news
„Kamienie na szaniec” – wywiady z głównymi bohaterami filmu

Pozostając w temacie „Kamieni na szaniec” zapraszamy do przeczytania wywiadów z Tomaszem Ziętkiem, Marcelem Sabatem, Kamilem Szeptyckim i Arturem Żmijewskim.
Tomasz Ziętek – Rudy
Jak się przygotowywałeś do odegrania scen tortur? Wyglądało to bardzo realistycznie!
Na początku była to przede wszystkim kwestia pracy kaskaderskiej, gdzie zaznajamialiśmy się z możliwymi torturami, jakie mógł przejść Rudy, bo nie ma tego do końca udokumentowanego. Najpierw było przygotowanie kaskaderskie, a już na samym planie moje propozycje. Sam ból jest sprawą indywidualną i nie ma możliwości stworzenia tego, w jaki sposób cierpiał Rudy, więc musiałem to testować na sobie. Konsultowałem też wszystko z lekarzem, który był na planie. Pytałem go o to, jak zachowałby Rudy się np. po upadku ze schodów.
Jaka atmosfera panowała na planie podczas kręcenia tych ujęć?
Myślę , że udało się stworzyć na planie taką atmosferę, która pozwoliła nam na efektywną pracę. Duża zasługa należy też do Ewy Drobiec, która zajęła się charakteryzacją. My możemy różne rzeczy zagrać, ale ważne jest uwiarygodnienie poprzez charakteryzację.
Czy odgrywanie tak trudnych scen, odbija się w jakikolwiek sposób na psychice?
Myślę, że tak. Chociażby ze względu na ten indywidualizm odgrywanych scen. Nie mogłem się opierać na czyichś reakcjach, musiałem sam na sobie je testować. Starałem się zrozumieć i rozróżnić ból pod różnymi postaciami. Fakt, że dochodzi do takich urazów zewnętrznych… Nie, ja nawet nie chcę wracać do tego rodzaju wspomnień, bo przyznam, że zostawiło to we mnie jakieś nieprzyjemne uczucie. Myślałem, że uda się przez to łatwo przebrnąć, a jednak tak łatwo nie było.
A jak wspominasz współpracę ze swoimi kolegami z planu?
Znaliśmy się wcześniej z chłopakami z egzaminów. Nie byliśmy kumplami, dopiero na planie się zakolegowaliśmy. Myślę, że nasza znajomość gdzieś tam później zaprocentowała. Umożliwiła nam zbudowanie takich, a nie innych relacji. Nie wszystko zostało pokazane w filmie, ale były świetne kreacje drugoplanowe całej drużyny, które niestety z powodu ograniczonego czasu filmu zostały wyeliminowane. Myślę, że wszyscy mieli fantastyczne zaplecze. Trudno nam też było się zapamiętać – imię i nazwisko aktora, imię i nazwisko postaci, do tego pseudonim postaci. Dla ułatwienia posługiwaliśmy się filmowymi pseudonimami (śmiech). Na pierwszej próbie kaskaderskiej, na której się poznaliśmy, jeden z naszych instruktorów zaproponował grę w futbol amerykański i to też bardzo zaprocentowało na planie.
Jak Ci się oglądało samego siebie po raz pierwszy na dużym ekranie?
Ciężko ogląda mi się sceny, w którym występuję (śmiech.) Nie przepadam za swoim wizerunkiem (śmiech).
Marcel Sabat – Zośka
Czujesz presję w związku z tym, że zadebiutowałeś główną rolą w filmie „Kamienie na szaniec”?
Jest to dla mnie ogromna odpowiedzialność, ale mam nadzieje, że ten debiut pomoże mi w karierze aktorskiej. Mam też nadzieję, że dzięki temu filmowi, będę miał kolejne wyzwania zawodowe. Teraz skupiam się na tym, żeby dobrze poprowadzić swoją karierę.
Jak się przygotowywałeś do swej roli?
Przygotowywałem się czytając książki, oglądając filmy. Na przygotowania składały się też nasze spotkania, długie rozmowy, wymienianie się nowymi informacjami, czy poglądami na ten temat. Cały czas się tym żyło. To był okres poszukiwań tych postaci.
