Śledź nas

showbiz

TYLKO U NAS: Piotr Zelt o aktorach bez dyplomu, powrocie „13 posterunku” i udziale w „Gwiazdy tańczą na lodzie”

Opublikowano

w dniu

Czy aktorstwo to zawód zarezerwowany wyłącznie dla absolwentów akademii teatralnych? Piotr Zelt w jednym z rzadkich wywiadów poruszył temat roli wykształcenia w zawodzie aktora, wspomniał o kulisach swojej kariery i odniósł się do współczesnych trendów w branży rozrywkowej. Nie zabrakło także refleksji nad kondycją dzisiejszych mediów oraz wspomnień o kultowym „13 posterunku”. Czy faktycznie świat rozrywki zmierza w złym kierunku? Dowiedz się więcej!

Piotr Zelt to jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich aktorów filmowych i dubbingowych. Sławę przyniosła mu kultowa rola w serialu „13 posterunek”, jednak jego dorobek jest znacznie szerszy – występował m.in. w „Szpilkach na Giewoncie” i „Dziewczynach ze Lwowa”. Publiczność miała okazję oglądać go także w programach rozrywkowych, takich jak „Taniec z Gwiazdami” czy „Gwiazdy tańczą na lodzie”.

Mimo swojej popularności, Zelt nieczęsto udziela wywiadów, dlatego jego rozmowa z Urszulą Grabowską w programie „Showbiz z Grabowską” odbiła się szerokim echem. Aktor poruszył w niej wiele ważnych tematów – od wykształcenia w zawodzie aktora, przez wpływ kultowego sitcomu na jego karierę, aż po krytykę współczesnych mediów. Nie zabrakło też szczerych wyznań na temat jego marzeń i osobistych zmagań.

Aktorstwo nie było jego planem

Choć dzisiaj trudno wyobrazić sobie polską scenę aktorską bez Piotra Zelta, jego ścieżka zawodowa mogła potoczyć się zupełnie inaczej. W rozmowie aktor przyznał, że początkowo nie myślał o karierze w filmie czy teatrze.

Nie chciałem być pilotem odrzutowców jako młody chłopak i długo to we mnie tkwiło cały czas – zdradził.

Los jednak poprowadził go w innym kierunku. Dziś ma na swoim koncie udział w wielu popularnych produkcjach, a rola w „13 posterunku” przyniosła mu status prawdziwej gwiazdy.

Obecnie czasy się zmieniły i dziś wielu ludzi trafia do filmów i seriali bez wykształcenia aktorskiego. Piotr Zelt odniósł się do tego zjawiska, podkreślając, że talent jest ważniejszy niż dyplom.

Ja nie mam z tym jakiegoś wielkiego problemu, bo uważam, że jeżeli ktoś jest utalentowany i naprawdę ma charyzmę. Często są też ludzie, którzy nie pokończyli szkół, ale wykonują ogromną pracę, żeby się dokształcić […] Ja to bardzo szanuję, jeśli ktoś się sprawdza w tym i podchodzi do tego rzetelnie to nie mam z tym problemu, że ma dyplomu – wyraził swoje zdanie Piotr Zelt.

POLECAMY: Kilkanaście razy odmawiała. Co przekonało Magdę Narożną do „Tańca z Gwiazdami”?

„13 posterunek” – ogromny sukces, ale i problem, dlaczego?

Dla wielu widzów Piotr Zelt na zawsze pozostanie niezapomnianym Arnie’m z „13 posterunku” – kultowego sitcomu, który podbił serca publiczności pod koniec lat 90. Serial ten zapewnił aktorowi ogromną popularność i rozpoznawalność na ulicy, ale jednocześnie okazał się dla niego zawodową pułapką. Widzowie pokochali go za tę rolę, lecz filmowcy i producenci zaczęli kojarzyć go wyłącznie z jednym typem postaci. Przez długi czas trudno mu było wyrwać się z tego schematu i dostać angaż w poważniejszych produkcjach. Jak sam przyznaje, sukces „13 posterunku” stał się dla niego zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem.

Jest to przeszkodą w zatrudnieniu mnie w innych produkcjach, dlatego uważałem, że to nie jest dobre do końca. Oczywiście, że taka popularność uliczna, bo widzowie, ludzie na ulicy wręcz przewinienie, podchodzili i pytali, gdzie będzie można Pana zobaczyć w czymś nowym. Niestety środowisko filmowe, producenci, reżyserzy troszeczkę podchodzili do tego inaczej i to była ta szuflada, o której się często mówi, że wpadłem do szuflady – wspominał aktor.

