Śledź nas

news

„My chcemy walczyć muzyką, nie popularnością. Nie pojechaliśmy do Los Angeles dlatego, że jesteśmy popularni” – wywiad z Łukaszem Drapałą

Opublikowano

w dniu

Dopiero co wrócili z Global Rock Summit, wystąpią na tegorocznym Orange Warsaw Festival, a kilka dni temu pochwalili się, że współpracę podjął z nimi sam Mike Fraser.

Nie, nie jest to zespół amerykański. Nie, członkowie zespołu nie sprzedali swoich organów.

O potędze, a zarazem tragedii jaką są programy talent show, o tym, dlaczego media zamykają się na utalentowanych artystów, o krytyce i wielu innych porozmawiałyśmy z Łukaszem Drapałą, wokalistą zespołu CHEMIA.

 

Co ci się podoba najbardziej na naszym blogu?

Wywiad ze mną.

To nie było szczere, prawda?

To było bardzo szczere (śmiech). To był jedyny wywiad, który przeczytałem od początku do końca szukając głupot. Poza tym większość wywiadów przeprowadzacie z osobami, których kompletnie nie znam.

Bo ciebie nie kręci polski showbiznes!

Nie chodzi o to, że on mnie nie kręci.  Po prostu się w nim nie orientuję. Ja mam taki problem, że ostatnio słucham bardzo mało naszej polskiej muzyki. Radia komercyjne kompletnie mnie nie jarają.

Więc gdzie Ty szukasz muzyki?

Słucham utworów, które podrzucają mi znajomi na facebooku, mailu itd. Bardzo lubię muzykę z lat 90. Może jednak zdarzyć się tak, że poznam za jakiś czas jakieś nowe, fajne zespoły, w których się zakocham.

Zagracie na Orange Warsaw Festival!

Tak! Było to dla nas ogromnym zaskoczeniem!

Nie wiedzieliście, że padnie propozycja, abyście wystąpili na OWF?

Zabiegaliśmy o to, ale ostatecznie i tak było to dla nas zaskoczeniem. Z chłopakami tworzymy bardzo silny menagement naszego zespołu, ponieważ nie mamy oficjalnego menadżera i zajmujemy się wszystkim sami. To my dbamy o wszystkie koncerty, festiwale, między innymi to dlatego udało się nam supportować  Guns’nRoses. Orange Warsaw Festival również był atakowany przez nas mailami, ofertami, chociaż zakładaliśmy, że absolutnie nie mamy na to szans…

To ogromne wyróżnienie! Będziecie grać na tej samej scenie co Bring Me The Horizon i Limp Bizkit!

Nie, to oni będą grać na tej samej scenie co my, bo my gramy pierwsi (śmiech). A tak naprawdę, to wielkie wyróżnienie. Mamy nadzieję poznać chłopaków z wymienionych kapel.

Czym jednak  jest OWF przy Global Rock Summit…

To taka Warszawa, tylko trochę dalej i bardziej (śmiech).  To jest efekt działań The Agency Group, czyli grupy, która z nami współpracuje jako największa agencja koncertowa, gdzie ostatnio przydzielono nam specjalnego agenta. Wcześniej tak się nie działo i dopiero teraz można powiedzieć o bezpośrednim przełożeniu na współpracę. Widocznie materiał zaczął się podobać trochę bardziej i dlatego dostaliśmy taką propozycję. Tak naprawdę ta propozycja zagrania w Hollywood przyszła tak późno, że nie wiedzieliśmy, czy zdążymy to wszystko zorganizować. Nie spodziewaliśmy się, że tak szybko trafimy w ten rejon.

O co chodzi z tą stanikową aferą? Dlaczego chcieliście, żeby na jednym z koncertów fanki rzucały na scenę swoją bieliznę? My też powinnyśmy rzucić?

Tak. Jeśli chodzi o mnie, ja wolę towarzystwo kobiet bez staników, jestem przeciwnikiem staników. Najgorsze jest to, że gdy kobiety rzucają te staniki, to zawsze wszystkie lecą na Wojtka, jeszcze żaden nie poleciał na mnie. Wracając do sytuacji, o którą pytacie. Super Express znalazł teledysk, który istniał już 1,5 roku. Teledysk powstał w fajnych warunkach. Trafiliśmy na wybory Super Natural, gdzie były dziewczyny z całego świata. Później zabrano nas do pewnej chatki pod Koluszkami. Była fajna impreza (śmiech). I po jakimś czasie odkopali ten teledysk i zrobili z Wojtka Cycerona. A pomysł rzucania staników bezpośrednio wyszedł od zespołu V8, a nie od nas. Pomysł zacny.

