Śledź nas

news

#FETYSZlight: #Sława Karoliny Korwin-Piotrowskiej na grillu

Opublikowano

w dniu

Koniec maja. Na rynku ukazuje się nowa książka Karoliny Korwin Piotrowskiej #Sława. Znane nazwisko, rzadko kiedy przekręcane, chociaż anty-fani zarzucają podobieństwo w bezczelności do innego Korwina, z którym jednak nie ma żadnych zbieżności.

Żadna też z książek Karoliny nie jest tak zła jak „Vademecum Ojca”. W strzępkach piżamy i z eko śniadaniem, siadam przed telewizorem i włączam Dzień Dobry TVN. Przemawiać ma bowiem autorka, co zapowiadano dnia poprzedniego. Czekam. Przygotowuję się do wywiadu i recenzji, więc jestem ciekaw co powie. A zazwyczaj mówi dużo.

Polecamy#FETYSZlight: Villas. Nic przecież nie mam do ukrycia

Śniadaniówki to takie telewizje na mleku. Nie ma w nich nic specjalnego, chyba że pod uwagę weźmiemy napis „Special” przy Special K, czyli płatkach śniadaniowych Kelloggs. Ma być miło, obiektywnie i bez ISIS. W sensie – żadnego terroru, jak najmniej polityki, love & peace, w tle playback i udawana gitarzystka, malowany na płótnie Baranek Boży, znak pokoju. Amen. Czyli zupełnie inaczej niż w książkach Korwin-Piotrowskiej. Tam nie ma miejsca na pitu-pitu, bo szkoda na to i papieru i oczu Czytelników. Od porannej telewizji wymagam najchętniej Wellman i Prokopa w niezmienionej konfiguracji każdego dnia. Chcę dowcipu, inteligencji i dobrego menu. Niestety nie zawsze można mieć, co się chce i tym razem, musiałem przetrwać półtoragodzinne próby bycia rozrywkową Anny Kalczyńskiej, a ona nie potrafi być rozrywkowa nawet przy mojej ulubionej Agnieszce Jastrzębskiej, która wali mostki ze śmiechu. Mimo wszystko łączę się w bólu i z nią, kiedy ma zasiąść na sofie koło telewizyjnej królowej lodu. Nie pomoże bowiem wykonywana po mistrzowsku, jazda figurowa rzęs, mimo że jest złoty medal na Olimpiadzie w Capitolu. Nie pomogą wykonywane gwiazdy, rozgwiazdy i salta ustne. Nie pomoże nawet skok przez kozła oschłości. Kalczyńska pozostaje niewzruszona. Blond Królowa Kier. Najmądrzejsza. Spójna wizerunkowo. Nienagradzana. Ani nagrodami, ani brawami. Ale… #SŁAWĘ przesunięto na koniec programu, kiedy prowadzącej widocznie chciało się już bardzo sikać, lód roztopił się w świetle reflektorów. Fakt, że nie chce być na antenie, że zaraz ją rozsadzi widać było od momentu, kiedy Korwin-Piotrowska zasiadła na kanapie. I się zaczęło. „Napisałaś książkę o polskim show biznesie, kto dał Ci do tego prawo? Kim Ty jesteś? Co to w ogóle jest?! A Ty to nie jesteś celebrytką?”. Przyczajona Anna, ukryta Kalczyńska, odziała się w strój szermierski i z drewna języka próbuje utkać szabelkę. I nagle z telewizji śniadaniowej robi się Sofageddon. Roast bez Wojewódzkiego i jego Sztywnego Pala Azji. W sensie Renulki. Grill normalnie. Prowadząca, a za chwilę i prowadzący wyczuli zrzut mięsa i wtem gotowi rozkładać ruszt, tylko zapałek zabrakło i grill się nie odbył, nie będzie spóźnionej Majówki. I nagle po tej dziwnej walce w dwa ognie, bez zapłonu, koniec programu, książki nie polecamy, w ogóle niewypowiedziane, lecz widoczne „w sumie to się pierdol” i jakiś występ na żywo, którego nie pamiętam, bo pozostał mi tylko niesmak. I do dzisiaj nie wiem, czy Kalczyńskiej odeszły wody zawiści, że nie jest bohaterką książki, czy może w myślach lepiła jakieś ciasto, które miało być pączkiem i kipieć miało smacznym budyniem, ale na żywo wyszedł zakalec. Miał być rzut karny i gol, a poszło w publikę, nikt nie oddał piłki. Wyszedł bełt – coś niejadalnego, ciężkostrawnego jak przedobrzona sława, nieodżałowane pięć minut sto lat temu, jak niewykorzystany talent show, albo i życiowy potencjał. Zmarnowana szansa. Mimo że prezenterka chciała rozbić Koło Fortuny, zabrakło Magdy, nie dokonało się pocałowanie Pana, ale została sławna na parę minut. Jak większość „Planktonu” z książki, o który tak dopytywała na śniadaniowej kanapie.

