Śledź nas

news

“Marzę o robieniu w Polsce kina komercyjnego, na wysokim poziomie“ – I część wywiadu z Pawłem Domagałą

Opublikowano

w dniu

Młody, zdolny, przystojny… Gra w filmach, teatrze, śpiewa piosenki, których sam jest autorem. Planuje również zmienić polskie kino i zacząć robić filmy. Człowiek orkiestra! Jest odkryciem 2014 roku, a przede wszystkim odkryciem polskiego, komediowego kina. Po premierze filmu “Wkręceni”, gdzie zagrał główną rolę u boku Bartosza Opanii i Piotra Adamczyka, jego skrzynka mailowa pęka w szwach, a krytycy są zdumieni jego talentem. Kto widział najnowszą komedię Piotra Wereśniaka, ten doskonale wie, o czym mowa. Postać Szyi, w którą się wcielił totalnie oczarowała widzów i zdobyła serca tysięcy Polaków. Paweł Domagała z hukiem wkroczył na wielki ekran polskiego kina i wszystko wskazuje na to, że prędko z niego nie zniknie. Na nasze szczęście.

Jak zdobyłeś rolę w komedii „Wkręceni”?

Moja agentka powiedziała mi o zdjęciach próbnych, a ja na nie poszedłem. Potem krok po kroku przechodziłem do następnych etapów castingu. Byłem przesłuchiwany mnóstwo razy, próbowałem do różnych ról, z różnymi aktorami. W ostatnim etapie spotkaliśmy się z Piotrkiem Adamczykiem i Bartkiem Opanią i tak już zostało.

Pojechałeś nad morze i dostałeś telefon…

Tak, byłem na wakacjach… Już o wszystkim zapomniałem, byłem przekonany, że gdyby mnie chcieli to już bym o tym wiedział. Ale niespodziewanie dostałem telefon, że reżyser jeszcze raz zaprasza mnie na zdjęcia próbne (śmiech). Co miałem robić? Wróciłem na dzień do Warszawy, a potem z powrotem nad morze, nocnym, najtańszym pociągiem. I to była podróż mojego życia (śmiech). W pociągu było chyba milion osób, bardzo ciekawe doświadczenie. Koniecznie musisz się przejechać takim pociągiem. A przy okazji pozdrawiam Wojtka Solarza (śmiech)

Z Piotrkiem Wereśniakiem znałeś się już wcześniej.

Tak, poznaliśmy się w pracy, na planie serialu „Wszystko przed nami”.

Skoro znaliście się już wcześniej, nie miałeś większej pewności, że dostaniesz rolę Szyi?

Ale Piotrek zna wszystkich (śmiech). Każdy z aktorów mógłby tak myśleć.

Jak Ci się współpracowało z Piotrem Adamczykiem i Bartoszem Opanią. Znaliście się wcześniej?

Tak naprawdę poznaliśmy się na planie. We “Wkręconych” gramy trójkę przyjaciół i prywatnie też się zaprzyjaźniliśmy, co bardzo nam ułatwiło pracę. Bardzo dobrze się rozumieliśmy, i fajnie nam się razem improwizowało. Dużo się od nich nauczyłem. To naprawdę wspaniali aktorzy. Na początku trochę się bałem, bo chłopaki są jednak już doświadczeni , a ja dopiero zaczynam. Zależało mi na tym, żeby na planie czuć się swobodnie, nie bać się czasem pomylić, zrobić coś żenującego i nie być za to ocenianym przez kolegów. Moje obawy okazały się absolutnie bezpodstawne, a chłopaki bardzo mi pomagali.

Znalazłeś się pośród dwóch świetnie wszystkim znanych aktorów, dostałeś główną rolę tuż obok nich… Nie miałeś przeświadczenia, że będziesz musiał dać z siebie dwa razy więcej, bo jesteś od nich mniej znany?

Zawsze daje z siebie dwa razy więcej (śmiech). A poza tym, tak szczerze to nie zastanawiałem się nad tym. Cieszyłem się, że mam takich partnerów i że gram w tym filmie i że codziennie uczę się czegoś nowego.

