news
„Czasem jestem bardzo kobieca, a czasem zakładam spodnie” – II część wywiadu z Omeną Mensah

Czy Pani kiedyś doznała negatywnego aspektu popularności?
Jasne! Mnóstwo razy! Bycie kolorową dziewczyną w kraju blondynek jest swego rodzaju sztuką (śmiech). Obecnie raczej nic złego mnie nie spotyka, kiedyś było na pewno więcej takich niemiłych sytuacji. Wydaję mi się, że Polska otwiera się na Świat. Dowodem na to są kolorowe osoby, takie jak ja, które gdzieś w tych mediach funkcjonują i to jest fajne. W ogóle wydaje mi się, że każde kolejne pokolenie, to będzie pokolenie uśmiechniętych ludzi. Ja się uwielbiam śmiać i wygłupiać (śmiech). Jestem mega pozytywna i zawsze mnie dziwi, dlaczego ludzie w Polsce są tacy ponurzy.
Jak Pani myśli, dlaczego tak jest?
To wynika trochę z takiego doświadczenia – były czasy komuny, szarości, walki o to, żeby zdobyć towar i nie było powodów do uśmiechu. Oczywiście zdarzały się wyjątki np. moja mama, która jest pozytywna. Ale dopiero kolejne pokolenia są o wiele bardziej uśmiechnięte. Ja myślę, że za ileś lat, gdzieś się spotkamy i będą te statystyki zupełnie inne, ale obecnie jesteśmy ponurym narodem. Narzekanie jest na porządku dziennym. Zawsze się śmieję, jak ktoś mnie za granicą pyta: „how are you”, to mówię „better than you!” (śmiech). Ludzie są w szoku, bo to jest zupełnie niepolskie!
Ludzie są po prostu bardzo zazdrośni i zawistni
I to jest coś, czego ja zupełnie nie rozumiem! Nie wiem z czego to wynika. Patrzymy pod siebie, a nie na zespół. Ja trenowałam koszykówkę i to jest też fajny sposób, żeby nauczyć się pracy w zespole. Nauczyło mnie to pracy nad trofeum wszystkich. Nie, że ty sama robisz dla siebie, tylko każdy musi dać z siebie wszystko, bo chcemy zdobyć puchar. To jest fajna sprawa!
Pani nie pojawia się zbyt często na „celebryckich” imprezach. Dlaczego?
Szczerze mówiąc chodzę na te imprezy, ale teraz mam tak dużo pracy, że nie mam na to po prostu czasu. Wiecie ile to wymaga przygotowania? Zosia musi przyjechać, musi mi wybrać ciuchy, coś wypożyczyć, coś kupić… To są 2-3 godziny. Jak mam je poświęcić na takie wyjście, to ja wolę teraz się skupić nad swoją książką, albo egzaminami, które właśnie zaczęłam zdawać.
Pani też projektuje meble!
Tak! Mam nawet swoją markę! Indywidualizm – taka jest misja i ideologia. Ammadora to jest moje dziecko, taka moja druga natura, która się przerodziła w biznes. Bardzo się w tym realizuję, mam swoją grupę ludzi, która te meble tworzy i tutaj a propos talentów, zapraszam wszystkich chętnych do współpracy. Dostaję fajną satysfakcję od zadowolonych klientów, którzy też uczestniczą w tworzeniu tych rzeczy, bo mówią, czego oczekują. To są meble inspirowane sztuką. Ja bardzo lubię sztukę, interesuję się nią, oglądam – to jest taki mój konik. To jest w sferze moich zainteresowań, poza amatorskim robieniem zdjęć.
Pani robi bardzo dużo rzeczy!
Tak, bo ja jestem ashanti (śmiech). A propos mojego pochodzenia – imię Omena, oznacza kobietę bardzo przedsiębiorczą, zorganizowaną (śmiech).
To wszystko jasne! Nieprzypadkowe imię!
Nieprzypadkowe (śmiech). Ja taka zawsze byłam. Ja w ogóle uważam, że kobiety takie są. Zauważcie jedną rzecz – kobieta najlepiej odczytuje komunikaty niewerbalne. Wie jak się do nich ustosunkować, ma świetnie rozwiniętą inteligencję emocjonalną, potrafi współodczuwać to, co inni odczuwają, dzięki czemu potrafią się odpowiednio zachować. Nawet jak pracuję z kobietami, to dla mnie kobiety są lepsze.
Woli Pani pracować z kobietami?
Szczerze? Nie chciałabym panów w żaden sposób obrazić (śmiech), są oczywiście cudowni, fajni, ale jak trzeba wynieść śmieci, to trzeba wynieść śmieci, ale nie można według nich, oprócz tego po drodze zobaczyć, czy trawa dobrze skoszona, czy drzewka dobrze rosną itd. Jak mają do wykonania jedno zadanie, to jest to jedno zadanie, natomiast kobieta po drodze idąc ze śmieciami, zobaczy, że można by było zrobić mnóstwo innych rzeczy. Kobiety potrafią zdywersyfikować swoją pracę i mają podzielną uwagę. Posiadają niesamowitą siłę, którą trzeba wykorzystywać (śmiech).