Polecamy – #FETYSZlight: Manifest Singla

Najgłupsze pytanie jakie można zadać brzmi, o czym jest #SŁAWA? O bigosie. I sposobie jego przyrządzania, aby pozostał smaczny i świeży. I nieprzesolony. Naprawdę. Sława to bigos. Trzeba wiedzieć jak ją jeść, jak w niej się taplać, jak obronić swój przepis na udaną potrawę, czy to pięć minut, piosenka, film, felieton czy album z fotografiami. Sława to przepis na życie, to najgorszy narkotyk, to historia, o której opowiada ta książka. Sława to przyjaciółka na dobre, na złe, nigdy i na dobre i na złe. Sława to wyrok. Śmierć. Spuścizna. Bunt. Portret. Zdjęcie. News. Paryski tunel. Samochód podziurawiony kulami 164 razy. Dwójka złodziei i para kochanków w jednym. Happy Birthday dla Prezydenta i fiolka tabletek zapita alkoholem. Białe prześcieradło. Chorobliwe tycie. Anoreksja. Łysienie. Starzenie się. Sława. Ona, kiedy znajdzie się w Twoim życiu, obejmie wszystkie jego aspekty. Będzie opowiadała Twoją historię na tyle sposobów, że sam się w tym pogubisz. Korwin-Piotrowska (nigdy nie wiem czy z myślnikiem czy bez) sprytnie buduje historię sławy – cofa się do prahistorii, ery kamienia niemedialnego, idzie przez fotozoik, a następnie czasy przedfacebookowe by dotrzeć do przefiltrowanych Instagramem dzisiejszych momentów kiedy w ustawieniach Snapa, każdy może być weterynarzem twarzy albo chirurgiem mięśnia czy zbyt małych piersi. Każdy jest doktorem Gojdziem i Bruce Webber’em fotografii. Klik. Prawie jak Mario Testino. Nigdy jak Donatella Versace. Sława to suka. Lubi podcierać się swoimi ofiarami, czy to za życia, czy to po. Sława obnaża – pedofilię, homoseksualizm, rozbiera ze skórzanych kurtek. Chaplin, Dean, Monroe, Bergman, Dietrich, to tylko kilka nazwisk z którymi miała romans, bo jest wszystkoseksualna. Przecież sławne są obecnie nawet zwierzęta. Sława zoofilka.

Polecamy – #FETYSZlight: słów kilka o naczelnych hejtu w necie [felieton]