Łączy cię coś z postacią Szyi?

Wygląd (śmiech), głos i czasem niestety poziom inteligencji (śmiech)

Ty musisz mieć ogromne poczucie humoru. Zagrałeś tak zabawną postać, a poza tym tworzysz również kabaret…

Ma Pan poczucie humoru?”, “Tak mam” – to tak cytując klasyka (śmiech). Ale poważnie… Wydaje mi się, że w byciu aktorem dystans i poczucie humoru to podstawa. W moim przekonaniu, bez poczucia humoru i naturalności nie ma aktorstwa. Nawet rola dramatyczna, tragiczna zagrana zupełnie bez humoru, dystansu, będzie nie do oglądania, przynajmniej dla mnie. Nie do końca przekonuje mnie aktorstwo “na bebechach”, to nie moja estetyka, ale co ja tam wiem (śmiech), być może nie mam racji.

Jak się przygotowywałeś do roli Szyi?

W kółko czytałem scenariusz i starałem sobie wyobrazić jaki ten Szyja jest – czy mam wśród znajomych kogoś z kim mi się kojarzy, jaki to typ człowieka, jak mówi, jak chodzi. Jak już “złapałem Szyję”, to mogłem się nim trochę pobawić, poimprowizować i to było bardzo przyjemne.

Trochę scen zostało jednak wyciętych… Sam Bartosz Opania zdradził mi, że film mógł być trochę mocniejszy.

Pierwszy układ montażowy trwał 3 godziny, więc trzeba było coś wyciąć i poleciały te “mocniejsze” sceny, ale tu zaznaczam mocniejsze nie znaczy wulgarne… Chodzi tu bardziej o sceny abstrakcyjne. Wypadła np, scena którą z chłopakami uwielbialiśmy (śmiech) naszego słowiańskiego, stepowego śpiewu (śmiech), nam aktorom zawsze żal wyciętych scen… Ale myślę, że przyjdzie czas i we trójkę z Piotrkiem i Bartkiem, zagramy w odważnie abstrakcyjnej komedii (śmiech). A Piotrek Wereśniak wyreżyseruje.

Taki jest Wasz osobisty plan?

Taki jest plan. A plany są po to, żeby je realizować.

1398842_1390387944537257_1022367251_o

Jak się czujesz z tym, że zagrałeś główną rolę we „Wkręconych”?

Bardzo dobrze się czuję. To moja pierwsza tak duża rola w komercyjnym filmie. Cieszę się, bo wydaje mi się że naprawdę rzetelnie wykonałem swoją pracę. Ale przede wszystkim była to dla mnie ogromna przyjemność i nauka. Jestem zadowolony z siebie i z efektu końcowego. Myślę, że “Wkręceni” to bardzo pogodny film, brakuje takich filmów. Ludzie są mile zaskoczeni po obejrzeniu “Wkręconych”. Teraz po premierze jest ogromne szaleństwo, na facebooku mnóstwo osób pisze do nie, że myśleli, że to kolejna beznadziejna polska komedia i że miło się zaskoczyli. Bardzo mnie to cieszy. Nie ma się co oszukiwać, że w ostatnim czasie z polskimi komediami było naprawdę źle i widz niestety stracił do nich zaufanie. Mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej w polskich komediach, przynajmniej tych z moim udziałem (śmiech).

Musisz być z siebie bardzo dumny.

Jasne, jestem bardzo dumny z siebie, ale też z całej ekipy. Jestem strasznie zadowolony i szczęśliwy, że tak to wszystko wyszło.

Stresowałeś się oglądając go po raz pierwszy?