Kobiety też bardzo często ze sobą konkurują
To zależy, bo jeżeli kobiety tworzą fajny, zgrany team i mają cel, który trzeba zrealizować, to one ten cel zrealizują. Nie bez powodu się mówi, że kobiety idą po trupach do celu. Jeśli jest grupa, drużyna, to kobiety naprawdę są w stanie świetnie ze sobą współpracować. Każda wie, która w czym jest dobra i którą do czego może zaangażować. Z mężczyznami jest tak, że są oni bardziej analityczni i konkretni, natomiast my we wszelkiego rodzaju pracach jesteśmy kreatywniejsze i bardziej zorganizowane, a do tego przebojowe! Lepiej się odnajdujemy w rożnych sytuacjach.
Pani nie konkuruje ze swoimi koleżankami z branży?
Kompletnie! Ja jestem tak od nich różna, a one ode mnie… Zresztą ja sama sobie moją ścieżkę wymyśliłam oraz to, co robię i się na tym skupiam. Nie za bardzo mnie interesuje to, co robią moje koleżanki, byleby czyniły dobrze! (śmiech). Nie mam potrzeby konkurowania. Może jakby posadzili obok mnie same mulatki, to może wtedy (śmiech). Zobaczcie, nawet specjalnie dla was upięłam dzisiaj włosy (śmiech).
Bardzo nam miło (śmiech)! Czyli stawia Pani na kobiety!
To też nie jest tak. Mój ulubiony fryzjer, to mężczyzna. Uważam, że mężczyźni są w tym świetni. Jest kilka profesji, w których oczywiście uważam, że faceci – akurat, jeśli chodzi o mnie i moje doświadczenia – lepiej się odnajdują. Ale jeśli chodzi o współpracę, to zdecydowanie wolę kobiety. Teraz pracuję nad takim projektem odnośnie tolerancji, edukacji i pracuję z grupą kobiet. Wszystko zależy od zadania. Fachowcy, którzy pracują przy moich meblach są świetni, ale wiecie ile kosztuje mnie czasem wytłumaczenie im różnych rzeczy?(śmiech).
Nie potrafią odczytać Pani wizji? (śmiech)
To jest dość trudne (śmiech). Dla nich taka estetyka na najwyższym poziomie jest trudna. Najważniejsze, że ma być zrobione dobrze i poprawnie, a jeśli ja wymagam jeszcze czegoś, co nie jest zwyczajne, to nie zawsze się to wiąże od razu z akceptacją.
Z jednej strony Pani zarządza, a z drugiej ma Pani duszę artystyczną!
Każda kobieta ma w sobie taką duszę artystyczną. Wszystkie lubimy piękną biżuterię, ładnie się ubrać… Jesteśmy kobietami. Ja w jednej sferze jestem bardzo kobieca, a w drugiej trzeba włożyć spodnie (śmiech).
Pani była kiedyś modelką. Mówi się, że modeling to seks, narkotyki itp. Czy Pani też się kiedykolwiek o coś takiego otarła?
Nie, szczerze mówiąc nigdy (śmiech). Pewnie, że coś takiego jest, pytanie, czy podchodzimy do tego rozsądnie. Wszystko jest dla ludzi, trzeba siebie znać. Jeżeli ktoś jest słaby, to niech lepiej nie próbuje – takie jest moje zdanie. Niech lepiej nawet nie próbuje alkoholu, bo można po jednym łyku zostać alkoholikiem. Jeśli ktoś ma do tego jakąś swoją ideologię i swoje zasady, to raczej nie zostanie wciągnięty w to zło.
Nie myślała Pani nigdy o tym, aby poważnie zająć się modelingiem?
Nie. Ja byłam wychowywana w przekonaniu, że uroda jest fajna i pomaga, ale przemija. Często pracuję wykorzystując swój wygląd. Praca w telewizji, to nie jest tylko fonia, to raczej jest wizja. 90% przekazu jest niewerbalne, tylko 7% przekazu to jest słowo. Zróbcie sobie kiedyś test w domu, włączcie coś i wyłączcie dźwięk. Zobaczycie jak wiele można wyczytać z tego, jak się ktoś porusza, zachowuje itd. Kobiety mają to na najwyższym poziomie rozwinięte. Chociażby mamy…Przecież dziecko nie mówi prawie do 3ciego roku życia! Mama jednak wie, kiedy dziecko chce mleko, kiedy zrobiło kupkę, kiedy siku (śmiech) Mama wszystko wie!
Nie boi się Pani o swoją posadę? Tego, że przyjdzie ktoś młody, zdolny…
Dlatego robię tak wiele rzeczy! (śmiech). Po to kończę studia doktoranckie, żeby w mojej karierze zajmować się właśnie edukowaniem. Po to też zajmuje się szkoleniami. Nie można zakładać, że przez całe życie będzie się robić to samo. Te czasy minęły, żebyśmy zaczynali pracę w jednej firmie i byśmy do 50tki, czy 60tki w niej siedzieli.
Jak wygląda Pani standardowy dzień?
