Śledź nas

news

Maryla Rodowicz: Tęsknię za dawnymi czasami! [autoryzowany wywiad z piosenkarką]

Opublikowano

w dniu

Na polskiej estradzie króluje nieprzerwanie od czterdziestu pięciu lat. Nic więc dziwnego, że doczekała się tytułu Królowej Polskiej Piosenki. Wokalistka, którą znają niemal wszystkie pokolenia w tym kraju właśnie wydała, nie płytę, a książkę!

Pani najnowsza książka nosi tytuł „Maryla. Życie Marii Antoniny”. Maria Antonina to imiona, które widnieją w Pani dowodzie. Wiele osób jednak o tym fakcie nie wie. Dla tłumów jest Pani jednak Marylą. Czy to na potrzeby wizerunku artystycznego przestała Pani być Marią Antoniną, a stała się Marylą?

Odkąd pamiętam, przez mamę i babcię byłam nazywana Marylką i tak zostało do dziś. Koledzy i nauczyciele w szkołach też zwracali się do mnie Maryla. Jedynie mój mąż, kiedy jest na mnie lekko zły mówi „Maria”, szczególnie, kiedy chce mnie wyciągnąć z jakiegoś bankietu, wtedy to brzmi: „Maria idziemy do domu” (śmiech), albo „Maria pusta lodówka”.

Nie myli się Pani, kiedy przy wypełnianiu różnych dokumentów trzeba wpisać imię?

Czasem mam chwilę zastanowienia zanim wypełnię rubrykę z imieniem (uśmiech).

Czy były pomyłki, kiedy organizatorzy zagranicznych koncertów przysyłali dla Pani bilety lotnicze?

Zdarzało się, ale wszystko było jeszcze do odkręcenia, a jeśli to było polskie linie, to nie było większych problemów, bo przecież w końcu dla wszystkich jestem Marylą.

W książce „Maryla. Życie Marii Antoniny” znajomi, przyjaciele, współpracownicy i rodzina przytaczają różne anegdoty związane z Panią. Nie bała się Pani, że wyjawią jakieś sekrety, które nie powinny ujrzeć światła dziennego?

Absolutnie nie. Muszę jednak przyznać, że nasze życie show biznesowe sprzed lat było dużo bardziej barwne niż teraz. Naprawdę jest co wspominać. Z żalem stwierdzam, że obecnie jest nudnawo. Dziś wszyscy się gdzieś spieszą. Kiedyś po koncertach się biesiadowało, artyści integrowali się ze sobą, trasy koncertowe były długie, z różnymi zespołami nocowaliśmy w tych samych hotelach, a dyskusje toczyły się do białego rana. Były to chwile, kiedy zbliżaliśmy się do siebie, rodziły się nowe przyjaźnie. Dzisiaj mi tego brakuje.

Ma Pani przydomek Królowa Polskiej Piosenki? Czy zatem czuje się Pani tą królową?

Gdybym zaprzeczyła, byłaby to udawana skromność… Uczciwie zapracowałam sobie na ten tytuł. Na scenie jestem obecna od czterdziestu pięciu lat. Tysiącami zagranych koncertów i ogromną ilością sprzedanych płyt zasłużyłam na uznanie i szacunek ludzi. Skoro publiczność wciąż tłumnie zbiera się pod sceną i śpiewa razem ze mną, to chyba nie powinnam czuć się jak Kopciuszek (uśmiech).

Skoro już jesteśmy przy temacie sławy i zaszczytów, pozwolę sobie zapytać, czy był taki moment, że przysłowiowa woda sodowa uderzyła Pani do głowy?