Czy w takim razie możliwe jest wznowienie tego kultowego sitcomu? Piotr Zelt nie ma co do tego złudzeń.

Ja uważam, że to jest rozdział zamknięty absolutnie. Paru aktorów z obsady już nie, bez nich nie było to samo […] To był właściwy czas wtedy na taki sitcom, na takie przedsięwzięcie. W tej chwili nie sądzę, żeby to znalazło pole do zaistnienia na rynku medialnym – oznajmił aktor.

Show-biznes od kulis: taniec, rywalizacja i adrenalina

Piotr Zelt nie ograniczał się jedynie do aktorstwa – miał także okazję sprawdzić się w popularnych programach rozrywkowych, które pozwoliły mu zaprezentować się widzom z zupełnie innej strony. W 2009 roku wystąpił w jubileuszowej edycji „Tańca z Gwiazdami”, gdzie jego partnerką taneczną była Anna Głogowska. Choć nie udało mu się dojść do finału, doświadczenie na parkiecie wspomina bardzo dobrze.

Jeszcze wcześniej, w 2007 roku, podjął się znacznie trudniejszego wyzwania – wziął udział w programie „Gwiazdy tańczą na lodzie”, gdzie mierzył się nie tylko z konkurentami, ale także z wymagającą technicznie jazdą figurową. To dla niego było prawdziwym testem, zwłaszcza że wszystkie występy odbywały się na żywo, co wiązało się z ogromnym stresem i adrenaliną. Mimo że ostatecznie zajął szóste miejsce, przyznał, że był to jeden z najbardziej ekscytujących momentów w jego karierze.

Te doświadczenia wspominam bardzo dobrze, najbardziej „Gwiazdy tańczą na lodzie”, bo to był pierwszy program, w którym musiałem wyjść na żywo. To jest zupełnie niesłychane doświadczenie […] To rzeczywiście było nowe, uzależniające w pewnym sensie, bo pustka po odpadnięciu jest niesłychana, to jest przedziwne uczucie – wspominał z sentyment Piotr Zelt.

Podkreślił także, że Polsatowi w ostatnim czasie udało się przywrócić dawną świetność „Tańca z Gwiazdami”.

Udało się twórcom odbudować temperaturę tego programu. Te ostatnie edycje znowu ożywiły ten program i przeżywa on drugą młodość. Nawet sam z przyjemnością sobie zerkam czasem – powiedział.

POLECAMY: „Halo, tu Polsat” to KONFESJONAŁ GWIAZD? Olek Sikora zdradza sekrety śniadaniówki

Wymarzona rola i trudne chwile w życiu prywatnym

Choć przez lata Piotr Zelt wcielał się w wiele różnorodnych postaci, wciąż czeka na rolę, która pozwoliłaby mu w pełni rozwinąć swoje aktorskie możliwości. Jak sam przyznał, marzy mu się udział w filmie kostiumowym – produkcji, w której mógłby przenieść się w zupełnie inną epokę i stworzyć postać z bogatym tłem historycznym.

Ja jestem cały czas głodny grania. Od początku mojej drogi zawodowej zawsze najbardziej fascynowało mnie to, że potencjalnie może zdarzyć się wszystko w tym zawodzie […] Marzy mi się, żeby mieć cały taki wachlarz do grania różnych rzeczy – mówił aktor.

Nie każdy wie, że Piotr Zelt przez pewien czas zmagał się z depresją, a publiczne przyznanie się do tego było dla niego jedną z najtrudniejszych decyzji w życiu. Aktor przyznał, że początkowo miał wiele obaw związanych z ujawnieniem swojego problemu, zwłaszcza że w środowisku aktorskim nadal panuje przekonanie, że osoba publiczna powinna zawsze trzymać fason i nie okazywać słabości.

Trudno było przyznać zwłaszcza w tym okresie, kiedy mnie oto poproszono, bo mnie o to poproszono, żebym się włączył w kampanię społeczną […] Trudno się o tym mówiło, dlatego że łączyło się to z obawami jak to środowisko przyjmie, jak to przyjmą ludzie, czy to nie zaszkodzi zawodowo – oznajmił Zelt.

Na koniec rozmowy aktor podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat kondycji dzisiejszych mediów. Jego zdaniem liczy się już nie jakość, a pogoń za sensacją.

Bylejakość i wszechobecne dążenie za tanią sensacją, za tym żeby kogoś ośmieszyć albo żeby kogoś przyłapać na czymś, obnażyć […] Myślę, że to się nie zmieni, świat idzie w takim kierunku, granica przesuwana jest ta granica coraz dalej – podsumował.

