news
Tomasz Samborski: Po dziesięciu latach znów prowadzi swój kultowy program!

Wywiad został przeprowadzony w marcu 2012 roku na zlecenie jednego z poczytnych tygodników, który zamieścił tylko jego fragmenty. Dotąd nigdzie nie ukazł się w całości. Dziś publikujemy wszystko, na ogromną prośbę i liczne listy wielkiej fanki Tomka i Shazzy – Karoliny Tryniszewskiej.
Życzymy przyjemnej lektury!
Niezapomniany prezenter „Disco relaxu” ma powody do radości, bowiem jego bijący w latach 90 – tych rekordy oglądalności program znów powrócił na antenę. Prywatnie najlepszy przyjaciel i menager Shazzy, szczęśliwy ojciec trzech córek, człowiek pełen pomysłów. Z pewnością jeszcze nie raz nas zaskoczy.
W 2002 roku telewizja Polsat wyemitowała ostatni odcinek programu „Disco relax”. Wraz z nim pan również zniknął z ekranu. Co się z panem działo w ciągu dziesięciu lat medialnego niebytu?
Można powiedzieć, że przez ostatnie dziesięć lat zajmowałem się wychowywaniem dzieci (uśmiech). Z perspektywy czasu uważam, że wcale źle się nie stało. Dzięki temu, że Polsat postanowił zrezygnować z programu, który prowadziłem, zyskałem sporo czasu dla rodziny. Poza tym ciągle zajmowałem się muzyką, komponowałem nowe piosenki, produkowałem utwory dla dzieci, grywałem koncerty z Shazzą.
Niewiele osób wie, ale ma pan aż trzy córki. W jakim wieku są dziewczynki?
Tak, mam trzy wspaniałe córki. Dominika ma 12 lat, Martynka 7 i Lena 3. Dzieci to wielka radość w życiu.
Odziedziczyły po tacie miłość do muzyki?
Najstarsza – Dominika bardzo lubi śpiewać, gra na gitarze, potrafi też coś zagrać na instrumencie klawiszowym, ale nie chodzi do szkoły muzycznej. Cieszy mnie, że robi to spontanicznie. Najważniejsze, żeby muzyka była przyjemnością, a nie przymusem. Szkoła muzyczna to są jednak godziny spędzone na ćwiczeniach i ograniczenia jeśli chodzi o uprawianie sportów.
Otaczają pana same kobiety, w domu cztery, pracuje pan z piątą. Szczęściarz z pana.
Nie mam konkurencji. To jest strasznie fajne (śmiech). Zdążyłem przyzwyczaić się do takiego stanu rzeczy i powiem więcej – cieszy mnie ta sytuacja. Moje dziewczyny zapewniają mi wiele atrakcji.
Jak reagują dziewczynki, kiedy widzą tatę w telewizji?
Dla nich to jest oczywiście nowość. Kiedy prowadziłem „Disco relax” w Polsacie, to najstarsza była zbyt mała, żeby cokolwiek pamiętać. W każdym razie teraz wszystkie są bardzo zainteresowane tym, co robię. Niedawno miała miejsce bardzo zabawna sytuacja, kiedy wszedłem do domu, a one oglądały jakąś powtórkę programu. Wtedy średnia wstała, zaczęła mi się przyglądać i mówi: „tata, dlaczego ty jesteś tu i jesteś tam… Tam masz inną koszulkę, tu masz żółtą, a tam masz czerwoną”. Ona nie mogła zrozumieć, że ojciec może być w tym samym czasie w telewizorze i w domu. Zresztą do tej pory nie mogę jej tego wytłumaczyć (śmiech).
Podobno każdy mężczyzna marzy o tym by mieć syna. Pan także?
Gdybym miał syna to z pewnością też bym się bardzo cieszył, ale muszę się uczciwie przyznać, że zawsze chciałem mieć córki… i mam (uśmiech).
Uważa pan, że „Disco relax” w nowej formule powtórzy sukces tego sprzed lat?
Obecny „Disco relax” na pewno nie będzie miał tak licznej widowni, jak ten nadawany przed laty przez Polsat, m.in. dlatego, że stacja Polo Tv, w której jest emitowany ma nieco inne dotarcie do społeczeństwa. Wielu ludzi jeszcze nie zna tego kanału, jednak mimo wszystko mamy bardzo dobrą oglądalność.
Pamięta pan swoją reakcję na wiadomość, że program, który cieszy się kilkumilionową oglądalnością nagle trzeba przestać nagrywać?
Przyjąłem to bardzo spokojnie. Poprzedni „Disco relax” gościł na antenie Polsatu przez siedem lat. Tak naprawdę zawsze liczyłem się z tym, że ten moment kiedyś musi nastąpić. Nie przeżywałem z tego powodu żadnych stresów. Od początku byłem świadomy faktu, że „nic nie może wiecznie trwać”… Polsat, kojarzony w dużej mierze z muzyką disco polo w pewnym momencie podjął decyzję, że należy zmienić wizerunek stacji, więc trzeba było po prostu zakończyć współpracę.
Zanim został pan prowadzącym „Disco relax” był zespół Toy Boys, w którym pan grał i śpiewał. Szło wam całkiem nieźle. Dlaczego zawiesiliście jego działalność?
Ktoś mi delikatnie wytłumaczył, że trochę nie wypada prowadzącemu puszczać swoich video clipów. Musiałem zdecydować, czy śpiewam, czy prowadzę program. Wybrałem to drugie i dziś z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że nie żałuję tej decyzji.