No ale co się działo z tymi dziewczynami?

Nie powiem.

Aaaaa, skoro nie możesz powiedzieć,  to znaczy, że coś się tam działo! Gdyby nic szczególnego  się nie działo, to mógłbyś o tym opowiedzieć!

Nie! Odwrotnie! Bo jak okazuje się, że nic nie było, a ja miałbym o tym powiedzieć,  to na co ja bym wyszedł? Jaki rock&roll?

Chemia wyznaje w czasie trasy koncertowej sex, drugs and rock&roll  ?

Jak najbardziej (śmiech)!

To dlaczego teraz jest tak grzecznie?

No ale my nie możemy ciągle ćpać, czasami musimy robić przerwę!

Niedawno premierę miał wasz teledysk do piosenki Fire. Pokazujecie w nim swój koncert, fanów. Skąd taki pomysł?

Pomysł powstał tuż przed samą imprezą, na której kręcony był teledysk. Chcieliśmy też oszczędzić na operatorach (śmiech).

Ten teledysk jest nagrany telefonami?

Tak, ludzie przygotowali się do tej imprezy, mieli ze sobą telefony, aparaty. Najśmieszniej wyglądało to, jak zaczęliśmy grać Fire i zamiast ludzi widzieliśmy same aparaty.  Ogólnie wydaje mi się, że teledysk wyszedł bardzo fajnie i myślę, że  impreza będzie powtarzana corocznie

Odkryłyśmy robocze nazwy waszych piosenek. I tym sposobem mamy np. Kupę z Jamajki, Gdy umierają chomiki, Ssij

Polega to na tym, że zawsze zanim zaczynamy grać próbę, mamy około godzinę na dyskusję  na przeróżne tematy i zazwyczaj pojawiają się jakieś niestworzone historie. Np. Kupa z Jamajki  dotyczy pewnego gościa z Jamajki, który przyjechał odwiedzić jednego z nas i zastanawialiśmy się, czy spodoba mu się toaleta naszego kolegi… Kiedy my piszemy piosenki, nigdy nie wiemy jak je nazwać, więc dajemy im nazwy robocze i stwierdziliśmy, że Kupa z Jamajki będzie nam się w tym wypadku dobrze kojarzyła.

Dlaczego jeszcze nie zobaczyliśmy was na kanapie u Kuby Wojewódzkiego?

Jeszcze do niego nie zadzwoniliśmy z informacją, że istniejemy. Ja myślę, że najpierw powinniśmy zagrać u niego pod koniec programu, a dopiero później usiąść na kanapie. Musimy sobie najpierw na to zasłużyć. Jak na wszystko.

Ale goście Kuby często nie mają na swoim koncie żadnych wybitnych osiągnięć…

Właśnie wskazałaś na pewien trend, a przede wszystkim tragedie tego, co dzieje się w ówczesnym świecie. Ludzie coraz bardziej lubią nicość.  Niestety jest bardzo mało ludzi, którzy potrafią długo pracować i kształcić to, co potrafią robić najlepiej. Były czasy, kiedy człowiek widział swojego idola w kimś, kto pracował ciężko na coś, co mógł po jakimś czasie sobą reprezentować. Wydaje mi się, że dzisiaj wolimy oddawać cześć miernotom, dlatego, że nam jest łatwiej oceniać głupka, bo sami codziennie też zachowujemy się jak miernoty. To jest chore, to jest słabe i wynika z naszego lenistwa, szybkości naszego konsumowania. Co nie znaczy, że nie ma takich osób, które pracują na swój sukces i nie chcą robić kariery na skandalach.  Nas na przykład nie interesuje gwiazdorstwo chociaż bardzo łatwo możemy to zrobić. Możemy pójść na jakiś bankiet i przyłożyć komuś ważnemu w ryj, zrobić ustawkę z paparazzi. Ale po co? Chcemy, żeby było o nas głośno dlatego, że wydajemy dobrą płytę, że zaprosili nas do Los Angeles i daliśmy radę. Chcemy być oceniani przez pryzmat naszej twórczości, a nie tego, że mamy spodnie w kanarkowe grochy.

