showbiz
Nikt się tego nie spodziewał! Oto kto zgarnął najwięcej głosów od publiczności w „Tańcu z Gwiazdami”

Czwarty odcinek jubileuszowej edycji „Tańca z Gwiazdami” od pierwszych minut niósł ze sobą ogromne napięcie. Wszyscy wiedzieli, że tym razem ktoś na pewno opuści program, a dodatkowo zmiana w jury zwiastowała wieczór pełen niespodzianek. To, co wydarzyło się na parkiecie, jeszcze długo będzie komentowane przez fanów i krytyków. Dowiedz się więcej, jak głosowali widzowie w 4. odcinku!
Już na długo przed emisją czwartego odcinka widać było, że atmosfera gęstnieje. W trzeciej, jubileuszowej odsłonie nikt nie musiał opuszczać programu, co sprawiło, że uczestnicy mogli odetchnąć i skupić się wyłącznie na celebracji. Tym razem jednak świadomość nieuchronnych eliminacji towarzyszyła wszystkim od samego początku. Widzowie, którzy tłumnie zasiedli przed telewizorami, wiedzieli, że czeka ich wieczór pełen emocji, a każda pomyłka mogła kosztować gwiazdy dalszy udział w rywalizacji.
Do tego doszła wyjątkowa zmiana w jury. Zabrakło Ewy Kasprzyk, którą na tę jedną noc zastąpiła legenda polskiej sceny – Beata Kozidrak. Powodem była specjalna konwencja odcinka, nazwanego „Beata Night”. Wszyscy uczestnicy mieli zatańczyć do największych przebojów zespołu Bajm, a wokalistka nie tylko oceniała, ale i obserwowała, jak jej piosenki nabierają nowego życia na parkiecie. Dla publiczności było to wydarzenie bez precedensu – połączenie kultowej muzyki z tanecznymi emocjami, a dla uczestników ogromna presja, bo wiedzieli, że tańczą pod czujnym okiem samej artystki.
Jednym z najbardziej oczekiwanych momentów wieczoru był występ Olka Sikory i Darii Syty. Para zmierzyła się z quickstepem do utworu „Płynie w nas gorąca krew” i już po kilku sekundach było jasne, że na parkiecie dzieje się coś wyjątkowego. Dynamiczny, pełen energii taniec zachwycił jurorów. Rafał Maserak wykrzyknął: „To jest quickstep! Polecieliście po prostu na maxa, połączyliście tę nowoczesność, był naprawdę wulkan”. Iwona Pavlović nie kryła zaskoczenia: „Byłam tak zaskoczona poprawnością, lekkością […] Idealnie tworzyliście lekkość”. Publiczność nagrodziła występ owacjami, a jury – maksymalną liczbą punktów.
Jeszcze większe poruszenie wywołał jednak taniec Katarzyny Zillmann i Janjy Lesar. Ich tango do legendarnego utworu „Co mi Panie dasz?” oczarowało nie tylko widzów, ale i jurorów, którzy po raz kolejny sięgnęli po komplet punktów. Iwona Pavlović była pełna entuzjazmu: „Ja się tak cieszę, że tu jesteś. Jestem ciekawa, cały czas chcę na Ciebie patrzeć, obserwować […] Jedyna moja prośba, chciałabym Cię raz zobaczyć w innej odsłonie, w takiej niewinnej, grzecznej”. Zillmann i Lesar udowodniły, że potrafią nie tylko technicznie zatańczyć każdy styl, ale także przekazać emocje, które docierają do milionów widzów przed telewizorami.
Nie wszyscy uczestnicy mogli jednak mówić o sukcesie. Tomasz Karolak zebrał zaledwie 27 punktów, a Barbara Bursztynowicz – jeszcze mniej, bo 24. Dla obu par to nie pierwszy raz, gdy znaleźli się na samym końcu tabeli punktowej, a ich występy wywołały mieszane reakcje zarówno wśród jurorów, jak i widzów obecnych w studiu. Wielu zastanawiało się, czy to właśnie oni zakończą swoją przygodę z programem. Ku zaskoczeniu wszystkich, to nie Karolak ani Bursztynowicz musieli pożegnać się z „Tańcem z Gwiazdami”. Decyzja, która zapadła później, zaskoczyła absolutnie wszystkich.