Zdarza mi się strzelić focha, kiedy za kulisami jest coś nie tak. Nie mam zbyt wielkich wymagań. Potrzebuję tylko wody mineralnej określonej firmy i kawy z mlekiem. Zawsze proszę, żeby to było zwykłe mleko, a nie skondensowane. To tyle. No i garderoba powinna pomieścić wszystkie moje walizki z kostiumami. Zdarzyło mi się w czasie próby na festiwalu w Opolu zejść ze sceny, kiedy reżyser koncertu nie pozwolił mi powtórzyć utworu. Było to w ubiegłym roku. Piosenkę śpiewałam po raz pierwszy w życiu i wydawało mi się, że powinnam dostać szansę spróbowania po raz drugi. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Koncertowałam w różnych miejscach na całym świecie. Nie zawsze i nie wszędzie goszczono mnie jak królową. Nie raz warunki do pracy były trudne – zadymione kluby, ciasne garderoby lub w ogóle ich brak, czasem bywało za  zimno, albo za gorąco, a mimo to wychodziłam na scenę. Zdarzało mi się przebierać w kuchni, przy garach, w samochodzie, na korytarzu… Nie strzelałam wtedy fochów. No chyba, że chodziło o światło. Zależy mi, żeby koncerty i wywiady studyjne były dobrze oświetlone.

Dzisiaj wiele artystek rezygnuje z życia rodzinnego na rzecz rozwoju zawodowego. Jak Pani udało się urodzić troje dzieci i na dodatek zrobić tak oszałamiającą karierę?

Sama siebie podziwiam, że mi się to udało (śmiech). Kiedy przyszedł na świat mój pierwszy syn, a potem córka to był początek lat 80-tych, stan wojenny, brak pracy. Głównie siedziałam w domu, potem zaczęły się długie wyjazdy do klubów polonijnych w Stanach i na trasy do Związku Radzieckiego. Nie było mi łatwo rozstawać się z małymi dziećmi. Za to latem mogłam sobie pozwolić na dwumiesięczne siedzenie na Mazurach. Wynajmowałam dom nad jeziorem, zabierałam wanienki, nocniki, wózki i jazda nad wodę. Dzieci do tej pory mają sentyment do tamtych wakacji.

W latach 90 – tych, mimo że już była Pani gwiazdą, nikt nie chciał wydać Pani płyt. Wtedy z pomocą przyszedł Pani mąż Andrzej Dużyński.

Pewnego dnia wrócił ze sklepu i powiedział: „Słuchaj Maria, wszyscy artyści wydają już płyty kompaktowe, a ty masz na swoim koncie tylko czarne winyle”. Również w rozgłośniach radiowych niechętnie grano moje utwory. Andrzej stwierdził, że skoro nikt z branży się mną za bardzo nie interesuje, to on zacznie wydawać moje płyty. I dotrzymał słowa. Nagrałam więc „Marysię biesiadną”, z utworami ludowymi w swoim stylu, potem „Złotą Marylę”, a on chodził po rozgłośniach radiowych i kupował czas antenowy, na zasadzie wykupu reklam. To niestety było bardzo kosztowne.

Nie baliście się, że wspólna praca i biznes mogą was poróżnić?

Były obawy i jak się okazało, całkiem uzasadnione. Przez tę współpracę byliśmy już o krok od rozwodu. Mąż zostawił swoją dotychczasową pracę i zaczął wydawać moje płyty. W dzień biegał po radiach i redakcjach, a kiedy wieczorem przychodził do domu ja urządzałam mu przepytywanie, połączone z pretensjami, dlaczego nie załatwił tego, czy tamtego. W pewnym momencie nie wytrzymał i powiedział, że albo będzie moim menedżerem, albo się rozwiedziemy… I przestał być menedżerem, a nasze małżeństwo trwa nadal.

Miała Pani za to do niego żal?

Na początku czułam się mocno zawiedziona, ale patrząc z perspektywy czasu, wcale się nie dziwię. Nikt normalny, by tego dłużej nie wytrzymał. Nie mógł już słuchać moich pretensji i znosić wiecznego sprawdzania. Ja niestety zawsze i wszędzie lubię mieć wszystko pod kontrolą.

Ma Pani duże zaufanie do męża?

Tak, to on nadal czyta wszystkie moje umowy i kontrakty. Jest też świetnym doradcą nie tylko w sprawach zawodowych. Często pomaga mi rozwiązywać także inne problemy. Bardzo ważne, żeby mieć w kimś takie oparcie, jakie ja mam w Andrzeju. Nie każdemu udaje się łączyć pracę i życie prywatne.