Zabiegał pan o to, żeby „Disco relax” ponownie pojawił się w telewizji?
Nie. Propozycja powrotu wyszła od stacji Polo Tv, nastawionej przede wszystkim na promowanie muzyki disco polo. Później zaczęliśmy prowadzić rozmowy, aż w końcu doszło do współpracy, która póki co układa się pomyślnie.
Nie obawiał się pan, że obecny program okaże się klapą?
Był mały stres, czy po dziesięciu latach wciąż ludzie będą chcieli oglądać program w nieco odmienionej formule i czy wszystko inne będzie oky. Na szczęście nowy „Disco relax” zyskał aprobatę wśród widzów, więc moje obawy zostały rozwiane.
Jest pan autorem największych hitów Shazzy, m.in. „Bierz co chcesz”, „Tak bardzo zakochani”, „Noc róży”. Ma pan swój sprawdzony przepis na przebój?
Muzykę trzeba przede wszystkim czuć. Wydaje mi się, że nie istnieje sprawdzony przepis na przebój. Czasem artysta siada przy instrumencie ze z góry założonym planem, iż skomponuje przebój. Później okazuje się, że napisał dziesięć utworów, ale żaden nie porywa. Innym razem ktoś pisze utwory, bo taką ma potrzebę serca i później jeden, czy dwa z nich stają się hitami. Często jest to kwestia przypadku, nieraz talentu, albo doskonałego wyczucia rynku muzycznego. Pomysły na Magdy piosenki często przychodziły mi w nocy. Potrafiłem wstać z łóżka około godziny trzeciej, włączać sprzęt i komponować. Właśnie w takich nocnych okolicznościach powstało „Bierz co chcesz”.
Ludzie was kochali, a branża muzyczna krytykowała. Trudno było z tym żyć?
Krytyka była ostra, ale czym się miałem przejmować, skoro stało za mną osiem milionów widzów. Miałem publiczność, więc nadal robiłem swoje, a zespoły, które prezentowałem znajdowały tu miejsce na promocję twórczości. Ja robiłem program przede wszystkim dla ludzi. Zespoły mogły prezentować swoje clipy. To, że nagrania były lepsze, czy gorsze nikogo nie dziwiło, tak było i jest nadal. U nas każdy miał okazję się zaprezentować. Byliśmy otwarci na wykonawców z całej Polski, a widzowie pisząc do nas setki listów wybierali najlepszych i tych graliśmy częściej.
Polsat zrezygnował z programów promujących disco polo i nagle o tej muzyce zrobiło się cicho.
Kiedy zdjęto z anteny „Disco relax” to faktycznie nastąpił spadek popularności disco polo, z tego względu, że zespoły straciły miejsce, w którym mogły się prezentować, a w innych kręgach nie miały możliwości. Skoro nie było już programu, to nie było sensu nagrywania płyt, zrobiło się również mniejsze zapotrzebowanie na koncerty.
Jakieś pięć lat temu ogłoszono wielki powrót disco polo. Uważa pan, że ludzie przestali się wstydzić tego, co wnosi radość w ich życie?
Na pewno inaczej do tego podchodzą. W latach 90 – tych pojawiła się swego rodzaju nagonka na disco polo, wszyscy mówili, że to wiocha i obciach, ale po kilku latach przerwy, znów pojawiło się zainteresowanie tą muzyką, szczególnie w kręgach studenckich. Ci ludzie, którzy mieli wtedy po 8, czy po 12 lat, mając lat dwadzieścia kilka mieli miłe wspomnienia z czasów dzieciństwa, kiedy to w niedzielne poranki słuchali sobie nienerwowo melodyjnych utworów i w pewnym momencie jakby na nowo je odkryli i znów zaczęli się przy tym bawić. Młodzi ludzie traktują dziś tę muzykę jako świetną rozrywkę.
Wciąż jednak nie ma was na tzw. salonach.
Wcale się z tym źle nie czujemy. Owszem przychodzą czasem zaproszenia, ale z nich nie korzystamy. Nie lubię sztucznej, napompowanej atmosfery. W Polsce nie ma gwiazd, a jedynie wykonawcy, lepsi, bądź gorsi. Gwiazdą jest ktoś, kto gromadzi na stadionie Wembley sto tysięcy ludzi, tak jak Madonna, czy George Michael, a u nas o czymś takim można sobie jedynie pomarzyć. Wolę spędzić czas z rodziną lub przyjaciółmi niż brać udział w czymś, co przypomina cyrk.
Mówi się, że połowa sukcesu Shazzy to pana zasługa. Jak jest naprawdę?
Naszą przygodę z muzyką, która trwa już blisko dwadzieścia lat i nic nie wskazuje na to, by miała się zakończyć, zaczynaliśmy razem, razem przeszliśmy przez wszystkie trudności i sukcesy, więc z pewnością zasłużyłem na połowę (śmiech)
Czuje się pan odpowiedzialny za karierę Shazzy?
Skoro połowa Shazzy to ja, to oczywiście, że czuję się odpowiedzialny, szczególnie za repertuar i jego następstwa.
Jest pan dobrym menagerem?
Menager to za dużo powiedziane. Magda po prostu ma do mnie zaufanie i zna moje intencje. Wcale nie miałem być żadnym menagerem, stałem się nim naturalną siłą rzeczy i tak już zostało.