Jesteście często krytykowani?

Pomijając zdrową krytykę, która jest i być musi, bo nie każdemu będziemy się podobać – ludzie często krytykują nas nie znając naszej twórczości, bądź też znając twórczość początkową, kiedy to Chemia szukała swojej drogi. Są media, które piszą o nas tylko źle, są takie, które w ogóle o nas nie piszą. Wydaje mi się, że po części są to media, które nawet nie słyszały tego, co robimy, ale krytykują bo przecież to jest niemożliwe, aby polski zespół odnosił jakikolwiek sukces na arenie międzynarodowej. Osobiście widzę, jak szefowie niektórych portali opiniotwórczych wychodzą z naszych koncertów… Najlepszym przykładem jest koncert z Deep Purple, kiedy to nazajutrz pojawiło się sporo pozytywnych opinii na nasz temat. Niektóre portale, aby nie pisać bzdur zamieściły relację pomijając nas kompletnie. Świetnie. Polski portal, wydawać się mogło wspierający nasz rynek, pisze tylko o gwieździe zagranicznej pomijając „swoich”. Problem nie tyczy się tylko nas oczywiście. Nasze media ciągle robią krzywdę rodzimym wykonawcom, bo to zagraniczne jest lepsze. Żenujące. Na szczęście to coraz mniejszy odsetek frustratów. Zresztą – o pomocy naszych mediów i włodarzy można sporo poczytać w wywiadach u niedoszłych gwiazd talent show.
Ale tak poza marudzeniem, mieliśmy ogromne szczęście spotkać również wspaniałych ludzi reprezentujących naszą branżę. Jest nadzieja, że dzięki nim będzie lepiej i czytelniej.

Uważacie się za najlepszy, polski zespół rockowy?

Jest mnóstwo lepszych zespołów od nas, ale może ludzie o nich nigdy nie usłyszą, bo nikt ich nie będzie wspierał. Biznes w tym kraju polega na czymś zupełnie innym. Wspiera się stare gwiazdy, które są sprawdzone. Gdzieś są jeszcze jakieś „układy”. Dzisiaj promowanie zespołów autentycznych, fajnych i niezależnych jest niebezpieczne, bo jest niedochodowe. Łatwiej jest promować kogoś kto jest ładny, znamy go np. z talent show i kto robi z siebie marionetkę, bo w programie śpiewa covery. Z całym szacunkiem  do artystów tam występujących – nie uważam, żeby to była fajna i autentyczna droga do sukcesu.

I właśnie dlatego nie pojawiliście się w żadnym talent show?

Może trafimy kiedyś do jakiegoś programu pod warunkiem, że będziemy grać swoje piosenki. Dzisiaj talent show jest oknem dla wszystkich tych, którzy chcą stać się sławni i trzeba się w jakiś sposób z tym pogodzić. To jest robienie z siebie prostytutek, ale niestety stało się metodą na to, żeby gdzieś wypłynąć. Kiedyś podobnie obrażano się na radio, czy tv w sensie ogólnym.
I zaznaczę – jest różnica między talent show pokazującego artystę w pełnej krasie, jako samodzielnego twórcę, a śpiewającego coś, co mu każą. Ostatnio słyszałem, jak jedna z trenerek w takim programie z oburzeniem wyrzucała uczestniczce, że nie jest jej w stanie okiełznać i nie wie jak to teraz będzie, chyba będzie słabo. Co to w ogóle znaczy? Chore.
Zgadzam się z opinią Dave’a Grohla – idźcie do garażu i grajcie, póki nie będziecie mocni, potem pokażcie to światu. Ale po swojemu, a nie pod dyktando jakiegoś jury.

A nie macie takiego poczucia, że wam już trochę nie wypada pójść do takiego programu? Że jesteście zbyt znani?

A dlaczego? To nie tu leży problem. Na przykład zespół Lemon zbiera na swoich koncertach większą publiczność niż my. I mogłoby się wydawać, że my dostajemy zaproszenia z za granicy, że gramy na świecie, że fajni i znani ludzie pracują z nami, że jesteśmy „poważniejszym” zespołem w sensie globalnym. Prawda jest taka, że nadal spotykamy się z odbiorem ograniczonym.  Media nie podłapują póki co naszego tematu, a to od nich wiele zależy. Media, szczególnie te największe blokują nas dość skutecznie. Problem polega na tym, że wszystko dziś kręci się wokół tych talent show. To nie jest fajne.