Czy świat rozrywki zmierza w złym kierunku? I czy faktycznie dzisiejsi aktorzy muszą mieć dyplom, by odnosić sukcesy? Piotr Zelt nie ma wątpliwości, że to temat, który jeszcze długo będzie budził dyskusje.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Monika Jarosińska szczerze o operacjach i medycynie estetycznej: “Nie akceptowałam siebie”

A Wy chcielibyście powrotu serialu “13 posterunek”? Dajcie znać w komentarzu!

Joanna Trzepiecińska, Monika Mazur, Wiktoria Gąsiewska, Dariusz Wieteska, Piotr Zelt (fot. screen Instagram Piotr Zelt)
Piotr Zelt (fot. screen Instagram Piotr Zelt)
Piotr Zelt (fot. screen Instagram Piotr Zelt)
Piotr Zelt (fot. screen YouTube Showbiz z Grabowską)
Piotr Zelt, Urszula Grabowska (fot. screen YouTube Showbiz z Grabowską)
Piotr Zelt (fot. screen YouTube Showbiz z Grabowską)
Piotr Zelt, Urszula Grabowska (fot. screen YouTube Showbiz z Grabowską)

SJ

news

Joanna Kurska przeszła do ataku. Kuba Wojewódzki oberwał jak nigdy wcześniej – o co poszło?

Opublikowano

w dniu

przez

Kuba Wojewódzki po raz kolejny udowadnia, że nie zna pojęcia „święto spokoju”. Tym razem jego celem stał się Jacek Kurski, a cała historia zaczęła się od niewinnego tematu – ślubu Katarzyny Cichopek i Macieja Kurzajewskiego. W najnowszym odcinku swojego podcastu z Piotrem Kędzierskim, a także w felietonie dla „Polityki”, showman pozwolił sobie na serię drwin, które błyskawicznie wywołały lawinę reakcji. Na odpowiedź Joanny Kurskiej nie trzeba było długo czekać. I była to odpowiedź, która pali mosty. Dowiedz się więcej!

Choć od medialnego ślubu Katarzyny Cichopek i Macieja Kurzajewskiego minęło już trochę czasu, emocje wokół tego wydarzenia wciąż nie opadły. Na weselu, które okrzyknięto „ślubem roku”, pojawiło się wielu znanych gości, w tym także Jacek Kurski wraz z żoną. I właśnie ten szczegół stał się dla Kuby Wojewódzkiego punktem wyjścia do nowej afery. W swoim podcaście z Piotrem Kędzierskim poruszył temat w rozmowie z Anną Muchą, starając się wciągnąć aktorkę w prowokacyjną dyskusję o moralności i towarzyskich granicach.

Podczas rozmowy Wojewódzki zapytał wprost, czy Annie Musze nie przeszkadzała obecność byłego prezesa TVP. Nie poprzestał jednak na delikatnym pytaniu – nazwał Jacka Kurskiego „opresyjnym, prymitywnym, aroganckim zarządcą brutalnej propagandy telewizyjnej w czasach rządów PiS”. W studiu zapanowała cisza, a w oczach Muchy można było dostrzec rosnącą irytację. Jej reakcja była natychmiastowa.

Ty masz do mnie jakieś pretensje? W co ty próbujesz mnie w tej chwili wrobić, jakby… Puknij się. Czy ty masz wątpliwości co do tego, jaki ja mam kręgosłup moralny? – odpowiedziała wyraźnie zirytowana Anna Mucha.

Na tym jednak nie poprzestał. Kilka dni później, w felietonie dla tygodnika „Polityka”, Kuba Wojewódzki znów wrócił do tematu. Zrobił to w typowy dla siebie sposób – ironiczny, zgryźliwy i pełen złośliwego humoru.

Tematem tygodnia, miesiąca, roku, a może nawet dekady, był ślub i wesele Kasi Cichopek i Macieja Kurzajewskiego, na którym bawił się Jacek Kurski wraz z małżonką. Sprytny ruch. Dobrze mieć blisko kogoś, kto umie unieważniać małżeństwa – czytamy.

POLECAMY: Tak Daniel Martyniuk odpoczywa po głośnym incydencie. Czy to cisza przed kolejną burzą?

Joanna Kurska UDERZA w Kubę Wojewódzkiego

Ta aluzja była aż nadto czytelna. Wojewódzki wyraźnie nawiązywał do przeszłości Jacka Kurskiego. Tym samym showman wbił kolejną szpilę, pokazując, że nie zamierza odpuszczać swojemu dawnemu medialnemu przeciwnikowi. Ale tym razem nie spodziewał się, że riposta przyjdzie błyskawicznie i z ogromną siłą.