Wielokrotnie wyjeżdżała Pani w długie trasy koncertowe. Czy dzieci były kiedyś zazdrosne o Pani pracę?

Szczególnie mój starszy syn Jasiek. Był zazdrosny nawet o ludzi, którzy ze mną rozmawiali, zresztą przekonała się o tym Agnieszka Osiecka, kiedy oberwała od niego kijem po głowie. Innym razem zabrałam go na koncert, gdzie było pełno dzieci, które weszły do mnie na scenę. Wtedy mój syn dostał szału, także znalazł się na podium i powyrywał kable z aparatury, poprzewracał statywy.

Na kartach książki znajdujemy wiele zdjęć, na których rodzina towarzyszyła Pani za kulisami koncertów. Często zabierała Pani ze sobą dzieci?

Zdarzało się zabierać ze sobą dzieci, ale na ogół zostawały w domu z zaufaną  opiekunką.

Czy trudno było Jaśkowi i Kasi zaakceptować Andrzeja?

Nie było łatwo. Dzieci miały problem z zaakceptowaniem mojego męża. Wprawdzie Andrzej nie zamieszkał z nami tak po prostu z dnia na dzień, bo jako mój narzeczony przez rok mnie odwiedzał, więc go znały, ale kiedy już zdecydowaliśmy, że będziemy razem różnie bywało.

Ostatnio prasa kolorowa rozpisywała się, że Pani młodszy syn spotyka się ze znaną stylistką Zosią Ślotałą. Coś rzeczywiście jest na rzeczy?

Zosia jest przyjaciółką Jędrka. Znają się od dzieciństwa i dobrze czują się w swoim towarzystwie. Ja również ją bardzo lubię. Ostatnio Jędrek spędzał Sylwestra zupełnie w innym towarzystwie, nie mogę za nim nadążyć. (uśmiech).

Czy w przyszłości potrafiłaby Pani odnaleźć się w roli teściowej?

Myślę, że nie miałabym z tym najmniejszego problemu. Lubię młodych ludzi. Pewnie będę miła dobre relacje z partnerami moich dzieci.

Rozmawiała Martyna Rokita

Fot. Materiały prasowe, zdjęcie głowne, screen z facebooka

news

Wielkie zaskoczenie dla fanów: “Warsaw Shore” znika z anteny po 21 sezonach! MTV podjęło ostateczną decyzję

Opublikowano

w dniu

przez

To koniec pewnej ery w polskiej telewizji. Kultowy reality-show “Warsaw Shore”, który przez ponad dekadę dostarczał widzom kontrowersji, skandali i emocji, oficjalnie schodzi z anteny. Fani są w szoku, bo mało kto spodziewał się takiego finału tej historii. Dowiedz się więcej!

“Warsaw Shore: Ekipa z Warszawy” to bez wątpienia najbardziej rozpoznawalne polskie reality-show w historii MTV Polska. Program zadebiutował w listopadzie 2013 roku i przez kolejne lata zbudował wokół siebie ogromną społeczność wiernych fanów. 21 sezonów, setki odcinków i tysiące godzin materiału uczyniły go absolutnym fenomenem na polskim rynku rozrywki.

Początkowo mało kto wierzył, że format inspirowany amerykańskim “Ekipa z New Jersey” zyska taką popularność nad Wisłą. A jednak. Kamera śledziła życie młodych ludzi, którzy oddawali się imprezowemu stylowi życia, pełnemu alkoholu, romansów, kłótni i dramatów. To właśnie ten nieokiełznany chaos przyciągał rzesze widzów przed ekrany.

Dzięki udziałowi w programie narodziły się takie celebryckie kariery jak Ewelona (Ewelina Kubiak), Eliza Trybała, Wojtek Gola czy kontrowersyjny Stifler (Damian Zduńczyk). Uczestnicy show na stałe zadomowili się w polskim show-biznesie, a ich medialne życie wciąż śledzone jest przez tabloidy i portale plotkarskie.

Choć planowany był już 22. sezon, którego premierę zapowiadano na wiosnę, los programu drastycznie się odmienił. Wszystko przez tragiczną śmierć Jeremiasza Szmigiela, jednego z uczestników nowej edycji. Jego nagła śmierć wstrząsnęła ekipą oraz fanami programu.