Muszę wstać chwilę po 5tej, przygotować się do tego, co się dzisiaj wydarzy, przyjechać szybciutko do TVN, porozmawiać z synoptykiem, wziąć od niego dane i wejść na pierwsze spotkanie z prowadzącym poranek, czyli np. z Jarkiem Kuźniarem albo Marcinem Żebrowskim. Podczas takiego dyżuru, który trwa mniej więcej do 13-14, tych spotkań jest sporo i za każdym razem rozmawiamy na tematy pogodowe w Polsce. Prognoza pogody jest bardzo popularna, ludzie bardzo lubią oglądać pogodę, lubią wiedzieć, co się wydarzy. Oprócz tego, że prowadzę pogodę robiłam też swojego czasu mnóstwo magazynów sportowych i podróżniczych. Także tych różnych formatów poza pogodą i telewizją było bardzo dużo. Doświadczenie mam spore (śmiech) Teraz też pracuję nad kolejnym formatem, zobaczymy, co z tego wyjdzie, ale na razie nic nie mogę wam zdradzić! (śmiech)
Czy są jeszcze jakieś rzeczy, których Pani nie zrobiła?
No pewnie! Mnóstwo! Na razie jednak, wstydem by było, gdybym powiedziała, że jestem niezadowolona. Wręcz przeciwnie – ja bardzo świadomie buduję swój wizerunek, świadomie aktywizuję się w jakieś działania, bo to są rzeczy, które są zgodne ze mną, które są dla mnie wyzwaniami, wymagają ode mnie pracy nad sobą. I przede wszystkim zawsze mają przynieść wymierne korzyści, a ja jestem po ekonomii! (śmiech) Jakkolwiek na te rzeczy, które robię nie patrzeć, to jednak tę praktykę i racjonalizm można znaleźć, jak chociażby w Ammadorze. Wiadomo, że to jest coś, co ja bardzo kocham, ale nagle się okazuje, że z czegoś takiego można zrobić fajny biznes. Myślę, że podchodząc tak do wszystkiego w życiu jest fajnie, bo oczywiście można wydać pieniądze na swoje pasje i nic z tego nie mieć, ale można też z tej pasji uczynić fajną formę pracy. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja nie czuję, że pracuję, bo tak tę swoją pracę lubię, tak się w niej realizuje, że ja nie czuję zmęczenia i to jest coś, czego życzę wszystkim.
Ma Pani jakieś takie hobby, o którym nikt nie wie? Np. słucha Pani ciężkiego metalu?(śmiech)
Bardzo się interesuję muzyką. Ostatnio mam taką zajawkę na muzykę niszową, polskie kapele np. Kamp. To grupa z Łodzi – rewelacyjne chłopaki! Teraz też np. byłam z Olivierem Janiakiem w górach, robiliśmy materiał i mi pokazał fajną muzykę polską – Fismol! Bardzo mi się spodobał klimat, ale ogólnie Kamp, naprawdę polecam! W ogóle nie brzmią po polsku, ale byłam na ich koncercie, kupiłam płytę i są super!
Koncertuje Pani?
Jasne, dużo! Chciałam iść na Backstreet Boys, ale miałam sesję zdjęciową do mojej książki, więc się nie wyrobiłam. Ale taki był plan żeby iść i powspominać stare, dobre czasy (śmiech) Byłam też ostatnio z córką na Macklemore, bo ona uwielbia jeździć na koncerty. Ma nawet założony zeszyt, w którym odznacza te, na których już była. Byłam też na koncercie Selah Sue, na Openerze, na koncercie Madonny w Berlinie, chociaż on mi się akurat nie podobał. Byłam też na koncertach jazzowych w Berlinie. Niedawno, gdy robiliśmy Projekt Zima, pojechaliśmy do knajpy pod Szczawnicą – takie miejsce, że nawet nie sądziłam, że może istnieć! Była to mała knajpa, w klimacie, w górach – przyjechała do niej grupa bałkańska! To było coś zupełnie innego, bo to się rzadko ogląda i to było dla mnie bardzo fajne doznanie artystyczne. Z polskiej muzyki bardzo lubię też klimaty Edyty Bartosiewicz, stare Varius Manx. Ostatnio też kupiłam płytę Dawida Podsiadło.
Będzie Pani chroniła córkę przed medialnym światem?
Moją córkę angażuję czasem w swoje różne zawodowe działania, bo ona jest dość ambitna. Zbiera na różne rzeczy, a w domu wychodzę z założenia, że jak jej dam na tacy, to jej nie zmotywuję do żadnych działań.
Kręci jąświat telewizji?
Chyba jak każdą nastolatkę. Wiele rzeczy jej się podoba, aczkolwiek ona bardzo fajnie do tego podchodzi. Nie chce być prezenterką, ona chce być chirurgiem urazowym. Mój tata jest kardiochirurgiem, więc cieszy mnie to bardzo. Oby w tym swoim postanowieniu gdzieś tam wytrwała. Zawsze się śmieję, że przez nią wszyscy będą chcieli chorować. Jest taka piękna, że każdy będzie się chciał u niej leczyć (śmiech).
Niewiarygodne, że ma Pani nastoletnią córkę!