Joanna Kurska, znana z ciętego języka, wzięła sprawy w swoje ręce. Na Instagramie opublikowała wpis, który natychmiast odbił się szerokim echem.

Widzę, że hejterzy w Polsce spać nie mogą. Wojewódzkiego boli, że nie dostał zaproszenia na ślub roku, a jak nie tańczy się z radości, to się wyje z zazdrości i podczepia jak glon do okrętu pod wydarzenie, by się klikało – napisała.

Ale to był dopiero początek. W dalszej części swojego posta Joanna Kurska poszła jeszcze dalej, kierując w stronę dziennikarza wyjątkowo ostre słowa.

A tak szczerze, nie wyobrażam sobie siedzieć przy jednym stole z resortowym pajacem, który przekręcił z Palikotem ludzi na miliony, z prawomocnym wyrokiem na koncie i tapirem na głowie – dodała.

Internet eksplodował. Jedni zarzucali Joannie Kurskiej brak klasy, inni gratulowali jej odwagi. Faktem jest, że tak dosadnej riposty dawno nikt Wojewódzkiemu nie zaserwował. W mediach społecznościowych pojawiły się setki komentarzy, a temat błyskawicznie trafił na nagłówki portali plotkarskich. Dla jednych był to przykład medialnej wojny ego, dla innych – pokaz tego, jak bardzo emocje potrafią wymknąć się spod kontroli.

Co ciekawe, Kurska przez pierwsze godziny po publikacji swojej odpowiedzi aktywnie uczestniczyła w dyskusji. Polubiła kilka komentarzy, w tym te najbardziej kąśliwe wobec Wojewódzkiego, co tylko dolało oliwy do ognia. Jednak po kilku godzinach niespodziewanie ograniczyła możliwość komentowania pod wpisem, zamykając usta zarówno krytykom, jak i zwolennikom.

Cała sytuacja pokazuje, że w polskim show-biznesie nie istnieje coś takiego jak neutralność. Kiedy w grę wchodzą takie nazwiska jak Kuba Wojewódzki, Jacek Kurski i Joanna Kurska, konflikt wydaje się tylko kwestią czasu. Ich relacja od lat przypomina emocjonalny rollercoaster – z jednej strony pełen ironii, z drugiej przepełniony osobistymi przytykami.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Agnieszka Kaczorowska ma inny plan niż “Taniec z Gwiazdami”? Tancerka startuje z nowym biznesem

Śledzicie losy syna Zenona Martyniuka? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Joanna Kurska (fot. screen Instagram Joanna Kurska)
Kuba Wojewódzki (fot. screen Instagram Kuba Wojewódzki)

Autor: Szymon Jedynak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontynuuj czytanie

news

Tak Daniel Martyniuk odpoczywa po głośnym incydencie. Czy to cisza przed kolejną burzą?

Opublikowano

w dniu

przez

Nie minęło wiele czasu od skandalu z udziałem Daniela Martyniuka, gdy „książę disco polo” znów postanowił zabrać głos w mediach społecznościowych. Choć jego zachowanie na pokładzie samolotu odbiło się szerokim echem, teraz syn Zenona Martyniuka pokazuje zupełnie inne oblicze – relaks, uśmiech i rodzinny spokój. Jednak internauci nie mają złudzeń – wielu uważa, że to tylko kolejna próba ocieplenia wizerunku. Dowiedz się więcej!

Ponad dwa tygodnie temu Daniel Martyniuk wszczął awanturę na pokładzie samolotu lecącego z Hiszpanii do Polski. Według świadków zachowywał się agresywnie i wulgarnie wobec załogi, a cała sytuacja miała swój początek w momencie, gdy stewardessa odmówiła mu podania alkoholu. Kiedy emocje wymknęły się spod kontroli, załoga podjęła decyzję o awaryjnym lądowaniu w Nicei. Tam, na oczach zszokowanych pasażerów, Martyniuk został zatrzymany przez francuskie służby. Dla wielu był to kolejny dowód, że temperament syna Zenona Martyniuka coraz częściej wymyka się spod kontroli – mimo że muzyk wielokrotnie próbował usprawiedliwiać wybryki swojego dziecka.

Zaledwie kilka dni po feralnym locie Daniel pojawił się jednak publicznie, jak gdyby nic się nie stało. Wziął udział w chrzcie swojego syna, uśmiechał się na zdjęciach i sprawiał wrażenie, że cała sprawa nie zrobiła na nim najmniejszego wrażenia. Co więcej, w mediach społecznościowych zaczął publikować posty, w których przedstawiał się jako przykładny mąż i ojciec. Internauci nie ukrywali oburzenia – część z nich zarzucała mu hipokryzję, twierdząc, że próbuje „ratować wizerunek”, nie biorąc odpowiedzialności za swoje czyny.