Krążą plotki, że Magda jest trudna we współpracy. To prawda?
Kobiety ogólnie są trudne do współpracy i z tego co wiem, to nie jest tylko moja opinia. Jeśli chodzi o Magdę, to zależy jaki ma dzień, ale chyba nie jest tak źle, skoro wytrzymałem aż tyle lat (śmiech). Czasem zaproponuję jej coś, ona się najpierw zgodzi, a potem sobie przemyśli i mówi, że jednak nie. Muszę więc wyłożyć szereg argumentów „za” i przekonywać ją, żeby było tak jak ja chcę, ale nie zawsze mnie słucha (uśmiech).
Pana żona Ola nie jest zazdrosna o Magdę?
Raczej nie. Kiedyś może troszeczkę była zazdrosna, ale później przyzwyczaiła się, że łączy nas jedynie przyjaźń i praca. Jest mądrą kobietą i rozumie, że czasem musimy pojechać razem z Magdą na koncert.
Ludzie nie wierzą w tę waszą przyjaźń.
Plotki zawsze były i będą. Nie będziemy z tym walczyć (uśmiech).
Jakie ma pan palny na przyszłość, zarówno muzyczne, jak i życiowe?
Przyszłość, tak jak i przeszłość wiążę oczywiście z muzyką. Ciągle coś nagrywamy i powoli szykujemy się z Shazzą do letnich koncertów plenerowych. Życie mam w miarę ustabilizowane. Jestem zadowolonym z życia, szczęśliwym człowiekiem. Praca przynosi mi satysfakcję, bardzo lubię to, co robię i dobrze się w tym czuję.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Martyna Rokita
news
Roztańczony PGE Narodowy 2025: Doda, Steczkowska i Martyniuk – poznaj listę gwiazd i sprawdź, gdzie oglądać

Już w przyszyłym tygodniu Warszawa zamieni się w stolicę muzycznych emocji. PGE Narodowy znów otworzy swoje bramy, by pomieścić tysiące fanów, którzy wspólnie zatańczą i zaśpiewają największe hity ostatnich dekad. Organizatorzy zapowiadają gigantyczną produkcję, pełną zaskoczeń, premierowych utworów i widowiskowych efektów. Co wydarzy się 27 września, kto wystąpi i poprowadzi koncert? Dowiedz się więcej i poznaj całą plejadę gwiazd!
27 września stadion narodowy zamieni się w gigantyczny parkiet, na którym spotkają się dziesiątki tysięcy uczestników. Trybuny wypełnią fani muzyki tanecznej, popowej, rockowej i rapowej, a ogromna scena stanie się centrum emocji dla całego kraju. Polsat zapewnia transmisję na żywo od 19:55, a ci, którzy nie będą mogli być na stadionie, przeżyją tę muzyczną ucztę przed telewizorami. Po godzinie 23:20 zabawa przeniesie się do Polo TV, by fani mogli bawić się do rana.
Na scenie pojawi się prawdziwa plejada gwiazd, a wśród nich nie zabraknie artystki, której nazwisko od lat elektryzuje publiczność. Justyna Steczkowska to bez wątpienia jedna z najbarwniejszych postaci polskiej estrady. Jej koncerty łączą perfekcyjny wokal, niesamowitą charyzmę i teatralny rozmach. Tym razem również zapowiada widowisko, które – jak podkreślają organizatorzy – ma być jedną z najbardziej magicznych części całego wieczoru.
Publiczność czeka także spotkanie z królem polskiej muzyki tanecznej. Zenek Martyniuk po raz kolejny udowodni, że jest niekwestionowanym liderem disco polo. W duecie z zespołem Łobuzy zaprezentuje premierowy hit „Mandacik”, który już teraz jest typowany na przebój jesieni.
Tegoroczna edycja to jednak nie tylko disco polo. Organizatorzy zadbali, by repertuar był naprawdę zróżnicowany. Na scenie pojawią się ikony rocka – Big Cyc, Kombii i Perfect, które przypomną swoje największe przeboje, a także artyści młodszego pokolenia, jak Lanberry, Feel, Antek Smykiewicz czy duet Liber & Mezo. Do tego dochodzą przedstawiciele sceny tanecznej: Boys, MIG, Piękni i Młodzi, Sławomir, After Party, Defis, MiłyPan i Topky. Lista nazwisk robi ogromne wrażenie i pokazuje, że każdy widz znajdzie tu coś dla siebie.
Największym zaskoczeniem ma być jednak udział legendy światowej sceny disco. Gościem specjalnym wydarzenia będzie Boney M, zespół, którego piosenki od dekad królują na parkietach całego świata. To spotkanie polskiej publiczności z muzycznym gigantem, który z pewnością zaśpiewa swoje największe hity i sprawi, że PGE Narodowy zamieni się w jedną wielką dyskotekę.
Na szczególną uwagę zasługuje również udział artystów, których fani Polsatu jeszcze nie mieli okazji oglądać na żywo w ramach tej imprezy. Po raz pierwszy wystąpią Tede, Tymek oraz duet Kalwi & Remi, którzy wspólnie z zespołem Guzowianki przygotowali remix folkowego „Ech Poleczko”. Ten niezwykły miks hip-hopu, rapu, elektroniki i ludowej tradycji ma być jednym z najbardziej zaskakujących momentów całego wieczoru.