Ja sama w to nie wierzę! Vanessę rodziłam na 5 roku studiów. Większość osób mówiła, że gdzie ja te studia ukończę, że nie ma takiej opcji, a ja się zaparłam. Stwierdziłam, że muszę mieć wyższe wykształcenie, że co ja mam dziecku powiedzieć, że nie skończyłam studiów?! To było tylko dla mnie motywacją do ciężkiej pracy. A czy ją będę chronić przed światem telewizji? Ja ją aktywizuję w różnego rodzaju działania, czasem nawet w akcje charytatywne, albo jakieś sesje zdjęciowe. Ona chce, ale podchodzi do tego bardzo praktycznie. Zdaje sobie sprawę, że ma urodę, która jej pomoże, ale to nie jest coś, co jest na zawsze. Wszystko w życiu kiedyś się kończy, więc trzeba mieć alternatywę chociażby w postaci świetnego wykształcenia, pomysłu na siebie – bez tego ani rusz!
Pani cały czas jest w formie!
(Śmiech) ja po prostu jestem szczęśliwą kobietą! Gdybym powiedziała, że jest inaczej, to bym po prostu skłamała.
Niewiele jest osób, które podchodzą do życia w tak pozytywny sposób jak Pani.
Ja lubię sobie żartować, lubię chodzić do teatru, a jak do teatru, to tylko na komedie. Słucham wiele opowieści, że ktoś był na ambitnej sztuce… Dla mnie życie jest tak ambitne, tak trudne, smutne i przykre czasami, że jeśli ja mam się jeszcze męczyć, to dajcie spokój! Np. w Teatrze Kwadrat, to ja już wszystkie sztuki obejrzałam. Nawet do mnie dzwonią i mówią, że nie ma już nic nowego (śmiech), ewentualnie coś, co nie jest komedią, ale ja wtedy odpowiadam, że tylko komedyjki i nic więcej! (śmiech) Dobry spektakl, który polecam, to Burdel Szopka. Dobry motyw bo, porusza temat gender. To jest trochę teatr, trochę kabaret i komentuje aktualne tematy związane z Warszawą. Ja ostatnio byłam i był pan gender, ubrany w rajstopy i sukienkę! Płakałam ze śmiechu! (śmiechu) A co do gender, przyszła do mnie ostatnio moja koleżanka rehabilitantka i opowiedziała mi taką sytuację… Jej klientka opowiadała, że zepsuł jej się komin i poszła go naprawić. Naprawiała, czyściła, umęczyła się 1,5h i idzie do kuchni, a tam jej facet stoi w fartuchu przy zlewie, gotuje obiad. Mówi mu, że super, że gotuje, ale że mógł jej pomóc z tym kominem, a on do niej się odwraca i mówi – „no co? Gender!” (śmiech).
Zobacz również – ” W ogóle nie marzyłam o tym, aby pracować w telewizji” – I część wywiadu z Omeną Mensah
news
Paulina Krupińska ZAATAKOWANA na drodze! Ta sytuacja wyprowadziła ją z równowagi

Paulina Krupińska-Karpiel, ulubienica polskiego show-biznesu i jedna z najbardziej rozpoznawalnych twarzy stacji TVN, tym razem nie pojawiła się na ekranie w roli uśmiechniętej prezenterki, ale jako kobieta, która doświadczyła na własnej skórze chamstwa i agresji na warszawskich ulicach. Jej emocjonalna relacja obnaża problem, o którym mówi się za mało – brak kultury wśród kierowców, szczególnie w sytuacjach, kiedy wszyscy powinni wykazać się zwykłą ludzką życzliwością. Dowiedz się więcej, co się stało!
Paulina Krupińska-Karpiel od lat uważana jest za jedną z najbardziej eleganckich i lubianych gwiazd w polskich mediach. Tytuł Miss Polonia zdobyty w 2012 roku otworzył jej drzwi do wielkiej kariery – nie tylko na scenie, ale też w telewizji. Z czasem zaczęła być kojarzona nie tylko z urodą, ale także z ogromną charyzmą i naturalnością, która przyciąga widzów przed ekrany.
Po sukcesie w konkursie piękności Krupińska reprezentowała Polskę na prestiżowym Miss Universe, gdzie dała się poznać jako ambasadorka urody i klasy. Jej świeżość oraz wdzięk sprawiły, że producenci telewizyjni szybko zwrócili na nią uwagę. W kolejnych latach oglądaliśmy ją w takich formatach jak „Dance Dance Dance” czy emocjonująca „Azja Express”. To właśnie tam pokazała, że nie boi się wyzwań i potrafi walczyć o swoje.
Wielkim krokiem w jej zawodowym życiu okazało się przejęcie roli prowadzącej program „Klinika urody” w TVN Style. Był to dopiero początek – dziś Krupińska jest jedną z głównych twarzy „Dzień Dobry TVN”, a jej duet z Damianem Michałowskim uchodzi za jeden z najlepszych w historii tego śniadaniowego show. Widzowie cenią ich za lekkość, autentyczność i wyjątkową chemię na antenie.
POLECAMY: Maja Bohosiewicz ROZLICZA jurorów „Tańca z Gwiazdami” – ten komentarz zabolał ją najbardziej
Paulina Krupińska-Karpiel ZWYWANA na drodze!
Niestety, nawet osoby znane i lubiane muszą mierzyć się z codziennymi problemami, które dotykają każdego z nas. Paulina Krupińska-Karpiel udowodniła, że nawet gwiazda telewizji śniadaniowej nie jest chroniona przed nieprzyjemnymi sytuacjami w miejskiej dżungli. Ostatnio podzieliła się historią, która przydarzyła jej się podczas zwykłej jazdy samochodem po Warszawie i która z pewnością wstrząsnęła jej obserwatorami w sieci.