Ponad 300 stron dobrze skrojonej opowieści o pra-celebryctwie. Historia, której jednak nie uczą w szkole. W szkole, moja nauczycielka, która prowadziła zawsze monolog, nigdy nie opowiedziała o morderstwie Romanowów, nie zdradziła sekretów królowej Wiktorii, doskonale posługującej się pierwszymi oznakami celebryctwa i zainteresowania fotografią. Historie mrożące krew w żyłach i zdjęcia martwych Bonnie &Clyde’a czy Marilyn Monroe. Nie jest to książka, która zmieni świat, uratuje życie, jakiś must-have sezonu, ale powinni przeczytać ją wszyscy ci, którzy chcieliby znaleźć się na czerwonym dywanie. Czyli wszyscy. Korwin-Piotrowska twierdzi, że wszyscy jesteśmy celebrytami. Nie. Nie jesteśmy. Ale wszyscy chcielibyśmy nimi być, co widać – na polskim globusie. Mamy ikony, gwiazdy, poczekalnię, plankton i nową nadzieję. I w zależności od poziomu, ten glob albo się świeci w trakcie dotyku, albo tonie w oceanie nicości. Są tacy, którzy pozostaną zapamiętani, na wieki, wieków amen i tacy, którzy przyjdą się nażreć, nawciągać, napić, a z ich jestestwa zapamiętamy tyle, że pokazali waginę, albo pestkę. Przepraszam, penisa. #SŁAWA obnaża mechanizmy, operacje na żywych organizmach, trochę przestrzega, grożąc palcem, ale wciąż jednak zachęca, przyjdź i nażryj się. Weź mnie. Kiedy w końcu dochodzimy do punktu G, o którym mówili w DDTVN, jesteśmy na stronie 427 na 543 zapisane, czyli prowadzący lubią krótkie gry wstępne, bo przeszli od razu do meritum i polskiego podwórka. Do polskiego globusa wspomnianego wcześniej. Ale nie chcę rujnować Państwu lektury książki. Nie chcę jej opowiadać, rzucać nazwiskami, żonglować żartem. Proszę po nią sięgnąć. To dobra lektura na lato. Trochę taka lemoniada, co schłodzi i napisana jest szczerze, nie jak ustawiona na zysk „Lemonade” Beyonce. Chociaż i tu zdarzają się zdrady – matek, ojców i ideałów.

Polecamy –  #FETYSZLight: ARTYSTA???

Czytając #SŁAWĘ wielokrotnie zastanawiałem się, co by było gdybym był znany. Pomyślałem o darmowych ubraniach, przybijaniu piątek z tymi wszystkimi ludźmi z pierwszych stron gazet i jakoś mnie tak zemdliło. Pomyślałem o rozmowie z Misterem Polski czy Miss Boiska (tak to się nazywało?). A nie, to była Miss Euro, zebrała tyle goli, że jest i w książce. My, ludzie piwnic, ludzie, którzy robią zakupy w Biedronce czy Lidl’u zachłystujemy się fałszywym wizerunkiem tych wszystkich gwiazd. Normalnie codzienne, medialne głębokie gardło. Media dymają nas na kolanach, orają nam mózgi bez gumy, wciskają kit o złudnym szczęściu, pieniądzach, a tak naprawdę wszyscy mamy kredyty we frankach i jesteśmy równi. Ino niektórzy koszą kasę z Instagrama za to, że są. Albo za to, że za grube pieniądze stworzy ich zawrotne jak wir w kiblu kariery. Potrwają tak długo jak kasa będzie się zgadzała. Jak taka Deynn-Nigdy-O-Tobie-Nie-Słyszałem. I jej chłopak koks. Razem ćwiczymy, razem dochodzimy, razem znikamy. O tym jest #SŁAWA.

Polecamy – #FETYSZLight i MACY GRAY, czyli nie kolejna celebrytka!

Codziennie przeglądam portale plotkarskie. Na jednym z nich nawet mnie publikują. Nie mam pojęcia kim jest połowa ludzi, o których się pisze. Oni wyskakują z jakiegoś wulkanu, hej, hej, hej sokoły! Siedzę w tej swojej piwnicy, czytam książki, które mi się podobają, sam wybieram rozmówców, nikt mi za to nie płaci, nie ma sławy liczonej w złotówkach, ale jest zadowolenie. Jest refleksja, którą Korwin-Piotrowska stara się zostawia Czytelnikom, po lekturze #SŁAWY. I mimo iż żałuję, że brak tam kilku nazwisk z polskiego podwórka, polecam lekturę tej książki. I proszę mi nie mówić, tak jak w prywatnych wiadomościach, będziesz miły, bo „gdyby nie KKP to nigdy bym o Tobie nie usłyszała”. Proszę Państwa, ja nie jestem miły. To najgorsze słowo jakim można kogokolwiek i kiedykolwiek określić. Zły dotyk boli całe życie. Ale miłego nikt nie pamięta. Nie chcę być miły. Korwin-Piotrowska w dziale „Plankton” też nie jest.

Zobacz również – #FETYSZlight: Polskie cierpienie narodu?