Czy po powrocie z planu, do domu, dalej siedziałeś w swojej roli, czy potrafiłeś powrócić do siebie?
Mi w tym zawodzie bardzo zależy na tym, żeby oddzielać od niego życie prywatne. Zawsze staram się oddzielać od siebie te dwie płaszczyzny.
Co było dla Ciebie najtrudniejsze do zagrania?
Najważniejsze dla mnie było, żeby wiarygodnie i z rozwagą pokazać sceny emocjonalne. Wydaje mi się, że istnieje minimalna granica między w złym tego słowa znaczeniu – patosem, a czymś, co może wzruszyć. Szczególną uwagę, zwracał nam też na to Robert Gliński.
W jakich rolach czujesz się najlepiej?
Nie ma to dla mnie znaczenia. Jestem aktorem i muszę dostawać różne role i walczyć o różne role, żeby też ten zawód sprawiał mi przyjemność. Jeżeli będę grać jedno i to samo, to wtedy ten zawód nie będzie miał sensu (śmiech).
Z tego co widziałam, większość produkcji, w jakich się pojawiłeś była o tematyce wojennej.
Tak, ale jeśli nawiązujesz do „Persistence” to pamiętaj, że to była etiuda wojenna. Ja tam zagrałem naprawdę tylko epizod. Później wystąpiłem w serialu „1920 wojna i miłość” i w zasadzie od tego się zaczęło. Może to dlatego, że dużo osób mi mówi, że mam przedwojenną urodę (śmiech) Ale nie zwracam na to szczególnie uwagi.
Jak Ci się podoba efekt końcowy „Kamieni…”?
Uważam, że jest to przekonywująca historia, działająca emocjonalnie na widza, która mam nadzieję, zostanie zapamiętana na długo.
Kamil Szeptycki – Alek
Po obejrzeniu „Kamieni…” mam poczucie, że Twojej postaci było tam zdecydowanie za mało!
Nie ty jedna masz takie poczucie (śmiech). Tych scen początkowo było sporo i naprawdę było w czym wybierać, ale niestety nie na wszystko mamy wpływ. Troszkę jest mi przykro. Alek został pokazany jako chłopak zdeterminowany i gotowy do działania , ale miał też całą paletę innych kolorów swojej osobowości. Może innym razem uda się to pokazać. Z drugiej strony myślę, że mamy tam taki kolaż postaci, że nie żałujemy tego Alka aż tak bardzo, bo jego cechy ewidentnie są ukazane w innych postaciach. Ja byłem odtwórcą tej roli i nie mam takiego poczucia niedosytu, bo te wszystkie jego bardzo osobiste cechy są zawarte w tym filmie. Nie ma co rozpaczać! (śmiech).
Ta rola to Twój wielki debiut!
Tak, tak to był mój debiut (śmiech) Ja to traktuję bardzo warsztatowo. Po raz pierwszy zetknąłem się z kamerą i to w takim wydaniu. Do tego Paweł Edelman! Myślę sobie: „Ooo! Z grubej rury zaczęliśmy to wszystko” (śmiech) To jest niesamowite doświadczenie. Widzę ile jeszcze trzeba się nauczyć, widzę, że trzeba cały czas szukać, nie odpuszczać sobie. To była dla mnie niesamowita przygoda, coś przepięknego, tym bardziej, że całość nagraliśmy w czasie wakacji, więc to były najlepsze wakacje jakie mógłbym sobie wymarzyć!
Jak dostałeś tę rolę?
Z castingu (śmiech) Ja byłem wzięty z zupełnie innego castingu, do zupełnie innego filmu. Już teraz nie pamiętam, co to było takiego… Pamiętam, że dostałem telefon ja i 19 innych osób ode mnie ze szkoły. Pojechaliśmy do Warszawy i na pierwszym castingu zagraliśmy scenki z moim kolegą, z którym nigdy się nie spotkałem na scenie, więc postanowiliśmy, że tutaj chociaż razem zagramy. No i musieliśmy powtórzyć swoją scenę – to było dziwne (śmiech) Nasze kochane kobiety , organizatorki castingu, nie wytrzymały napięcia i troszkę się wzruszyły… To było dla nas niesamowite.
Jaką scenę mieliście do zagrania?
Umieranie Rudego.
