymi gwiazdami ma swoją wagę i symbolikę: Maryla nadal jest w grze, nadal ma coś do powiedzenia.
POLECAMY: Sławek Uniatowski miał wypadek samochodowy – wypłynęły zdjęcia z miejsca zdarzenia. Jak się czuje?
Maryla Rodowicz ocenia fenomen Sanah
Jednak najbardziej kontrowersyjnym fragmentem rozmowy był moment, gdy Maryla Rodowicz odniosła się do fenomenu Sanah – jednej z najważniejszych polskich artystek ostatnich lat. Choć docenia sukces młodej wokalistki i to, co osiągnęła, to jednak nie szczędziła słów krytyki pod względem wokalnym.
To jest taki grzeczny, szkolny wokal. Ja nie jestem fanką takich wokali, ale podziwiam i gratuluję jej takiego sukcesu, bo sprzedawać takie wielkie stadiony to jest wyczyn – komentuje.
Sanah, której pełne nazwisko to Zuzanna Jurczak, wydała już kilka płyt — m.in. „Królowa dram”, „Irenka” – i skomponowała wiele przebojów, które goszczą na listach radiowych i playlistach młodzieży. Jej utwory, takie jak „Szampan” czy „Ale Jazz!”, stały się hymnami nowego popu, a jej koncerty gromadzą tysiące fanów. To czyni ją fenomenem młodej sceny i artystką, której komercyjny sukces trudno podważyć.
Rodowicz podkreśliła jednak, że jej własna kariera była zupełnie inna. Te słowa brzmią jak przypomnienie: jej sukces nie miał lęku przed dużą sceną.
Ja wprawdzie, jak jeszcze nie było tego pokolenia Sanah, to zagrałam te wszystkie największe hale, takie jak Hala Stulecia we Wrocławiu czy Hala Arena w Poznaniu. Jeszcze nie było wtedy tych wielkich, tych takich największych hal sportowych. Ale to, co było, to zagrałam – dodała.
Choć krytyka może zaskakiwać, Maryla nie zamierza prowokować – jej komentarze są raczej wyrazem szczerej refleksji niż agresywnej konkurencji. Premiera płyty „Niech żyje bal” to także szansa na nowe otwarcie dla Maryli. Dzięki współpracy z młodymi gwiazdami ma szansę dotrzeć do zupełnie innej publiczności – tej, która dorastała na popie nowej ery. Jednocześnie pozostawia wiernym fanom coś z dawnej Maryli: melodie, które znają i kochają, ale w zupełnie nowym brzmieniu.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Monika Olejnik na żywo ujawniła dramat, który skrywała latami: „Dwa razy mnie pobił”
Jak Wam się podoba nowy album Maryli Rodowicz? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!