Widzieliśmy wszyscy ten film na premierze w Zamościu i tak się złożyło, że zobaczyliśmy premierę – nie z zaproszonymi gośćmi, tylko z ludźmi, którzy kupili bilety. Zastanawiałem się, czy się będą bawić czy nie. Ale ludzie naprawdę się bawili, naprawdę się śmiali i wyszli zadowoleni. Także myślę, że w swoim gatunku ten film spełnił wszystkie oczekiwania, bo ludzie fajnie, miło spędzają czas. My ich nie skłaniamy do przemyślenia swoich decyzji życiowych. Nie edukujemy ich – czym jest Polska, kim są Polacy, tak jak to jest ostatnio w kinach, ale dajemy im sto minut pogody, uśmiechu i radości. I z tego właśnie jestem bardzo zadowolony i bardzo dumny, że brałem udział w takim projekcie, że ludzie naprawdę dobrze się przy nim bawią i na 100 min mogą zapomnieć o tym kto, gdzie zginął i o tym całym syfie, który nas ciągle atakuje.

Czytałam na filmweb negatywną recenzję odnośnie „Wkręconych” i trochę mnie to zirytowało, bo krytyk chyba zbyt wiele wymagał od tego filmu.

Na filmwebie to chyba raczej nie recenzent (śmiech)… Co mam powiedzieć, każdy ma prawo pisać to co naprawdę uważa i bardzo dobrze. Jeżeli ktoś idzie na “Wkręconych” i oczekuje Almodovara, albo tego, że będzie to film typu “Wilk z Wall Street” to rzeczywiście się rozczaruje, ale jeśli chce dobrze się bawić i nie oczekuje, że film zmieni jego życie to na pewno wyjdzie zadowolony. Ja się nie wychowałem na jakiś prze ambitnych filmach, tylko na komediach Bena Stillera czy Adama Sandlera, a ich filmy nigdy nie mają dobrych recenzji (śmiech). Zresztą najlepiej zobaczyć samemu i ocenić (śmiech).

Potrafisz się zrelaksować oglądając filmy ze swoim udziałem?

To zależy jaki film z sobą oglądam ( śmiech). Na “Wkręconych” się zrelaksowałem. Zawsze staram się oglądać filmy, w których zagrałem nawet po kilkanaście razy. Robię to po to, by zobaczyć dlaczego coś, o czym myślałem, że działa – np. nie działa. Próbuję to później przeanalizować. Zresztą jak jest jakiś film, który wybitnie mi się podoba, to też go oglądam kilkanaście razy i staram się analizować, co ten aktor takiego zrobił, że mi się to tak podoba. Albo odwrotnie – co jest takiego złego w tym filmie, że aż mnie odrzuca. Ja całkiem poważnie podchodzę do tych tematów. Na “Wkręconych” byłem parę razy w kinie (śmiech). Kupiłem bilet, usiadłem z tyłu i oglądałem. Podobało mi się, bo publiczność się śmiała i fajnie reagowała, więc byłem zadowolony.

Inspirujesz się innymi aktorami? Uczysz się oglądając ich na ekranie?

No pewnie, że się uczę i inspiruję. Ben Stiller, Adam Sandler, Bogumił Kobiela, Tadeusz Fijewski to dla mnie mistrzowie, bardzo mnie inspirują. Zresztą mnie inspirują prawie wszyscy, ja buduję swoją karierę na talencie innych (śmiech). Ilu jest wspaniałych aktorów, z którymi pracuję w teatrze, nawet nie sposób ich wymienić. Każdy z nich ma w sobie coś innego, niepowtarzalnego, coś czego nie mam ja. Uczę się od nich innej niż moja wrażliwości, innego poczucia humoru, czerpie z nich garściami, wykorzystuję ich talent do rozwijania mojego (śmiech) i tak to chyba działa. Jest tylu wspaniałych aktorów, aktorek dookoła mnie, że aż mnie to przeraża. Oczywiście uwielbiam DiCaprio, Nortona, Boże mógłbym wymieniać bez końca. Ja praktycznie od dziecka nie robię nic innego jak oglądam filmy, także naprawdę tych inspiracji mam mnóstwo. Ale muszę tu wymienić jeszcze Mela Gibsona, bo do niego mam największy sentyment (śmiech), to ukochany aktor mojego dzieciństwa, a “Braveheart” widziałem już chyba 500 razy.