Koncert otworzy widowiskowa parada, która ma przejść do historii. Weźmie w niej udział blisko 700 osób – chór liczący aż 350 głosów, wyłoniony przez Radio ZET, a także 100 par tanecznych, które zwyciężyły w ogólnopolskim konkursie. To będzie największy i najbardziej spektakularny początek, jaki kiedykolwiek widzieliśmy w historii „Roztańczonego PGE Narodowego”, zapewniają producenci.
POLECAMY: Maja Bohosiewicz oddała całą gażę z „Tańca z Gwiazdami”! Olga Frycz komentuje gest koleżanki
Kto poprowadzi i wystąpi podczas koncertu?
Nie można zapomnieć o najbardziej wyczekiwanej gwieździe wieczoru. Doda, która od lat nie schodzi z czołówki polskiego show-biznesu, przygotowuje spektakularny występ z elementami teatralnymi, nową oprawą sceniczną i niespodziankami. Organizatorzy zapowiadają, że jej koncert stanie się punktem kulminacyjnym całej imprezy i wydarzeniem, które będzie długo wspominane.
Oprócz występów solistów i zespołów widzowie będą świadkami kilku absolutnych premier. Po sukcesie ubiegłorocznego hitu „Złoto” nadszedł czas na nowe kompozycje. Po raz pierwszy usłyszymy „Lato w Polsce”, wykonane wspólnie przez Skolima, Stachursky’ego i Tede. To wyjątkowy projekt, który łączy disco, pop i hip-hop w jeden muzyczny hymn. Organizatorzy zapewniają, że to właśnie ten numer stanie się symbolem tegorocznej edycji.
Podczas koncertu zadebiutuje także utwór „Ten świat należy do nas”, który wykona prawdziwa elita sceny disco polo. Na jednej scenie spotkają się MIG, Defis, Sławomir, Kajra, Marcin Miller, Magda Narożna, Topky, Łobuzy, Zenek Martyniuk i Skolim.
Rok 2025 to także czas jubileuszy. Wydarzenie będzie okazją do świętowania 35-lecia Radia ZET, a także 20-lecia zespołu Pectus. Bracia Szczepanikowie szykują wyjątkowy koncert, w którym przypomną swoje największe przeboje i podziękują fanom za dwie dekady wspólnej muzycznej podróży. Jak podkreśla lider grupy Tomasz Szczepanik, najważniejsze wartości, jakie zawsze im towarzyszyły, to miłość, szacunek i rodzina – i właśnie te emocje mają wybrzmieć w ich jubileuszowym występie.
To, że jesteśmy w świadomości polskich słuchaczy już tyle lat, to dla nas wielka duma. Tworząc jedyny taki braterski skład, zawsze powtarzamy o prostych, ale jakże ważnych wartościach, które nas ukształtowały. Miłość, szacunek, rodzina, były i będą w naszym przekazie najsilniejsze. Za nami piękne artystyczne momenty, wzruszenia, spotkania z fanami a przed nami kolejne wyzwania muzyczne i życiowe – zapowiada Tomasz Szczepanik.
Na scenie nie zabraknie również prowadzących, którzy swoimi osobowościami nadadzą całości tempa i humoru. Publiczność zobaczy siostry Milena i Ilona Krawczyńskie (prowadzące program “Farma”), uwielbianego prezentera Olka Sikorę (gospodarza “Halo tu Polsat”), showmana Rafała Maseraka (jurora “Tańca z Gwiazdami”) oraz pełnego energii radiowca Kamila Baleję. To właśnie oni będą czuwali nad tym, by atmosfera przez cały wieczór nie opadła ani na chwilę.
Olek Sikora, który zdobył serca publiczności już podczas poprzednich edycji, także w tym roku stanie się jedną z twarzy wydarzenia. Choć obecnie intensywnie trenuje do programu „Dancing with the Stars. Taniec z Gwiazdami”, nie wyobraża sobie, by mogło go zabraknąć na tej scenie. Jak sam podkreśla, 27 września to dzień, w którym zapominamy o zegarkach, kalendarzach i obowiązkach – liczy się tylko radość i wspólna zabawa.
27 września zapominamy o zegarkach, kalendarzach, poniedziałkach i wszystkich obowiązkach, bo Roztańczony PGE Narodowy 25 to jedyne miejsce, gdzie znajdziecie czystą radość […] A już dziś daję słowo, że nie mogę się doczekać, żeby po raz kolejny spotkać się z Wami na tym stadionie i wspólnie zamienić go w największy parkiet w Polsce. Coś czuję, że będziecie jeszcze latami opowiadać znajomym, co robiliście z nami tego wieczoru w Warszawie lub przed telewizorami – powiedział.
Patronem medialnym imprezy jest Radio ZET, a organizatorem Krysiak Polska. To właśnie dzięki współpracy tych podmiotów udało się stworzyć wydarzenie, które ma szansę przejść do historii polskiej muzyki. Wszystko wskazuje na to, że tegoroczna edycja Roztańczonego PGE Narodowego będzie rekordowa – zarówno pod względem liczby artystów, premierowych utworów, jak i liczby widzów przed telewizorami.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Damian Ukeje, zwycięzca “The Voice of Poland”, usłyszał diagnozę: nowotwór! Teraz mówi całą prawdę o walce o zdrowie
Będziecie oglądać koncert na żywo na PGE Narodowym czy przed telewizorami? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!