Załamuje mnie to, że jesteśmy dla siebie tak nieżyczliwi. No, naprawdę, wystarczyłoby być tylko człowiekiem – zaczęła.
Prezenterka w emocjach tłumaczyła, że każdego dnia pokonuje odcinek drogi, na którym prowadzone są remonty kanalizacji. Z ruchu został wyłączony jeden pas, a jazda odbywa się wahadłowo, przy pomocy sygnalizacji świetlnej. Problem w tym, że jak zauważyła – światła są ustawione w taki sposób, że kierowcy zwyczajnie nie mają szansy pokonać odcinka w czasie.
Przejeżdżam pewnym odcinkiem drogi przynajmniej dwa razy dziennie. Na tej drodze jest robiona kanalizacja, więc część drogi jest wyłączona z ruchu – jest tylko jeden pas. Tam są wertepy i dziury, trzeba jechać bardzo ostrożnie, żeby sobie auta nie uszkodzić. I jest ustawiona sygnalizacja świetlna, żeby ten ruch wahadłowy sprawnie działał. Niestety, jest ona ustawiona źle, bo nigdy auta, które startują na zielonym świetle, nie wyrabiają się, żeby ten odcinek drogi przejechać w czasie. Po drugiej stronie już się wtedy zapala zielone światło i trzeba przepuścić po prostu auta, bo nie jesteśmy się w stanie zmieścić się tutaj na jednym wąskim pasie ruchu – tłumaczyła.
Paulina Krupińska opowiedziała, że mimo iż sama zachowała się życzliwie i przepuściła kilkanaście aut, które nadjechały z naprzeciwka, to spotkała się z niewytłumaczalną agresją. Właśnie to – brak wzajemnego szacunku – najbardziej wyprowadziło ją z równowagi.
Jak się domyślacie, przepuściłam auta, przynajmniej z dziesięć aut z naprzeciwka, które jechały i wyjechałam na ten odcinek drogi i wyjechałam na ten odcinek drogi z lekkim opóźnieniem, więc zabrakło mi dosłownie 20 metrów, żeby z niego zjechać. Po drugiej stronie zapaliło się również zielone światło, ale już te osoby nie postanowiły poczekać i wyjechały naprzeciw mnie. Zaczęły trąbić! – relacjonowała.
Najbardziej dotkliwy okazał się incydent z jedną z kobiet, która zamiast wykazać się empatią – zaczęła wulgarnie reagować na sytuację.
Pewna kobieta zaczęła się pukać w głowę, mówi: “Ty, idiotko, gdzie jedziesz?” Ja kulturalnie odsuwam szybę i mówię: “Proszę pani, wystarczy być tylko miłym, ja przepuściłam wszystkie auta, które zjechały, żeby wystartować. To dlaczego wy nie możecie poczekać?” – powiedziała.
Ta sytuacja nie była dla niej tylko zwykłym incydentem drogowym. Paulina Krupińska potraktowała ją jako symbol tego, jak bardzo w codziennym życiu brakuje nam życzliwości.
Rozumiecie? […] I tak wszyscy skończymy w tym samym miejscu. Czas ucieka, wieczność czeka. Gdzie wy się tak ludzie spieszycie? – zakończyła załamana.
Historia prezenterki pokazała, że nawet w pozornie błahych sytuacjach możemy wybrać – agresję albo empatię. A wybór ten mówi o nas zdecydowanie więcej, niż się wydaje.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Dominika Serowska ODCINA SIĘ od Marcina Hakiela? Mocne słowa prosto z dżungli
Co uważacie o takim zachowaniu kierowców na drodze? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!










Autor: Szymon Jedynak
news
Kaczorowska i Rogacewicz ujawniają, czy pocałunek w był wyreżyserowany! To wtedy podjęli tę decyzję

Od pierwszego odcinka „Tańca z Gwiazdami” ich nazwiska nie schodzą z nagłówków. Agnieszka Kaczorowska i Marcin Rogacewicz już w premierowym epizodzie potwierdzili, że łączy ich coś więcej niż taniec, a namiętny pocałunek wywołał lawinę komentarzy. Teraz w podcaście „WojewódzkiKędzierski” zdradzili kulisy swojego związku i udziału w programie. Dowiedz się więcej i sprawdź, kiedy zaczęli planować swój udział w tanecznym show!
Od samego początku było jasne, że duet Kaczorowska–Rogacewicz nie przejdzie obojętnie przez jubileuszową edycję „Tańca z Gwiazdami”. Już w premierowym odcinku na oczach milionów widzów nie tylko zatańczyli wspólny układ, ale także wyznali, że łączy ich coś więcej niż taniec. Widzowie dosłownie zamarli przed telewizorami, kiedy zakończyli występ namiętnym pocałunkiem – sceną, która natychmiast stała się viralem i przeszła do historii programu.