W związku z tragedią MTV Polska podjęło decyzję, by wstrzymać emisję 22. sezonu. Stacja chciała w ten sposób okazać szacunek dla zmarłego Jeremiasza Szmigiela oraz jego rodziny. Od tamtej pory los przyszłości programu pozostawał niepewny.

POLECAMY: SZOK W TVN! Agnieszka Woźniak-Starak odchodzi po 12 latach. Poznaj kulisy rozstania i co dalej z jej karierą?

Ostateczny komunikat stacji – to koniec formatu!

Dziś na oficjalnym profilu MTV Polska pojawił się komunikat, który rozwiał wszelkie wątpliwości:

Po 21 sezonach pełnych emocji i szalonych przygód zakończyliśmy produkcję nowych odcinków Warsaw Shore. To był niesamowity czas – dziękujemy Wam, że byliście z nami przez te wszystkie lata! Na antenie nadal możecie oglądać poprzednie sezony i wracać do najlepszych momentów ekipy. To nie koniec wspomnień to ich początek! – czytamy.

Trzeba podkreślić, że “Warsaw Shore” było jedynym reality-show na antenie MTV Polska, które odniosło tak ogromny i długofalowy sukces. Inne produkcje nie były w stanie dorównać jego popularności ani medialnemu szumowi, jaki wywoływały kolejne sezony.

Choć program się kończy, wielu byłych uczestników doskonale odnajduje się w świecie influencerów, reality-show i szeroko pojętego show-biznesu. Ewelona, Stifler i inni nie zniknęli z medialnego obiegu — regularnie pojawiają się nie tylko na portalach plotkarskich, ale również w kolejnych produkcjach telewizyjnych. Wielu z nich można było zobaczyć m.in. w takich programach jak “Królowa przetrwania” czy “Good Luck Guys”, gdzie znów pokazują swoje barwne osobowości i kontynuują medialne kariery.

Nie można zapominać, że przez lata “Warsaw Shore” wzbudzało wiele kontrowersji. Krytykowano nadmiar alkoholu, rozwiązłość uczestników i wulgarne zachowania. Jednocześnie to właśnie te elementy napędzały oglądalność i sprawiały, że widzowie nie mogli oderwać się od ekranu.

Decyzja MTV zamyka pewien rozdział w historii polskiej telewizji rozrywkowej. “Warsaw Shore” na trwałe zapisało się w pamięci widzów jako projekt odważny, szalony i pełen emocji. Chociaż produkcja dobiegła końca, wspomnienia i legendarne momenty z ekipy na długo pozostaną w świadomości fanów.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: “Top of The Top Sopot Festiwal 2025”: Cyms, Bem, Spolsky i zagraniczna gwiazda – sprawdź, kto wystąpi na festiwalu TVN

A Wy oglądaliście “Warsaw Shore”? Dajcie znać na Instagramie i Facebooku!

Anna Sowińska (fot. screen Instagram Anna Sowińska)
Ola Okrzesik (fot. screen Instagram Ola Okrzesik)
Patryk Spiker (fot. screen Instagram Patryk Spiker)
Patryk Spiker (fot. screen Instagram Patryk Spiker)

SJ

Kontynuuj czytanie

news

“Top of The Top Sopot Festiwal 2025”: Cyms, Bem, Spolsky i zagraniczna gwiazda – sprawdź, kto wystąpi na festiwalu TVN

Opublikowano

w dniu

przez

Już za kilka miesięcy Opera Leśna znów stanie się bijącym sercem polskiej sceny muzycznej. Emocje, legendy, wielkie powroty i spektakularne występy – tegoroczny Top of the Top Sopot Festival 2025 zapowiada się naprawdę wybuchowo. TVN oficjalnie odsłania karty i potwierdza pierwszych artystów. Niektórzy z nich mają już własną historię związaną z tym wydarzeniem, a jeden z nich zaskoczył wszystkich, ujawniając swój udział na antenie zupełnie spontanicznie. Dowiedz się więcej!