Tekst: Bartek Fetysz z Londynu.
Fot.  Prószyński i S-ka, Raex Murillo

Bądź na bieżąco – polub nas na Facebooku!

news

Maja Hyży punktuje Agnieszkę Kaczorowską jak nikt wcześniej: “To było niesmaczne”

Opublikowano

w dniu

przez

Burza wokół Agnieszki Kaczorowskiej i Marcina Rogacewicza nie ustaje. Ich odejście z „Tańca z Gwiazdami” wciąż elektryzuje widzów i branżę. Teraz do grona komentujących dołączyła Maja Hyży, która bez owijania w bawełnę oceniła zachowanie tancerki. Słowa wokalistki odbiły się szerokim echem i mogą zaboleć. Dowiedz się więcej!

Emocje po odpadnięciu Agnieszki Kaczorowskiej i Marcina Rogacewicza z „Tańca z Gwiazdami” nie cichną. Choć od ich pożegnania minęło już kilka dni, temat nadal żyje w mediach. Wszystko przez sposób, w jaki tancerka zakończyła swoją przygodę z programem. Zamiast klasycznego podziękowania, padły słowa, które wielu uznało za przytyk wobec pozostałych uczestników.

W pożegnalnym przemówieniu Kaczorowska stwierdziła, że jej partner „tańczy lepiej niż niejeden uczestnik”. Ta wypowiedź momentalnie wywołała falę oburzenia. W sieci zawrzało – widzowie zarzucili tancerce brak pokory i szacunku wobec rywali. Komentujący podkreślali, że w show tanecznym liczy się nie tylko technika, ale też klasa i sportowa postawa, której – ich zdaniem – Agnieszce zabrakło.

Sytuacja eskalowała, gdy do dyskusji włączyły się osoby z branży. Jedną z nich była Maja Hyży, która w rozmowie z portalem Jastrząb Post nie owijała w bawełnę. Jej słowa były dosadne, a ton wypowiedzi – jednoznaczny.

Mową pożegnalną tego nie można nazwać, bo myślę, że tak naprawdę Agnieszka z nikim się nie pożegnała. Wzięła pod pachę swojego partnera i po prostu wyszła […] Uważam, że zachowała się bardzo niefajnie, totalnie nietaktownie i bez szacunku do osób, z którymi współpracowała, dzięki którym w ogóle tam była. Nie podziękowała nikomu, a to, w jaki sposób prowadzili swoją historię w “Tańcu z gwiazdami”, na początku było fajne, ale chyba się ulało. Za dużo prywaty w tańcu – zauważyła Maja Hyży kilka dni temu w wywiadzie.

Wokalistka zauważyła też, że Kaczorowska nie wzięła udziału w tradycyjnym „live” na żywo, podczas którego uczestnicy dziękują fanom i dzielą się emocjami po odcinku. W ocenie Mai takie zachowanie mogło zostać odebrane jako lekceważenie widzów.

Przede wszystkim ona zapracowała sobie na taką decyzję widzów, a nie inną. Ale to, że zrezygnowała z live’a i nie uszanowała fanów, których przecież mieli i mają… Nawet ze względu na nich powinna zrobić tego live’a, ludzie czekali na nich, a ona uniosła się dumą i się obraził – skomentowała.

POLECAMY: Doda nie wytrzymała i mówi, co myśli o Kaczorowskiej i Rogacewiczu: “Popełnia znów ten sam błąd”

Maja Hyży udzieliła kolejnego wywiadu o Kaczorowskiej

Sytuacja robi się jeszcze bardziej pikantna, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że Maja Hyży od dawna utrzymuje kontakt z byłym mężem Agnieszki – Maciejem Pelą. Rok temu na Instagramie pojawiło się ich wspólne zdjęcie, a w najnowszym wywiadzie Maja przyznała, że wciąż mają ze sobą dobry kontakt.

Mamy spontaniczny kontakt. Większy ma mój Konrad, bo są facetami i mają swoje tematy, natomiast my od czasu do czasu piszemy do siebie na Instagramie, komentujemy swoje sytuacje życiowe i wspieramy się – mówiła w rozmowie z Jastrząb Post.

Artystka ujawniła też, że Maciej Pela zaoferował jej wsparcie, gdy miała trudniejszy moment.