Plotki o romansie tej dwójki krążyły w mediach na długo przed pierwszym odcinkiem. Niektórzy fani dopatrywali się chemii między nimi jeszcze podczas prób, inni nie wierzyli w pogłoski i sądzili, że to tylko medialny szum. Jednak gdy Agnieszka Kaczorowska i Marcin Rogacewicz pojawili się razem na parkiecie, nie było już wątpliwości – ich relacja to nie fikcja, a uczucie, które eksplodowało w najmniej spodziewanym momencie.
Choć widzowie byli zachwyceni, nie zabrakło także krytyki. W sieci natychmiast pojawiły się komentarze sugerujące, że tak spektakularny gest nie mógł być przypadkowy i że został dokładnie zaplanowany, by przyciągnąć większą uwagę mediów. Niektórzy internauci zarzucali im brak autentyczności, twierdząc, że to jedynie „show dla kamer”. Sama para odpowiadała jednak na te spekulacje wprost i konsekwentnie – podkreślali, że od początku chcieli być sobą i nie udawać kogoś innego. W ich przekonaniu szczerość zawsze wygra z przygotowanym scenariuszem, a emocje, które pokazali, były prawdziwe i wynikały z ich uczuć, a nie z planu produkcji.
POLECAMY: Natalia Janoszek dała o sobie znać! To dlatego ominęła wielki jubileusz „Tańca z Gwiazdami”
Czy pocałunek to był pomysł produkcji Polsatu? Od kiedy Kaczorowska i Rogacewicz planowali udział w “TzG”?
Gdy emocje po tanecznych występach opadły, Kaczorowska i Rogacewicz zdecydowali się opowiedzieć swoją wersję wydarzeń w podcaście „WojewódzkiKędzierski”. To tam Kuba Wojewódzki i Piotr Kędzierski bez ogródek zapytali ich o kulisy pamiętnego pocałunku, który do dziś elektryzuje publiczność. Rozmowa od razu weszła na gorący temat – czy wszystko, co widzieli widzowie, było prawdziwe, czy może zaplanowane z góry przez produkcję programu.
Na pytanie o to, czy gest był reżyserowany, Marcin Rogacewicz odpowiedział szczerze:
Nic mi nie przeleciało przez głowę innego niż to, co się wydarzyło. Ale to, żebyśmy sobie uświadomili […] Widziałem tylko tę czerwoną lampkę na kamerze i uświadomiłem sobie, że parę milionów ludzi na to patrzy. To był taki moment, w którym po prostu wydarzyło się to, co się wydarzyło – powiedział aktor.
Z kolei Agnieszka Kaczorowska podkreśliła, że telewizja była świadoma ich relacji i nie zamierzali niczego udawać. Jak przyznała:
Telewizja wiedziała. Produkcja wie o tym wszystkim, co się u nas dzieje i na pewno rozmawiali z nami w kontekście całej edycji i całego programu, czy chcemy się ukrywać, czy chcemy raczej być szczerzy i prawdziwi. Mówiliśmy, że chcemy być sobą, chcemy być po prostu tacy, jacy jesteśmy – tłumaczyła.
Wojewódzki i Kędzierski drążyli temat, pytając, czy nie rozważali zatajenia swojego uczucia na czas emisji programu. Na to pytanie Rogacewicz zareagował stanowczo:
To byłoby kłamstwo. Myślę, że prawda się zawsze obroni – powiedział.
W trakcie rozmowy z Kubą i Piotrem para zdradziła, że ich decyzja o wejściu do „Tańca z Gwiazdami” wcale nie była spontaniczna. Już kilka miesięcy wcześniej, a dokładnie na początku roku, długo dyskutowali, czy wspólny udział w tak medialnym projekcie to dobry pomysł. Doskonale zdawali sobie sprawę, że narażą się na plotki i komentarze, ale szybko uznali, że lepiej pokazać się takimi, jacy naprawdę są, niż tworzyć sztuczny wizerunek na potrzeby programu.
Na zakończenie rozmowy Rogacewicz wyznał, że dla niego udział w „Tańcu z Gwiazdami” od początku miał jeden cel:
Miałem takie marzenie, że jeżeli wezmę udział w tym programie, to weźmiemy go razem z Agnieszką. Wiecie, bo ja nie tańczę. Nigdy nie tańczyłem. Nie potrafiłem tańczyć jeszcze trzy tygodnie temu. Uczę się tego wszystkiego od zera – wspomniał.
Choć od ich pierwszego występu w „Tańcu z Gwiazdami” minęło już kilka tygodni, Agnieszka Kaczorowska i Marcin Rogacewicz wciąż pozostają w centrum uwagi. Ich szczerość i naturalność jednych zachwyca, innych drażni, ale bez wątpienia nie pozostawia nikogo obojętnym. Wszystko wskazuje na to, że jeszcze nieraz będą budzić emocje – zarówno na parkiecie, jak i poza nim.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Marcin Rogacewicz wyciągnął pierścionek podczas tańca z Agnieszką Kaczorowską – to przedsmak zaręczyn?
Kibicujecie Kaczorowskiej i Rogacewiczowi w “Tańcu z Gwiazdami”? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!