źródło/fot – informacja prasowa Telewizja Polsat
news
Maja Bohosiewicz oddała całą gażę z „Tańca z Gwiazdami”! Olga Frycz komentuje gest koleżanki

Nowa edycja „Tańca z Gwiazdami” ledwo się rozpoczęła, a już nie milkną komentarze dotyczące jednej z uczestniczek. Maja Bohosiewicz nie tylko zachwyciła jury pierwszym tańcem, ale również zadeklarowała coś, czego rzadko podejmują się gwiazdy show-biznesu. Jej gest zaskoczył fanów, a to dopiero początek historii. Dowiedz się więcej, co o tym myśli sama Olga Frycz!
Już w premierowym odcinku nowej edycji „Tańca z Gwiazdami” widzowie mogli się przekonać, że Maja Bohosiewicz nie traktuje udziału w programie jako zwykłej przygody. Aktorka, znana z energii i poczucia humoru, od pierwszego tańca udowodniła, że na parkiecie potrafi być profesjonalistką. W duecie z Albertem Kosińskim zaprezentowała wymagającego quickstepa do hitu Zary Larsson „Lush Life”. Choć wielu obserwatorów zakładało, że dopiero pierwsze odcinki będą służyć jej oswojeniu się ze sceną i kamerami, para zebrała znakomite recenzje. Jury przyznało 28 punktów, co natychmiast postawiło ich w gronie faworytów, a sam występ pary na YouTubie obejrzało blisko 60 tysięcy osób.
Najwięcej emocji wzbudziła opinia Tomasza Wygody, który nie ukrywał entuzjazmu po występie. Juror stwierdził: „Będziesz fruwać w tym programie, masz ciało do tego stworzone”. Te słowa nie tylko podbudowały morale aktorki, ale również jasno pokazały, że już na samym starcie sezonu ma w sobie potencjał, by sięgnąć po finał.
Ten program będzie okazją, żebyś odnalazła się inna. Było bardzo lekko, więcej używaj mięśni. Podobało mi się, że jak się pomyliłaś, uśmiechnęłaś się – wtrąciła Iwona Pavlović.
Równolegle z emocjami tanecznymi aktorka wzbudziła dyskusję na zupełnie innym polu. Udział w „Tańcu z Gwiazdami” zawsze wiąże się z niemałym wynagrodzeniem, jednak Maja Bohosiewicz jeszcze zanim stanęła na parkiecie, głośno zadeklarowała, że nie zatrzyma dla siebie ani złotówki. Już podczas konferencji ramówkowej Polsatu, która odbyła się 31 lipca, mówiła otwarcie, że całość gaży przekaże na cele charytatywne. Wtedy wielu obserwatorów traktowało jej słowa jak miły gest lub efekt chwili, ale aktorka szybko udowodniła, że to nie była pusta obietnica, tylko realny plan, który krok po kroku wprowadza w życie.
Słowa Bohosiewicz nie były jedynie pustą deklaracją. Na jej profilu w mediach społecznościowych pojawiła się rolka, w której można zobaczyć moment przekazania czeku opiewającego na 18 tysięcy złotych. Pieniądze trafiły do Fundacji Herosi, zajmującej się pomocą dzieciom w walce o zdrowie i powrót do normalnego życia. Gest został udokumentowany, ale co ważniejsze – wywołał ogromne wzruszenie zarówno wśród fanów, jak i samych podopiecznych fundacji.
Na tym jednak się nie skończyło. Maja Bohosiewicz razem z Albertem Kosińskim nie ograniczyli się do formalnego przekazania czeku. Para postanowiła odwiedzić dzieci przebywające w szpitalu, dla których obecność znanej aktorki i tancerza była wyjątkowym wydarzeniem. Spędzili z podopiecznymi fundacji czas, rozmawiając, żartując i próbując na chwilę oderwać ich od trudnej codzienności. Takie spotkania często mają większe znaczenie niż nawet najbardziej imponujące sumy pieniędzy, bo dają dzieciom i ich rodzinom poczucie, że ktoś znany i podziwiany naprawdę pamięta o ich walce.
POLECAMY: Damian Ukeje, zwycięzca “The Voice of Poland”, usłyszał diagnozę: nowotwór! Teraz mówi całą prawdę o walce o zdrowie
Olga Frycz komentuje gest Bohosiewicz
Gest Bohosiewicz nie przeszedł bez echa wśród osób ze świata show-biznesu. Szczególnie poruszająco zareagowała Olga Frycz, prywatnie przyjaciółka aktorki i partnerka Alberta Kosińskiego, z którym spodziewa się dziecka:
Ogromny szacunek dla Ciebie! To, że wszystkie pieniądze z udziału w “Tańcu z gwiazdami” przeznaczasz na cele charytatywne, jest niezwykłym gestem serca. Pierwsza wpłata dla Fundacji Herosi pokazuje, że Twoja pomoc trafia tam, gdzie naprawdę jest potrzebna. Podziwiam Cię nie tylko za hojność, ale też za odwagę – za to, że pojechaliście z Albertem do szpitala, spotkaliście się z dziećmi i spędziliście z nimi czas. To wymaga ogromnej siły i wrażliwości. Nie każdy byłby w stanie to unieść psychicznie, ja chyba bym sobie z tym nie poradziła. Dajesz piękny przykład – napisała na InstaStories, Frycz.