Kiedy miałam słabszy czas, Maciek pytał, czy potrzebuję pomocy i że mam tylko zadzwonić, więc fajnie mieć przy sobie takiego człowieka, na którego można liczyć – wyznała w rozmowie z Jastrząb Post.

Nie jest tajemnicą, że Agnieszka Kaczorowska i Maciej Pela wciąż nie dostali rozwodu. Tancerka pielęgnuje natomiast związek z Marcinem Rogacewiczem, czekając na orzeczenie sądu zaplanowane na 17 listopada. Tymczasem Maja Hyży twierdzi, że sposób, w jaki Agnieszka celebrowała zakończenie małżeństwa, był po prostu nietaktowny.

Jeżeli sytuacja rozwodowa jest dla kogoś momentem do celebracji i świętowania, to okej, ale ja nie uważam, że to dobry czas na pokazywanie, że to zabawa. Rozumiem, że to nowy etap. Sama to przeżyłam […] Po raz kolejny uważam, że to było niesmaczne. Rozumiem, że teraz się cieszą, że są już sami i że temat małżeński jest zakończony, ale mogli zostawić to chociaż na ten jeden dzień dla siebie i zrobić np. huczną imprezę następnego dnia. Ale okej, nie chcę tutaj nikogo cisnąć – skomentowała.

Na koniec Hyży zdradziła, że choć nie rozmawiała z Maciejem Pelą o jego rozwodzie, jest otwarta, by go wesprzeć, jeśli będzie tego potrzebował.

Jeśli Maciek sam będzie chciał mówić o prywatnych sprawach, które się wydarzyły, to ja jestem otwarta: wysłucham i na pewno wesprę. Natomiast nie naciskam i nie zmuszam go do zwierzeń. To jest jego czas, ale jeśli poczuje taką potrzebę, to jestem – dodała.

Cała sytuacja pokazuje, że sprawa Agnieszki Kaczorowskiej i Marcina Rogacewicza wciąż wzbudza emocje, a jej echo dopiero zaczyna być słyszalne. I wygląda na to, że burza wokół tej pary jeszcze długo nie ucichnie.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Hi Hania nową prowadzącą „The Voice of Poland” – wiemy, kogo wygryzła. Fani będą w szoku

Śledzicie losy Kaczorowskiej i Rogacewicza? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Maja Hyży (fot. screen YouTube Call my mommy)
Maja Hyży (fot. screen YouTube Call my mommy)
Rogacewicz i Kaczorowska (fot. Paweł Wrzecion/AKPA) – zdjęcie prasowe Polsat (odcinek 2)

Autor: Szymon Jedynak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontynuuj czytanie

news

Hi Hania nową prowadzącą „The Voice of Poland” – wiemy, kogo wygryzła. Fani będą w szoku

Opublikowano

w dniu

przez

W „The Voice of Poland” szykuje się prawdziwa rewolucja! Już w najbliższą sobotę w odcinkach na żywo pojawi się nowa współprowadząca – Hanna Puchalska, szerzej znana jako Hi Hania. Influencerka, której twórczość śledzą miliony młodych Polaków, stanie u boku Pauliny Chylewskiej i Macieja Musiała. Jej pojawienie się w muzycznym hicie TVP2 to nie tylko zaskoczenie, ale też sygnał, że telewizja publiczna coraz śmielej otwiera się na świat Internetu. Dowiedz się więcej!

Trwająca właśnie 16. edycja „The Voice of Poland” to mieszanka emocji, rywalizacji i muzycznych wzruszeń. Ale tegoroczne „Live’y” przynoszą coś jeszcze – zmianę, której nikt się nie spodziewał. U boku prowadzących pojawi się nowa twarz, doskonale znana młodemu pokoleniu. Hi Hania, która dotąd podbijała TikToka, Instagram i YouTube’a, teraz spróbuje swoich sił w telewizji, w roli współprowadzącej jedno z najpopularniejszych show muzycznych w kraju.