Wielki szok nastąpił, gdy okazało się, że z programem żegna się wokalistka Lanberry oraz jej taneczny partner Piotr Musiałkowski. Para, która nie była typowana na najsłabsze ogniwo, nagle musiała zejść z parkietu. Widzowie przecierali oczy ze zdumienia, a w internecie od razu pojawiła się fala komentarzy – od oburzenia, po współczucie i wsparcie dla odpadłej pary. Jurorzy również nie kryli zdziwienia. Wiele osób uznało, że to właśnie decyzje publiczności, a nie punkty, potrafią wywrócić tabelę do góry nogami i sprawić, że faworyci odpadają w najmniej spodziewanym momencie.
POLECAMY: Adrian Szymaniak ze „ŚOPW” walczy z glejakiem – poruszający apel żony i ogromne koszty leczenia
Jak głosowali widzowie w 4 odcinku?
Jak głosowali widzowie? Już następnego dnia pojawiły się przecieki, które zdradzały, kto cieszył się największą sympatią publiczności. Według doniesień portalu Pudelek, najwięcej głosów zdobyli Barbara Bursztynowicz oraz influencer Mikołaj „Bagi” Bagiński. To dowód, że sympatia fanów nie zawsze pokrywa się z ocenami jury – Bursztynowicz pozostaje na szczycie rankingu SMS-ów mimo bardzo niskich punktów od jurorów. W przypadku Bagińskiego nie jest to zaskoczeniem – jego ogromna popularność w sieci sprawia, że każdy jego występ wywołuje lawinę komentarzy i falę głosów od młodszej widowni.
Do pierwszej trójki głosowania widzów awansowali także Marcin Rogacewicz i Agnieszka Kaczorowska. Choć jurorzy doceniają ich technikę i przyznają im wysokie noty, to właśnie ta para najbardziej dzieli publiczność. Jedni uwielbiają ich za chemię i emocje na parkiecie, drudzy zarzucają im sztuczność i brak szczerości. Bez względu na opinie, nie można im odmówić popularności, a rosnące wsparcie widzów tylko potwierdza, że w jubileuszowej edycji to emocje i osobowość są równie ważne co technika.
Czwarty odcinek jubileuszowego „Tańca z Gwiazdami” pokazał jasno – to widzowie mają w rękach prawdziwą władzę. Jurorzy rozdają punkty, komentują i oceniają choreografie, ale ostateczne decyzje należą do publiczności, która decyduje, kto zostaje, a kto musi pakować walizki. Eliminacja Lanberry była bolesnym przypomnieniem, że w tym programie niczego nie można być pewnym. To właśnie ta nieprzewidywalność sprawia, że widzowie wracają co tydzień, a każdy kolejny odcinek staje się jeszcze bardziej elektryzujący.
Na koniec organizatorzy przygotowali zapowiedź kolejnego, jeszcze bardziej emocjonującego odcinka. Tym razem będzie to odcinek rodzinny, w którym gwiazdy zatańczą ze swoimi najbliższymi. Mikołaj Bagiński zapowiedział, że wystąpi z siostrą Matyldą, Maja Bohosiewicz zatańczy z córką, a zarówno Maurycy Popiel, jak i Marcin Rogacewicz zaprezentują się u boku swoich mam.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Kaczorowska i Rogacewicz podzielili widzów swoją zmysłową rumbą – oberwało się też jurorom
Kto według Was powinien wygrać tę edycję? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!







Autor: Szymon Jedynak
showbiz
Uroczysta odsłona nowej „Gliny” zgromadziła tłum gwiazd: Cieślak, Książkiewicz, Moro, Stramowski, Stuhr, Cygan [FOTO]

Polscy widzowie czekali na to niemal dwie dekady i wreszcie się doczekali. „Glina. Nowy rozdział” zadebiutował podczas uroczystej premiery w Praskiej Stalowni i natychmiast wywołał falę komentarzy wśród fanów. Twórcy obiecują, że to będzie nie tylko kontynuacja kultowego hitu sprzed lat, ale prawdziwe wydarzenie, które może na nowo zdefiniować polski serial kryminalny. Co ujawniono podczas premiery i dlaczego powrót „Gliny” już teraz określany jest mianem telewizyjnego trzęsienia ziemi? Dowiedz się więcej i zobacz galerię zdjęć!