Niedługo potem Martyniuk postanowił uciec od medialnego zgiełku i zabrał żonę Faustynę oraz ich syna na krótki wyjazd do Białowieży. Relacja z tego wyjazdu, którą opublikował na Instagramie, stała się viralem. Daniel rozpoczął ją sielankowo – od spaceru po Parku Dyrekcyjnym. Z uśmiechem na twarzy opowiadał o jesiennym klimacie, opadających liściach i rodzinnym spokoju.

Jesteśmy na spacerku z Floriankiem […] Taka sceneria jesienna. Pogoda jak na tą porę roku jest znakomita, wszędzie jest klimat jesienny, dużo liści  – mówił Daniel, pokazując w międzyczasie małego synka.

Po rodzinnym spacerze przyszła pora na relaks w hotelu. W kolejnych relacjach Martyniuk pokazał się na basenie i w saunie, żartując z obserwatorami i sprawiając wrażenie człowieka, który niczego się nie wstydzi.

Witam wszystkich z hotelu w Białowieży. Aktualnie jestem na basenie. Basen prezentuje się naprawdę fajnie. A ja pierwszy, jak zwykle idę do sauny. Troszkę zmarzłem po tych spacerach, więc fajnie będzie się wygrzać. Nie ma to jak sauna, nie? A basenik naprawdę jest spoko – opowiadał z charakterystycznym dla siebie luzem, jakby próbował odczarować medialną atmosferę wokół swojego nazwiska.

POLECAMY: Agnieszka Kaczorowska ma inny plan niż “Taniec z Gwiazdami”? Tancerka startuje z nowym biznesem

Martyniuk relacjonuje wizytę w saunie i jacuzzi

Nie poprzestał jednak na jednym nagraniu. W saunie, wśród pary i ciepła, nagrał dłuższą relację, w której zdradził swoje nietypowe zwyczaje.

Oczywiście nie może zabraknąć sauny parowej, którą również uwielbiam. Mam taki swój zwyczaj, że długo z niej nie wychodzę. I tym, czym się zazwyczaj polewa siedziska, ja polewam siebie od głowy aż po stopy. Jest naprawdę genialna. Mogę tu siedzieć nawet z 40 minut – tłumaczył.

Kiedy wydawało się, że to koniec relacji, Martyniuk dodał jeszcze jedno nagranie – tym razem z jacuzzi.

Na zakończenie relaks w jacuzzi. No i trzeba wracać do Floriana i Faustynki. Na razie – pożegnał się.

Od początku kariery medialnej Daniel Martyniuk przyciąga uwagę skandalami. Były już problemy z prawem, głośne rozstanie z byłą żoną i publiczne kłótnie z rodziną. Każdy jego wybryk staje się pożywką dla mediów i fanów, a każda próba odbudowania reputacji kończy się kolejną kompromitacją. Eksperci od wizerunku nie mają wątpliwości – Daniel to przykład człowieka, który nie potrafi zniknąć z mediów, nawet gdyby chciał.

Mimo to 36-latek wydaje się nie przejmować opinią publiczną. Zamiast przepraszać, dokumentuje swoje życie w internecie, jakby nic się nie stało. Być może właśnie dlatego jego nazwisko nie schodzi z nagłówków gazet – bo w świecie, w którym celebryci boją się każdego błędu, Daniel Martyniuk wciąż gra według własnych zasad, choć cena tej niezależności bywa wysoka.

Czy syn „króla disco polo” naprawdę się zmienił, czy to tylko kolejny epizod w niekończącej się sadze jego ekscesów – czas pokaże. Jedno jest pewne: nieważne, czy odpoczywa w jacuzzi, czy tłumaczy się z kolejnego wybryku, Daniel Martyniuk zawsze znajdzie sposób, by znów znaleźć się w centrum uwagi.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Maja Hyży punktuje Agnieszkę Kaczorowską jak nikt wcześniej: “To było niesmaczne”

Śledzicie losy syna Zenona Martyniuka? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Daniel Martyniuk (fot. screen Instagram Story @danielmartyniuk89)
Daniel Martyniuk (fot. screen Instagram Story @danielmartyniuk89)
Daniel Martyniuk (fot. screen Instagram Story @danielmartyniuk89)
Daniel Martyniuk (fot. screen Instagram Story @danielmartyniuk89)
Daniel Martyniuk (fot. screen Instagram Story @danielmartyniuk89)
Daniel Martyniuk (fot. screen Instagram Story @danielmartyniuk89)