Jak się przygotowywałeś do tej roli? Słyszałam, że Robert Gliński zabrał Was na cmentarz, gdzie się bardzo wzruszyłeś…
Postać Alka, w którą się wcieliłem bardzo fajnie we mnie rosła. Przygotowywałem się do niej, opierając się głównie na dokumentach i przekazach, dziki którym mogłem zobaczyć charakter tego człowieka. Nie posągu, lecz prawdziwego człowieka. To było bardzo ciekawe przeżycie, dlatego że im więcej wiedziałem, im bardziej się poruszałem w temacie, tym bardziej mnie to dotyczyło. Doszedłem w końcu do takiego momentu, że nie byłem w stanie przerzucić kolejnych stron listów Basi do siostry Alka po jego śmierci. Zrozumiałem wtedy, że chyba w końcu jestem na dobrym tropie tego wszystkiego. Ważny był też dla mnie moment, kiedy pojechaliśmy z reżyserem i chłopakami na Powązki 1 sierpnia. To był dla mnie taki próg, który w końcu przeskoczyłem.
Czy były takie sceny, które sprawiały Ci szczególną trudność?
Ja w ogóle miałem problemy na samym początku (śmiech) To ciekawe, bo to jest bardzo „Alkowe” (śmiech) Miałem problemy z koncentracją, z tym, że tutaj muszę zrobić dwa i pół kroku, tutaj muszę spojrzeć w tym i w tamtym momencie, muszę być pokazany w kółku, plus do tego przeprowadzenie tematu… To był dla mnie bardzo duży wysiłek. Musiałem dużo pracy wykonać, żeby cały czas być w temacie i żeby na bieżąco wykorzystywać uwagi Pawła Edelmana. Dużo się dzięki temu nauczyłem. Dla mnie osobiście, moment mojego postrzału w czasie powrotu spod Arsenału był też trudny… To był mój ostatni dzień zdjęciowy. Miałem poczucie, że to jest moje ostatnie ujęcie w tym filmie i bardzo mnie to dotknęło. Wiedziałem, że w momencie kiedy wyrzucam granat, będę postrzelony i to jest koniec tej przygody… I początek pewnie jakiejś innej…
Wzruszyłeś się widząc śmierć Twej postaci na ekranie?
Nie. Myślę, że ta postać nie miała za zadanie wzruszyć. To była szybka akcja. Mnie to może poruszyło, lecz na płaszczyźnie bardzo prywatnej.
Liczysz się z tym, że teraz zetkniesz się z popularnością?
Ja w ogóle o tym nie myślę (śmiech) Jest mi to zupełnie obce. Nigdy nie myślałem takimi kategoriami. Nie potrafię sobie tego wyobrazić! Myślę, że jest mi to szalenie dalekie i nie jest to żaden rodzaj kokieterii (śmiech) Jeśli jednak przyjdzie taki dzień, to będę się musiał w tym odnaleźć!
Jak Ci się podoba efekt końcowy „Kamieni…”?
Uważam, że to jest dobry film. Nie potrafię sobie akurat zarzucić braku obiektywizmu. Takie jest moje zdanie. Nie będę jednak nikomu narzucał swojej opinii . Zapraszam do kin. Naprawdę warto!
Artur Żmijewski – Stanisław Bytnar, ojciec Rudego
Ostatnio widzę Pana często w roli „ojców”!
Czy to coś dziwnego? (śmiech). Chyba jestem w takim wieku, że już po prostu pozostało mi grywać ojców (śmiech)
Teraz wcielił się Pan w rolę ojca „Rudego”
Ja już niejednokrotnie grałem ojców (śmiech). Jestem już w tym pokoleniu, które grywa ojców. Nie mam z tym większych problemów (śmiech). Tutaj była inna tematyka, ponieważ był temat wojny, który zresztą jest nam gdzieś tam już dobrze znany. Każdy coś na ten temat wiedział, jeden mniej, drugi więcej. Ja miałem w swoim życiu moment, kiedy bardzo się tym interesowałem . „Kamienie na szaniec” również czytałem i to kilka razy. Zastanawiało mnie bardzo w jaki sposób zostanie to wszystko ujęte w scenariuszu. Przeczytałem scenariusz, a później już tylko realizowałem to, co reżyser mi wytyczył na planie, wykorzystując przy tym wyobraźnię, którą miałem na temat tej postaci.