Macie jakiś pomysł, żeby to zmienić?

Ja myślę, że to, co my robimy jest dobre, wierzę w to, że idziemy w dobrym kierunku. Wprawdzie idziemy wolno, ale tak jak wspomniałem wcześniej, coś, co jest długo wypracowane jest cenniejsze. Z resztą rock&roll polega na tym, że nie jest się gwiazdą sezonową, tylko buduje się legendę, historię. My chcemy to zrobić. Nawiązując jeszcze do talent show. My dostaliśmy zaproszenie do tego typu programu, ale odmówiliśmy. I prawdopodobnie będziemy zawsze odmawiać, ale jestem też pewien, że zawsze, gdzieś tam z tyłu głowy będziemy się zastanawiać, czy zrobiliśmy dobrze, bo może to właśnie byłby strzał w dziesiątkę. Tak zwyczajnie, po ludzku będą targały nami wątpliwości.
My chcemy walczyć muzyką, nie popularnością. Nie pojechaliśmy do Los Angeles dlatego, że jesteśmy popularni, bo nie jesteśmy.

Podczas waszej wizyty w LA zostaliście bardzo docenieni. Czy uważasz, że polskie media podłapią temat i będą się o was chętniej i przychylniej wypowiadać?

Gdzieś tam już się ruszyło. W Pytaniu na Sniadanie  otrzymaliśmy obietnicę wsparcia. To bardzo ważne, bo wsparcie to coś, czego potrzebujemy najbardziej. Potrzebujemy mediów i managementów, które zainwestują w nas całych sercem i portfelem (śmiech). My mamy determinację nie do złamania, mamy materiał i mamy doświadczenie. Czy się podobamy? Dajmy ludziom szansę nas posłuchać.

A co, gdyby pojawiła się propozycja nagrania utworu z kimś bardzo znanym, komercyjnym?

To zależałoby od wielu warunków. Od tego, kto pisze muzykę, kto pisze tekst. Na pewno chcielibyśmy być twórcami tego utworu, ale jeśli byłoby to bardzo dobre, to pewnie byśmy się zdecydowali bez problemu. Dla nas główną radością jest tworzenie. Odtwarzanie jest mniej fajne. Nawet jak kiedyś zrobimy cover, to nie będzie to odegrany materiał. Włożymy w to sporo Chemii.

Jak to się stało, że na współpracę z wami zdecydował się Mike Fraser?

Szukaliśmy kogoś z dobrą ręką do rockowej muzy. Z Mikiem poznaliśmy się już kiedyś w Kanadzie i fajnie nam się rozmawiało. Robił wtedy płytę AC/DC piętro nad nami. Ostatnio rozmawiał z nim Marc LaFrance i Mike zgodził się bez wahania. Znał nasz materiał i widocznie przypadł mu do gustu. Zależało nam na kimś z tamtego świata również dlatego, że rock, to jednak muza z tamtego świata. Nawet Jurek Owsiak powiedział mi ostatnio, że to w sumie dobrze, że wszystko drę się po angielsku. Bo to pasuje, jak stwierdził. No i ja się z tym całym sercem zgadzam.

Czym nowa płyta będzie wyróżniać się na tle pozostałych?

Pewnie dla każdego czymś innym. Tradycyjnie ocenę pozostawimy najważniejszemu jurorowi wszech czasów, czyli publiczności. To publiczność ma największą siłę, dlatego dużo gramy i dużo jeździmy. Jeżeli będzie nas, kibiców Chemii dużo, nie będzie na nas bata.

news

TVN szykuje wielki powrót uwielbianej gwiazdy – wszystko wskazuje na to, że zobaczymy go w hitowym programie jesiennej ramówki

Opublikowano

w dniu

przez

Telewizja TVN szykuje medialne trzęsienie ziemi. Po latach przerwy na antenę może powrócić jedna z jej najbarwniejszych postaci – Agustin Egurrola. Stacja chce go ponownie w swoich szeregach i ma dla niego konkretną propozycję. Na stole już leży niemała suma, a plan zakłada ekstremalne warunki i spore emocje. Dowiedz się więcej!