„Glina” była jednym z tych seriali, które zapisały się w historii polskiej telewizji złotymi zgłoskami. Emitowana w latach 2004–2008 produkcja szybko zdobyła status kultowej, a losy warszawskich policjantów z Wydziału Zabójstw przyciągały przed ekrany zarówno widzów spragnionych emocji, jak i krytyków ceniących realistyczne podejście do kryminału. Teraz, po 17 latach przerwy, nadszedł moment, na który czekali wierni fani – powrót „Gliny” w zupełnie nowej odsłonie, ale z tym samym klimatem i brutalnym realizmem, który stanowił o sile oryginału.
Za sukcesem tej reaktywacji stoją twórcy, którzy przed laty dali serialowi unikalny charakter. Na czele ekipy ponownie stanął Władysław Pasikowski, legenda polskiego kina, odpowiedzialny za takie tytuły jak „Psy” czy „Kroll”. Obok niego znalazł się uznany reżyser Dariusz Jabłoński, a scenariusz wyszedł spod ręki Macieja Maciejewskiego – autora, który doskonale wie, jak wciągnąć widza w mroczny świat moralnych dylematów i przestępczej brutalności. To trio gwarantuje, że „Glina. Nowy rozdział” nie będzie zwykłą próbą odświeżenia starego hitu, ale projektem, który ma realne szanse podbić nie tylko polski, lecz także europejski rynek seriali premium.
Uroczysta premiera w Praskiej Stalowni była prawdziwym świętem dla fanów kryminału. Na czerwonym dywanie pojawiły się największe gwiazdy związane z produkcją, a także goście specjalni, wśród których znaleźli się m.in. Odeta Moro, Beata Tadla, Grzegorz Krychowiak, Piotr Stramowski, Jacek Cygan czy Marek Krupski. Zgromadzona publiczność miała okazję obejrzeć pierwsze fragmenty nadchodzących odcinków, które już teraz zapowiadają się wyjątkowo mocno i klimatycznie. Największe poruszenie wywołał powrót Macieja Stuhra do roli podkomisarza Artura Banasia. Aktor nie ukrywał wzruszenia i emocji, podkreślając:
Wszystko zaczęło się właśnie od “Gliny”, więc mam wielki sentyment do tej przygody, do tego człowieka. A co za tym idzie, do tego tytułu, do tej postaci. Jak tylko słyszę ten tytuł, albo tę muzykę, albo widzę Jerzego Radziwiłowicza, to przypominają mi się piękne momenty mojego życia i ekscytacja związana z początkiem mojej drogi aktorskiej – mówił.
POLECAMY: Mama Marcina Rogacewicza wystąpi u boku Agnieszki Kaczorowskiej. Jak naprawdę wyglądają ich relacje?
Czego mogą oczekiwać widzowie po nowej serii?
Nie mniej emocji wzbudził powrót Jerzego Radziwiłowicza jako komisarza Andrzeja Gajewskiego. Jego postać stała się symbolem pierwszych sezonów „Gliny”, a finał historii sprzed lat pozostawił widzów z wieloma pytaniami. Twórcy długo utrzymywali w tajemnicy, czy Radziwiłowicz pojawi się w nowej odsłonie, co tylko potęgowało ciekawość fanów. Jak ujawnił Dariusz Jabłoński, była to jedna z najbardziej strzeżonych tajemnic produkcji, a powrót Gajewskiego ma być jednym z kluczowych punktów fabuły.
W serialu nie zabraknie również innych doskonale znanych postaci. Widzowie ponownie zobaczą Jacka Braciaka w roli Jóźwiaka, a także Agnieszkę Pilaszewską, która ponownie wcieli się w Olgę Seifert. Aktorka nie kryła radości, podkreślając, że jej bohaterka mimo mniejszego czasu ekranowego zawsze miała ogromny wpływ na klimat serialu:
Uwielbiam tę moją patolog, Olgę Seifert. Kocham tę postać, dlatego, że to jest jedna z niewielu poważnych postaci, które zagrałam w życiu. Seifert jest specyficzna, mimo, że nie ma jej za dużo w żadnej serii, ale jej świat pociąga widza. Nic więcej nie mogę zdradzić – zapowiedziała podczas premiery.
