Śledź nas

news

Marcin Miller: „Uciekło mi kilka etapów z życia moich dzieci”

Opublikowano

w dniu

Wokalista kultowego zespołu Boys. Wylansował takie utwory jak „Wolność”, „Szalona”, czy „Chłop z Mazur”. Mimo krytyki gatunku disco polo, sprzedał miliony płyt. Wielokrotnie udowodnił, kto jest królem na scenie muzycznej. Choć świetnie szło mu w “Tańcu z gwiazdami”, królem parkietu raczej nie zostanie, bo przyszło mu opóścić taneczne rozgrywki.

Muzyka disco polo, choć uwielbiana przez tłumy, była niegdyś mocno krytykowana w mediach. Mówiło się wręcz o nagonce na wykonawców i fanów tego nurtu. Czy mocno odczułeś na własnej skórze ten problem?

Nie zawsze było miło, ale staraliśmy się wraz z chłopakami z zespołu, nie przejmować opiniami ludzi, którzy tak naprawdę nie znali naszej twórczości, a wygłaszali różne, często negatywne sądy. Wielokrotnie czytałem o sobie, że jestem burakiem, wieśniakiem i nie potrafię się wysłowić. Dla mnie jednak liczyli się przede wszystkim ludzie, przychodzący na koncerty oraz dobra zabawa. Disco polo jest też moją pracą, dzięki której mogę utrzymać rodzinę i spełniać swoje marzenia.

Czy to prawda, że Twoja żona nie przepada za disco polo?

Tak, powiedziała mi otwarcie, że nie lubi disco polo. Szanuję to, więc staram się ograniczać do minimum puszczanie swoich utworów w jej obecności.

Mimo, że masz przydomek króla disco polo i niewątpliwie jesteś jedną z największych gwiazd, nieco stronisz od show biznesu.

Może dlatego, że mieszkam daleko, a poza tym większość czasu spędzam w trasie, wiec nie ma kiedy brylować na bankietach. Poza tym show biznes nie jest też środowiskiem, w którym moja żona Ania czułaby się dobrze. Za to znakomicie zna się na prowadzeniu domu i wychowywaniu dzieci.

Twoi synowie są dorośli. Chyba nie trzeba już ich wychowywać?

Jeden ma dwadzieścia cztery, a drugi dwadzieścia dwa lata. Teraz już sami potrafią o siebie zadbać, jednak ciągle potrzebują jeszcze kontaktu z nami. Tworzymy bardzo fajną rodzinę.

Masz przyjacielskie kontakty z synami?

Dużo straciłem przez nawał pracy w studio i liczne koncerty. Wiem, że uciekło mi kilka etapów z życia moich dzieci. Często nie było mnie w domu. Na szczęście nie mają mi tego za złe. Teraz próbuję nadrobić stracony czas. Myślę, że jestem nie tylko ojcem, ale fajnym kumplem dla chłopaków.

Kiedyś zespół Boys był numerem jeden jeśli chodzi o męski zespół disco polo. Niedawno jednak pojawiła się poważna konkurencja w postaci zespołu Weekend. Jakie stosunki panują między wami? Zwalczacie się, czy może lubicie?

Ja uwielbiam, tzw. zdrową konkurencję. W końcu ile można cały czas być najlepszym zespołem? Spokojnie pogodziłem się z faktem, iż Weekend wypuścił piosenkę, którą chwyciła niemal cała Polska. Mój zespół też miał swój czas. Teraz przyszła kolej na kogoś innego. Przyznam, że jestem nieco zazdrosny, ale nie jest to ani zawiść, ani chorobliwa zazdrość. Poczułem lekkie ukłucie w sercu, tak to nazwijmy. Niemniej jednak, ich sukces mnie również motywuje do dalszej pracy. Jeśli chodzi o Radka Liszewskiego, to darzę go wielką sympatią. Zawsze miło nam się rozmawia po koncertach, czy w przerwach programu „Disco star”.

Myślisz, że uda Ci się jeszcze kiedyś stworzyć hit na marę takich piosenek, jak „Wolność”, czy „Szalona”?