Chcesz też być reżyserem?

Tak, chcę być reżyserem i producentem, to taki mój plan na najbliższe 20 lat.

Czemu tak późno? Jest przecież cała masa młodszych od Ciebie reżyserów, którzy robią genialne filmy.

Najpierw muszę pograć (śmiech). Muszę się wiele nauczyć, poobserwować jak to wszystko działa, krok po kroczku, nie mam zamiaru robić siary (śmiech), 20 lat to optymalny czas, chyba że stwierdzę, że mogę zaryzykować wcześniej i pokaże ludziom taki produkt jaki sam bym chciał zobaczyć.

Jaki jest Twój aktorski cel?

Ja po prostu chcę grać. Chcę grać we wszystkim będzie miało dla mnie jakąś wartość. Mogę Ci mówić banały, że najbardziej to bym chciał grać skomplikowane psychologicznie postacie, wymagające, trudne role – i chciałbym, pewnie. Ale bardzo byłbym szczęśliwy, gdybym mógł grać w komediach, filmach familijnych, na które przychodziłoby do kina 5mln osób, dobrze się bawiło i zapominało o wszystkich problemach. Żeby po takich filmach ojcowie bardziej kochali dzieci itp, żeby ludziom chciało się żyć (śmiech), żeby te moje rola dawały im nadzieję. Uwielbiam film z Adamem Sandlerem – “Click” – o w takich filmach chciałbym grać (śmiech).

O czym marzysz?

O pokoju na świecie (śmiech). Tak jak mówiłem. Marzę o robieniu w Polsce kina komercyjnego na wysokim poziomie. Według mnie Polacy są tak fantastycznym narodem, z tak fantastycznym poczuciem humoru, że zasługują na fantastyczne komedie, które dorosną do ich poziomu. Teraz większość komedii nie dorasta do poziomu inteligencji i poczucia humoru widza. Tak uważam. Marzy mi się, żeby wprowadzić taki styl, gatunek filmów komercyjnych, które dorosną do poziomu widza.

Przyjąłbyś rolę filmową głównie dla pieniędzy?

To zależy ile w danym momencie miałbym pieniędzy (śmiech). Jakbym miał pieniądze, żeby sobie spokojnie żyć, to bym nie przyjął, a jakbym ledwo wiązał koniec z końcem to bym przyjął. Ja zresztą nie mam wysokich wymagań. Nie muszę mieć domu o wielkości 200 m2 i samochodu za 500 tys zł. Takie coś mnie nie kręci.

Grasz też w serialach. A karierę zacząłeś od… ?

Zacząłem od teatru. Ja w ogóle więcej gram w teatrze niż w filmie. Ale pojawiam się też często w serialach, zgadza się. Są telenowele, które mają z milion odcinków i nie za fajnie się w nich gra, ale czasem trzeba. Trzeba to robić, nie tylko dla pieniędzy, ale też po to, żeby ktoś cię zauważył. Wszędzie można się czegoś nauczyć. Ale są też 13 odcinkowe seriale i uważam, że to są bardzo fajne produkcje! Co więcej – w Stanach więcej pieniędzy idzie na takie seriale niż na filmy. Nie widzę powodu, dla którego miałbym odmawiać gry w serialu, a gdybym dostał rolę w 13 odcinkowym serialu, to bym się bardzo z tego ucieszył.

Może teraz po Twoim dużym debiucie posypią propozycje?

Nie zapeszam, ale póki co nie jest źle (śmiech). Teraz zależy mi na tym, żeby nie brać wszystkiego co mi proponują, tylko wybierać te propozycję w których będę mógł się czegoś nauczyć i które przybliżą mnie do celu jaki sobie postawiłem. Zresztą w serialu też można zagrać genialnie, nawet w telenoweli. Niezależnie od tego w czym się gra, trzeba mieć odpowiednie podejście. Jeżeli grasz w “M jak miłość”, które ogląda 5 mln osób, a nie podchodzisz do tego poważnie i nie robisz tego dobrze, to jest to jakaś totalna amatorszczyzna.