Co roku w sierpniu oczy całej muzycznej Polski zwracają się ku nadmorskiemu Sopotowi, gdzie stacja TVN organizuje jeden z najbardziej prestiżowych festiwali muzycznych w kraju – Top of the Top Sopot Festival. Tegoroczna edycja potrwa od 18 do 21 sierpnia 2025 i już teraz zapowiada się jako czterodniowe święto muzyki w każdym możliwym wymiarze – od ikonicznych występów po widowiskową oprawę sceniczną i zaskakujące zwroty akcji.

Wśród pierwszych potwierdzonych nazwisk znalazł się Oskar Cyms – artysta, który szturmem zdobył serca publiczności i to właśnie w Sopocie rok temu sięgnął po Bursztynowego Słowika Publiczności. Jego powrót do Opery Leśnej nie jest więc przypadkowy – to powrót na scenę, na której wydarzyło się coś przełomowego. Czy uda mu się ponownie zachwycić publiczność? Tego dowiemy się w sierpniu.

Kolejnym mocnym punktem festiwalowej układanki jest Helena Vondráčková – niezaprzeczalna ikona czeskiej muzyki i jednocześnie najbardziej rozpoznawalna Czeszka w Polsce. Jej obecność w tegorocznej edycji Top of the Top Sopot Festival nie jest zaskoczeniem dla uważnych widzów, bo podczas jej wizyty w programie „Dzień Dobry TVN” oficjalnie potwierdzono jej udział w wydarzeniu. To będzie wyjątkowy moment – spotkanie z artystką, która od dekad łączy pokolenia, i która z pewnością porwie sopocką publiczność swoją sceniczną klasą i charyzmą.

Nie mogło zabraknąć również absolutnych gigantów polskiej sceny – Ewa Bem oraz Stanisław Soyka to artyści, którzy przez dekady zbudowali most między jakością, emocją a popularnością. Bem, która od lat uchodzi za jedną z najbardziej szanowanych postaci polskiej sceny jazzowo-popowej. Jej udział w festiwalu to gwarancja klasy, emocji i nieskazitelnego wokalu. Kolejnym wielkim nazwiskiem jest Soyka – artysta, który przez dekady zachwycał publiczność swoimi wyjątkowymi interpretacjami i niepowtarzalną barwą głosu.

Swoją obecność na festiwalu ogłosiła też Mery Spolsky, i to nie byle jak! W jednym z odcinków “You Can Dance”, emitowanym na żywo tej wiosny na antenie TVN, artystka sama zdradziła, że wystąpi podczas tegorocznego wydarzenia. Jej energia, styl i nietuzinkowa estetyka wprowadzą do Sopotu powiew nowoczesności i odwagi artystycznej.

POLECAMY: Rafał Cieszyński świętuje urodziny i zachwyca swoją wyrzeźbioną klatą – zobacz zdjęcia i poznaj bliżej aktora

Jaki jest plan festiwalu? Poznaj szczegóły!

Festiwal potrwa cztery dni i każdego wieczoru zaproponuje widzom coś zupełnie innego. W poniedziałek – “Gorączka Sopockiej Nocy” – widzowie przeniosą się w czasie do złotych lat światowej muzyki. We wtorek – “Otwarta Scena” – przekrojowa prezentacja współczesnej polskiej muzyki, zwieńczona wręczeniem Bursztynowego Słowika.

Środa podczas festiwalu to tradycyjnie dzień pełen tajemnic i zaskoczeń. Program tego wieczoru TVN wciąż trzyma w ścisłej tajemnicy, ale jedno jest pewne — można spodziewać się niespodziewanego. Na scenie Opery Leśnej pojawią się nie tylko uwielbiani artyści, ale również gwiazdy i prowadzący znani z największych produkcji stacji. To nie przypadek — właśnie w środę zaplanowana jest oficjalna prezentacja jesiennej ramówki TVN, co co roku przyciąga uwagę branży i fanów telewizji. Tego dnia często dochodzi do premier piosenek, muzycznych eksperymentów czy nietypowych duetów.