Sporą uwagę przyciągnęła także Weronika Książkiewicz, która tym razem wcieli się w jedną z najbardziej mrocznych postaci w historii serialu. Aktorka nie ukrywała, że to dla niej wyjątkowe wyzwanie:
Takich pełnokrwistych kobiet mafii wciąż jest mało na ekranie, więc tym bardziej była to dla mnie ekscytująca i fascynująca przygoda. Poza tym bardzo się cieszę, że miałam możliwość pracy z całą obsadą z pierwszego i drugiego sezonu oraz z panem Władysławem Pasikowskim – mówiła podekscytowana.
Nie można pominąć także międzynarodowego wymiaru produkcji. „Glina. Nowy rozdział” powstała jako koprodukcja SkyShowtime, Telewizji Polskiej i Apple Film, co gwarantuje nie tylko wysoką jakość wykonania, ale również szeroką dystrybucję. Serial ma być dostępny w ponad 20 krajach Europy, co daje szansę, by polska produkcja zaistniała na arenie międzynarodowej. To dowód na to, że rodzime kryminały mogą być produkowane w standardzie premium i z powodzeniem konkurować z zachodnimi gigantami.
Nowa odsłona serialu, choć zakorzeniona w mrocznej tradycji noir, nie stroni od współczesnych tematów. Zmieniająca się rzeczywistość, nowe oblicza przestępczości, a także dylematy moralne bohaterów – to wszystko sprawia, że „Glina” nie jest jedynie odgrzewanym kotletem, ale pełnoprawną, świeżą opowieścią. Jak zauważył Maciej Stuhr, to nie serial, który stara się być modny na siłę:
Myślę, że “Glina. Nowy rozdział” wyróżni się tempem narracji, czymś ponadczasowym. On nie stara się być modnym serialem. On, tak jak i dwadzieścia lat temu, nie pokazuje tej rozświetlonej Warszawy, bo sięga gdzieś bliżej trzewi życia miasta, co, wydaje mi się, zawsze było jego siłą. Jest to kryminał polegający na rozwiązywaniu zagadki w starym stylu noir, który już trochę trąci myszką, ale wydaje mi się, że jest duża część widowni, która ma ochotę, tak jak ja, na tego typu rozrywkę, a nie tylko szybkością, ekscytacją efektów wizualnych – zapowiadał.
Wszystko wskazuje na to, że „Glina. Nowy rozdział” to jeden z najważniejszych polskich seriali kryminalnych ostatnich lat. Premiera pokazała, że wciąż istnieje ogromne zapotrzebowanie na historie, które nie boją się mówić o brudzie, przemocy i moralnych kompromisach. Fani kryminału już odliczają dni do 16 października, kiedy produkcja zadebiutuje w SkyShowtime. Jedno jest pewne – powrót „Gliny” to nie tylko nostalgiczny ukłon w stronę przeszłości, ale też dowód, że polski serial może znów być prawdziwą sensacją.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Helena Englert mówi o wypaleniu i braku perspektyw. Prawda o jej finansach ujawniona
Obejrzycie nowy sezon serialu “Glina” na SkyShowtime? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!














Autor: Szymon Jedynak
Dodaj komentarz
news
Mama Marcina Rogacewicza wystąpi u boku Agnieszki Kaczorowskiej. Jak naprawdę wyglądają ich relacje?

Relacja Agnieszki Kaczorowskiej i Marcina Rogacewicza od początku wywołuje skrajne emocje. Para nie tylko przyciąga uwagę na parkiecie, ale także poza nim, stając się jednym z najgorętszych tematów show-biznesu. Teraz szykują się do wyjątkowego odcinka, w którym do gry wejdzie… rodzina. Dowiedz się więcej, z kim zatańczy Kaczorowska z Rogacewiczem!
Związek Agnieszki Kaczorowskiej i Marcina Rogacewicza to temat, który nie schodzi z nagłówków portali plotkarskich. Od wiosny, kiedy zaczęły pojawiać się pierwsze doniesienia o ich zażyłości, każde wspólne zdjęcie w mediach społecznościowych stawało się viralem. Publiczność podzieliła się na dwa obozy – jedni kibicowali parze, widząc w niej szczerość i chemię, inni oskarżali o wykreowany romans na potrzeby programu.