Autor: Szymon Jedynak
Dodaj komentarz
lifestyle
Artysta zespołu eLove napisał piosenkę o swojej chorobie. Ważny przekaz w słowach i teledysku!
Zespół eLove, znany z takich numerów jak: „Zabiorę to, co chcę”, „Masz prawo tu być”, „Pies i Kot”, „Nie ma hajsu” czy „Raz, dwa, trzy” idzie jak burza! Grupa przyjaciół i zarazem zdolnych artystów, zaledwie miesiąc od premiery poprzedniego teledysku wydała kolejny. Nowość nosi tytuł „Spadam” i ma bardzo osobisty charakter, szczególnie dla Jacka Sadowskiego – basisty i kompozytora.
Nieprzypadkowo premiera teledysku do piosenki „Spadam” odbyła się 14 listopada, czyli w Światowy Dzień Cukrzycy. Jacek Sadowski, lider zespołu eLove przyznaje, że sam od 44 lat zmaga się z tą podstępną chorobą. Za sprawą utworu artysta solidaryzuje się z innymi chorymi – tymi, którzy walczą z cukrzycą od lat i tymi, którzy właśnie usłyszeli diagnozę. Chce dodać otuchy, szczególnie młodym ludziom, którzy w pierwszym momencie mogą odnosić wrażenie, że ich świat się zawalił. Przyznaje, że w jego życiu nie brakowało trudnych momentów w związku z chorobą, jednak, kiedy nauczył się z nią funkcjonować, jego życie nie odbiega zbytnio od tego, jakie prowadzą ludzie zdrowi. – Piosenkę „Spadam” dedykuję wszystkim chorym na cukrzycę. W związku z dniem osób chorych na cukrzycę przypadającym 14 listopada, tę datę wybraliśmy na premierę teledysku. Sam od 44 lat choruję na cukrzycę typu pierwszego – insulinozależną. Poczułem się zmotywowany, żeby powiedzieć, szczególnie młodym ludziom, że choć życie z cukrzycą bywa uciążliwe, to nie jest to wyrok. Z cukrzycą można żyć i funkcjonować, realizować swoje plany i marzenia, uprawiać sport, czego ja i wielu innych chorych jest przykładem – mówi nam Jacek Sadowski.
POLECAMY: eLove: Emocje i muzyka, która łączy pokolenia!
Muzyk dzieli się swoimi doświadczeniami w tej dziedzinie i podkreśla, że cukrzyca nie musi być wyrokiem ani przekreślać normalnego życia ani marzeń czy planów na przyszłość: – Kiedy młody człowiek dowiaduje się, że ma cukrzycę, w pierwszym momencie wydaje mu się, że posypało mu się całe życie, często ma wrażenie, że „spada” w otchłań. Na szczęście współczesna medycyna oferuje nowoczesne rozwiązania takie jak pompa insulinowa powiązana z ciągłym monitoringiem glikemii wsparta algorytmami, która razem stanowi System Hybrydowej Zamkniętej Pętli, zwanej potocznie Sztuczną Trzustką. Ta nowoczesna technologia w połączeniu z edukacją i wsparciem najbliższego otoczenia jest podstawą do realizacji życiowych planów. Piosenka „Spadam” nawiązuje do momentu, kiedy człowiek po raz pierwszy słyszy diagnozę, ale jednocześnie wzywa do akceptacji tego stanu i bycia sobą – wyjaśnia Jacek Sadowski. Przyznaje, że nieodłącznym elementem każdego dnia jest dieta. Nie stanowi ona jednak dla niego większego problemu. – Jedyna rzecz, której nigdy nie zaniedbałem to jest zdrowe odżywianie. Tak naprawdę to po prostu zdrowa dieta. Oczywiście czasem zgrzeszę i pozwolę sobie na coś, czego nie powinienem i nie koniecznie chodzi o jedzenie, ale potrafię szybko sam się zdyscyplinować, więc nie było sytuacji, kiedy była potrzebna większa ingerencja medyczna. Różne doświadczenia sprawiły, że nauczyłem się doceniać życie i cieszyć tym, co jest – zdradza Jacek. W utworze jego głosem jest zdolna Krista Dutchak. Charyzmatyczna wokalistka doskonale zinterpretowała myśli kolegi z zespołu, nadając piosence jeszcze bardziej wyjątkowego charakteru. Sami posłuchajcie i zobaczcie!
Tu link do klipu. Klip wskoczy ok. 19.00 14 listopada. Podepnij proszę
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Zespół eLove podbija sieć hitem „Nie ma hajsu”! Poznajcie bliżej ambitnych artystów
Kim są członkowie zespołu eLove?
Grupę eLove tworzą wykształceni muzycy, dla których scena jest drugim domem. Członkowie zespołu pochodzą z Trójmiasta i Kociewia, ale ich muzyka z każdym nowym utworem niesie się coraz bardziej po świecie. Zespół eLove tworzą utalentowani artyści: Krista Dutchak, Jacek Sadowski i Jacek Hoduń. W pracy cechują się profesjonalizmem, ale nie opuszcza ich poczucie humoru. Dali się poznać za sprawą hitów: „Zabiorę to co chcę”, Masz prawo tu być”, „Gofr czy Ciastko”, „Pies i Kot”, Nie ma hajsu”, czy „Raz, dwa, trzy”. Nie spoczywają na laurach i intensywnie pracują nad kolejnymi numerami. Są też aktywni w mediach społecznościowych, szczególnie na TikToku i YouTube. Ich piosenki dostępne są również w popularnych serwisach streamingowych.




Tekst SM
-
showbiz4 dni temuKatarzyna Zillmann nie wytrzymała po odpadnięciu z „TzG”. Dopiero teraz opowiedziała, co naprawdę się działo
-
news3 dni temuWojna Kaczorowskiej i Peli w sądzie dobiegła końca. Nikt nie spodziewał się takiego finału
-
showbiz4 dni temuRafał Maserak komentuje przyszłość Kaczorowskiej w „Tańcu z Gwiazdami” – te słowa zaskakują
-
news5 dni temuZaskakujące wyniki głosowania widzów w półfinale „Tańca z Gwiazdami”. Kto naprawdę mógł trafić do finału?
-
showbiz3 dni temuKaczorowska i Rogacewicz wrócą do „Tańca z Gwiazdami”? Nikt nie spodziewał się takiego finału
-
news4 dni temuW taki sposób Barbara Kurdej-Szatan uczciła Narodowe Święto Niepodległości. Wybuchła lawina komentarzy
-
news5 dni temuBartosz Radziejewski wygrał milion w „Milionerach”. Mało kto znałby odpowiedź na to pytanie
-
news4 dni temuVito Bambino ignorował propozycję Sanah. Nagle musiał interweniować Dawid Podsiadło

Dodaj komentarz