Dla młodych widzów to nazwisko nie wymaga żadnych wyjaśnień. Hi Hania jest jedną z najbardziej wpływowych polskich influencerek. Na TikToku obserwuje ją ponad 2,2 miliona użytkowników, na Instagramie 1,3 miliona, a jej kanał na YouTube ma już 730 tysięcy subskrybentów. To ogromna społeczność, która każdego dnia śledzi jej życie, muzykę i twórczość.

Właśnie te liczby sprawiły, że producenci „The Voice of Poland” zdecydowali się zaprosić ją do współpracy. Dla Hanny Puchalskiej to jednak coś więcej niż tylko nowy zawodowy etap – to spełnienie marzenia z dzieciństwa.

Pamiętam, jak jeszcze kilka lat temu oglądałam „The Voice of Poland”, czułam emocje uczestników – ten stres, ekscytacje. Nigdy nie pomyślałabym, że pewnego dnia znajdę się w tym programie jako współprowadząca. Cieszę się bardzo, bo „The Voice of Poland” jest o odwadze, by pokazać swój głos i serce. To dla mnie coś naprawdę wyjątkowego  – powiedziała Hi Hania.

Jej pojawienie się w telewizji to nie przypadek. Oprócz kariery internetowej Hi Hania coraz śmielej rozwija się także artystycznie. Od dawna nagrywa swoje solowe utwory, występuje z ekipą Genzie, a na początku roku zadebiutowała na dużym ekranie w filmie „100 dni do matury”, gdzie zagrała jedną z głównych ról.

W „The Voice of Poland” Hi Hania zastąpi Jana Dąbrowskiego, który dotychczas współprowadził show. Jednak fani popularnego influencera nie muszą się martwić – Dąbrowski pozostaje w rodzinie programu. Już wiosną 2026 roku zobaczymy go w roli gospodarza „The Voice Kids”, który również cieszy się ogromną popularnością.

POLECAMY: Skolim otworzył stację benzynową i liczy fortunę? Kuba Wojewódzki nie gryzł się w język

Influencerzy to już standard w telewizji?

Zatrudnienie tak młodej i medialnej postaci jak Hi Hania pokazuje wyraźny kierunek zmian, jaki obrała TVP. Stacja coraz częściej sięga po influencerów i internetowych twórców, widząc w nich klucz do dotarcia do nowego pokolenia widzów. Dziś to właśnie oni dyktują trendy, budują społeczności i wpływają na gusta odbiorców.

Podobne decyzje podejmują także inne stacje telewizyjne. W „Tańcu z Gwiazdami” błyszczy Mikołaj „Bagi” Bagiński, który dzięki swojej autentyczności stał się jednym z ulubieńców publiczności. W „Twoja Twarz Brzmi Znajomo” furorę robi Julia Żugaj, a w programie „Afryka Express” swoją osobowością zaskakuje Monika Hoffman-Piszory, znana z TikToka i Instagram’a.

Producenci nie kryją, że stawianie na influencerów to dziś inwestycja, która po prostu się opłaca. Twórcy internetowi mają coś, czego często brakuje tradycyjnym celebrytom – autentyczność, bliski kontakt z fanami i lojalne społeczności. Ich widzowie śledzą każdy krok, lajkują, komentują i przenoszą swoją aktywność z sieci do telewizji, zwiększając popularność programów.

W przypadku Hi Hani ten efekt może być wyjątkowo silny. Jej naturalność, pozytywna energia i łatwość nawiązywania kontaktu z ludźmi sprawiają, że młodzi widzowie identyfikują się z nią jak z kimś „ze swojego świata”. Dla producentów „The Voice of Poland” to szansa na odświeżenie formatu i przyciągnięcie nowej publiczności, która dotychczas nie sięgała po tradycyjną telewizję.