Po latach nieobecności w strukturach TVN, Agustin Egurrola ponownie pojawił się na antenie – i to w programie, który przez lata współtworzył. Choć jego rola w jednym z ostatnich odcinków na żywo „You Can Dance – Po prostu tańcz!” była jedynie symboliczna, to jak donoszą media, był to tylko początek czegoś większego. TVN zamierza znów zrobić z niego jedną z twarzy swojej ramówki.

Przez niemal dekadę Agustin Egurrola był kluczową postacią tanecznych produkcji TVN – najpierw jako juror w dziewięciu edycjach „You Can Dance – Po prostu tańcz”, potem także w kultowym „Mam Talent!”, gdzie przez lata zasiadał w jury u boku największych gwiazd stacji. Po rozstaniu z TVN, przeniósł się do TVP, gdzie odpowiadał za choreografie podczas największych koncertów i eventów, a także oceniał uczestników programów „Dance Dance Dance” i dziecięcej wersji „You Can Dance – Nowa Generacja”. Dziś jednak w Telewizji Polskiej pojawia się coraz rzadziej.

Gdy Egurrola ostatnio wszedł na scenę „You Can Dance”, by wręczyć kopertę z wynikami, w sieci zawrzało. Choć jego występ trwał zaledwie chwilę, widzowie natychmiast odczytali to jako znak powrotu. Jak zdradził informator serwisowi Pudelek, był to celowy ruch ze strony TVN:

Pojawienie się w “You Can Dance” to było preludium […] Okazało się, że on cały czas wzbudza ogromne emocje, czemu po jego krótkim występie dali wyraz internauci. To zachęciło osoby decyzyjne, by przekonywać choreografa, by wyleciał do Afryki” – zdradza informator Pudelkowi.

TVN chce, by Egurrola wystąpił w nowej edycji „Afryka Express”, która ma zadebiutować już we wrześniu, więc wyjazd na nagrania miałby się rozpocząć lada moment. Aby go przekonać, zaproponowano mu aż 50 tysięcy złotych, niezależnie od tego, jak długo utrzyma się w programie.

Agustin Egurrola nigdy nie należał do osób, które pozostają w cieniu – jego obecność w mediach zawsze wzbudzała silne emocje, zarówno wśród fanów, jak i w branży. To postać z charakterem, która nie przechodzi niezauważona, niezależnie od tego, czy chodzi o taneczne show, czy kulisy wielkich produkcji telewizyjnych.

On ma dość roszczeniowy charakter, często wybucha. Producenci “Azja Express” liczą, że w ekstremalnych warunkach odpaliłby się na tyle, że byłoby gorąco. A przecież o takie mocne charaktery czy konflikty tam chodzi – dodaje tajemniczy informator.

POLECAMY: Ćwierćfinał „You Can Dance” jakiego jeszcze nie było! Powrót legend i nowy juror – wiemy, kim jest

To dopiero początek nowej kariery?

Jak twierdzi źródło bliskie produkcji, jeśli choreograf zrobi wrażenie w „Afryka Express”, może liczyć na kolejne angaże w TVN.

Jak będzie tam ciekawy, to może też liczyć na kolejne angaże w TVN” – czytamy w materiale Pudelka.

Powrót do jury? A może własny program? Wszystko zależy od tego, czy Egurrola zdecyduje się na ryzyko.

Dla wielu widzów jego powrót byłby powiewem nostalgii, dla innych – powodem do krytyki. Ale jedno jest pewne: jeśli Agustin Egurrola zdecyduje się przyjąć ofertę, „Afryka Express” może stać się najbardziej komentowanym programem tej jesieni. A sam choreograf ma szansę znów stać się gwiazdą dużego formatu. Czy Egurrola da się skusić ekstremalną przygodą i pokaźnym wynagrodzeniem? Czas pokaże.

Warto zaznaczyć, że nowa odsłona formatu będzie miała zupełnie inny kierunek – dosłownie i w przenośni. Uczestnicy mają przemierzać egzotyczne zakątki Afryki, dlatego – wzorem poprzednich edycji – program najprawdopodobniej zmieni nazwę z „Azja Express” na „Afryka Express”. To jednak nie koniec zmian. Produkcja postawiła również na świeżą twarz w roli prowadzącej – Izabela Krzan, która niedawno przeszła z Kanału Zero do TVN, zaliczając tym samym jeden z najbardziej zaskakujących medialnych transferów ostatnich miesięcy.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Fala hejtu po urodzinowym prezencie! Rafał Maślak kontra sfrustrowani komentatorzy: “Jakie to niesprawiedliwe”

Chcielibyście, aby Agustin wystąpił w “Afryka Express”? Dajcie znać nam na Instagramie i Facebooku!