Obawiam się, że może być ciężko. Cały czas pracuję nad nowymi utworami, jednak tworząc je nie myślę kategoriami hitu, czy zysku. Mam jednak nadzieję, że przypadną do gustu publiczności.

Jaki jest powód, dla którego zgodziłeś się wziąć udział w „Tańcu z gwiazdami”? Podejrzewam, że nie chodzi o pieniądze, bo podobno powodzi Ci się całkiem nieźle.

Nie ukrywam, iż powodzi mi się bardzo dobrze. To faktycznie nie jest powód finansowy. Mam inną misję – chcę poprawić wizerunek discopolowego środowiska. Nie tylko wykonawców, ale i fanów tej muzyki. Zamierzam pokazać, że my ludzie utożsamiani z kiczem i obciachem, jesteśmy kulturalni i ambitni.

Jak się czujesz na parkiecie? Szybko robisz postępy w tańcu?

Czuję się całkiem nieźle. Bywa męcząco, ale nie poddaję się. Na pewno z każdym dniem potrafię coraz więcej, choć do mistrzostwa jeszcze mi bardzo daleko.

Spodobał Ci się taniec choć trochę?

Tak. Jest oczywiście ciężko, bo taniec towarzyski, to nie jest taki taniec jak na dyskotece, ale wręcz dziedzina sportu. Dla mnie, który tego nie uprawiałem, to jest masakra. Po dwudziestu minutach rozgrzewki już jestem cały mokry, a co dopiero mówić o pięciogodzinnym treningu. Niemniej jednak bardzo dobrze wpływa na moją kondycję.

Na co dzień mieszkasz w Ełku. Trenujesz w Warszawie. Zdecydowałeś się zamieszkać w stolicy, czy dojeżdżasz na treningi?

To był niestety największy problem. Za pozwoleniem żony na początku sierpnia wyprowadziłem się z domu i zamieszkałem w Warszawie. Dzięki temu nie muszę tracić czasu na dojazdy. Za to Ania, co jakiś czas do mnie przyjeżdża.

Ze względu na swoją popularność byłeś brany pod uwagę do zwycięstwa „Tańca z gwiazdami”. Czy marzyłeś o wygranej?

Każdy z uczestników z pewnością chciałby dojść jak najdalej. Ja także. Bardzo liczyłem na głosy moich słuchaczy. Mam nadzieję, że ich nie zawiodłem.

Jak wspominasz Ninę Tyrkę jako nauczycielkę tańca?

Nina jest demonem ambicji i perfekcjonizmu i to bardzo dobrze o niej świadczy. To profesjonalistka w każdym calu. Wymyśla mi układy i figury, których mój mózg nawet w połowie nie ogarnia. Z drugiej strony Nina wciąż mi powtarza, że widzi we mnie potencjał. Chcę wierzyć jej słowom, że jak się przyłożę, to może być ze mnie niezły tancerz (śmiech).

Rozmawiała Martyna Rokita

Marcin Miller Marcin Miller 1

fot. facebook

news

Paulina Krupińska ZAATAKOWANA na drodze! Ta sytuacja wyprowadziła ją z równowagi

Opublikowano

w dniu

przez

Paulina Krupińska-Karpiel, ulubienica polskiego show-biznesu i jedna z najbardziej rozpoznawalnych twarzy stacji TVN, tym razem nie pojawiła się na ekranie w roli uśmiechniętej prezenterki, ale jako kobieta, która doświadczyła na własnej skórze chamstwa i agresji na warszawskich ulicach. Jej emocjonalna relacja obnaża problem, o którym mówi się za mało – brak kultury wśród kierowców, szczególnie w sytuacjach, kiedy wszyscy powinni wykazać się zwykłą ludzką życzliwością. Dowiedz się więcej, co się stało!

Paulina Krupińska-Karpiel od lat uważana jest za jedną z najbardziej eleganckich i lubianych gwiazd w polskich mediach. Tytuł Miss Polonia zdobyty w 2012 roku otworzył jej drzwi do wielkiej kariery – nie tylko na scenie, ale też w telewizji. Z czasem zaczęła być kojarzona nie tylko z urodą, ale także z ogromną charyzmą i naturalnością, która przyciąga widzów przed ekrany.