Autor: Szymon Jedynak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontynuuj czytanie

news

Agnieszka Kaczorowska ma inny plan niż “Taniec z Gwiazdami”? Tancerka startuje z nowym biznesem

Opublikowano

w dniu

przez

Choć jeszcze niedawno żegnała się z parkietem „Tańca z Gwiazdami”, Agnieszka Kaczorowska nie daje o sobie zapomnieć. Zaledwie kilka dni po głośnym odejściu z programu ogłosiła spektakl z Marcinem Rogacewiczem, a teraz… wypuszcza własne perfumy! Tancerka przekonuje, że to coś więcej niż zapach – to manifest kobiecej siły i wolności. Dowiedz się więcej, ile trzeba zapłacić!

Trwająca jubileuszowa edycja „Tańca z Gwiazdami” jest jedną z najbardziej emocjonujących w historii programu. Widzowie mogą podziwiać łzy, namiętność i dramaty, ale żadna para nie wzbudzała takich emocji jak Agnieszka Kaczorowska i Marcin Rogacewicz. Ich relacja od pierwszego odcinka rozpalała wyobraźnię publiczności, a sposób, w jaki okazywali sobie bliskość, był szeroko komentowany w sieci. Choć taneczna przygoda zakończyła się dla nich wcześniej, niż ktokolwiek przypuszczał, para nie zniknęła z medialnych nagłówków – wręcz przeciwnie.

Zaledwie kilka dni po odpadnięciu z programu Agnieszka Kaczorowska i Marcin Rogacewicz ogłosili wspólny projekt artystyczny – spektakl o wymownym tytule „Siedem”. Produkcja, łącząca teatr, taniec i muzykę, ma być emocjonalną podróżą przez siedem etapów ludzkich uczuć – od namiętności, przez rozczarowanie, aż po odrodzenie. Tancerka podkreślała, że to dla niej nie tylko praca, ale osobista opowieść o wolności i życiu na własnych zasadach.

Marzyliśmy o tym… więc spełniamy nasze marzenie! Zapraszamy Was na spektakl „7”, gdzie prosto z serca, aktorsko, tanecznie i muzycznie, dotykamy tematu wolności. „Siedem” to spektakl o wolności w jej siedmiu odsłonach. Jest to opowieść o spotkaniu kobiety i mężczyzny, którzy zaczynają swoje życia od nowa. O miłości, namiętności, pasji i uzdrowieniu – zapowiedzieli.

Zainteresowanie projektem przerosło oczekiwania. Premiera, zaplanowana na marzec 2026 roku, została wyprzedana w rekordowym tempie. Bilety zniknęły w ciągu kilku dni, a fani już pytają o dodatkowe terminy i trasę po Polsce. Według doniesień, „Siedem” zawita także do największych miast – Krakowa, Gdańska i Wrocławia.

Entuzjazmu nie ukrywała sama Agnieszka Kaczorowska, która w emocjonalnym wpisie na Instagramie podziękowała fanom za ogromne wsparcie.

Ale tydzień! Ale się dzieje! Ale morze życzliwości od was! – napisała pod jednym z postów, w którym dziękowała widzom i zapowiadała, że to dopiero początek.

POLECAMY: Maja Hyży punktuje Agnieszkę Kaczorowską jak nikt wcześniej: “To było niesmaczne”

Chcesz pachnieć jak Kaczorowska? Tyle musisz zapłacić!

Jak się okazało, tancerka nie żartowała. Niedługo po ogłoszeniu spektaklu zdradziła, że pracuje nad kolejnym projektem – tym razem skierowanym wyłącznie do kobiet.

Jutro kolejne nowości… Odliczam! Kocham kroczyć swoją drogą…tanecznym krokiem – zapowiedziała tajemniczo.

I rzeczywiście, słowa dotrzymała. Kilka dni później ogłosiła premierę swojej najnowszej inicjatywy – autorskiej linii perfum „Sway”, stworzonej z myślą o kobietach, które chcą czuć się pewnie, odważnie i zmysłowo.

Niech każda z Was tańczy własną opowieść, niech każda z Was będzie główną bohaterką własnego filmu, niech każda z Was żyje na własnych zasadach. Niech Sway dodaje Wam siły, pewności siebie i odwagi do tego, aby płynąć przez życie w zgodzie ze sobą. Ode mnie dla Was, prosto z serca… niech SWAY. kołysze Wasze zmysły każdego dnia – napisała Kaczorowska.