Agustin Egurrola (fot. archiwum prywatne)

SJ

Kontynuuj czytanie

news

Ćwierćfinał „You Can Dance” jakiego jeszcze nie było! Powrót legend i nowy juror – wiemy, kim jest

Opublikowano

w dniu

przez

W najnowszym odcinku „You Can Dance – Po prostu tańcz!” emocje sięgną zenitu – do programu wraca tajemniczy piąty juror, który może odmienić losy uczestników. A że to już ćwierćfinał, napięcie wśród tancerzy jest ogromne. Tym razem na parkiecie zobaczymy nie tylko aktualnych uczestników, ale też gwiazdy poprzednich edycji. Zobacz, co wydarzy się w najnowszym odcinku!

W poprzednich odcinkach widzowie mogli zobaczyć Michała Piróga i Weronikę Książkiewicz w roli tajemniczego, piątego jurora. Teraz, gdy stawka jest wyższa niż kiedykolwiek, do programu dołącza kolejna wyjątkowa postać – światowej klasy śpiewak operowy Jakub Józef Orliński.

Ten charyzmatyczny kontratenor, znany z łączenia klasyki z nowoczesnością, zachwycał publiczność na prestiżowych scenach Europy, a ostatnio wystąpił podczas ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Teraz to właśnie on stanie przed trudnym zadaniem – zdecyduje, który z tancerzy zasłuży na występ podczas jednego z najważniejszych wydarzeń muzycznych w kraju, czyli Top of the Top Sopot Festival. Tegoroczna edycja wydarzenia odbędzie się w sierpniu i – jak co roku – będzie transmitowana przez TVN.

To będzie odcinek, który zapisze się w historii programu. Na parkiet powrócą taneczne legendy z poprzednich edycji, by stanąć u boku aktualnych uczestników w emocjonujących duetach. Widzowie zobaczą m.in. Stefano Silvino, Mateusza Sobecko, Tinę Papazyan, Darka Bujnowskiego, Łukasza Ziębę, Katarzynę Kubalską-Walczyńską, Annę Bosak oraz Macieja „Glebę” Florka – zwycięzcę pierwszej edycji, który wiosną 2016 roku sam zasiadał w jury dziewiątego sezonu. To prawdziwe spotkanie pokoleń, które ma być pełne wzruszeń, nostalgii i niesamowitej energii, która poniesie uczestników i porwie widzów.

POLECAMY: Fala hejtu po urodzinowym prezencie! Rafał Maślak kontra sfrustrowani komentatorzy: “Jakie to niesprawiedliwe”

Zadanie specjalne w tym tygodniu nie jest tylko kolejną konkurencją – jego wynik zadecyduje, kto stanie na scenie Top of the Top Sopot Festival, który jak co roku odbędzie się w sierpniu. Dla młodych tancerzy to realna szansa na taneczny przełom. Występ przed tysiącami, a nawet milionami ludzi, w towarzystwie największych gwiazd muzyki, może otworzyć drzwi do wielkiej kariery.

Program to nie tylko show. Dla uczestników to także zawodowe zlecenia i nowe kontakty w branży. Przykład? Ostatnio Angele zdobyła kontrakt z prestiżową marką modową. Kto tym razem zachwyci branżę i przejmie nowe projekty? Presja rośnie – ale z nią też rośnie motywacja uczestników.

Na tym etapie rywalizacji nikt nie może być pewien. Tancerze, którzy otrzymają najniższe noty, będą zmuszeni zawalczyć o przetrwanie w solówkach. O ich losie zadecydują widzowie w głosowaniu online za pomocą strony tvn.pl/decyduj. To właśnie publiczność ma ostatnie słowo i nie raz już zaskoczyła.

Finał coraz bliżej! Kiedy oglądać odcinki w TVN?