Po sukcesie w konkursie piękności Krupińska reprezentowała Polskę na prestiżowym Miss Universe, gdzie dała się poznać jako ambasadorka urody i klasy. Jej świeżość oraz wdzięk sprawiły, że producenci telewizyjni szybko zwrócili na nią uwagę. W kolejnych latach oglądaliśmy ją w takich formatach jak „Dance Dance Dance” czy emocjonująca „Azja Express”. To właśnie tam pokazała, że nie boi się wyzwań i potrafi walczyć o swoje.

Wielkim krokiem w jej zawodowym życiu okazało się przejęcie roli prowadzącej program „Klinika urody” w TVN Style. Był to dopiero początek – dziś Krupińska jest jedną z głównych twarzy „Dzień Dobry TVN”, a jej duet z Damianem Michałowskim uchodzi za jeden z najlepszych w historii tego śniadaniowego show. Widzowie cenią ich za lekkość, autentyczność i wyjątkową chemię na antenie.

POLECAMY: Maja Bohosiewicz ROZLICZA jurorów „Tańca z Gwiazdami” – ten komentarz zabolał ją najbardziej

Paulina Krupińska-Karpiel ZWYWANA na drodze!

Niestety, nawet osoby znane i lubiane muszą mierzyć się z codziennymi problemami, które dotykają każdego z nas. Paulina Krupińska-Karpiel udowodniła, że nawet gwiazda telewizji śniadaniowej nie jest chroniona przed nieprzyjemnymi sytuacjami w miejskiej dżungli. Ostatnio podzieliła się historią, która przydarzyła jej się podczas zwykłej jazdy samochodem po Warszawie i która z pewnością wstrząsnęła jej obserwatorami w sieci.

Załamuje mnie to, że jesteśmy dla siebie tak nieżyczliwi. No, naprawdę, wystarczyłoby być tylko człowiekiem – zaczęła.

Prezenterka w emocjach tłumaczyła, że każdego dnia pokonuje odcinek drogi, na którym prowadzone są remonty kanalizacji. Z ruchu został wyłączony jeden pas, a jazda odbywa się wahadłowo, przy pomocy sygnalizacji świetlnej. Problem w tym, że jak zauważyła – światła są ustawione w taki sposób, że kierowcy zwyczajnie nie mają szansy pokonać odcinka w czasie.

Przejeżdżam pewnym odcinkiem drogi przynajmniej dwa razy dziennie. Na tej drodze jest robiona kanalizacja, więc część drogi jest wyłączona z ruchu – jest tylko jeden pas. Tam są wertepy i dziury, trzeba jechać bardzo ostrożnie, żeby sobie auta nie uszkodzić. I jest ustawiona sygnalizacja świetlna, żeby ten ruch wahadłowy sprawnie działał. Niestety, jest ona ustawiona źle, bo nigdy auta, które startują na zielonym świetle, nie wyrabiają się, żeby ten odcinek drogi przejechać w czasie. Po drugiej stronie już się wtedy zapala zielone światło i trzeba przepuścić po prostu auta, bo nie jesteśmy się w stanie zmieścić się tutaj na jednym wąskim pasie ruchu – tłumaczyła.

Paulina Krupińska opowiedziała, że mimo iż sama zachowała się życzliwie i przepuściła kilkanaście aut, które nadjechały z naprzeciwka, to spotkała się z niewytłumaczalną agresją. Właśnie to – brak wzajemnego szacunku – najbardziej wyprowadziło ją z równowagi.

Jak się domyślacie, przepuściłam auta, przynajmniej z dziesięć aut z naprzeciwka, które jechały i wyjechałam na ten odcinek drogi i wyjechałam na ten odcinek drogi z lekkim opóźnieniem, więc zabrakło mi dosłownie 20 metrów, żeby z niego zjechać. Po drugiej stronie zapaliło się również zielone światło, ale już te osoby nie postanowiły poczekać i wyjechały naprzeciw mnie. Zaczęły trąbić! – relacjonowała.