Fanki szybko ruszyły na zakupy. By „pachnieć jak Agnieszka Kaczorowska”, trzeba zapłacić 89,99 zł. Perfumy dostępne są w pięciu wariantach zapachowych – Freedom, Whisper, Vibe, Mystery oraz Passion. Każdy z nich ma symbolizować inny aspekt kobiecości i wolności, co – jak podkreśla tancerka – odzwierciedla jej własną życiową filozofię.

Wielu internautów z entuzjazmem przyjęło nowy pomysł Kaczorowskiej, chwaląc ją za kreatywność i odwagę. „To nie tylko zapach, to styl życia!” – pisali pod postami. Nie brakowało jednak także głosów krytyki. Część komentujących zarzucała tancerce, że „chce zmonetyzować wszystko, co robi”, a jej działalność staje się coraz bardziej „komercyjna niż artystyczna”.

Jedno jest jednak pewne – Agnieszka Kaczorowska nie zwalnia ani na chwilę. Zamiast chować się po medialnych burzach i krytyce, konsekwentnie buduje swoje imperium – taneczne, teatralne i teraz także zapachowe. Z kobiety, którą wielu chciało sprowadzić do roli „uczestniczki show”, stała się pełnoprawną marką. I wygląda na to, że dopiero się rozkręca. Czy jej nowy biznes okaże się sukcesem na miarę spektaklu „Siedem”?

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Doda nie wytrzymała i mówi, co myśli o Kaczorowskiej i Rogacewiczu: “Popełnia znów ten sam błąd”

Kupicie perfumy od Kaczorowskiej? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Agnieszka Kaczorowska (fot. screen Instagram Stories Agnieszka Kaczorowska) – 6 listopada 2025
Agnieszka Kaczorowska (fot. screen Instagram Stories Agnieszka Kaczorowska) – 6 listopada 2025
Agnieszka Kaczorowska (fot. screen Instagram Stories Agnieszka Kaczorowska) – 6 listopada 2025
Agnieszka Kaczorowska (fot. screen Instagram Stories Agnieszka Kaczorowska) – 6 listopada 2025
Marcin Rogacewicz i Agnieszka Kaczorowska (fot. screen Instagram Agnieszka Kaczorowska)

Autor: Szymon Jedynak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontynuuj czytanie

news

Maja Hyży punktuje Agnieszkę Kaczorowską jak nikt wcześniej: “To było niesmaczne”

Opublikowano

w dniu

przez

Burza wokół Agnieszki Kaczorowskiej i Marcina Rogacewicza nie ustaje. Ich odejście z „Tańca z Gwiazdami” wciąż elektryzuje widzów i branżę. Teraz do grona komentujących dołączyła Maja Hyży, która bez owijania w bawełnę oceniła zachowanie tancerki. Słowa wokalistki odbiły się szerokim echem i mogą zaboleć. Dowiedz się więcej!

Emocje po odpadnięciu Agnieszki Kaczorowskiej i Marcina Rogacewicza z „Tańca z Gwiazdami” nie cichną. Choć od ich pożegnania minęło już kilka dni, temat nadal żyje w mediach. Wszystko przez sposób, w jaki tancerka zakończyła swoją przygodę z programem. Zamiast klasycznego podziękowania, padły słowa, które wielu uznało za przytyk wobec pozostałych uczestników.

W pożegnalnym przemówieniu Kaczorowska stwierdziła, że jej partner „tańczy lepiej niż niejeden uczestnik”. Ta wypowiedź momentalnie wywołała falę oburzenia. W sieci zawrzało – widzowie zarzucili tancerce brak pokory i szacunku wobec rywali. Komentujący podkreślali, że w show tanecznym liczy się nie tylko technika, ale też klasa i sportowa postawa, której – ich zdaniem – Agnieszce zabrakło.

Sytuacja eskalowała, gdy do dyskusji włączyły się osoby z branży. Jedną z nich była Maja Hyży, która w rozmowie z portalem Jastrząb Post nie owijała w bawełnę. Jej słowa były dosadne, a ton wypowiedzi – jednoznaczny.

Mową pożegnalną tego nie można nazwać, bo myślę, że tak naprawdę Agnieszka z nikim się nie pożegnała. Wzięła pod pachę swojego partnera i po prostu wyszła […] Uważam, że zachowała się bardzo niefajnie, totalnie nietaktownie i bez szacunku do osób, z którymi współpracowała, dzięki którym w ogóle tam była. Nie podziękowała nikomu, a to, w jaki sposób prowadzili swoją historię w “Tańcu z gwiazdami”, na początku było fajne, ale chyba się ulało. Za dużo prywaty w tańcu – zauważyła Maja Hyży kilka dni temu w wywiadzie.