Internet bardzo szybko podchwycił nagrania i zdjęcia, a sekcje komentarzy w mediach społecznościowych zaczęły wypełniać się falą uznania i ciepłych słów. Fani podkreślali, że w czasach, gdy gwiazdy zazwyczaj chwalą się luksusowym stylem życia, zagranicznymi wakacjami czy drogimi samochodami, Maja Bohosiewicz zdecydowała się pokazać zupełnie inną twarz show-biznesu. Jej publiczny gest przekazania czeku na cele charytatywne został uznany za piękny i inspirujący przykład, który może zmotywować innych artystów do podobnych działań. Komentujący zgodnie pisali, że to niezwykle budujące, gdy osoba znana z ekranów telewizji pokazuje, iż popularność można wykorzystać w tak szlachetny sposób.
Brawo kochana, Inspirujesz; Łezka w oku się kręci; Pomagajmy i to pokazujmy. Chwalmy się tym; Świetna inicjatywa; Masz ogromne serce – pisali zgodnie jej obserwatorzy.
Nie jest tajemnicą, że wynagrodzenia w „Tańcu z Gwiazdami” potrafią być wysokie i dla wielu uczestników stanowią główną motywację. Tym bardziej decyzja Mai Bohosiewicz zyskała taką siłę rażenia. To rzadkość, aby ktoś publicznie deklarował oddanie całości zarobków, a jeszcze rzadziej – by faktycznie dokumentował każdy krok tego procesu. Dzięki temu artystka udowodniła, że można łączyć świat rozrywki z realną pomocą i że show-biznes wcale nie musi być kojarzony wyłącznie z egoizmem czy pogonią za pieniędzmi.
Historia Bohosiewicz pokazuje też, jak ogromny wpływ mają gwiazdy na swoich fanów. Jednym gestem aktorka sprawiła, że dyskusja wokół „Tańca z Gwiazdami” nie kręci się wyłącznie wokół tanecznych popisów i ocen jury, ale również wokół wartości, które niosą ze sobą uczestnicy. Jej przykład udowadnia, że medialna popularność może być potężnym narzędziem do czynienia dobra – a kiedy za słowami idą czyny, widzowie potrafią to docenić znacznie bardziej niż najbardziej błyszczące występy.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Kontrowersje wokół Viki Gabor – młoda artystka opowiedziała o rzekomej ciąży i zarobkach
Podoba Wam się gest Bohosiewicz? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!




Autor: SJ
Dodaj komentarz
news
Damian Ukeje, zwycięzca “The Voice of Poland”, usłyszał diagnozę: nowotwór! Teraz mówi całą prawdę o walce o zdrowie

Wokalista, zwycięzca pierwszej edycji “The Voice of Poland”, przez lata zachwycał publiczność swoim niepowtarzalnym głosem i sceniczną charyzmą. Tymczasem ostatnie lata przyniosły mu dramatyczne wyzwania zdrowotne, o których dopiero teraz postanowił otwarcie opowiedzieć w mediach. Historia Damiana Ukeje to opowieść o chorobie, nadziei i niezwykłej determinacji, która pokazuje, że nawet w obliczu dramatycznych trudności można znaleźć siłę do walki. Dowiedz się więcej!
Damian Ukeje zyskał ogromną popularność dzięki udziałowi w pierwszej edycji “The Voice of Poland”, w którym zdobył pierwsze miejsce i serca milionów widzów. Już wtedy było widać, że młody wokalista dysponuje nie tylko talentem, ale też niezwykłą pasją i determinacją, które pozwalają mu konsekwentnie rozwijać karierę. Po programie jego życie zawodowe nabrało błyskawicznego tempa – koncerty, nagrania, współprace z producentami i występy telewizyjne sprawiły, że stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych artystów młodego pokolenia. Jednak to, co z początku wydawało się spełnieniem marzeń, wkrótce zostało wystawione na ciężką próbę.
Podczas pandemii Covid-19 Ukeje zaczął zauważać niepokojące zmiany w swoim głosie. Najpierw były to drobne problemy z dykcją i siłą wokalu, które z czasem przybrały na sile, wpływając także na jego codzienne funkcjonowanie.
To było podczas Covidu. To muszę oddać też Ani Karwan z którą się przyjaźnimy, usłyszała, że coś z moim głosem jest nie tak i wysłała mnie do wspaniałej Pani doktor, która uratowała mi głos – przyznał w rozmowie z Grzegorzem Dobkiem.
Diagnoza była wstrząsająca: nowotwór krtani. Choć niezłośliwy, oznaczał poważne zagrożenie dla głosu, którym Ukeje od lat oczarowywał publiczność.
Diagnoza nie była zbyt ciekawa, bo dowiedziałam się, że mam nowotwór na strunach głosowych, niezłośliwy co prawda, ale oznaczało to, że gaśnie mi głos. Miałem problemy z mówieniem, finalnie przestałem odbierać telefony, siedziałem sobie w domu – dodał.
Ratująca głos klinika w Kajetanach pod Warszawą okazała się być dla Ukeje prawdziwym miejscem nadziei. Leczenie nie było proste ani krótkie, a artysta przeszedł serię aż trzynastu operacji strun głosowych, które wymagały ogromnej cierpliwości i determinacji.
Tam przeszedłem serię bodajże 13 operacji strun głosowych. Dzięki temu mogę nie dość, że mówić, to jeszcze śpiewać – zaskoczył widzów.