Autor: SJ
Dodaj komentarz
news
Natalia Janoszek dała o sobie znać! To dlatego ominęła wielki jubileusz „Tańca z Gwiazdami”

Wczoraj „Taniec z Gwiazdami” świętował 20-lecie swojego istnienia, a w sieci pojawił się wzruszający wpis Natalii Janoszek, która nie mogła pojawić się na jubileuszu z powodu obowiązków w Indiach. Aktorka i tancerka podzieliła się wspomnieniami z programem i zamieściła archiwalne zdjęcia, przypominając fanom swoje niezapomniane występy. Dowiedz się, jak wyglądała jej droga w show-biznesie i co tak naprawdę znaczył dla niej „Taniec z Gwiazdami”!
Jesienią 2022 roku Natalia Janoszek zadebiutowała w „Tańcu z Gwiazdami” u boku Rafała Maseraka, zdobywając czwarte miejsce i podbijając serca widzów swoim talentem, charyzmą i wszechstronnością. Polsat kreował ją wtedy jako postać wielowymiarową – aktorkę, producentkę, modelkę, piosenkarkę, tancerkę, aktywistkę ekologiczną oraz gwiazdę bollywoodzkich produkcji. Każdy jej występ był promowany jako spektakularne wydarzenie, a media podkreślały jej „międzynarodową klasę” i nieustanną gotowość do podejmowania nowych wyzwań.
Sezon później, wiosną 2023 roku, Janoszek ponownie pokazała swoje umiejętności w polskim show-biznesie, tym razem w programie „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”, gdzie również dotarła do finału, zajmując czwarte miejsce. Jesienią tego samego roku uczestniczyła w reality show „Królowa Przetrwania” na TVN7, a w lecie bieżącego roku wzięła udział w indyjskim „Bigg Boss”, lokalnym odpowiedniku „Big Brothera”. Każdy z tych kroków potwierdzał, że Natalia konsekwentnie buduje swoją karierę w wielu obszarach, choć nie obyło się bez medialnych kontrowersji.
W maju 2023 roku wokół jej kariery wybuchła prawdziwa burza medialna. Krzysztof Stanowski, dziennikarz i youtuber, opublikował materiał krytyczny na Kanale Sportowym, w którym sugerował, że osiągnięcia Janoszek w Indiach są przerysowane lub zmyślone, a jej popularność w Polsce wynika z niekompetencji mediów i reporterskiego „wywindowania” jej osoby. Materiał wywołał ogromną dyskusję w sieci i zrodził pytania o rzetelność polskich mediów w kreowaniu gwiazd.
W odpowiedzi na zarzuty Natalia Janoszek zapowiedziała pozew o ochronę dóbr osobistych przeciwko Stanowskiemu. Sąd w czerwcu 2023 roku wydał decyzję o zabezpieczeniu powództwa, zakazując publikacji materiałów podważających jej osiągnięcia. Choć wydawało się, że sprawa ucichnie, Stanowski opublikował w lipcu 2023 niemal trzygodzinny reportaż, podtrzymując swoje zarzuty i przedstawiając zgromadzone materiały dziennikarskie, co dodatkowo podgrzało medialną atmosferę.
W listopadzie 2024 roku Sąd Apelacyjny uchylił wcześniejsze zabezpieczenie, co dziennikarz nazwał „pyrrusowym zwycięstwem”, opłacając karę w wysokości 20 000 zł.
POLECAMY: Marcin Rogacewicz wyciągnął pierścionek podczas tańca z Agnieszką Kaczorowską – to przedsmak zaręczyn?
Natalia Janoszek wspomina udział w “Tańcu z Gwiazdami”
Pomimo medialnych zawirowań i zawodowych obowiązków w Indiach, Natalia Janoszek nie zapomniała o swoich korzeniach w polskim show-biznesie. Wczoraj, z okazji jubileuszu 20-lecia „Tańca z Gwiazdami”, opublikowała wzruszający wpis na Instagramie, w którym przypomniała fanom swoje niezapomniane chwile na parkiecie. W poście podkreśliła, że program był dla niej spełnieniem dziecięcych marzeń i nadal pozostaje jej ulubionym wśród wszystkich produkcji, w których uczestniczyła.
“Taniec z Gwiazdami” świętował wczoraj swoje 20-lecie na którym niestety ze względu na trwający w Indiach program nie mogłam się pojawić. To nadal mój nr.1 wśród programów w których wzięłam udział i spełnienie dziecięcych marzeń dzięki Polsat! Patrząc na te zdjęcia trochę łezka się w oku kręci.. Sto lat Taniec z Gwiazdami! – napisała celebrytka.
Historia Natalii Janoszek pokazuje, że polski show-biznes to mieszanka spektaklu, presji mediów i osobistych wyborów. Z jednej strony odnosi sukcesy w programach rozrywkowych, zdobywa sympatię publiczności i osiąga kolejne cele, z drugiej strony – musi stawić czoła kontrowersjom, oskarżeniom i publicznej krytyce. Jej post z okazji jubileuszu „Tańca z Gwiazdami” jest dowodem, że pomimo wszystko pozostaje wierna swoim pasjom i wspomnieniom.