Debiut Hi Hani już w najbliższą sobotę o godzinie 20:30 w TVP2 i TVP VOD. Czy internetowa gwiazda odnajdzie się na dużej scenie wśród kamer i emocji na żywo? O tym przekonamy się wkrótce. Jedno jest pewne — to wydarzenie, które może odmienić oblicze tego formatu.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Agnieszka Kaczorowska nie zwalnia tempa. Fani w euforii po jej najnowszym ogłoszeniu

Którego trenera “The Voice of Poland” lubicie najbardziej? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Hi Hania (fot. @czyzewsky – zdjęcie prasowe Telewizja Polska)
Paulina Chylewska (fot. Waldemar Kompała – zdjęcie prasowe Telewizja Polska)
Paulina Chylewska (fot. Waldemar Kompała – zdjęcie prasowe Telewizja Polska)
Jan Dąbrowski (fot. zdjęcie prasowe Telewizja Polska)
Maciej Musiał (fot. Waldemar Kompała – zdjęcie prasowe Telewizja Polska)
Maciej Musiał (fot. Waldemar Kompała – zdjęcie prasowe Telewizja Polska)

Autor: Szymon Jedynak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontynuuj czytanie

news

Stifler odpala bombę! „Justin B” to jego muzyczny hit! Bieber może się schować?

Opublikowano

w dniu

przez

„Justin B” Stiflera najciekawszym klubowym uderzeniem tej jesieni! W świecie polskiej rozrywki coraz częściej obserwujemy muzyczne transformacje influencerów i osobowości medialnych. Kolejnym przykładem jest Stifler, który właśnie zaprezentował utwór debiutancki utwór, pt. „Justin B”. Ten krok może być znaczącym momentem w jego karierze: zmiana medium, nowa grupa odbiorców i inna dynamika niż dotychczas.

Stifler przez wiele lat znany jest jako postać z obszaru show-biznesu, mediów społecznościowych, programów rozrywkowych. Łączy w sobie wizerunek imprezowego stylu życia, energii i pewnej autoironii. Dzięki temu jego wejście w świat muzyki nie wydaje się przypadkowe. Jawi się raczej jako naturalna kontynuacja tego, co robił: życie bez większych ograniczeń, komunikacja z publiką, kreowanie własnego wizerunku. Stifler, który dotąd w klubach się bawił, czego dowody widzieliśmy, m.in. w kultowym programie „Warsaw Shore” teraz sam wchodzi do świata klubowej muzyki jako artysta, a numer „Justin B” staje się sygnałem nowego rozdziału – życiowego, artystycznego i wizerunkowego.

Utwór „Justin B” ma klubowy, energetyczny beat, który rozbuja każdy parkiet, ale także stanie się viralem w social mediach. – „JUSTIN B” to debiutancki singiel STIFLERA, który łączy klubowy beat, viralowy refren i brzmienie rodem z największych światowych scen. To utwór o pewności siebie, stylu i życiu bez limitów — dla tych, którzy lubią być w centrum uwagi. Idealny do auta, na domówkę, do klubu i… na TikToka – czytamy pod klipem w serwisie YouTube. Jeszcze nie widzieliście? Koniecznie kliknijcie i bujajcie się ze Stiflerem!

„Justin B” to więcej niż kolejny singiel to manifest nowego etapu w karierze Stiflera. Energetyczny, klubowy utwór, który może docierać do imprezowych scen, ale również do internetu, tam gdzie liczy się beat i chwytliwy refren. Dla Stiflera to okazja, by poszerzyć swoje pole działania, a dla słuchaczy, to ciekawa propozycja, by usłyszeć i zobaczyć go w nowej roli.

Fot. archiwum prywatne
Tekst: SM

Kontynuuj czytanie

news

Skolim otworzył stację benzynową i liczy fortunę? Kuba Wojewódzki nie gryzł się w język

Opublikowano

w dniu

przez

Skolim znów zaskakuje! Król disco polo, który podbił polską scenę przebojami „Wyglądasz idealnie” i „Temperatura”, właśnie wkroczył w zupełnie nowy świat – świat biznesu. Jego najnowszy projekt wzbudził ogromne emocje nie tylko wśród fanów, ale i w środowisku show-biznesu. Co ciekawe, sam Kuba Wojewódzki nie przeszedł obok tego obojętnie i w swoim stylu postanowił wbić szpilę artyście. Dowiedz się więcej!

Trudno dziś znaleźć osobę, która nie kojarzyłaby Skolima, czyli Konrada Skolimowskiego – z tanecznych parkietów i letnich imprez. Artysta, który w błyskawicznym tempie stał się jednym z najpopularniejszych wykonawców muzyki disco polo i latino w Polsce, postanowił nie ograniczać się jedynie do kariery muzycznej. Pod koniec października piosenkarz ogłosił coś, czego nikt się po nim nie spodziewał – otwarcie własnej stacji benzynowej w miejscowości Czeremcha na Podlasiu.