POLECAMY: Kontrowersje wokół Viki Gabor – młoda artystka opowiedziała o rzekomej ciąży i zarobkach
Damian Ukeje mógł stracić całkowicie głos!
Mimo że kryzysowa sytuacja została już zażegnana, Ukeje podkreśla, że wciąż musi dbać o głos i kontrolować stan zdrowia.
Powiedziano mi, że na ten moment wszystko jest super. Jestem rok bez operacji i jestem śpiewny, więc to nadaje mi światełko na tej krętej drodze – powiedział.
Podczas rozmowy z prowadzącym Damian Ukeje przyznał, że doświadczenie choroby całkowicie zmieniło jego podejście do życia i kariery. Przeszedł drogę pełną strachu, niepewności i bólu, a jednocześnie nauczył się doceniać każdą chwilę, możliwość mówienia i śpiewania.
Nie ukrywam, że teraz jest dobrze, bo parę lat temu, nie byłbym w stanie przeprowadzić tej rozmowy – zakończył.
Historia wokalisty pokazuje również, jak ważna jest wsparcie bliskich i przyjaciół. To Ania Karwan skierowała go do lekarza, co w efekcie uratowało jego głos i karierę. Ten gest przypomina, że w trudnych momentach często wsparcie innych może mieć znaczenie kluczowe, a odwaga do szukania pomocy bywa decydująca w walce z chorobą.
Pomimo dramatycznych doświadczeń Ukeje nie traci optymizmu i energii scenicznej. Jego powrót do śpiewania, planowany nowy singiel i udział w mediach po operacjach jest dowodem nie tylko na jego talent, ale także na determinację i siłę charakteru. Historia artysty inspiruje młodych i starszych, pokazując, że nawet w obliczu poważnej choroby można odnaleźć nadzieję i wrócić do realizowania pasji.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Kinga Rusin wróciła do „Dzień Dobry TVN” i popłakała się w studiu – czy powróci na stałe do śniadaniówki?
Pamiętacie pierwszą edycję “The Voice of Poland”? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!





Autor: SJ
Dodaj komentarz
news
Kontrowersje wokół Viki Gabor – młoda artystka opowiedziała o rzekomej ciąży i zarobkach

Mimo że ma dopiero 18 lat, Viki Gabor od lat znajduje się w centrum zainteresowania mediów i internautów. Jej życie zawodowe i prywatne nieustannie podlega spekulacjom, a plotki o powiększaniu ust, ciąży czy „dziwnych paznokciach” mnożą się w sieci. Młoda artystka postanowiła wprost odnieść się do tych zarzutów, rozwiewając wiele mitów i opowiadając o tym, jak naprawdę wygląda jej życie. Dowiedz się więcej z poniższego artykułu!
Kariera Viki Gabor rozpoczęła się na dobre dzięki udziałowi w programie “The Voice Kids”, gdzie mimo że nie zajęła pierwszego miejsca, zdobyła ogromną sympatię widzów. Już wtedy dało się zauważyć, że młoda wokalistka ma w sobie nie tylko talent, ale także charyzmę, która przyciąga uwagę publiczności i mediów. Każdy jej kolejny krok – od wydawania singli po występy na scenie – budził zainteresowanie i tworzył wokół niej atmosferę nieustannej ciekawości, która z czasem tylko się nasilała. To sprawiło, że jej kariera rozwijała się w niezwykle dynamicznym tempie, a Viki stała się jednym z najbardziej rozpoznawalnych młodych talentów w Polsce.
Prawdziwy przełom nastąpił w 2019 roku, kiedy Gabor wygrała Konkurs Piosenki Eurowizji Junior z utworem „Superhero”. Ten sukces uczynił ją drugą polską reprezentantką, która sięgnęła po główne trofeum i kompletnie zmienił jej życie zawodowe. Od tej chwili każdy jej ruch był obserwowany, a kariera nabrała niebywałego tempa. Regularne wydawanie singli, współpraca z topowymi producentami i udział w prestiżowych wydarzeniach muzycznych sprawiły, że młoda artystka stała się symbolem nowego pokolenia polskiej sceny muzycznej, które potrafi łączyć talent z profesjonalizmem i pracowitością.
Mimo sukcesów Viki Gabor konsekwentnie unika typowych medialnych formatów, które często wciągają młodych artystów w wir plotek i kontrowersji. Nie zobaczymy jej w codziennych talk-show, reality shows czy programach rozrywkowych emitowanych regularnie w telewizji. Jedynym większym telewizyjnym przedsięwzięciem była jej obecność w “Twoja Twarz Brzmi Znajomo”, gdzie pokazała nie tylko swoje zdolności wokalne, ale także talent aktorski. Tam zdobyła uznanie zarówno jury, jak i publiczności, udowadniając, że potrafi zachwycać sceną w sposób kompletny, łącząc muzykę z ekspresją artystyczną.
POLECAMY: Kinga Rusin wróciła do „Dzień Dobry TVN” i popłakała się w studiu – czy powróci na stałe do śniadaniówki?
Viki Gabor otwarcie o ciąży, pieniądzach i wyglądzie
Chociaż Viki dawno przekroczyła granicę pełnoletności, wciąż nie brakuje plotek i hejtu, które wędrują po internecie w nieprawdopodobnym tempie. Niedawno wokalistka w rozmowie z Eska postanowiła zdementować niektóre z nich. Jednym z bardziej absurdalnych zarzutów były spekulacje dotyczące powiększania ust. Gabor stanowczo odrzuciła te oskarżenia, tłumacząc, że jej wygląd jest w pełni naturalny i dziedziczony w rodzinie.