Najbardziej dotkliwy okazał się incydent z jedną z kobiet, która zamiast wykazać się empatią – zaczęła wulgarnie reagować na sytuację.

Pewna kobieta zaczęła się pukać w głowę, mówi: “Ty, idiotko, gdzie jedziesz?” Ja kulturalnie odsuwam szybę i mówię: “Proszę pani, wystarczy być tylko miłym, ja przepuściłam wszystkie auta, które zjechały, żeby wystartować. To dlaczego wy nie możecie poczekać?” – powiedziała.

Ta sytuacja nie była dla niej tylko zwykłym incydentem drogowym. Paulina Krupińska potraktowała ją jako symbol tego, jak bardzo w codziennym życiu brakuje nam życzliwości.

Rozumiecie? […] I tak wszyscy skończymy w tym samym miejscu. Czas ucieka, wieczność czeka. Gdzie wy się tak ludzie spieszycie? – zakończyła załamana.

Historia prezenterki pokazała, że nawet w pozornie błahych sytuacjach możemy wybrać – agresję albo empatię. A wybór ten mówi o nas zdecydowanie więcej, niż się wydaje.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Dominika Serowska ODCINA SIĘ od Marcina Hakiela? Mocne słowa prosto z dżungli

Co uważacie o takim zachowaniu kierowców na drodze? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Paulina Krupińska-Karpiel (fot. screen Instagram Paulina Krupińska-Karpiel) – 29.09.2025r
Paulina Krupińska-Karpiel (fot. screen Instagram Paulina Krupińska-Karpiel) – 29.09.2025r
Paulina Krupińska-Karpiel (fot. screen Instagram Paulina Krupińska-Karpiel) – 29.09.2025r
Paulina Krupińska-Karpiel (fot. screen Instagram Paulina Krupińska-Karpiel) – 29.09.2025r
Paulina Krupińska-Karpiel (fot. screen Instagram Paulina Krupińska-Karpiel) – 29.09.2025r
Paulina Krupińska-Karpiel (fot. screen Instagram Paulina Krupińska-Karpiel) – 29.09.2025r
Paulina Krupińska-Karpiel (fot. screen Instagram Paulina Krupińska-Karpiel)
Paulina Krupińska-Karpiel (fot. screen Instagram Paulina Krupińska-Karpiel)
Paulina Krupińska-Karpiel (fot. screen Instagram Paulina Krupińska-Karpiel)
Paulina Krupińska-Karpiel (fot. screen Instagram Paulina Krupińska-Karpiel)

Autor: Szymon Jedynak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontynuuj czytanie

news

Kaczorowska i Rogacewicz ujawniają, czy pocałunek w był wyreżyserowany! To wtedy podjęli tę decyzję

Opublikowano

w dniu

przez

Od pierwszego odcinka „Tańca z Gwiazdami” ich nazwiska nie schodzą z nagłówków. Agnieszka Kaczorowska i Marcin Rogacewicz już w premierowym epizodzie potwierdzili, że łączy ich coś więcej niż taniec, a namiętny pocałunek wywołał lawinę komentarzy. Teraz w podcaście „WojewódzkiKędzierski” zdradzili kulisy swojego związku i udziału w programie. Dowiedz się więcej i sprawdź, kiedy zaczęli planować swój udział w tanecznym show!

Od samego początku było jasne, że duet Kaczorowska–Rogacewicz nie przejdzie obojętnie przez jubileuszową edycję „Tańca z Gwiazdami”. Już w premierowym odcinku na oczach milionów widzów nie tylko zatańczyli wspólny układ, ale także wyznali, że łączy ich coś więcej niż taniec. Widzowie dosłownie zamarli przed telewizorami, kiedy zakończyli występ namiętnym pocałunkiem – sceną, która natychmiast stała się viralem i przeszła do historii programu.