Już w premierowym odcinku „Tańca z Gwiazdami” emocje sięgnęły zenitu. Po zakończonym występie prowadząca Paulina Sykut-Jeżyna zapytała parę wprost, czy są szczęśliwie zakochani. Wtedy, zamiast odpowiedzi, Agnieszka Kaczorowska i Marcin Rogacewicz zdecydowali się na wymowny gest – namiętny pocałunek na oczach publiczności i milionów widzów. Ta scena momentalnie wywołała burzę komentarzy. Jedni uznali ją za piękne wyznanie uczuć i odważny gest, inni za tani chwyt mający jedynie przyciągnąć uwagę kamer. Niezależnie od opinii, od tego momentu duet stał się jednym z najgorętszych punktów programu.
Prawdziwe emocje wybuchły podczas czwartego odcinka, gdy duet zatańczył rumbę do przeboju Beaty Kozidrak „Taka Warszawa”. Choreografia kipiała zmysłowością – intymne gesty, bliskość i spojrzenia, które mówiły więcej niż słowa. Publiczność w studiu reagowała entuzjastycznie, a widzowie przed telewizorami komentowali występ przez długie dni. Jury nie kryło zachwytu i przyznało parze aż 38 punktów, plasując ich w ścisłej czołówce programu.
POLECAMY: Helena Englert mówi o wypaleniu i braku perspektyw. Prawda o jej finansach ujawniona
Kaczorowska poznała mamę Rogacewicza
Choć dotychczasowe występy były intensywne, prawdziwe wyzwanie czeka ich już w najbliższą niedzielę o 19:55. To właśnie wtedy odbędzie się wyjątkowy odcinek rodzinny, który zawsze wzbudza ogromne emocje wśród widzów. Udział bliskich nie tylko wprowadza dodatkowy element wzruszenia, ale często też odkrywa zupełnie nowe oblicza uczestników. Tym razem oczy wszystkich skierowane będą na rodzinę Marcina Rogacewicza.
Agnieszka Kaczorowska doskonale wie, jak budować napięcie wokół programu. W mediach społecznościowych skrupulatnie relacjonuje przygotowania do każdego występu, dzieląc się nagraniami z sali treningowej i prywatnymi momentami z partnerem. W tym tygodniu nie było inaczej – na jej Instagramie pojawiło się nagranie, które natychmiast przyciągnęło uwagę fanów i mediów.
Największym zaskoczeniem okazało się wideo, na którym pojawiła się mama Marcina Rogacewicza. Aktor został uwieczniony w chwili czułego uścisku z mamą, a całość przedstawiła fanom sama Agnieszka Kaczorowska. „Poznajcie panią Ewę” – napisała tancerka, przedstawiając publiczności kobietę, która już w niedzielę odegra ważną rolę w ich wspólnym występie.
Obecność mamy Marcina Rogacewicza w programie natychmiast wywołała lawinę komentarzy. Fani zastanawiają się, jak wpłynie to na atmosferę występu i czy aktor pokaże swoje bardziej prywatne, emocjonalne oblicze. Dla wielu widzów to właśnie takie chwile – kiedy rodzina wkracza na scenę – sprawiają, że program nabiera wyjątkowego charakteru i wywołuje prawdziwe emocje. Podczas krótkiego nagrania zdradzono także, jaką choreografię przygotowuje para. Tym razem widzowie zobaczą ich w walcu wiedeńskim.
Choć taneczne sukcesy są imponujące, nie można zapominać o tym, że związek Agnieszki Kaczorowskiej i Marcina Rogacewicza od początku budzi kontrowersje. Każdy gest, każde spojrzenie i każda wypowiedź analizowane są przez fanów i media. Z jednej strony to ogromna szansa na popularność, z drugiej – nieustanna presja i ryzyko kryzysu. Niedzielny występ w odcinku rodzinnym może okazać się momentem przełomowym – zarówno dla ich tanecznej przygody, jak i dla relacji, która od miesięcy rozgrzewa opinię publiczną.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: 79-letnia Dolly Parton walczy o zdrowie. Siostra błaga o modlitwę – jak czuje się ikona country?
Kibicujecie Kaczorowskiej i Rogacewiczowi w “Tańcu z Gwiazdami”? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!





Autor: SJ
Dodaj komentarz
news
Helena Englert mówi o wypaleniu i braku perspektyw. Prawda o jej finansach ujawniona!

Młoda aktorka Helena Englert coraz odważniej mówi o cieniach swojej kariery. Choć ma na koncie role w popularnych serialach i spektaklach, w szczerych wyznaniach przyznaje, że doświadcza wypalenia i niedocenienia. Czy córka znanych aktorów poradzi sobie z ciężarem nazwiska i presją środowiska? Dowiedz się więcej!