Jak się okazuje, pomysł na biznes nie był dziełem przypadku. Skolim od lat marzył o tym, by posiadać coś swojego, co będzie działać niezależnie od popularności jego utworów.

Zawsze śmiałem się, że żeby mieć super samochody, to trzeba mieć własną stację, no i w końcu się udało – wyznał w rozmowie z portalem Jastrząb Post.

Nowa stacja benzynowa Skolima szybko stała się lokalną atrakcją. Mieszkańcy Czeremchy tłumnie odwiedzają nowe miejsce, chcąc nie tylko zatankować paliwo, ale i zrobić sobie zdjęcie z logo piosenkarza. Jak zapewnia sam właściciel, jego stacja ma wyróżniać się konkurencyjnymi cenami i wysoką jakością paliwa, a sam biznesmen nie zamierza schodzić z obranej drogi

Od pół roku prowadzimy ten projekt i przyznam, że to dużo bardziej skomplikowany biznes, niż myślałem – pełno umów, instytucji i formalności. Na szczęście bardzo pomaga mi rodzina – dodał w wywiadzie.

Choć prowadzenie stacji wymaga ogromnego zaangażowania, Skolim nie planuje rezygnować z muzyki. Wręcz przeciwnie – równolegle rozwija swoją działalność artystyczną, a jego kolejne utwory zbierają miliony wyświetleń na YouTubie. Co więcej, artysta nie zapomina o budowaniu własnej marki. W ostatnich miesiącach wprowadził do sprzedaży gadżety z własnym logo, takie jak czapki, koszulki, a ostatnio nawet klapki i skarpetki.

POLECAMY: Agnieszka Kaczorowska nie zwalnia tempa. Fani w euforii po jej najnowszym ogłoszeniu

Kuba Wojewódzki wbija szpilę Skolimowi?

Ta przedsiębiorcza postawa nie mogła umknąć uwadze znanego z ciętego języka Kuby Wojewódzkiego, który w swoim felietonie w tygodniku Polityka odniósł się do działalności piosenkarza.

Skolim, obok muzyki disco polo, rozszerzył swój biznes o stację benzynową w miejscowości Czeremcha oraz autorskie klapki i skarpetki. Sprytnie ogarnia dwie grupy odbiorców – tych zmotoryzowanych i tych nie – napisał w swoim segmencie “Mea Pulpa”.

Choć niektórzy odebrali ten komentarz jako przytyk, Skolim nie odniósł się do słów Kuby Wojewódzkiego. Artysta zachował milczenie i nie skomentował ironicznego wpisu dziennikarza, co tylko podsyciło spekulacje w sieci. Fani zastanawiają się, czy piosenkarz po prostu nie chce nakręcać medialnego zamieszania, czy może potraktował uwagi z Polityki jako formę uznania. Jedno jest pewne — Skolim skupia się dziś przede wszystkim na rozwijaniu swoich projektów i nie traci czasu na internetowe przepychanki.

Nie brakuje też głosów, że piosenkarz może stać się prawdziwym symbolem nowej generacji gwiazd disco polo – takich, które nie tylko śpiewają, ale i potrafią myśleć strategicznie. W świecie, gdzie większość celebrytów inwestuje w kosmetyki lub ubrania, on postawił na… paliwo. I jak na razie, ten pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę.

Wszystko wskazuje na to, że Skolim nie zamierza zwalniać tempa. Nowe utwory, nowy biznes, a wkrótce być może i kolejne inwestycje – jego kariera to przykład na to, że sukces można zbudować na własnych zasadach.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Maja Bohosiewicz podupadła na zdrowiu po „Tańcu z Gwiazdami”. Jej organizm odmówił posłuszeństwa

Odwiedzilibyście stację benzynową Skolima? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Kuba Wojewódzki (fot. screen YouTube TVN.pl)
Skolim (fot. screen YouTube PrzeAmbitni.pl)

Autor: Szymon Jedynak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontynuuj czytanie

HITY

Copyright © 2019 Przeambitni.pl. Stworzona z miłością