Plotki o romansie tej dwójki krążyły w mediach na długo przed pierwszym odcinkiem. Niektórzy fani dopatrywali się chemii między nimi jeszcze podczas prób, inni nie wierzyli w pogłoski i sądzili, że to tylko medialny szum. Jednak gdy Agnieszka Kaczorowska i Marcin Rogacewicz pojawili się razem na parkiecie, nie było już wątpliwości – ich relacja to nie fikcja, a uczucie, które eksplodowało w najmniej spodziewanym momencie.

Choć widzowie byli zachwyceni, nie zabrakło także krytyki. W sieci natychmiast pojawiły się komentarze sugerujące, że tak spektakularny gest nie mógł być przypadkowy i że został dokładnie zaplanowany, by przyciągnąć większą uwagę mediów. Niektórzy internauci zarzucali im brak autentyczności, twierdząc, że to jedynie „show dla kamer”. Sama para odpowiadała jednak na te spekulacje wprost i konsekwentnie – podkreślali, że od początku chcieli być sobą i nie udawać kogoś innego. W ich przekonaniu szczerość zawsze wygra z przygotowanym scenariuszem, a emocje, które pokazali, były prawdziwe i wynikały z ich uczuć, a nie z planu produkcji.

POLECAMY: Natalia Janoszek dała o sobie znać! To dlatego ominęła wielki jubileusz „Tańca z Gwiazdami”

Czy pocałunek to był pomysł produkcji Polsatu? Od kiedy Kaczorowska i Rogacewicz planowali udział w “TzG”?

Gdy emocje po tanecznych występach opadły, Kaczorowska i Rogacewicz zdecydowali się opowiedzieć swoją wersję wydarzeń w podcaście „WojewódzkiKędzierski”. To tam Kuba Wojewódzki i Piotr Kędzierski bez ogródek zapytali ich o kulisy pamiętnego pocałunku, który do dziś elektryzuje publiczność. Rozmowa od razu weszła na gorący temat – czy wszystko, co widzieli widzowie, było prawdziwe, czy może zaplanowane z góry przez produkcję programu.

Na pytanie o to, czy gest był reżyserowany, Marcin Rogacewicz odpowiedział szczerze:

Nic mi nie przeleciało przez głowę innego niż to, co się wydarzyło. Ale to, żebyśmy sobie uświadomili […] Widziałem tylko tę czerwoną lampkę na kamerze i uświadomiłem sobie, że parę milionów ludzi na to patrzy. To był taki moment, w którym po prostu wydarzyło się to, co się wydarzyło – powiedział aktor.

Z kolei Agnieszka Kaczorowska podkreśliła, że telewizja była świadoma ich relacji i nie zamierzali niczego udawać. Jak przyznała:

Telewizja wiedziała. Produkcja wie o tym wszystkim, co się u nas dzieje i na pewno rozmawiali z nami w kontekście całej edycji i całego programu, czy chcemy się ukrywać, czy chcemy raczej być szczerzy i prawdziwi. Mówiliśmy, że chcemy być sobą, chcemy być po prostu tacy, jacy jesteśmy – tłumaczyła.

Wojewódzki i Kędzierski drążyli temat, pytając, czy nie rozważali zatajenia swojego uczucia na czas emisji programu. Na to pytanie Rogacewicz zareagował stanowczo:

To byłoby kłamstwo. Myślę, że prawda się zawsze obroni – powiedział.

W trakcie rozmowy z Kubą i Piotrem para zdradziła, że ich decyzja o wejściu do „Tańca z Gwiazdami” wcale nie była spontaniczna. Już kilka miesięcy wcześniej, a dokładnie na początku roku, długo dyskutowali, czy wspólny udział w tak medialnym projekcie to dobry pomysł. Doskonale zdawali sobie sprawę, że narażą się na plotki i komentarze, ale szybko uznali, że lepiej pokazać się takimi, jacy naprawdę są, niż tworzyć sztuczny wizerunek na potrzeby programu.