Nazwisko Englert od lat kojarzone jest z najwyższą ligą polskiego aktorstwa. Ojciec, Jan Englert, to legenda sceny teatralnej i filmowej, a matka, Beata Ścibakówna, od lat obecna jest na ekranie i deskach teatralnych. W takim domu dorastała Helena Englert, której kariera wydawała się być niemal z góry zaplanowana. Jednak to, co dla jednych wydaje się ogromnym przywilejem, dla niej samej stało się trudnym brzemieniem. Od początku musiała zmagać się z łatką „dziecka znanych rodziców”, a każde jej działanie było analizowane pod kątem nepotyzmu i rodzinnych koneksji. To sprawiło, że młoda aktorka od początku swojej drogi musiała walczyć o własną tożsamość artystyczną.
Droga Heleny Englert na ekran zaczęła się od ról w popularnych produkcjach telewizyjnych. Przez cztery lata regularnie pojawiała się w serialu „Barwy szczęścia”, gdzie widzowie mogli obserwować rozwój jej talentu i dojrzewanie warsztatu aktorskiego. Następnie przyszły kolejne propozycje: udział w „Diagnozie”, młodzieżowym projekcie „#BringBackAlice” czy „Algorytmie miłości”. Ostatnio wywołała spore poruszenie rolą w „Rodzince.pl”, gdzie wciela się w kontrowersyjną postać, pokazując, że nie boi się ryzykownych wyzwań. Choć zewnętrznie jej kariera zdaje się rozwijać dynamicznie, w środku sama aktorka zaczyna odczuwać pierwsze oznaki zmęczenia i braku satysfakcji.
Jednym z najbardziej komentowanych wydarzeń w jej młodej karierze była rola Ofelii w „Hamlecie”. Sztuka ta miała szczególny wymiar, ponieważ był to pożegnalny spektakl Jana Englerta, który sam obsadził córkę w jednej z głównych ról. Na scenie partnerowała jej również matka, Beata Ścibakówna, co wzbudziło ogromne emocje i falę krytyki. Widzowie i media szybko podniosły temat nepotyzmu, zarzucając rodzinie Englertów promowanie własnych członków kosztem innych aktorów. Jednak sama Helena Englert udowodniła swoją wartość – jej interpretacja Ofelii była oceniana jako odważna, głęboka i zaskakująco dojrzała. To właśnie dzięki tej roli po raz pierwszy wyraźnie zaznaczyła, że potrafi wyjść poza cień słynnego ojca.
POLECAMY: Sławomir Świerzyński: „Jezus przepędził demona” – lider Bayer Full otwarcie o wierze
Płacz, strach i wypalenie zawodowe?
W szczerym wywiadzie dla „Twojego Stylu” Helena Englert przyznała, że jej pierwsze doświadczenia na planie filmowym były trudne i bolesne.
Poszłam do agencji, wzięłam udział w castingu, wygrałam i… po pierwszym dniu na planie zdjęciowym byłam przerażona. Płakałam, chciałam zrezygnować, ale podpisałam umowę na rok, więc następnego dnia musiałam przyjść do pracy – tłumaczyła.
Te słowa pokazują, że nawet osoby wychowane w artystycznych domach nie są odporne na stres związany z pierwszymi krokami w zawodzie. Strach i niepewność towarzyszyły jej od początku, a przełamanie tych emocji wymagało ogromnej determinacji i pracy nad sobą.
Choć początkowo praca na planie filmowym była dla niej źródłem lęku i łez, z czasem zaczęła odnajdywać w niej sens i radość.
Z biegiem czasu szło mi lepiej i miłość do aktorstwa rozkwitła – powiedziała.
Choć Helena Englert jest dopiero na początku swojej drogi zawodowej, już teraz przyznaje, że zaczyna odczuwać wypalenie.
Chociaż ostatnio zaczynam się zastanawiać, czy przypadkiem moje miejsce nie jest gdzieś indziej. Czuję lekkie wypalenie zawodowe – zaskoczyła młoda aktorka.
Jednym z wątków, do których Helena Englert często wraca, jest jej niezależność finansowa. Podkreśla, że wbrew opiniom wielu osób, nie żyje na koszt rodziców.