Pan jest również ojcem w życiu prywatnym. Czy przygotowując się do swej roli, próbował Pan sobie wyobrazić, jak Pan zachowałby się będąc w takiej sytuacji, jak bohater, w którego Pan się wcielił?
Tak, jestem ojcem i to nawet trzykrotnym! Jednak nie chciałbym, żeby taka sytuacja, jaka spotkała mojego bohatera, spotkała kogokolwiek, dlatego wolałem sobie tego nawet nie wyobrażać. Nie miałem na pewno w głowie swoich synów i swojej córki.
Jak się Panu pracowało z młodymi, debiutującymi aktorami?
Fantastycznie! To są bardzo fajni, młodzi, otwarci ludzie, którzy pomimo swojego młodego wieku, mają bardzo wiele rzeczy „naumianych”, że tak powiem. Na prawdę sporo umieją, do tego potrafią słuchać i wyciągać wnioski, więc myślę, że to jest bardzo dobry prognostyk na przyszłość.
Jak się Panu podoba efekt końcowy filmu?
Moje zdanie na temat tego filmu jest jak najlepsze. Uważam, że to jest bardzo fajny film, który ma szanse trafić do bardzo młodych ludzi. Jestem też ciekaw, co powie mój syn po obejrzeniu tego filmu. Ale myślę, że trafi do niego, jak znam jego gusta.
Myśli Pan, że w dzisiejszych czasach, młodzież potrafiłaby się tak bohatersko zachować?
Ja bym wolał w taki sposób nie teoretyzować. Wolałbym, żeby żadna młodzież nie musiała stawać przed takim dylematem, brać broni do ręki i strzelać do kogokolwiek. Wolałbym, żebyśmy umieli się dogadywać na zupełnie innym poziomie, a nie przy pomocy agresji.
Pytam głównie przez to, co dzieje się u naszych wschodnich sąsiadów
Myślę, że odpowiedź w tym kontekście też nie może być inna. Z jednej strony, nie może być tak, żeby ktoś sobie wymyślił, że zajmie część suwerennego państwa, które jest jego sąsiadem, a z drugiej strony Ci młodzi ludzie, nie powinni mieć takiego imperatywu, by stawać do wojny z kimkolwiek.
news
Małgorzata Tomaszewska: SKANDAL! Poszło o Olka Sikorę. Czy Agnieszka Kaczorowska przyćmiła Filipa Gurłacza w “Tańcu z Gwiazdami”?
news
TYLKO U NAS! To my pierwsi przewidzieliśmy duet Kadziewicz – Lewandowska w „Pytaniu na Śniadanie”! Wiemy, kiedy zadebiutują na antenie

Jeszcze kilka dni temu spekulacje krążyły wokół tajemniczej nowej prowadzącej „Pytania na Śniadanie”. Portale plotkarskie pisały o Łukaszu Kadziewiczu, ale nikt nie wiedział, kto stanie u jego boku. Nikt… oprócz nas. To przeAmbitni.pl jako jedyni wskazali Annę Lewandowską jako potencjalną partnerkę byłego siatkarza – i dziś TVP oficjalnie potwierdziło te informacje. Dowiedz się więcej!
Choć wielkie przetasowania w „Pytaniu na Śniadanie” miały miejsce już na początku 2024 roku, TVP wciąż dynamicznie odświeża skład prowadzących. Po dołączeniu Beaty Tadli, Roberta Stockingera, Katarzyny Dowbor i Katarzyny Pakosińskiej, co kilka miesięcy pojawiają się kolejne zmiany – kilka miesięcy temu na antenie zadebiutowała Krystyna Sokołowska, a Łukasz Nowicki powrócił po przerwie. Teraz czas na nowy duet: Łukasz Kadziewicz i Anna Lewandowska. I to właśnie przeAmbitni.pl jako pierwsi wskazali tę konfigurację prowadzących!
Tydzień temu, kiedy inne portale spekulowały jedynie o obecności Kadziewicza, to my przedstawiliśmy dwie możliwe kandydatki do roli jego partnerki: Gabi Drzewiecką oraz Annę Lewandowską. Dziś wszystko stało się jasne – wybór padł na tę drugą.