Czwartek zostanie podzielony na dwa wyjątkowe koncerty. Najpierw “Orkiestra Mistrzom” – hołd dla największych ikon polskiej muzyki, którym towarzyszyć będą bliscy współpracownicy. W drugiej części wieczoru – eksplozja hip-hopu! Po sukcesie ubiegłorocznego rapowego show, przyszedł czas na nowe pokolenie – pełne energii, pazura i świeżości.

POLECAMY: “Rodzinka.pl” wraca na antenę – Małgorzata Kożuchowska nie chciała grać z Tomaszem Karolakiem? Szczegóły mogą zaskoczyć!

Kto jeszcze wystąpi i kto poprowadzi festiwal?

Na ten moment organizatorzy ujawnili zaledwie część artystów, którzy wystąpią podczas Top of the Top Sopot Festival 2025. Ogłoszenia pojawiają się wyłącznie na oficjalnych profilach festiwalu na Facebooku i Instagramie, dlatego warto śledzić je na bieżąco – to właśnie tam regularnie publikowane są potwierdzone nazwiska. Kto jeszcze zagra w Operze Leśnej? Tego na razie nie wiadomo. W poprzednich latach na sopockiej scenie błyszczały takie gwiazdy jak Natalia Nykiel, Natalia Szroeder, Natalia Kukulska, Sylwia Grzeszczak, Cleo, Lanberry, Kwiat Jabłoni czy Kayah. Tegoroczna edycja może przynieść równie imponującą listę nazwisk – i zapewne niejedno zaskoczenie.

Niewiadomą pozostaje również kwestia gospodarzy tegorocznego widowiska. Choć TVN zazwyczaj stawia na największe gwiazdy swojej anteny – jak Dorota Wellman, Marcin Prokop, Paulina Krupińska-Karpiel, Mateusz Hładki czy Agnieszka Woźniak-Starak – organizatorzy co roku lubią zaskakiwać widzów nowymi twarzami. Przypomnijmy, że dwa lata temu prowadzącymi byli m.in. Julia Wieniawa, Małgorzata Rozenek-Majdan czy Anna Senkara, a rok temu młodzieżową energię wnieśli Jan Pirowski i Sandra Hajduk-Popińska. Czy w 2025 zobaczymy kolejny debiut? Tego jeszcze nie wiadomo.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Gwiazdy śniadaniówek na wakacjach! Ibisz, Michałowski, Kubiak i Jelonek kuszą fotkami [FOTO]

Planujecie jechać do Sopotu na festiwal czy będziecie oglądać na antenie TVN? Dajcie nam koniecznie znać w komentarzach pod artykułem oraz na Facebooku i Instragramie!

Ewa Bem (fot. screen YouTube TVN.pl) – wywiad w “Dzień dobry TVN”
Stanisław Soyka (fot. screen YouTube TVN.pl) – wywiad u Kuby Wojewódzkiego
Oskar Cyms (fot. screen Instagram Oskar Cyms)
Mery Spolsky (fot. screen Instagram Mery Spolsky)
Helena Vondráčková (fot. screen YouTube Telewizja Polska)

SJ

Kontynuuj czytanie

news

Wybory pod znakiem fałszerstw? Andrzej Duda ostrzega przed zamachem na wolność wyboru

Opublikowano

w dniu

przez

Wyniki niedzielnych wyborów prezydenckich wstrząsnęły tysiącami obywateli. Gdy wieczorem wydawało się, że zwycięzcą zostanie Rafał Trzaskowski, niespodziewanie ogłoszono triumf Karola Nawrockiego z Prawa i Sprawiedliwości. Dowiedz się więcej!

Zeszłotygodniowa niedziela przeszła do historii jako jeden z najbardziej zaskakujących dni w polityce III RP. Po godzinie 21:00 większość sondaży wskazywała na przewagę Rafała Trzaskowskiego z Koalicji Obywatelskiej. Media i wyborcy szykowali się na świętowanie zmiany na szczycie. Jednak o poranku wszystko wyglądało inaczej — zwycięzcą ogłoszono Karola Nawrockiego z Prawa i Sprawiedliwości, który uzyskał 10 606 877 głosów, pokonując swojego rywala o ponad 369 tysięcy.