Wbrew powszechnemu przekonaniu nie korzystam z finansowego wsparcia rodziców, utrzymuję się z własnej pracy. Mam czynsz i rachunki do opłacenia, więc pracuję niezależnie od tego, czy rola mnie inspiruje, czy nie – mówiła.
Kulminacją jej refleksji stały się słowa:
Chyba kocham tę pracę bez wzajemności. Mam delikatne poczucie niedocenienia. Chciałabym dać tak wiele, a nie jest mi dane. Jest mi przykro, bo to rzeczy ode mnie niezależne – tłumaczyła.
To jedno z najbardziej szczerych wyznań w jej dotychczasowej karierze. Odsłania nie tylko wątpliwości zawodowe, ale też emocjonalny ciężar, jaki wiąże się z życiem w świecie sztuki, gdzie sukces nie zawsze idzie w parze z satysfakcją. Mimo kryzysu Helena Englert nie traci wiary w przyszłość.
Czuję, że trochę “pokłóciłam się” z aktorstwem. Mam nadzieję, że to tylko etap, który prędko minie – dodała Helena Englert.
Jej słowa pokazują, że traktuje swoje obecne rozterki jako chwilowe, a nie definitywne zakończenie drogi zawodowej. Być może właśnie ta szczerość i odwaga, by głośno mówić o trudnościach, pozwolą jej jeszcze mocniej zaistnieć w świadomości publiczności. Bo choć ma dopiero 25 lat, jej historia już dziś staje się symbolem walki o niezależność, autentyczność i miejsce w świecie, który zbyt łatwo ocenia ludzi przez pryzmat nazwiska.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Wiemy, kiedy Anna Dec poprowadzi swój ostatni serwis pogodowy w TVN. Co dalej z karierą prezenterki?
Którą rolę Heleny Englert wspominacie najlepiej? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!




Autor: Szymon Jedynak
Dodaj komentarz
news
79-letnia Dolly Parton walczy o zdrowie. Siostra błaga o modlitwę – jak czuje się ikona country?

Ikona muzyki country i jedna z najbardziej rozpoznawalnych artystek na świecie, Dolly Parton, mierzy się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Z tego powodu jej długo oczekiwane występy w Las Vegas zostały przeniesione o wiele miesięcy, a rodzina zwróciła się do fanów z emocjonalnym apelem o wsparcie duchowe. Fani na całym świecie pytają: co naprawdę dzieje się z legendą? Dowiedz się więcej!
Wielbiciele Dolly Parton od miesięcy czekali na grudniową rezydenturę w The Colosseum w Caesars Palace. Miało to być wielkie wydarzenie – sześć koncertów, które podsumowałyby ponad pięć dekad jej spektakularnej kariery. Tymczasem artystka nagle ogłosiła, że wszystkie występy zostają przełożone na wrzesień 2026 roku. Informacja ta spadła na fanów jak grom z jasnego nieba, a w mediach od razu zaczęto spekulować, czy powodem są tylko kwestie organizacyjne, czy raczej stan zdrowia gwiazdy.
Choć w oficjalnym komunikacie Dolly Parton próbowała tonować emocje, tłumacząc, że nie ma czasu na przygotowanie tak dużej produkcji, jednocześnie przyznała, że potrzebuje okresu regeneracji. To wyznanie sprawiło, że na nowo odżyły obawy dotyczące jej kondycji. W wieku 79 lat każda przerwa zdrowotna nabiera szczególnego znaczenia, zwłaszcza gdy dotyczy artystki, która od lat jest nie tylko gwiazdą estrady, ale też symbolem siły, pracowitości i determinacji.
Kilka miesięcy wcześniej Dolly Parton była zmuszona wycofać się z udziału w jednym z ważnych wydarzeń, gdy lekarze zdiagnozowali u niej kamień nerkowy. Artystka sama przyznała, że dolegliwość powodowała „wiele problemów” i wymagała przerwania aktywności zawodowej. Dla osoby przyzwyczajonej do ciągłego ruchu, koncertów i spotkań z fanami była to trudna próba.
POLECAMY: Sławomir Świerzyński: „Jezus przepędził demona” – lider Bayer Full otwarcie o wierze
Rodzina reaguje – dramatyczny apel siostry
Gdy w mediach pojawiły się doniesienia o przełożeniu koncertów, głos zabrała siostra artystki, Freida Parton. W mediach społecznościowych opublikowała emocjonalny apel, w którym poprosiła o modlitwę za swoją sławną siostrę.