Anna Lewandowska przez lata była reporterką show-biznesową w „Pytaniu na Śniadanie”, jednak dopiero niedawno miała okazję sprawdzić się w roli prowadzącej – 8 marca, z okazji Dnia Kobiet, poprowadziła program u boku Beaty Tadli i zebrała bardzo pozytywne opinie od widzów. Jej awans to nie tylko ukłon w stronę lojalności wobec stacji, ale też decyzja, która wyraźnie pokazuje, że TVP stawia na ludzi z doświadczeniem i ekranową charyzmą.
Debiut Łukasza Kadziewicza w roli prowadzącego nie był już żadnym zaskoczeniem – jego niedawna obecność w programie, swoboda na wizji i słynna wypowiedź „Coś mi podpowiada, że będę tu częściej” wystarczyły, by wzbudzić podejrzenia. Teraz wszystko się potwierdza – były siatkarz oficjalnie dołącza do ekipy „PnŚ”.
Co ciekawe, mimo potwierdzenia składu nowego duetu, TVP nadal nie zdradza dokładnej daty debiutu tej pary. Wszystko wskazuje na to, że ma to być jeszcze w kwietniu, jednak konkretów brak. To tylko podsyca atmosferę i sprawia, że widzowie z jeszcze większym zainteresowaniem śledzą rozwój sytuacji.
Wszystkiego dobrego dla nowych prowadzących; Wspaniałe wieści; Nareszcie Ania; Mega news; Cudowna wiadomość; Jestem zaskoczona, ale pozytywnie – piszą zaskoczeni fani programu.
POLECAMY: Malwina Wędzikowska o BUNCIE i fanach “The Traitors. Zdrajcy” – Michał Piróg, Sandra Kubicka, …
Czy to koniec zmian?
Warto też zauważyć, że powołanie szóstej pary prowadzących może oznaczać dalsze roszady w śniadaniówce. Czy ktoś z obecnych dziennikarzy pożegna się z programem? Przypomnijmy, że niedawno po cichu z anteny zniknęli Klaudia Carlos i Piotr Wojdyło. Możliwe, że to nie koniec zmian.
Jedno jest pewne – to przeAmbitni.pl jako jedyni trafili w dziesiątkę, wskazując Annę Lewandowską jako partnerkę Łukasza Kadziewicza, zanim zrobił to ktokolwiek inny.
Śniadaniówkę Telewizji Polskiej można śledzić od poniedziałku do niedzieli o 7:30.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: TYLKO U NAS: TVP szykuje zaskoczenie – wiemy, z kim Łukasz Kadziewicz ma prowadzić „Pytanie na śniadanie”
Cieszycie się z nowej pary w “Pytaniu na śniadaniu”? Dajcie znać nam na Instagramie!


SJ
news
Bart Pniewski OSTRO komentuje aferę: Edyta Górniak i Alan Krupa nie mieli prawa. Zdradza, że Górniak nosi maskę!
news
WonerS szaleje wożąc się w sklepowym wózku. U boku seksowna dziewczyna!

WonerS szaleje wożąc się w sklepowym wózku. U boku seksowna dziewczyna! / WonerS wydał już trzeci klip w tym roku. 16-letni wokalista disco polo idzie na rekord?
Szymon Woner, czyli popularny WonerS nie przestaje zaskakiwać. W przeciągu niecałych trzech miesięcy wydał aż trzy teledyski, a lada dzień światło dzienne ujrzy jego debiutancka płyta, pt. „MeloPop“. Właśnie ukazał się najnowszy klip młodego wokalisty do numeru „Perfekcyjna“. 16-letni gwiazdor disco polo szaleje w nim w sklepowym wózku z popularnego dyskontu spożywczego.
WonerS idzie jak burza! Najmłodszy wokalista polskiej sceny muzyki tanecznej nie ogląda się za siebie i ani na chwilę nie zwalnia tempa. Wydaje klip za klipem. Jego utwory są na świetnym poziomie artystycznym, a teksty coraz odważniejsze. W lutym wypuścił teledysk do utworu „Na pół”, w marcu nieco kontrowersyjny „Obiekt zainteresowania”, a 3 kwietnia premierę miał widoklip do hitu „Perfekcyjna”. Na planie panowała luźna atmosfera oraz istne szaleństwo. Nastolatek, który śpiewa o fascynacji kobietą, wskakując do sklepowego wózka znów poczuł się jak dziecko, ale u swojego boku zamiast mamy towarzyszy mu kusząca modelka!