Wygrana Karola Nawrockiego natychmiast wywołała falę niepokoju. W sieci zaczęły pojawiać się nagrania, relacje i komentarze sugerujące, że mogło dojść do poważnych uchybień w liczeniu głosów. Szczególnie głośna stała się sprawa komisji nr 95 w Krakowie, gdzie – jak się okazało – głosy kandydatów zostały błędnie przypisane. Głosujący na Trzaskowskiego zostali doliczeni do wyniku Nawrockiego i odwrotnie.

POLECAMY: TYLKO U NAS: Michał Danilczuk z nową fuchą w TVN? Najpierw powrót “You Can Dance – po prostu tańcz”, a teraz to!

Andrzej Duda ostrzega naród – wymowne słowa!

Niepokój wokół wyborów szybko przerodził się w poważny kryzys zaufania do państwowych instytucji. Gdy w mediach społecznościowych zaczęły krążyć informacje o możliwych nieprawidłowościach, głos zabrał sam prezydent Andrzej Duda, który zdecydowanie uderzył w politycznych oponentów. Na platformie X zamieścił wpis, który nie pozostawił złudzeń co do jego stanowiska:

Uwaga! Jest wrażenie, że postkomuniści do spółki z liberalno-lewicowymi chcą przekręcić ostatnie, rozstrzygnięte już wybory prezydenckie w Polsce i odebrać nam wolność wyboru – napisał.

Słowa Dudy nie były uspokajające — wręcz przeciwnie, dolały oliwy do ognia, oskarżając część sceny politycznej o próbę zakulisowego odebrania suwerenności wyborczej. **W dalszej części wpisu Andrzej Duda wezwał Polaków do zdecydowanej obrony podstawowych wolności obywatelskich. W dramatycznym tonie ostrzegał przed próbą odebrania społeczeństwu prawa do samodzielnego wyboru władzy:

Nie dajmy się, my wyborcy! Nie dajmy sobie odebrać tych resztek demokracji i wolności, które po 13 grudnia 2023 roku wciąż jeszcze zostały! Pilnujmy Polski! – zakończył swój wpis.

Do zamieszania odniosły się również instytucje państwowe. Komisarz wyborczy w Krakowie, Rafał Sobczuk, potwierdził, że zgłoszono pomyłkę w komisji nr 95 i rozpoczęto w tej sprawie wyjaśnienia. Jednocześnie pojawiły się informacje, że podobne sytuacje mogły mieć miejsce w kilkunastu innych miejscach. Media zaczęły zadawać pytania: czy błąd ludzki, czy może celowe działanie?

POLECAMY: Gwiazdy śniadaniówek na wakacjach! Ibisz, Michałowski, Kubiak i Jelonek kuszą fotkami [FOTO]

Donald Tusk zabrał głos w sprawie!

W atmosferze narastającego chaosu głos zabrał premier Donald Tusk, próbując tonować nastroje. W opublikowanym oświadczeniu na X zaznaczył, że:

Ewentualne fałszerstwa są badane i będą ukarane. Protesty trafią do Sądu Najwyższego. Rozumiem emocje, ale zakładanie z góry, że wybory zostały sfałszowane, nie służy polskiemu państwu – napisał premier w miniony piątek na X.

Choć różnica głosów między kandydatami jest znacząca, dla wielu obywateli nie chodzi już o liczby. Gra toczy się o zaufanie do systemu wyborczego, a także o postrzeganie demokracji jako fundamentu państwa. Wyborcy podzielili się na tych, którzy ufają oficjalnym wynikom i tych, którzy dostrzegają w nich cień manipulacji. Niezależnie od tego, jakie będą ostateczne rozstrzygnięcia Sądu Najwyższego — kryzys zaufania już się rozpoczął.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Dramat Michela Morana. Juror „MasterChefa” w żałobie po tragicznej stracie: „Jak szybko jechałeś bandyto?” – wstrząsający apel

Andrzej Duda (fot. screen YouTube Kanał Zero)
Andrzej Duda (fot. screen YouTube Kanał Zero)
Donald Tusk (fot. screen YouTube TVN24)
Karol Nawrocki (fot. screen YouTube TVP Info)
Rafał Trzaskowski (fot. screen YouTube TVP Info)

SJ

Kontynuuj czytanie

news

TYLKO U NAS: Michał Danilczuk z nową fuchą w TVN? Najpierw powrót “You Can Dance – po prostu tańcz”, a teraz to!