Wpis Janoszek to nie tylko emocjonalna podróż w przeszłość, ale też symboliczne pokazanie, że programy takie jak „Taniec z Gwiazdami” odgrywają w polskiej telewizji ogromną rolę w kształtowaniu gwiazd i ich kariery. Nawet po latach, mimo medialnych zawirowań, wspomnienia i relacje z parkietu pozostają dla uczestników źródłem dumy, wzruszeń i inspiracji do kolejnych projektów – zarówno na scenie, jak i w życiu prywatnym.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Widzowie zadecydowali – wyniki głosowania w „Tańcu z Gwiazdami” zupełnie inne niż oceny jury
Pamiętacie Natalię Janoszek z “Tańca z Gwiazdami”? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!



Autor: SJ
Dodaj komentarz
news
Skolim ma tego samego ochroniarza co Lewandowski i Szczęsny! Na „Roztańczonym Narodowym” nie odstępował go nawet na krok!

Skolim, okrzyknięty mianem króla latino, nie tylko podbija sceny muzyczne w Polsce i Europie, ale także otacza się profesjonalizmem najwyższej klasy. Bezpieczeństwo artysty na jego najważniejszych koncertach powierzono jednemu z najbardziej doświadczonych i zaufanych ludzi w branży ochroniarskiej – Jackowi „Marchewie” Marczewskiemu. To właśnie on od lat dba również o spokój i nietykalność takich gwiazd sportu jak Robert Lewandowski czy Wojciech Szczęsny.
Jacek Marczewski, znany w środowisku jako „Marchewa”, od lat współpracuje z elitą sportu i show-biznesu. Jego obecność przy najważniejszych postaciach polskiej sceny piłkarskiej i muzycznej nie jest przypadkowa. To specjalista, który łączy doświadczenie, najnowocześniejsze techniki i zaufanie swoich klientów. Jest najlepszym fachowcem w swojej dziedzinie. W miniony weekend ochraniał Skolima na „Roztańczonym Narodowym”. Agencja koncertowa Amber Music & Sports Management, która odpowiada za organizację i logistykę wydarzeń Skolima, w jednym z wpisów na Instagramie podkreśliła rangę tej współpracy: „To właśnie ten Człowiek odpowiada za bezpieczeństwo SKOLIMA. Jacek MARCHEWA Marczewski @jmarchewa ochroniarz Roberta Lewandowskiego czy Wojtka Szczęsnego odpowiada za bezpieczeństwo Króla Latino. Jacek, prywatnie nasz Przyjaciel, to najwyższej klasy fachowiec. Dzięki najnowocześniejszym technikom nawet jak Marchewy nie ma koło Skolima, nasz Artysta jest pod stałym nadzorem. Wielokrotne ćwiczenia udowadniały nam, jaki jest czas reakcji ludzi będących zawsze blisko nas. To są najwyższej klasy profesjonaliści, dzięki którym czujemy się bezpieczni. Jacku, to zaszczyt być pod Twoją, Waszą ochroną” – czytamy na profilu agencji.
Bezpieczeństwo przede wszystkim
Skolim, którego popularność rośnie w błyskawicznym tempie, gromadzi tłumy fanów na koncertach. Przy takich wydarzeniach jak „Roztańczony Narodowy” zapewnienie odpowiedniego poziomu ochrony staje się kluczowe. Obecność osoby o renomie Marczewskiego sprawia, że artysta może w pełni skupić się na występach i kontakcie z publicznością.
Co więcej, Amber Music & Sports Management zapewnia, że nawet gdy „Marchewa” fizycznie nie towarzyszy artyście na scenie, Skolim pozostaje pod stałym monitoringiem i ochroną dzięki zastosowaniu zaawansowanych technologii i systemów bezpieczeństwa.
Fakt, że Skolim – obok największych gwiazd sportu – korzysta z usług tak renomowanego ochroniarza, podkreśla jego status w świecie muzyki rozrywkowej. To nie tylko dowód profesjonalizmu, ale także sygnał, że gwiazdor na poważnie traktuje zarówno swoją karierę, jak i bezpieczeństwo swoje oraz swoich fanów.




Fot. Facebook
Tekst: SM
-
news5 dni temu
Jolanta Pieńkowska niespodziewanie ODCHODZI z TVN24! Kulisy odejścia dziennikarki szokują
-
news3 dni temu
TYLKO U NAS: Szokująca zmiana w „Gogglebox. Przed telewizorem” – widzowie nie będą mogli uwierzyć
-
moda3 dni temu
Roztańczony PGE Narodowy 2025: Krawczyńska po operacji, elegancki Sikora, rozanielony Maserak [NA ŻYWO]
-
showbiz4 dni temu
„Twoja Twarz Brzmi Znajomo”: szokujące metamorfozy i dramaty na scenie! Nie uwierzysz, kto wygrał 4. odcinek
-
news3 dni temu
Klaudia El Dursi nie chciała zdradzić imienia córki? „Dzień Dobry TVN” zrobiło to za nią
-
news4 dni temu
Legendarny dziennikarz TVN24 Jacek Pałasiński w szpitalu – fani wstrzymali oddech po tej fotografii
-
news3 dni temu
Sprawdziliśmy DODY „SZTUCZNE POŚLADKI”, abyście WY nie musieli!
-
news3 dni temu
Nie uwierzycie, co przeszedł uczestnik “The Voice of Poland”! Filip Mettler opowiedział o zrzuceniu 60 kilogramów [WIDEO]
Dodaj komentarz