Dzisiejszy ćwierćfinałowy odcinek „You Can Dance – Po prostu tańcz!” będzie można obejrzeć na żywo o godzinie 20:55 w TVN. A emocje wcale się na tym nie kończą – tuż po głównym show, o 22:40, widzowie zostaną zaproszeni na „You Can Dance. Bonus” – wyjątkowe kulisy programu, w których Maciej Dowbor porozmawia z uczestnikami, którzy tego wieczoru pożegnali się z marzeniami o finale, a także z jurorami oraz zaproszonymi gośćmi specjalnymi. To nie tylko emocjonalne rozmowy i szczere komentarze, ale też okazja, by zajrzeć za kulisy i zobaczyć, co dzieje się, gdy gasną reflektory sceny.

Przypominamy również, że finał programu zbliża się wielkimi krokami – już 23 kwietnia poznamy zwycięzcę tej edycji, który nie tylko zdobędzie tytuł, ale też otworzy drzwi do spektakularnej kariery.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Justyna Steczkowska w EKSCYTACJI o występie na Eurowizje: SĄ ZMIANY – czy „GAJA” POLECI?

Będziecie oglądać nowy odcinek programu? Dajcie nam znać na Facebooku i Instagramie!

Maciej Dowbor
Michał Danilczuk
Ryfa Ri
Mery Spolsky
Bartosz Porczyk
Bartosz Porczyk, Mery Spolsky, Maciej Dowbor, Ryfa Ri, Michał Danilczuk
Mery Spolsky, Bartosz Porczyk, Ryfa Ri, Michał Danilczuk
Martyna Wojciechowska
Uczestnicy “You Can Dance – Po prostu tańcz!”
Jakub Józef Orliński (fot. screen Instagram Jakub Józef Orliński)

źródło/fot – biuro prasowe TVN Warner Bros Discovery

SJ

Kontynuuj czytanie

news

Fala hejtu po urodzinowym prezencie! Rafał Maślak kontra sfrustrowani komentatorzy: “Jakie to niesprawiedliwe”

Opublikowano

w dniu

przez

Rafał Maślak, były Mister Polski, celebryta i aktywny tata wręczył swojemu synowi wyjątkowy prezent urodzinowy. Jednak nie spodziewał się, że wywoła aż takie poruszenie w sieci. Co miało być wzruszającym gestem ojca, stało się początkiem internetowej burzy, od zachwytów po pełne zawiści i frustracji komentarze. Czy naprawdę prezent dla dziecka to powód do hejtu? Poznaj szczegóły tej historii, która rozgrzała Internet do czerwoności!

Rafał Maślak dał się poznać szerokiej publiczności jako Mister Polski, ale od tamtej pory przeszedł długą drogę — od świata modelingu, przez telewizyjne show, aż po pozycję jednego z najbardziej rozpoznawalnych influencerów rodzinnych w Polsce. Widzowie mogą go kojarzyć z takich programów jak „Taniec z Gwiazdami”, „Agent – Gwiazdy”, czy „Dance Dance Dance”, a także z serialu „Barwy Szczęścia”.

Mimo udziału w wielu medialnych projektach, to właśnie media społecznościowe stały się jego główną platformą. Na Instagramie i TikToku pokazuje codzienne życie swojej rodziny – żony Kamili Nicpoń, syna Maksymiliana i córki Michaliny – w sposób szczery, inspirujący i pozbawiony celebryckiej pozy. Jego podejście do ojcostwa i kreatywności w relacjach z dziećmi zjednało mu rzesze fanów.

Znany z pokazywania rodzinnego życia i dzielenia się codziennością w social mediach, tym razem trafił w środek internetowej burzy. Wszystko zaczęło się od pozornie niewinnego nagrania, w którym celebryta szykuje urodzinową niespodziankę dla swojego sześcioletniego syna, Maksymiliana.

Z okazji szóstych urodzin syna, Rafał Maślak postanowił podarować mu niebanalny prezent — pianino. Cała akcja została przeprowadzona w tajemnicy, niczym prawdziwa misja specjalna, aż do momentu uroczystego wręczenia instrumentu.

Maksymilian skończył 6 lat… i właśnie dostał swoje pierwsze pianino! Tajna akcja montażowa, pełna konspiracja i ten moment wręczenia – bezcenny. Nawet się wzruszyłem. Mam nadzieję, że instrument będzie mu sprawiał radość i nie posłuży tylko jako ładny mebel – napisał wzruszony pod filmikiem opublikowanym na TikToku.