Są one naturalne, to po mamie mam takie duże usta. Melissa, moja siostra, też takie ma. Myślę też, że u nas, u Romów, to jest normalne, że dziewczyna ma duże usta. Te plotki dotyczące powiększania ust pojawiły się w momencie, kiedy zaczęłam je malować. Makijaż bardzo dużo zmienia. Artyści mają pewną estetykę na scenie, która się różni od tej prywatnej – wyjaśniła.
Nie mniej kontrowersji wzbudzały absurdalne spekulacje o rzekomej ciąży Viki Gabor. Młoda artystka wprost odparła te doniesienia, używając mocnego języka:
Nigdy nie byłam w ciąży i nie planuję w niej być. Pan, który napisał ten artykuł, niech podejdzie do lustra i popatrzy na swój brzuch. Abstrahując od tego, co teraz powiedziałam, uważam, że kobiety w ciąży są piękne. W ogóle kobiety są piękne, dlatego też nagrałam “Ramię w ramię” – zaznaczyła.
Równie mocno w mediach społecznościowych komentowane były paznokcie Gabor, które internauci uważali za zbyt długie lub zbyt krótkie. Wokalistka jasno podkreśliła swoją niezależność i prawo do własnego stylu:
Zawsze jest jakiś problem z moimi paznokciami. Raz, że są za krótkie, drugi raz, że za długie. Każdy ma swój własny styl i niech robi to, co chce. Moje paznokcie bardzo mi się podobają. Lubię pokazywać swój mood i to, jak się czuję, nawet przez to, jakie robię sobie paznokcie. Gdy jestem szczęśliwa, najczęściej są kolorowe. Z włosami też tak mam. Kiedyś zdecydowałam się na czerwone. To było najgorsze, co w życiu zrobiłam – opowiedziała.
Viki opowiedziała także o kulisach pracy i finansach, rozwiewając wyobrażenia o „łatwym i kolorowym życiu gwiazdy”. Jak sama wyjaśnia, suma, którą otrzymuje za koncerty, nie trafia w całości do niej, ponieważ musi pokryć koszty muzyków, tancerzy, stylizacji, scenografii i całej produkcji.
Suma, którą dostaję jako wynagrodzenie za koncert, całościowo nie trafia do mnie. Trzeba opłacić muzyków, tancerzy, stylizacje, scenografie, itd. Dużo osób może pomyśleć, że to duża suma, ale ja muszę opłacać wszystkich. Trzeba wynegocjować takie stawki, żeby każdy dostał swoje wynagrodzenie. Wiele osób nie wie, że to tak funkcjonuje. To wcale tak słodko i kolorowo nie wygląda – dodała.
Pomimo młodego wieku, Viki Gabor nie boi się podejmować trudnych tematów i otwarcie mówi o hejcie, presji mediów i absurdalnych plotkach. Jej szczerość i dojrzałość zaskakują nawet dorosłych, a sposób, w jaki potrafi bronić swojej prywatności i wizerunku scenicznego, pokazuje, że ma w sobie siłę charakteru niezbędną do dalszej kariery.
Nie da się też ukryć, że artystka dzięki talentowi i konsekwencji buduje swoją pozycję na rynku muzycznym bez kompromisów. Każdy nowy singiel, występ czy współpraca z producentami są starannie przemyślane, a jej decyzja, aby unikać standardowych programów telewizyjnych, pozwala jej zachować kontrolę nad wizerunkiem i chronić prywatność. To sprawia, że Viki Gabor nie jest tylko młodą gwiazdą, lecz także symbolem samodzielności i świadomego podejmowania decyzji w świecie show-biznesu.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Niespodziewane wyznanie Klaudii El Dursi – nawiązała do Dawida Wolińskiego podczas karmienia piersią córki
Śledzicie karierę Viki Gabor? Dajcie znać w komentarzu pod artykułem oraz na Instagramie, Facebooku i TikToku!




Autor: SJ
Dodaj komentarz
-
showbiz5 dni temu
Qczaj padł ofiarą kradzieży i kończy współpracę z menedżerem? Teraz głos zabrał jego współpracownik
-
showbiz4 dni temu
“Taniec z Gwiazdami”: wielki powrót Mołek i Urbańskiego, niskie noty i pierwsza eliminacja. Kto odpadł z programu?
-
showbiz4 dni temu
Pocałunek Kaczorowskiej i Rogacewicza oburzył widzów: “Takiej żenady się nie spodziewałam”
-
showbiz5 dni temu
„Halo tu Polsat” bez Katarzyny Cichopek? Maciej Kurzajewski pojawił się u boku innej partnerki
-
news5 dni temu
Łukasz Urbański po operacji guza mózgu. Fryzjer gwiazd pokazał zdjęcie prosto ze szpitala
-
showbiz4 dni temu
Katarzyna Cichopek i Maciej Kurzajewski biorą ślub? Znana jest już konkretna data
-
showbiz4 dni temu
Tomasz Karolak w ogniu krytyki po występie w „Tańcu z Gwiazdami”! Aktor w końcu zabrał głos
-
news3 dni temu
Gwiazdor „The Voice Kids” pokazał chłopaka? Fani Kuby Szmajkowskiego nie mają wątpliwości
Dodaj komentarz