Teledysk do piosenki „Perfekcyjna” jest trochę z przymrużeniem oka. Kiedyś uwielbiałem wskakiwać rodzicom do sklepowych wózków. Przynajmniej mieli mnie z głowy na zakupach, bo nie marudziłem. Teraz sam czasem wożę swoją młodszą siostrę. Bawią mnie także tik tokowe wirale z ich wykorzystaniem. Postanowiłem zrobić też swój. Zapewniam, że po zdjęciach odstawiliśmy „sprzęt” na miejsce w idealnym stanie, a nawet lepszy, bo zafundowaliśmy mu myjnię – śmieje się WonerS i zapowiada, że to nie ostatni jego teledysk w tym roku.
– Będą kolejne, więc bądźcie czujni – dodaje wokalista, którego grafik koncertowy pęka w szwach, a pod sceną gromadzi tłumy.
Odważne teksty i piękne kobiety w tle!
WonerS ma dopiero 16 lat, ale jest bardzo dojrzały, podobnie jak teksty jego utworów. Teledyski zaś obfitują w piękne kobiety. Tak też jest tym razem. „Perfekcyjna” to energiczny numer o fascynacji i pożądaniu, w którym tekst balansuje między zauroczeniem a grą emocji. Opowiada historię dziewczyny, która zachwyca wyglądem i stylem, ale jednocześnie wydaje się niedostępna. Luksusowe marki, podróże i nocne życie budują atmosferę nowoczesnego romansu, w którym bohater daje się wciągnąć w jej świat. Dynamiczny refren podkreśla narastające uczucia, a wersy o sercu z lodu wprowadzają element tajemnicy i dystansu. Muzykę stworzył kolumbijski producent Dimelodeya, natomiast słowa napisał sam Szymon Woner. Mocny beat, chwytliwa melodia z pewnością rozkręcą każdą imprezę. Humorystyczny teledysk zrealizował Playcam na ulicach Wrocławia. Sami zobaczcie i oceńcie!
Szymon Woner odlicza też dni do jednego z najważniejszych w jego karierze wydarzeń. 27 kwietnia w sprzedaży pojawi się, zapowiadana od dłuższego czasu płyta WonerSa, zatytułowana „MELOPOP”.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Andziaks wystąpi w „Tańcu z Gwiazdami”? Jej tajemnicza wypowiedź wywołała burzę!
Fot. archiwum prywatne.
-
news1 dzień temu
“Taniec z Gwiazdami” zaskoczył widzów: goście specjalni, taneczna bitwa i podwójna eliminacja – sprawdź, kto odpadł w szóstym odcinku
-
news3 dni temu
Gurłacz i Kaczorowska pod ostrzałem mediów. „Mam żonę, która to czyta, mam dzieci” – emocjonalny apel aktora
-
news3 dni temu
Filip Gurłacz i Agnieszka Kaczorowska w ogniu plotek. Aktor nie wytrzymał i powiedział wprost, co myśli o romansie
-
news5 dni temu
Julia Żugaj nie zwalnia tempa! Po „Tańcu z Gwiazdami” wystąpi w „Twoja Twarz Brzmi Znajomo” – oto lista uczestników
-
news4 dni temu
TYLKO U NAS: TVP szykuje zaskoczenie – wiemy, z kim Łukasz Kadziewicz ma prowadzić „Pytanie na śniadanie”
-
news3 dni temu
Ola Filipek i Wojtek Kucina o słuchaczach RMF FM i braku Tomasz Barański: Czy WRÓCI do “Tańca z Gwiazdami”?
-
news1 dzień temu
TYLKO U NAS! Ola Filipek i Wojtek Kucina ODPALI z “Tańca z Gwiazdami”. Zdradzamy co będą robić po programie – nowa PARA prowadząca w “Halo tu Polsat”?
-
news3 dni temu
Nieoczekiwany debiut w TVP! Nowa para w programie “Pytanie na śniadanie” wywołała burzę w komentarzach