Internauci błyskawicznie zareagowali – większość z nich była pod wrażeniem pomysłowości i intencji prezentu. Nie zabrakło jednak tych, którzy uznali gest za powód do kąśliwych komentarzy. Jeden z użytkowników TikToka napisał: „Jakie to niesprawiedliwe, pomyśleć że inne muszą zadowolić się kanapka z mortadelą z Lidla”. Wystarczyło jedno zdanie, by rozgrzać dyskusję do czerwoności. Zamiast ignorować zaczepkę, Maślak postanowił odpowiedzieć z klasą i szczyptą ironii.

Mógłbyś wymyślić lepszy prezent niż kanapka z mortadelą. Prezenty mogą od serca i bez nakładów finansowych. Wystarczy Trochę kreatywności – napisał Maślak, podkreślając, że prezent nie musi być drogi, by był wyjątkowy.

POLECAMY: TYLKO U NAS! Ekspert mody ocenia kreacje gwiazd z pokazu Macieja Zienia: na tapet wziął Nataszę Urbańską, Blankę i duet Kulesza–Kuna

Fani Maślaka stanęli za nim murem!

Choć mogło się wydawać, że sprawa na tym się zakończy, to właśnie jego odpowiedź wywołała największe emocje wśród obserwatorów. Ruszyli do obrony swojego idola. Fani nie pozostali obojętni i gremialnie stanęli murem za swoim ulubieńcem.

Bo jak się zakłada rodzinę to powinno się na to mieć fundusze a po drugie jeśli swoje rodziców pracuje to nie ma problemu w kupowaniu prezentów – napisał fan Maślaka.

Inni dodawali, że Maślak ciężko pracował na to, co dziś ma, a zazdrość nie jest argumentem. Pojawiły się też głosy, że każdy rodzic ma prawo obdarować dziecko po swojemu — bez wstydu i tłumaczeń.

Jakie to niesprawiedliwe, że ludzie ciężko pracują aby zapewnić dobry byt sobie i dzieciom a niektórzy z poziomu kanapy myślą, że to wszystko spada z nieba i maja żal do innych, że im się powodzi – wspomniał obserwator Maślaka na TikToku.

Padły też bardziej dosadne słowa:

To jak ktoś może zapewnić dziecku kanapkę z mortadelą to nie powinien się brać za robienie dzieci – napisał użytkownik TikToka.

Choć prezent dla dziecka wydaje się być sprawą prywatną, w erze social mediów każda decyzja publicznej osoby może zostać poddana surowej ocenie. Tym razem jednak to nie hejt wygrał, a fala wsparcia, która pokazała, że ludzie nadal potrafią stanąć po stronie normalności i rodzinnych wartości. A Rafał Maślak? Po raz kolejny udowodnił, że nawet z pozornie błahej sytuacji potrafi z klasą wyjść obronną ręką.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Justyna Steczkowska jest jurorem w “Twoja Twarz Brzmi Znajomo” – zapytaliśmy: Jak radzi sobie Edyta Herbuś i czy będzie DODA?

A Wy jakie macie zdanie na ten temat? Napiszcie nam swoje refleksję na naszym Instagramie i Facebooku!

@rafalmaslakofficial

Maksymilian skończył 6 lat… i właśnie dostał swoje pierwsze pianino! Tajna akcja montażowa, pełna konspiracja i ten moment wręczenia – bezcenny. Nawet się wzruszyłem 🥹 Mam nadzieję, że instrument będzie mu sprawiał radość i nie posłuży tylko jako ładny mebel.

♬ dźwięk oryginalny – rafalmaslak
Maksymilian Maślak, Rafał Maślak, Michalina Maślak (fot. screen Instagram Rafał Maślak)
Rafał Maślak (fot. screen Instagram Rafał Maślak)

SJ

Kontynuuj czytanie

news

Justyna Steczkowska jest jurorem w “Twoja Twarz Brzmi Znajomo” – zapytaliśmy: Jak radzi sobie Edyta Herbuś i czy będzie DODA?

Opublikowano

w dniu

przez

Justyna Steczkowska jest jurorem w “Twoja Twarz Brzmi Znajomo” – zapytaliśmy: Jak radzi sobie Edyta Herbuś i czy będzie DODA?

Kontynuuj czytanie

HITY

Copyright © 2019 Przeambitni.pl. Stworzona z miłością