Niestety często, te seriale szufladkują.

Wolę być aktorem “zaszufladkowanym”, ale grającym, niż “niezaszufladkowanym” grzejącym ławę (śmiech). Aktor jest od tego, żeby grać.

Większość Twoich ról jest komediowych. Granie postaci innej niż komediowej, jest dla Ciebie wyzwaniem?

Ja po prostu lubię grać i nie zastanawiam się jaki to gatunek, jeżeli czuję, że mogę coś zrobić dobrze, albo dużo się nauczyć to wchodzę w to na sto procent. Teraz gram np. Berengera w “Nosorożcu”, w Teatrze Dramatycznym i praca nad tą rolę bardzo mnie rozwinęła jako aktora. Pracowałem z aktorami od których mogłem się wiele nauczyć, którzy pokazali mi drogi, którymi wcześniej nie chodziłem i myślę, że to zaowocuje w przyszłości. Jak już jednak wcześniej mówiłem, zawsze staram się “wpuścić trochę powietrza” w postacie które gram. Ważne dla mnie jest również to, żeby nie bać się porażek, nie bać się, że jakąś rolę położę, że się nie spodobam, jeśli zrozumiem dlaczego coś “skopałem” to jest to bezcenna lekcja. Myślę o tym, żeby być w zawodzie przez 50 lat, a nie przez 5. To jest dla mnie najważniejsze.

1522945_667488839959621_430523924_o

news

Piotr Musiałkowski wyjeżdża z Magdą Narożną. Czy będą wszyscy “PRZEGRANI” „Tańca z Gwiazdami”?

Opublikowano

w dniu

przez

Piotr Musiałkowski wyjeżdża z Magdą Narożną. Czy będą wszyscy “PRZEGRANI” „Tańca z Gwiazdami”?

Kontynuuj czytanie

news

Jarosław Kuźniar bez filtra o OGROMNYCH zarobkach, kulisach odejścia z TVN i możliwym powrocie do telewizji

Opublikowano

w dniu

przez

Jarosław Kuźniar przez lata był twarzą porannego pasma w TVN24, potem prowadził najgłośniejsze formaty stacji. W 2016 roku niespodziewanie zniknął z anteny. Teraz zdradza, jak było naprawdę. Dowiedz się więcej i poznaj jego zarobki!

Jarosław Kuźniar był jednym z najbardziej rozpoznawalnych dziennikarzy informacyjnych w kraju. Z TVN związany był przez osiem lat – najpierw jako prowadzący porannego pasma „Wstajesz i wiesz” w TVN24, później jako gospodarz programu „X Factor”, aż wreszcie jako współprowadzący „Dzień Dobry TVN” razem z Anną Kalczyńską. W maju 2016 roku ogłosił swoje odejście z grupy TVN, czym zaskoczył nie tylko widzów, ale i współpracowników.

Po odejściu z telewizji Kuźniar nie zniknął całkowicie – przez kilka lat był twarzą internetowego projektu Onet Rano, równolegle prowadził również audycje w radiowej Trójce. Jednak dopiero w najnowszym wywiadzie dla Wirtualnych Mediów postanowił otwarcie opowiedzieć o kulisach swojego rozstania z największą stacją telewizyjną w kraju. I o pieniądzach, których – jak sam przyznał – nie brakowało.

Jak pracowałem w radiu, to zawsze marzyłem, by pracować w telewizji, bo tam są większe pieniądze. W radiu w Warszawie zaczynałem od 4000, potem było 6000, a skończyłem chyba na 8000 i wyżej już nie doszedłem. Później była telewizja i TVN24, więc już bliżej 10 000. Wtedy umowy wyglądały tak, że podstawa była niską stawką, ale dochodziło honorarium. Miałeś wyniki, robiłeś KPI – była szansa, żeby zarobić więcej.