Na zakończenie rozmowy Rogacewicz wyznał, że dla niego udział w „Tańcu z Gwiazdami” od początku miał jeden cel:

Miałem takie marzenie, że jeżeli wezmę udział w tym programie, to weźmiemy go razem z Agnieszką. Wiecie, bo ja nie tańczę. Nigdy nie tańczyłem. Nie potrafiłem tańczyć jeszcze trzy tygodnie temu. Uczę się tego wszystkiego od zera – wspomniał.

Choć od ich pierwszego występu w „Tańcu z Gwiazdami” minęło już kilka tygodni, Agnieszka Kaczorowska i Marcin Rogacewicz wciąż pozostają w centrum uwagi. Ich szczerość i naturalność jednych zachwyca, innych drażni, ale bez wątpienia nie pozostawia nikogo obojętnym. Wszystko wskazuje na to, że jeszcze nieraz będą budzić emocje – zarówno na parkiecie, jak i poza nim.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Marcin Rogacewicz wyciągnął pierścionek podczas tańca z Agnieszką Kaczorowską – to przedsmak zaręczyn?

Kibicujecie Kaczorowskiej i Rogacewiczowi w “Tańcu z Gwiazdami”? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Marcin Rogacewicz i Agnieszka Kaczorowska (fot. Paweł Wrzecion/AKPA)
Marcin Rogacewicz i Agnieszka Kaczorowska (fot. Paweł Wrzecion/AKPA)
Marcin Rogacewicz i Agnieszka Kaczorowska (fot. Paweł Wrzecion/AKPA)
Marcin Rogacewicz i Agnieszka Kaczorowska (fot. Paweł Wrzecion/AKPA)
Marcin Rogacewicz i Agnieszka Kaczorowska (fot. Paweł Wrzecion/AKPA)
Marcin Rogacewicz i Agnieszka Kaczorowska (fot. Paweł Wrzecion/AKPA)
Agnieszka Kaczorowska i Marcin Rogacewicz (fot. Piętka Mieszko/AKPA)
Agnieszka Kaczorowska i Marcin Rogacewicz (fot. Piętka Mieszko/AKPA)
Agnieszka Kaczorowska i Marcin Rogacewicz (fot. Piętka Mieszko/AKPA)
Marcin Rogacewicz i Agnieszka Kaczorowska (fot. Paweł Wrzecion/AKPA)

Autor: SJ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontynuuj czytanie

news

Natalia Janoszek dała o sobie znać! To dlatego ominęła wielki jubileusz „Tańca z Gwiazdami”

Opublikowano

w dniu

przez

Wczoraj „Taniec z Gwiazdami” świętował 20-lecie swojego istnienia, a w sieci pojawił się wzruszający wpis Natalii Janoszek, która nie mogła pojawić się na jubileuszu z powodu obowiązków w Indiach. Aktorka i tancerka podzieliła się wspomnieniami z programem i zamieściła archiwalne zdjęcia, przypominając fanom swoje niezapomniane występy. Dowiedz się, jak wyglądała jej droga w show-biznesie i co tak naprawdę znaczył dla niej „Taniec z Gwiazdami”!

Jesienią 2022 roku Natalia Janoszek zadebiutowała w „Tańcu z Gwiazdami” u boku Rafała Maseraka, zdobywając czwarte miejsce i podbijając serca widzów swoim talentem, charyzmą i wszechstronnością. Polsat kreował ją wtedy jako postać wielowymiarową – aktorkę, producentkę, modelkę, piosenkarkę, tancerkę, aktywistkę ekologiczną oraz gwiazdę bollywoodzkich produkcji. Każdy jej występ był promowany jako spektakularne wydarzenie, a media podkreślały jej „międzynarodową klasę” i nieustanną gotowość do podejmowania nowych wyzwań.

Sezon później, wiosną 2023 roku, Janoszek ponownie pokazała swoje umiejętności w polskim show-biznesie, tym razem w programie „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”, gdzie również dotarła do finału, zajmując czwarte miejsce. Jesienią tego samego roku uczestniczyła w reality show „Królowa Przetrwania” na TVN7, a w lecie bieżącego roku wzięła udział w indyjskim „Bigg Boss”, lokalnym odpowiedniku „Big Brothera”. Każdy z tych kroków potwierdzał, że Natalia konsekwentnie buduje swoją karierę w wielu obszarach, choć nie obyło się bez medialnych kontrowersji.