Opublikowano

w dniu

przez

Po udanym debiucie jako juror w reaktywowanym „You Can Dance – Po prostu tańcz” w TVN, Michał Danilczuk ponownie rozgrzał emocje fanów. Tancerz opublikował zaskakujące wideo spod siedziby TVN Warner Bros. Discovery i zasiał spore zamieszanie. Co szykuje razem ze stacją? Dowiedz się więcej!

Jeszcze niedawno Michał Danilczuk tańczył z gwiazdami w Polsacie, gdzie zdobył ogromną popularność, tworząc m.in. pierwszy męsko-męski duet w „Tańcu z gwiazdami” z Jackiem Jelonkiem. W kolejnych sezonach był partnerem Majki Jeżowskiej i Julii Kuczyńskiej (Maffashion). Jego talent, osobowość i zaangażowanie zyskały ogromną sympatię widzów.

Wiosną 2025 roku Danilczuk przeszedł z Polsatu do konkurencyjnego TVN. Tam otrzymał rolę jurora w długo wyczekiwanym powrocie formatu „You Can Dance – Po prostu tańcz”, zasiadając w jury obok Mery Spolsky, Bartosza Porczyka i Ryfy Ri. Ten transfer wywołał sporo komentarzy, ale Michał udowodnił, że odnajduje się także w nowej roli.

Mimo że taneczny show został ciepło przyjęty, a poziom uczestników był imponujący, emisja zakończyła się już w kwietniu. Do dziś nie wiadomo, czy TVN zdecyduje się na kontynuację programu. Oficjalnie nie ogłoszono kolejnej edycji, ale wiele wskazuje na to, że temat wcale nie jest zamknięty.

POLECAMY: Piotr Zieliński nowym kapitanem reprezentacji Polski, a Robert Lewandowski odchodzi w cieniu wielkiego skandalu!

Danilczuk szykuje kolejny projekt z TVN?

Dziś Michał Danilczuk podzielił się na swoim Instagramie relacją, która mimo że trwała zaledwie chwilę, z pewnością rozpaliła ciekawość fanów i branży. Wideo, opublikowane w formie InstaStories, przedstawiało tancerza przed siedzibą TVN Warner Bros. Discovery. Mimo że relacja z natury nie pozwalała na bezpośrednie komentarze, wystarczyło jedno zdanie, by mogła ruszyć fala spekulacji:

Dzień dobry moi drodzy! Witam w poniedziałek! Od rana na bardzo ekscytujących spotkaniach i nie mogę się doczekać, kiedy zobaczycie, co dla Was szykujemy – zapowiedział tajemniczo.

Choć Michał Danilczuk nie ujawnił żadnych szczegółów, jego wizyta pod siedzibą TVN Warner Bros. Discovery oraz zapowiedź „ekscytujących spotkań” mogą sugerować, że szykuje się coś nowego. Jako juror w ostatniej edycji „You Can Dance – Po prostu tańcz”, pokazał się z bardzo dobrej strony, a jego charyzma i doświadczenie sceniczne dają szerokie pole do dalszych działań telewizyjnych. Czy chodzi o kontynuację tanecznego show, nowy program, czy może autorski projekt – na razie wszystko owiane jest tajemnicą.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: TVN idzie za ciosem – „The Floor” wraca z 2. sezonem! Sprawdź, jak się zgłosić i zawalczyć o 100 tysięcy złotych!

Oglądaliście “You Can Dance” wiosną w TVN? Dajcie znać w komentarzach!

Michał Danilczuk (fot. źródło prasowe TVN Warner Bros Discovery)
Michał Danilczuk (fot. źródło prasowe TVN Warner Bros Discovery)

SJ

Kontynuuj czytanie

HITY

Copyright © 2019 Przeambitni.pl. Stworzona z miłością