Ale to dopiero „duży TVN” – czyli prowadzenie „X Factor” i „Dzień Dobry TVN” – otworzyło drzwi do naprawdę dużych pieniędzy. W czasach, gdy w polskiej telewizji show typu talent show gromadziły miliony widzów, stawki dla prowadzących potrafiły przyprawić o zawrót głowy.

Jak dobrze ci szło, to miałeś szansę pracować w „dużym TVN” np. przy X-Factorze czy Dzień dobry TVN i tam jest już bliżej kilkudziesięciu tysięcy za miesiąc. Z tego co pamiętam, to bliżej 30 000 niż 15 000. Dziś nie wiem, jak to wygląda, wszystkim życzę jak najlepiej – opowiedział bez zawahania.

POLECAMY: Wędzikowska, Kulig, Szroeder, Ostaszewska i Gessler w słowiańskim wydaniu – zobacz zdjęcia z branżowego eventu [FOTO]

W jaki sposób Kuźniak odszedł z TVN-u? Planuje wrócić do TVN24 na stałe?

Mimo nagłego odejścia w 2016 roku, Kuźniar zaznaczył, że rozstanie z TVN odbyło się w pełnej kulturze, bez skandalu czy konfliktów.

My nie rozstawaliśmy się w złości, wierzę, że te drzwi by się otworzyły – wyznał.

Co więcej, przyznał, że czasem zdarza mu się tęsknić za telewizją. Nie zabrakło też refleksji nad tym, czy dziś byłby gotów wrócić do telewizji. Kuźniar nie udaje, że nie myśli o takim scenariuszu.

Wróciły wspomnienia z czasów „Wstajesz i wiesz” w TVN24. Dlatego gdyby dzisiaj pojawiła się szansa, żeby raz w tygodniu czy raz w miesiącu móc coś poprowadzić i sprawdzić się na nowo w tej roli, to myślę, że byłoby fajnie dla widzów. Nie wiem tylko, czy koledzy i koleżanki w TVN tego potrzebują – dodał.

Choć dziś działa na własnych warunkach, nadal śledzi media i pozostaje aktywny zawodowo. Jego wypowiedzi wciąż wywołują poruszenie – głównie dlatego, że nie boi się mówić wprost. W czasach, gdy większość byłych gwiazd telewizji unika tematów zarobków, Kuźniar bez problemu rzuca konkretami. A jego otwartość tylko wzmacnia wizerunek faceta, który nigdy nie potrzebował PR-owej gry.

Czy telewizja jeszcze po niego sięgnie? Tego nie wiadomo. Ale jedno jest pewne – Jarosław Kuźniar nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Ani przed kamerą, ani poza nią.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: “ZARZUTY PLAYBACKU” na pre-party Eurowizji? Piotr Musiałkowski zdradza kulisy występów Justyny Steczkowskiej i plan na WPADKI

A Wy chcielibyście powrotu Jarosława Kuźniara do TVN24? Dajcie nam koniecznie znać pod najnowszymi postami na Facebooku i Instagramie!

Jarosław Kuźniar (fot. screen Instagram Jarosław Kuźniar)
Jarosław Kuźniar (fot. screen Instagram Jarosław Kuźniar)
Jarosław Kuźniar (fot. screen Instagram Jarosław Kuźniar)

SJ

Kontynuuj czytanie

news

“ZARZUTY PLAYBACKU” na pre-party Eurowizji? Piotr Musiałkowski zdradza kulisy występów Justyny Steczkowskiej i plan na WPADKI

Opublikowano

w dniu

przez

“ZARZUTY PLAYBACKU” na pre-party Eurowizji? Piotr Musiałkowski zdradza kulisy występu Justyny Steczkowskiej i planu na WPADKI

Kontynuuj czytanie

news

Justyna Steczkowska zapytana o Smoka Wawelskiego na konferencji Eurowizji – wyciekło za DUŻO?

Opublikowano

w dniu

przez

Justyna Steczkowska zapytana o Smoka Wawelskiego na konferencji Eurowizji – wyciekło za DUŻO?

Kontynuuj czytanie

HITY

Copyright © 2019 Przeambitni.pl. Stworzona z miłością