Wczoraj nie spałam całą noc, modląc się za moją siostrę Dolly […] Wielu z was wie, że ostatnio nie czuje się najlepiej – napisała.
Freida Parton podkreśliła, że wierzy w ogromną moc modlitwy i zwróciła się do fanów z całego świata, aby wspólnie prosić o zdrowie dla artystki.
Jest silna, kochana i dzięki wszystkim modlitwom, które za nią zanosimy, wiem w głębi serca, że wszystko będzie dobrze – dodała.
Ten rodzinny apel pokazał, jak poważnie bliscy traktują obecną sytuację i jak mocno liczą na wsparcie milionów fanów zgromadzonych wokół legendy country.
Siostra artystki nie kryła sporych emocji we wpisie:
Powodzenia, moja siostrzyczko Dolly. Wszyscy cię kochamy! – podkreśliła.
Po publikacji wpisów Freidy Parton, media społecznościowe wypełniły się wiadomościami od fanów, którzy przesyłali swoje życzenia zdrowia i modlitwy za Dolly Parton. Od Stanów Zjednoczonych, przez Europę, aż po Azję – słowa wsparcia napływały z całego globu. Wielu wielbicieli podkreślało, że muzyka Dolly towarzyszyła im przez całe życie i że teraz chcą oddać jej choć odrobinę dobra, które od niej otrzymali.
W środę Freida Parton opublikowała kolejny wpis, tym razem zaznaczając, że nie chciała nikogo wystraszyć. Podkreśliła, że prośba o modlitwę była spontanicznym odruchem młodszej siostry martwiącej się o ukochaną gwiazdę.
To była po prostu prośba młodszej siostry o modlitwę za swoją starszą siostrę. Dziękuję wam wszystkim za wsparcie. Wasza miłość naprawdę wiele zmienia – czytamy.
Historia Dolly Parton to opowieść o ogromnym sukcesie, determinacji i talencie, który przyniósł jej światową sławę. Jednak nawet największe gwiazdy muszą mierzyć się z ograniczeniami własnego ciała i zdrowia. Dzisiejsze problemy pokazują, że ikona country znalazła się na zakręcie, gdzie najważniejsza jest troska o siebie i regeneracja. To trudne dla artystki, która całe życie spędziła na scenie, dzieląc się swoją energią z publicznością.
Choć koncerty zostały przesunięte, pytania o przyszłość Dolly Parton pozostają otwarte. Czy artystka wróci w pełni sił na scenę w 2026 roku? Czy problemy zdrowotne pozwolą jej na dalsze występy w takiej skali, do jakiej przyzwyczaiła swoich fanów? Jedno jest pewne – zarówno rodzina, jak i miliony wielbicieli na całym świecie będą jej towarzyszyć modlitwą, wsparciem i nieustającą miłością.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Wiemy, kiedy Anna Dec poprowadzi swój ostatni serwis pogodowy w TVN. Co dalej z karierą prezenterki?
Słuchacie muzyki Dolly Parton? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!



Autor: SJ
Dodaj komentarz
-
news4 dni temu
To jednak nie były plotki. Dawid Kwiatkowski znienacka podjął zaskakującą decyzję
-
news3 dni temu
Justyna Steczkowska nagle przerwała występ i przyznała, że walczy z chorobą
-
news5 dni temu
Sprawdź, kto zwyciężył nowy odcinek “Twoja Twarz Brzmi Znajomo” – to ogromna niespodzianka dla widzów!
-
showbiz3 dni temu
Debiut pary Tomaszewska-Pirowski w „Dzień Dobry TVN” wywołał lawinę komentarzy! Widzowie wydali werdykt
-
showbiz3 dni temu
„Taniec z Gwiazdami”: Beata Kozidrak w roli jurorki i zaskakująca eliminacja – zobacz, kto odpadł w czwartym odcinku
-
news3 dni temu
Nie żyje znany szef kuchni – widzowie pokochali go w hitowym show Polsatu
-
news2 dni temu
Nie uwierzysz, co powiedziała córka Beaty Kozidrak po debiucie mamy w „Tańcu z Gwiazdami”
-
news4 dni temu
Sylwia Peretti w dniu pogrzebu Jacka Wójcika złamała serca fanów. Nagle wspomniała swojego zmarłego syna
Dodaj komentarz