W maju 2023 roku wokół jej kariery wybuchła prawdziwa burza medialna. Krzysztof Stanowski, dziennikarz i youtuber, opublikował materiał krytyczny na Kanale Sportowym, w którym sugerował, że osiągnięcia Janoszek w Indiach są przerysowane lub zmyślone, a jej popularność w Polsce wynika z niekompetencji mediów i reporterskiego „wywindowania” jej osoby. Materiał wywołał ogromną dyskusję w sieci i zrodził pytania o rzetelność polskich mediów w kreowaniu gwiazd.

W odpowiedzi na zarzuty Natalia Janoszek zapowiedziała pozew o ochronę dóbr osobistych przeciwko Stanowskiemu. Sąd w czerwcu 2023 roku wydał decyzję o zabezpieczeniu powództwa, zakazując publikacji materiałów podważających jej osiągnięcia. Choć wydawało się, że sprawa ucichnie, Stanowski opublikował w lipcu 2023 niemal trzygodzinny reportaż, podtrzymując swoje zarzuty i przedstawiając zgromadzone materiały dziennikarskie, co dodatkowo podgrzało medialną atmosferę.

W listopadzie 2024 roku Sąd Apelacyjny uchylił wcześniejsze zabezpieczenie, co dziennikarz nazwał „pyrrusowym zwycięstwem”, opłacając karę w wysokości 20 000 zł.

POLECAMY: Marcin Rogacewicz wyciągnął pierścionek podczas tańca z Agnieszką Kaczorowską – to przedsmak zaręczyn?

Natalia Janoszek wspomina udział w “Tańcu z Gwiazdami”

Pomimo medialnych zawirowań i zawodowych obowiązków w Indiach, Natalia Janoszek nie zapomniała o swoich korzeniach w polskim show-biznesie. Wczoraj, z okazji jubileuszu 20-lecia „Tańca z Gwiazdami”, opublikowała wzruszający wpis na Instagramie, w którym przypomniała fanom swoje niezapomniane chwile na parkiecie. W poście podkreśliła, że program był dla niej spełnieniem dziecięcych marzeń i nadal pozostaje jej ulubionym wśród wszystkich produkcji, w których uczestniczyła.

“Taniec z Gwiazdami” świętował wczoraj swoje 20-lecie na którym niestety ze względu na trwający w Indiach program nie mogłam się pojawić. To nadal mój nr.1 wśród programów w których wzięłam udział i spełnienie dziecięcych marzeń dzięki Polsat! Patrząc na te zdjęcia trochę łezka się w oku kręci.. Sto lat Taniec z Gwiazdami! – napisała celebrytka.

Historia Natalii Janoszek pokazuje, że polski show-biznes to mieszanka spektaklu, presji mediów i osobistych wyborów. Z jednej strony odnosi sukcesy w programach rozrywkowych, zdobywa sympatię publiczności i osiąga kolejne cele, z drugiej strony – musi stawić czoła kontrowersjom, oskarżeniom i publicznej krytyce. Jej post z okazji jubileuszu „Tańca z Gwiazdami” jest dowodem, że pomimo wszystko pozostaje wierna swoim pasjom i wspomnieniom.

Wpis Janoszek to nie tylko emocjonalna podróż w przeszłość, ale też symboliczne pokazanie, że programy takie jak „Taniec z Gwiazdami” odgrywają w polskiej telewizji ogromną rolę w kształtowaniu gwiazd i ich kariery. Nawet po latach, mimo medialnych zawirowań, wspomnienia i relacje z parkietu pozostają dla uczestników źródłem dumy, wzruszeń i inspiracji do kolejnych projektów – zarówno na scenie, jak i w życiu prywatnym.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Widzowie zadecydowali – wyniki głosowania w „Tańcu z Gwiazdami” zupełnie inne niż oceny jury

Pamiętacie Natalię Janoszek z “Tańca z Gwiazdami”? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Natalia Janoszek (fot. screen YouTube TVN.pl)
Natalia Janoszek (fot. screen YouTube Telewizja TVT)
Natalia Janoszek i Rafał Maserak (fot. screen Instagram Natalia Janoszek)

Autor: SJ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontynuuj czytanie

news

Skolim ma tego samego ochroniarza co Lewandowski i Szczęsny! Na „Roztańczonym Narodowym” nie odstępował go nawet na krok!