Wokalistka zauważyła też, że Kaczorowska nie wzięła udziału w tradycyjnym „live” na żywo, podczas którego uczestnicy dziękują fanom i dzielą się emocjami po odcinku. W ocenie Mai takie zachowanie mogło zostać odebrane jako lekceważenie widzów.

Przede wszystkim ona zapracowała sobie na taką decyzję widzów, a nie inną. Ale to, że zrezygnowała z live’a i nie uszanowała fanów, których przecież mieli i mają… Nawet ze względu na nich powinna zrobić tego live’a, ludzie czekali na nich, a ona uniosła się dumą i się obraził – skomentowała.

POLECAMY: Doda nie wytrzymała i mówi, co myśli o Kaczorowskiej i Rogacewiczu: “Popełnia znów ten sam błąd”

Maja Hyży udzieliła kolejnego wywiadu o Kaczorowskiej

Sytuacja robi się jeszcze bardziej pikantna, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że Maja Hyży od dawna utrzymuje kontakt z byłym mężem Agnieszki – Maciejem Pelą. Rok temu na Instagramie pojawiło się ich wspólne zdjęcie, a w najnowszym wywiadzie Maja przyznała, że wciąż mają ze sobą dobry kontakt.

Mamy spontaniczny kontakt. Większy ma mój Konrad, bo są facetami i mają swoje tematy, natomiast my od czasu do czasu piszemy do siebie na Instagramie, komentujemy swoje sytuacje życiowe i wspieramy się – mówiła w rozmowie z Jastrząb Post.

Artystka ujawniła też, że Maciej Pela zaoferował jej wsparcie, gdy miała trudniejszy moment.

Kiedy miałam słabszy czas, Maciek pytał, czy potrzebuję pomocy i że mam tylko zadzwonić, więc fajnie mieć przy sobie takiego człowieka, na którego można liczyć – wyznała w rozmowie z Jastrząb Post.

Nie jest tajemnicą, że Agnieszka Kaczorowska i Maciej Pela wciąż nie dostali rozwodu. Tancerka pielęgnuje natomiast związek z Marcinem Rogacewiczem, czekając na orzeczenie sądu zaplanowane na 17 listopada. Tymczasem Maja Hyży twierdzi, że sposób, w jaki Agnieszka celebrowała zakończenie małżeństwa, był po prostu nietaktowny.

Jeżeli sytuacja rozwodowa jest dla kogoś momentem do celebracji i świętowania, to okej, ale ja nie uważam, że to dobry czas na pokazywanie, że to zabawa. Rozumiem, że to nowy etap. Sama to przeżyłam […] Po raz kolejny uważam, że to było niesmaczne. Rozumiem, że teraz się cieszą, że są już sami i że temat małżeński jest zakończony, ale mogli zostawić to chociaż na ten jeden dzień dla siebie i zrobić np. huczną imprezę następnego dnia. Ale okej, nie chcę tutaj nikogo cisnąć – skomentowała.

Na koniec Hyży zdradziła, że choć nie rozmawiała z Maciejem Pelą o jego rozwodzie, jest otwarta, by go wesprzeć, jeśli będzie tego potrzebował.

Jeśli Maciek sam będzie chciał mówić o prywatnych sprawach, które się wydarzyły, to ja jestem otwarta: wysłucham i na pewno wesprę. Natomiast nie naciskam i nie zmuszam go do zwierzeń. To jest jego czas, ale jeśli poczuje taką potrzebę, to jestem – dodała.

Cała sytuacja pokazuje, że sprawa Agnieszki Kaczorowskiej i Marcina Rogacewicza wciąż wzbudza emocje, a jej echo dopiero zaczyna być słyszalne. I wygląda na to, że burza wokół tej pary jeszcze długo nie ucichnie.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Hi Hania nową prowadzącą „The Voice of Poland” – wiemy, kogo wygryzła. Fani będą w szoku

Śledzicie losy Kaczorowskiej i Rogacewicza? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!

Maja Hyży (fot. screen YouTube Call my mommy)
Maja Hyży (fot. screen YouTube Call my mommy)
Rogacewicz i Kaczorowska (fot. Paweł Wrzecion/AKPA) – zdjęcie prasowe Polsat (odcinek 2)

Autor: Szymon Jedynak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontynuuj czytanie

HITY

Copyright © 2019 Przeambitni.pl. Stworzona z miłością