Opublikowano

w dniu

przez

Skolim, okrzyknięty mianem króla latino, nie tylko podbija sceny muzyczne w Polsce i Europie, ale także otacza się profesjonalizmem najwyższej klasy. Bezpieczeństwo artysty na jego najważniejszych koncertach powierzono jednemu z najbardziej doświadczonych i zaufanych ludzi w branży ochroniarskiej – Jackowi „Marchewie” Marczewskiemu. To właśnie on od lat dba również o spokój i nietykalność takich gwiazd sportu jak Robert Lewandowski czy Wojciech Szczęsny.

Jacek Marczewski, znany w środowisku jako „Marchewa”, od lat współpracuje z elitą sportu i show-biznesu. Jego obecność przy najważniejszych postaciach polskiej sceny piłkarskiej i muzycznej nie jest przypadkowa. To specjalista, który łączy doświadczenie, najnowocześniejsze techniki i zaufanie swoich klientów. Jest najlepszym fachowcem w swojej dziedzinie. W miniony weekend ochraniał Skolima na „Roztańczonym Narodowym”. Agencja koncertowa Amber Music & Sports Management, która odpowiada za organizację i logistykę wydarzeń Skolima, w jednym z wpisów na Instagramie podkreśliła rangę tej współpracy: „To właśnie ten Człowiek odpowiada za bezpieczeństwo SKOLIMA. Jacek MARCHEWA Marczewski @jmarchewa ochroniarz Roberta Lewandowskiego czy Wojtka Szczęsnego odpowiada za bezpieczeństwo Króla Latino. Jacek, prywatnie nasz Przyjaciel, to najwyższej klasy fachowiec. Dzięki najnowocześniejszym technikom nawet jak Marchewy nie ma koło Skolima, nasz Artysta jest pod stałym nadzorem. Wielokrotne ćwiczenia udowadniały nam, jaki jest czas reakcji ludzi będących zawsze blisko nas. To są najwyższej klasy profesjonaliści, dzięki którym czujemy się bezpieczni. Jacku, to zaszczyt być pod Twoją, Waszą ochroną” – czytamy na profilu agencji.

Bezpieczeństwo przede wszystkim

Skolim, którego popularność rośnie w błyskawicznym tempie, gromadzi tłumy fanów na koncertach. Przy takich wydarzeniach jak „Roztańczony Narodowy” zapewnienie odpowiedniego poziomu ochrony staje się kluczowe. Obecność osoby o renomie Marczewskiego sprawia, że artysta może w pełni skupić się na występach i kontakcie z publicznością.

POLECAMY: Tede, Skolim i Stachursky stworzyli przebój lata i hymn Roztańczonego Narodowego 2025. Musicie to zobaczyć!

Co więcej, Amber Music & Sports Management zapewnia, że nawet gdy „Marchewa” fizycznie nie towarzyszy artyście na scenie, Skolim pozostaje pod stałym monitoringiem i ochroną dzięki zastosowaniu zaawansowanych technologii i systemów bezpieczeństwa.

Fakt, że Skolim – obok największych gwiazd sportu – korzysta z usług tak renomowanego ochroniarza, podkreśla jego status w świecie muzyki rozrywkowej. To nie tylko dowód profesjonalizmu, ale także sygnał, że gwiazdor na poważnie traktuje zarówno swoją karierę, jak i bezpieczeństwo swoje oraz swoich fanów.

Fot. Facebook
Tekst: SM

Kontynuuj czytanie

HITY

Copyright © 2019 Przeambitni.pl. Stworzona z miłością